wtorek, 5 marca 2013

ŚWIADECTWO


Dzisiaj otrzymałem maila , takiego Wielkopostnego. Przyszedł własnie teraz gdy tego potrzebowałem.
Wielki Post czas refleksji i zadumy a może tradycji i przymusu…
Różnie każdy z nas do niego podchodzi. Pewnie dla sporej części z Was tak jak i dla mnie przez wiele lat był to okres w którym uczestniczyłam z obowiązku tradycji rodzinnej. Mama zawsze pilnowała abym uczęszczała na drogę krzyżową, różaniec, majowe… W tamtym czasie był to kolejny obowiązek, który muszę wypełnić aby nie smucić mamy. Jednak, gdy po wielu latach opuściłam mój dom rodzinny Bóg uznał, że czas skończyć z tradycją i przymusem. Będąc już wtedy mężatką z 10 letnim stażem, mającą 2 dzieci coś się zmieniło. Życie skłoniło mnie do zadumy, do zwrócenia się do Boga w ciężkich chwilach. Jak to w życiu bywa… jak trwoga to do Boga i tak było też ze mną. Był to właśnie okres Wielkiego Postu. Z żalem zwróciłam się do Boga o pomoc a zarazem z wyrzutami dlaczego to mnie spotkało. Uznałam, że może warto będzie częściej niż tylko w niedzielę znaleźć się w kościele. I tak z potrzeby serca a nie z przymusu uczestniczyłam w co piątkowej Drodze Krzyżowej. Po raz pierwszy wybrałam się na Gorzkie Żale, choć wcześniej uważałam, że to jest nabożeństwo dla starszych osób. Tamtego roku zrozumiałam czym jest ten czas. Paradoksalnie poprzez swoje cierpienie zbliżyłam się do cierpiącego Chrystusa. To On wlał we mnie nadzieję na lepsze jutro. To dzięki Jego męce nabierałam sił do walki z przeciwnościami. Byłam blisko Niego, wraz z Nim duchowo przeżywałam śmierć na krzyżu i cierpienie Matki pod krzyżem. Łzy nie opuszczały mnie przy każdej stacji z ukrzyżowaniem, przy każdym śpiewie gorzkich żali. Z tygodnia na tydzień czułam jak coś we mnie pęka i rozdziera pęta mego serca. Z tygodnia na tydzień pomimo bólu z męki Pańskiej miałam w sobie coraz więcej radości na oczekiwane Zmartwychwstanie. Do dziś nie potrafię w pełni opisać co się wtedy ze mną działo. Ktoś z moich znajomych zapytał mnie: „ Dlaczego to robisz? Dlaczego idziesz do kościoła na drogę krzyżową, na gorzkie żale? Po co Ci to, przecież nie jesteś już dzieckiem ani jeszcze staruszką?” Moja odpowiedź była krótka: „ bo Bóg mnie woła, On potrzebuje mojego wsparcia w cierpieniu a ja potrzebuję Jego”. Potem były rekolekcje. Prowadził je przesympatyczny „ojczulek” z siwą brodą. Miał ogromną wiedzę i mądrość umysłu. Potrafił poprzez szczerą i niewygodną prawdę a zarazem dowcip przekazać bardzo konkretną naukę kościoła. W tych rekolekcjach też uczestniczyłam, bo chciałam, bo tak Pan chciał. Dzięki nim jeszcze bardziej otwarło się moje serce i umysł. Jeszcze bardziej pozwoliły mi zrozumieć po co jest to 6 tygodni przygotowań do Wielkanocy. Po nich były rozważania we własnym sumieniu, rozmowa z Bogiem i spowiedź. Spowiedź zupełnie inna niż te wcześniejsze, pełna i szczera.
Od tamtego roku minęło już kilka lat, czas Wielkiego Postu jest teraz dla mnie zupełnie inny. Jest to okres przygotowań do śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa a nie czas tradycji przymusu. W tym czasie staram się znaleźć chwilkę na zadumę, na drogę krzyżową, na gorzkie żale. Na zatrzymanie się na chwilę w pędzącym świecie i zastanowienie a przede wszystkim na pokutę. Na rozważanie o Bogu, o śmierci Chrystusa, o tym co zrobił dla naszego zbawienia. Nigdy nie zrozumiemy i nie pojmiemy jak mocno On musi nas kochać. Jaka jest to wielka miłość skoro oddał za nas życie na krzyżu. My sami często widząc krzywdę innych po prostu odwracamy wzrok udając, że tego nie widzimy aby tylko przypadkiem ktoś nas nie poprosił o pomoc. A co Bóg na to, czy On tego nas uczy… On posyła Syna, który umiera za nas na krzyżu aby nas Zbawić…
Życzę każdemu aby miał taki swój czas przygotowań do Zmartwychwstania po którym sam powstanie na nowo tak jak ja.

Źródło: http://xwaldemar.alleluja.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz