niedziela, 21 października 2012

List s.Emmanuel z 15.10.2012 r.


Drogie Dzieci Medjugorja!
Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!
1. 2 października 2012 r. Mirjana miała comiesięczne objawienie przy Błękitnym Krzyżu w obecności ogromnego tłumu! Po objawieniu przekazała następujące orędzie:
„Drogie dzieci! Wzywam was i przychodzę do was, ponieważ was potrzebuję. Potrzebuję apostołów o czystym sercu. Ja się modlę, ale wy też się módlcie, aby Duch Święty was uzdolnił i poprowadził was, żeby was oświecił i napełnił was miłością i pokorą. Módlcie się, żeby napełnił was łaską i miłosierdziem. Dopiero wtedy mnie zrozumiecie. Dopiero wtedy zrozumiecie mój ból z powodu tych, którzy nie poznali miłości Bożej. Wtedy będziecie mogły mi pomóc. Będziecie nieść światło miłości Bożej. Oświetlicie drogę tym, którym oczy zostały dane, ale którzy nie chcą widzieć. Pragnę, żeby wszystkie moje dzieci widziały mojego Syna. Pragnę, żeby wszystkie moje dzieci doświadczały Jego Królestwa. Wzywam was ponownie i błagam, żebyście się modliły za tych, których wezwał mój Syn. Dziękuję wam.”
2. Do Jezusa przez Maryję! Janet, uczestniczka pielgrzymki z Irlandii, pełna radości opowiada nam swoją historię: „Jako katoliczka od kołyski, w każdą niedzielę chodziłam na Mszę św., ale tylko z przyzwyczajenia. Mój mąż nie był katolikiem, lecz z pochodzenia hindusem. Jednakże zdecydowaliśmy, że troje naszych dzieci będzie wychowywanych w religii katolickiej, z obowiązkową Mszą św. niedzielną. katolickimi szkołami, itd. Myślałam, że jestem im to winna. Ale nigdy nie mówiłam im o Bogu, nigdy się z nimi nie modliłam. W rzeczywistości żyłam wiarą zewnętrzną, a nie w sercu. Ponadto jakiś chrześcijanin powiedział mi, że Jezus nie jest obecny w Hostii i że wierzyć w rzeczywistą obecność jest rzeczą śmieszną i skończyło się na tym, że zaczęłam wątpić. Podczas Mszy św. myślałam o wszystkim, tylko nie o Bogu i w pewnym znudzeniu czekałam, aż ona się skończy.
Pewna bardzo mi droga przyjaciółka często powtarzała: „Pojedź ze mną do Medjugorja!” – mówiła mi. W końcu ustąpiłam, trochę wbrew sobie. W maju 1997 r. stworzyłyśmy grupę sześciu przyjaciółek. W duchu wyjeżdżałam na sympatyczny czas z przyjaciółkami, żeby skorzystać ze słońca, natury i żeby między przyjaciółkami wymienić się naszymi historyjkami… Super! Nawet przez sekundę nie przyszło mi na myśl, że jedziemy tam się modlić.
Tak przeszły pierwsze dni. Jedzenie bardzo mi się podobało, czyste powietrze, promienie słońca na mojej skórze… Przeżyłam idealne wakacje! Trzeciego dnia nasz irlandzki przewodnik zawiózł nas popsutą półciężarówką poza wieś, żeby uczestniczyć we Mszy św. odprawianej przez o. Jozo w Sirokim Brijegu, tam gdzie w czasie wojny w 40-tym roku zostało zamęczonych 30 franciszkanów. Kościół był przepełniony, mimo że był przestronny. Wszystkie ławki były zajęte i pielgrzymi byli stłoczeni w nawach w tak wielkiej liczbie, że nie można było przejść. Więc pozostałam na zewnątrz, żeby pogadać siedząc na słońcu. Wtedy wydarzyła się najdziwniejsza rzecz…
Podszedł pewien nieznany człowiek, bardzo delikatnie wziął mnie za rękę i poprowadził mnie środkową nawą, bez żadnej trudności torując drogę wśród tłumu, tak jakby przejście samo otwierało się przed nim. Umieścił mnie przed stopniami ołtarza, dokładnie naprzeciw księdza, który miał właśnie zacząć Mszę św. Potem nagle zniknął. Miałam najlepsze ze wszystkich miejsce, zdawało mi się, że śnię, to było surrealistyczne, ale jednocześnie wydawało się najbardziej normalne na świecie. Nie przypominam sobie początku Mszy św. Ale gdy po konsekracji ksiądz podniósł Hostię, ona stała się w moich oczach bardzo duża i w Hostii pojawił się żywy nasz Pan Jezus. Patrzył z wysoka. Od tej chwili i podczas reszty mojego pobytu w Medjugorju nie przestawałam płakać. Potem moje życie całkowicie się zmieniło.
Po powrocie do domu przyjęłam zwyczaj, żeby każdego dnia iść na Mszę św. Stamtąd czerpię wszystkie moje siły i moją radość życia. Jezus stał się moim istotnym pokarmem. Mój mąż hindus wysłuchał z szacunkiem opowiadania o moim świadectwie, ale mimo mojej ogromnej zmiany nie wydawał się wstrząśnięty. Zresztą nigdy nie próbowałam go przekonać ani dzielić się moją wiarą, skoro zostawił mi swobodę jej praktykowania. Dużo się za niego modliłam. Kilka lat później, gdy wychodziłam na Mszę św., po prostu powiedział: „Idę z tobą!”
Żeby skrócić długą historię: jest teraz ochrzczonym katolikiem i łączy nas ta sama wiara.
Och, jakbym chciała zacząć swoje życie od zera i być z Jezusem w dniach mojej młodości! Jakże żałuję straconego czasu! Ale nie ma dnia, żebym nie dziękowała Bogu za to, że mi się objawił. Teraz modlę się za katolików, którzy są tacy, jak ja byłam – letni! Niech Maryja dotknie wielu, wielu dusz i zaprowadzi je do żywego Jezusa!”
3. Rozpoczął się Rok wiary. Jaka piękna inspiracja ze strony Benedykta XVI! Z powodu otaczającego nas zamętu duchowego i pragnienia ludzi, jest rzeczą pilną, żeby odkryć na nowo podstawy naszej wiary.
Gospa zachęcała nas do tego, żebyśmy mieli „silną wiarę”. Dlaczego wiara jest taka ważna? Często słyszy się zdanie: „Jestem wierzący, lecz niepraktykujący”. To pomylenie wiary z wiedzą. Jeśli wiem, że Bóg istnieje, to jest to już dobra myśl, ale to jeszcze nie czyni mnie wierzącym, ponieważ także demony wiedzą, że Bóg istnieje (patrz PS. 2). Sataniści umieją rozpoznać, czy Hostia jest konsekrowana czy nie. Żaden nie wątpi w rzeczywistą obecność Boga! Ale mimo to oni nie są wierzący. W Biblii słowo wiara to Emuna (skąd pochodzi słowo Amen). Ono oznacza przylgnięcie. Jeśli mówię: „Wierzę w Jezusa” (ani maamin), to oznacza, że przylegam do Jezusa. On i ja jesteśmy nierozdzielni. Jestem z Nim całkowicie złączony. Tworzę z Nim jedno ciało, jestem z Nim tam, gdzie On jest, tam, gdzie On idzie. Przylegam do Jego Słowa, żyję Ewangelią, robię to, co On mówi, jednym słowem jestem z Nim JEDNO. Nie mogę wierzyć w Jezusa i nie próbować żyć Ewangelią, to byłoby oddzieleniem Jezusa od Jego Słowa… Niemożliwe, On jest Słowem Żywym!
Zachęta Benedykta XVI jest opatrznościową deską ratunku dla nas wszystkich podczas próby wiary, jaką przechodzi Kościół w wielu spośród swych członków. Idźmy za natchnionymi instrukcjami Ojca Świętego, a wyjdziemy z relatywizmu, jaki nas drąży. Unikniemy fal New Age, które chcą nas zatopić w iluzji wiary na kartę, gdy będziemy odłączeni od Wcielenia i osoby Chrystusa.
W Medjugorju Maryja ponownie nas łączy! Pielgrzymi doświadczają poszukiwań duchowych, stawiają podstawowe pytania dotyczące wiary, ponieważ słyszą różne wersje i są zagubieni. Jeszcze nie we wszystkich domach czyta się Katechizm Kościoła Katolickiego! (Niezbędna książka na ten Rok wiary!). Otóż wystarczy im powiedzieć: „Matka Boża powiedziała…”, żeby zostali wewnętrznie pocieszeni i przyjęli dokładnie ten sam punkt wiary, co Kościół, Na przykład New Age uczy o możliwości reinkarnacji po śmierci. W końcu niektórzy katolicy w to uwierzyli, chociaż jest to sprzeczne z nauką Kościoła. W Medjugorju Maryja powiedziała jasno: „Reinkarnacja nie istnieje – powiedziała (do Vicki), ponieważ po śmierci jest wieczność. Uczenie, że można na ziemi urodzić się kilka razy, jest fałszem.”
Dziękujemy naszej Matce za to, że przychodzi umacniać naszą wiarę! To z Nią przeżyjemy ten Rok wiary, z Tą, która nie przestaje przedstawiać nas swemu Synowi, abyśmy do Niego przylgnęli. „Ponieważ – mówi Ona – bez Niego nie będziecie miały ani pokoju, ani radości, ani przyszłości, ani życia wiecznego.”
4. Wracam z podwójnej misji w Hiszpanii (9 miast odwiedzonych) i we Włoszech (4 miasta). Jaka to głęboka pociecha dla mnie, gdy widzę te wszystkie serca, jak tak gorąco przyjmują orędzia! Upomina się o nas wiele innych miast, ponieważ Niebo przygotowało serca, lecz robotnicy do żniw są zbyt mało liczni. Tysiące serc byłyby gotowe przylgnąć do Chrystusa, ale nie spotkały jeszcze świadków! Czy nadal będą błądzić w nocy tego świata bez Jezusa? Potrzebni są wierzący, którzy dają świadectwo! Czy istnieje jakiś święty, który żałowałby tego, że na jeden dzień przylgnął do Chrystusa całą swą istotą? (Patrz PS. 3)
5. 22 października będziemy obchodzić święto błogosławionego Jana Pawła II. Stamtąd, gdzie on teraz jest, nadal prowadzi swą misję, zwłaszcza wśród młodych, żeby odnaleźli sens życia i umieścili Jezusa na pierwszym miejscu. Jestem pewna, że jeszcze przygotowuje piękne cuda nawróceń, uzdrowień i uwolnień… Tego dnia nie zmarnujmy jego błogosławieństwa!
1 listopada będziemy obchodzili dzień Wszystkich Świętych. Gospa zachęca nas do lektury ich życiorysów i do brania ich za przykład, dlaczego by więc nie spędzić tego czasu w rodzinie i obejrzeć DVD lub posłuchać CD na temat życia jakiegoś świętego?
Droga Gospo, Ty, „wierząca” par excellence, nie bałaś się mówić do swego Syna. Udziel nam Twej odwagi i Twej pokory potrzebnej do ukazania Jego światła tym, którzy jeszcze nie mieli szczęścia Go poznać!
Siostra Emmanuel
Źródło: zwiastowanie.alleluja.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz