Ksiądz Bogusław na stronie www.dommisyjnyswarzewo.blogspot.com zamieścił ciekawy artykuł dotyczący używania środków antykoncepcyjnych, w szczególności zaś tzw. spirali. Znaczna część "katolików" używa tzw. spirali i nie widzi w tym nic złego, ba przystępuje nawet do Eucharystii. Zanim poniżej wkleję wymieniony na wstępie artykuł to napiszę kilka słów od siebie.
W rozmowach z osobami uznającymi "spirale" padają argumenty , iż dzisiejsze "spirale" są bezpieczne i nie powodują reakcji wczesnoporonnych. Na pytanie skąd to wiecie, pada odpowiedź - tak mówią lekarze. I to nam wystarczy?!. Przepraszam bardzo ale taka odpowiedź uderza bezpośrednio w waszą inteligencję. Nie po to dano nam rozum abyśmy we wszystko bezkrytycznie wierzyli. Od kiedy wystarcza nam, że ktoś coś powiedział. Na takiej samej zasadzie powinniśmy wierzyć wszystkim dookoła: politykom, pracodawcom, reklamom itp. Od wielu lat pracuję w marketingu i wiem dobrze, że aby coś mogło zaistnieć na rynku to musi mieć odpowiedni marketing. I o wiele jest prościej sprzedać dobry towar, zaś trudniej, towar problematyczny. Co się wówczas robi? Stwarza się otoczkę potrzeby i dobrego wizerunku produktu. Mówi się tylko o pozytywach - negatywów brak. Czyżby .... Twierdzi się że nie dochodzi do zapłodnienia, ponieważ nowoczesne spirale zabijają plemniki - każdy wie, że nie ma takiej metody aby sprawdzała się w 100%. Zawsze jest tzw. margines błędu. Więc załóżmy, że taki jeden "dezerter" dochodzi do jajowodu i następuję zapłodnienie. Powstaje nowy człowiek. Tylko jego dni są już policzone - ta komórka (nowe życie) nigdy się nie zagnieździ w macicy. Istnieją przypadki zajścia w ciąże przy założonej spirali - czyli nie ma 100% pewności. Obudźcie się aby nie było za późno, bo może być tak, że w chwili śmierci, gdy przejdziecie na drugą stronę, zobaczycie grupkę dzieci, które z wyciągniętymi rączkami będą wołać do ciebie mamo i tato, to będzie dla ciebie szok, poczujesz wówczas największy ból psychiczny jakiego jeszcze nie doznałeś/łaś. Ból matki i ojca po stracie dziecka.
KS. PROF. PAT DR HAB. JAN ORZESZYNA
WYDZIAŁ TEOLOGICZNY PAT - KRAKÓW
SPOWIEDNIK WOBEC NIEKTÓRYCH
ZAGADNIEŃ MORALNYCH DOTYCZĄCYCH
ŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO
Papieska Rada do spraw Rodziny w opublikowanym w 1997 roku Vademecum dla spowiedników o niektórych zagadnieniach moralnych dotyczących życia małżeńskiego oraz Episkopat Polski w dwóch wydanych w 1965 i 1971 roku Wskazaniach dla spowiedników w zakresie spowiedzi małżonków zwracają uwagę na to, że konfesjonał powinien służyć także jako miejsce do prowadzenia duszpasterstwa rodzin. W dokumentach tych zaleca się, aby problematykę małżeńską ukazywać w szerszym kontekście powołania chrześcijańskiego, a zwłaszcza powszechnego powołania do świętości (por. KK 41)1.
Żyjący w stanie małżeńskim mają zatem zdążać do zbawienia poprzez swoje życie małżeńskie i rodzinne. Dlatego też, przypominając w konfesjonale małżonkom zasady moralności życia małżeńskiego, należy podkreślać, że winni się oni do nich stosować nie tylko dlatego, że tak naucza Kościół, ale także dlatego, że jedynie w ten sposób będą mogli osiągnąć zbawienie. Bowiem stan małżeński jest ich drogą do świętości.
Przed spowiednikiem małżonków staje szczególnie doniosłe zadanie kształtowania ich sumień. Tę ważną funkcję ma on spełniać w sposób zgodny z podstawowymi wymaganiami moralności chrześcijańskiej, a zwłaszcza z nauką zawartą w dokumentach Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Ta ostatnia uwaga jest szczególnie ważna, albowiem dają się zaobserwować duże zaniedbania ze strony niektórych spowiedników w zakresie obowiązków wobec penitentów-małżonków. Przejawiają się one w niejednolitej postawie spowiedników wobec zasadniczych zagadnień pożycia małżeńskiego, w błędnym i nieśmiałym rozstrzyganiu zaistniałych problemów, w unikaniu odpowiednich pouczeń i wreszcie w zwątpieniu w możliwość kierowania się zasadami Bożymi przez małżonków w tej dziedzinie życia2.
Należy przyznać, że zadania tych spowiedników nie są dziś łatwe. Zdają sobie oni sprawę z trudności ekonomicznych, komplikujących życie współczesnych rodzin. Obserwują napór nieetycznej propagandy i coraz groźniejsze szerzenie się tzw. kultury śmierci. W związku z tym spowiedź małżonków, zwłaszcza młodych, wymaga od spowiednika odpowiedniego przygotowania intelektualnego oraz jednoznacznej i mocnej postawy moralnej wobec szerzącego się zła moralnego. Co więcej, wymaga także od niego podjęcia wzmożonego trudu - można powiedzieć - dodatkowego krzyża, jakim jest bez wątpienia formowanie sumień małżonków.
Z pewnością o wiele łatwiej jest tylko wysłuchać grzechów penitenta, udzielić mu krótkiego pouczenia i rozgrzeszyć, nie wdając się w rozwiązywanie, niekiedy skomplikowanych, problemów małżeńskich. Ale czyż kapłan może się zwalniać z tego obowiązku? Przecież jego powołaniem jest głoszenie wiernym Dobrej Nowiny o zbawieniu, a także pouczanie, jak tu, na ziemi, być szczęśliwym w małżeństwie i w rodzinie. Jezusowe błogosławieństwa z Kazania na Górze odnoszą się przecież nie tylko do życia wiecznego, ale i do życia doczesnego. Chrystus uczy, jak być szczęśliwym już tu, na ziemi. I tę drogę do szczęścia powinien ukazywać duszpasterz nie tylko z ambony i na katechezie, ale także w konfesjonale.
Celem niniejszego opracowania jest przypomnienie wybranych zagadnień, które spowiednicy powinni uwzględnić w sprawowaniu sakramentu pokuty, aby lepiej mogli pomóc chrześcijańskim małżonkom w przeżywaniu ich powołania do ojcostwa i macierzyństwa. Najpierw zatem zostaną przypomniane podstawowe prawdy dotyczące Bożego zamysłu wobec małżeństwa i rodziny, a także wymienione działania wymierzone przeciwko miłości małżeńskiej i rodzicielstwu. Następnie będzie mowa o powinnościach spowiednika małżonków, a na koniec omówione zostaną pewne szczegółowe zagadnienia dotyczące moralności życia małżeńskiego i rodzinnego, z którymi kapłan może się zetknąć w konfesjonale.
1.Boży zamysł wobec małżeństwa i rodziny
Małżeństwo nie jest pomysłem ludzkim. To Bóg je ustanowił, aby urzeczywistnić w ludziach swój plan miłości. Małżeństwo nie jest więc sprawą przypadku. Jest ono odpowiedzią na powołanie, w którym małżonkowie przez wzajemne bezinteresowne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowywaniu nowych ludzi3.
Rodzice powinni uważać swoją misję za zaszczyt, ponieważ stają się współpracownikami Boga w powoływaniu do życia nowej osoby ludzkiej, stworzonej na obraz i podobieństwo Boże, odkupionej i przeznaczonej w Chrystusie do życia w wiecznej szczęśliwości (por. KDK 50). Właśnie ta rola współpracowników Boga przekazującego swój obraz nowej istocie stanowi o wielkości małżonków. Jednocześnie przypomina im, że wypełnianie zadań i obowiązków stanu małżeńskiego musi się zawsze łączyć ze świadomością zależności od Boga, który człowieka stworzył, sprawiając tym samym, że człowiek nie jest panem źródeł życia, lecz raczej sługą planu ustalonego przez Stwórcę> 4. Dlatego wszelkie działanie człowieka w sferze seksualnej tak duchowej, jak i cielesnej musi być dostosowane do obiektywnych norm moralnych z tą dziedziną związanych. Takimi ogólnymi normami są dwa zasadnicze elementy życia małżeńskiego: miłość małżeńska i odpowiedzialne rodzicielstwo.
W świetle podstawowych norm życia małżeńskiego, jakimi są wzajemna miłość i otwartość na prokreację, małżonkowie są w stanie określić, jakie sposoby ograniczania ilości potomstwa są nieetyczne. Niedopuszczalne moralnie jest w pierwszym rzędzie bezpośrednie naruszenie rozpoczętego już procesu życiowego, zwłaszcza przerywanie ciąży. Moralnie niedozwolone jest również stosowanie środków wczesnoporonnych, które uniemożliwiają zagnieżdżenie się w łonie matki poczętego już życia ludzkiego lub powodujących usunięcie go we wczesnej fazie ciąży5. Moralnie niedopuszczalna jest także sterylizacja, czyli ubezpłodnienie zarówno stałe, jak i czasowe, tak kobiety, jak i mężczyzny. Moralnie niedopuszczalna jest także antykoncepcja, czyli takie wkroczenie w działanie organizmu ludzkiego, które przy pomocy ludzkiej manipulacji ma na celu nie dopuścić do spotkania się męskiej i żeńskiej komórki rozrodczej w narządzie rodnym kobiety, a więc do poczęcia nowego życia.
Kościół zawsze nauczał, że antykoncepcja jest działaniem wewnętrznie złym, a wykroczenia moralne w tym zakresie są obiektywnie ciężko grzeszne. To nauczanie - podkreśla Vademecum - należy uważać za ostateczne i nie podlegające zmianie. Niemniej jednak spowiednik może w poszczególnych przypadkach mieć do czynienia z wykroczeniem, które ze względu na brak pełnej świadomości lub pełnej wolności działania penitenta nie stanowi winy subiektywnie ciężkiej6. Będzie o tym mowa niżej.
Istnieje opinia, że antykoncepcja jest złem dlatego, iż jest zakłóceniem działania zdrowego organizmu ludzkiego. Medycyna podaje obszerny wykaz skutków ubocznych, szkodliwych dla zdrowia kobiety oraz jej przyszłego potomstwa, jakie powoduje antykoncepcja. Ale zło antykoncepcji nie polega przede wszystkim na szkodliwości dla zdrowia. Gdyby nawet opracowano takie środki antykoncepcyjne, które nie byłyby szkodliwe dla zdrowia, to i tak ich stosowanie byłoby niemoralne.
Antykoncepcja jest złem moralnym, ponieważ stoi w sprzeczności z naturalną istotą seksualnego aktu małżonków. Każdy bowiem akt małżeński winien zachować aspekt jednoczący i rodzicielski7. Sprzyja ona także podtrzymywaniu i utrwalaniu egoizmu małżonków, aż do negatywnej postawy wobec życia dziecka włącznie. U jej podstaw leży brak opanowania i nieumiarkowane szukanie przyjemności seksualnej. Stosowanie antykoncepcji sprowadza kobietę do rzędu rzeczy, a mężczyznę zwalnia z odpowiedzialnego i godnego działania.
Niektórzy próbują usprawiedliwić antykoncepcję teorią, według której rozum ma prawo opanować siły, jakie mu dostarcza nierozumna natura. W tym aspekcie antykoncepcja miałaby być przejawem panowania rozumu nad nierozumną naturą. W teorii tej zaciera się różnicę między człowiekiem a przyrodą. Człowiek staje się obiektem manipulacji technologicznej. Ta koncepcja zawiera istotny błąd antropologiczny, polegający na tym, że natura ludzka jest sprowadzona do jej wymiaru czysto biologicznego. Tymczasem jest ona naturą osobową, czyli duchowo-cielesną. Płodność nie jest bowiem wyłączną właściwością biologii, ale osoby8.
Inni zwolennicy antykoncepcji, chcąc usprawiedliwić jej stosowanie, odwołują się do zasady wyboru mniejszego zła. Tego rodzaju pogląd dopuszcza antykoncepcję jako mniejsze zło, zakładając, że działanie seksualne jest bezwzględną koniecznością. Jest jednak różnica między sytuacją, w której zachodzi konieczność tolerowania zła (to zło nie jest czynione z woli człowieka), a faktem wyboru zła. Paweł VI w encyklice Humanae vitae pisze: "W rzeczywistości bowiem, chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Innymi słowy nie wolno wziąć za przedmiot aktu woli tego, co ze swej istoty narusza ład moralny"9.
Często zwolennicy antykoncepcji domagają się, żeby Kościół zezwolił na nią w imię wolności sumienia. Trzeba tu jasnostwierdzić, że sumienie jest prawdziwie wolne wówczas, kiedy wybiera dobro, a odrzuca grzech. Nawet Bóg nie może pozwolić na grzech. Co innego jest popełniać grzech (człowiek za to osobiście odpowiada), a co innego zezwalać na grzech.
Jeszcze inni twierdzą, że stosunki małżeńskie z rozmysłu uczynione bezpłodnymi (przez antykoncepcję) tworzą pewną całość ze stosunkami płodnymi, które je poprzedziły lub po nich nastąpią, tak że przejmują od nich tę samą wartość moralną. Czyli stosowanie w pewnym okresie przez małżonków antykoncepcji miałoby być usprawiedliwione tym, że w przeszłości mieli oni już dzieci, a w przyszłości być może jeszcze będą je mieli. Papież Paweł VI stwierdza jednoznacznie: "Błądziłby zatem całkowicie ten, kto by mniemał, że płodne stosunki płciowe całego życia małżeńskiego mogą usprawiedliwić stosunek małżeński z rozmysłu ubezpłodniony i dlatego z istoty swej moralnie zły"10. Mamy tu do czynienia z błędnie rozumianą opcją fundamentalną: czyn sam w sobie zły nie może być usprawiedliwiony przez dobrą intencję.
Posługiwanie się środkami antykoncepcyjnymi wytwarza u małżonków postawę antykoncepcyjną, czyli wrogą poczęciu nowego życia, która w prostej linii prowadzi do postawy aborcyjnej. Nie jest więc prawdą to, co mówią niektórzy, że mianowicie zapobieganie ciąży jest lepsze od aborcji. Wiedzą o tym doskonale lekarze, którzy najpierw zalecają środki antykoncepcyjne, by potem, w razie ich zawodności, dokonywać aborcji. W wielu też krajach ci sami ludzie i te same organizacje, które propagują antykoncepcję, dążą do pełnego zalegalizowania aborcji, uzasadniając to zawodnością antykoncepcji. Antykoncepcja i aborcja są więc ze sobą ściśle powiązane11, i to nie tylko na płaszczyźnie mechanizmów, ale przede wszystkim na płaszczyźnie ideologicznej ipsychologicznej. Odrzucenie antykoncepcji jako niemoralnej metody planowania poczęć nie pozostawia małżonków bez możliwości wpływania na ilość potomstwa i czas jego poczęcia w sposób odpowiadający godności człowieka i zarazem skuteczny. Poza stosowaniem okresowej wstrzemięźliwości, którą niejedno kochające się małżeństwo praktykuje, planowanie poczęć jest możliwe przez powstrzymywanie się małżonków od stosunków płodnych. Wbrew szerzonym niekiedy opiniom nauka Kościoła nigdy nie uzależniała wartości moralnej stosunku małżeńskiego od jego faktycznej płodności. Moralnym nieładem nie jest podejmowanie stosunku na pewno niepłodnego, lecz podejmowanie stosunku uczynionego bezpłodnym i samo jego ubezpłodnienie12.
Wolno więc małżonkom podejmować współżycie w okresie niepłodnym. Nie wolno im natomiast czynić aktu małżeńskiego bezpłodnym. Innymi słowy, zasadnicza różnica między antykoncepcją a współżyciem seksualnym w okresie naturalnej niepłodności polega na tym, że współżycie podejmowane w okresie naturalnej niepłodności nie wymaga żadnego działania przeciw poczęciu, czyli antykoncepcji, gdy tymczasem antykoncepcja przez sztuczną ingerencję celowo udaremnia naturalną zdolność rozrodczą kobiety lub mężczyzny. Dlatego nieuzasadnione jest mówienie o tzw. naturalnej antykoncepcji, gdyż takiej nie ma. Metody, które pozwalają ustalić okresową niepłodność, nie są metodami antykoncepcyjnymi, choć przez człowieka mogą być niekiedy niegodziwie wykorzystane. I tak np. nieuzasadnione unikanie potomstwa nawet przy wykorzystaniu naturalnych metod planowania poczęć, zwłaszcza przez dłuższy okres, prowadzi małżonków do wygodnictwa i egoizmu, co z kolei wyzwala lęk przed następnym dzieckiem i nierzadko godzi w podstawy małżeńskiej wspólnoty. A więc stosowanie naturalnych metod planowania poczęć nie jest wartością absolutu. Nabiera ono wartości zależnie od motywów, dla których zostaje podjęte.
2.Powinności spowiednika małżonków
Kapłan jako spowiednik małżonków musi być świadomy roli, jaką wypełnia, będąc narzędziem Bożego działania a zarazem sługą Kościoła. Dlatego musi znać i mieć w świadomości przede wszystkim katolickie zasady życia małżeńskiego, podane przez Urząd Nauczycielski Kościoła i wymagające przyjęcia z należytym wewnętrznym uznaniem. W spowiedzi sakramentalnej istotnym elementem nie jest sama tylko rozmowa duszpasterska ani też życzliwy dialog czy też porady psychoterapeutyczne. Kapłan w swej posłudze spowiedniczej musi pamiętać, że pokuta jest sakramentem Kościoła, a jej istotą ma być owocne spotkanie z Chrystusem i Jego zbawczym dziełem. Tak penitent, jak i spowiednik wchodzą w tym sakramencie w sferę działania nadprzyrodzonego.
Podstawowym obowiązkiem spowiednika jest troska o integralność spowiedzi. Spowiednik powinien zbadać, czy penitent spełnia warunki konieczne do otrzymania rozgrzeszenia, czyli wzbudza szczery żal za grzechy, czyni mocne postanowienie poprawy oraz wyraża wolę naprawienia szkód. Jeżeli tych dyspozycji brak, spowiednik musi pomóc penitentowi w osiągnięciu należytego nastawienia.
W związku z troską o integralność spowiedzi rodzi się niekiedy konieczność postawienia penitentowi stosownych pytań. Odnoszą się one do tych szczegółów, które są konieczne dla osiągnięcia integralności, czyli zupełności wyznania win, jak i do tych spraw, których znajomość jest konieczna do wyrobienia sobie przez spowiednika sądu o istnieniu u penitenta usposobienia koniecznego do godnego i ważnego przyjęcia sakramentu pokuty.
W przypadku spowiedzi małżonków istnieje często obowiązek postawienia pytań, dotyczących zwłaszcza wykroczeń związanych z antykoncepcją. Ma to miejsce w tych wszystkich wypadkach, w których istnieje uzasadnione przypuszczenie, że penitent takie wykroczenia popełnił, choć sam się nie obwinia. Wobec ogromnego nasilenia tych wykroczeń, można zaniechać pytań tylko wtedy, gdy spowiada się np. stałych penitentów, których życie moralne jest spowiednikowi dostatecznie znane, lub takich penitentów, którzy odznaczają się gorliwością i intensywnością życia religijnego oraz dużą delikatnością sumienia. Pytania te mogą też być zaniechane wobec penitentów zaawansowanych w latach, u których tego rodzaju wykroczenia nie wchodzą praktycznie w rachubę z racji wieku wskazującego, że zaprzestali już pożycia cielesnego13. Pytań tego rodzaju należy również zaniechać w stosunku do penitentów o wyraźnych i silnych powikłaniach nerwicowych, zwłaszcza jeżeli te zaburzenia mają związek ze sferą seksualną. W takich wypadkach bowiem stawianie pytań i tak nie przyczyni się do uzyskania właściwej, obiektywnej oceny czynów moralnych penitenta, a może spowodować u niego jeszcze większy niepokój i udręką moralną.
Poza wymienionymi przypadkami stawianie pytań dotyczących problemów z zakresu życia małżeńskiego jest - według wskazań Episkopatu Polski z roku 1970 - ścisłym obowiązkiem każdego spowiednika. Vademecum nie akcentuje tak mocno obowiązku zadawania pytań. Mówi tylko, że "ilekroć spowiednik uważa za konieczne zadanie uzasadnionych pytań, niech czyni to dyskretnie i z szacunkiem"14. Zaniechanie stawiania pytań w wypadkach, w których powinny być postawione, byłoby także działaniem na szkodę samego penitenta. Może to bardzo łatwo stać się przyczyną spowiedzi nieważnej u takich penitentów, którzy w sumieniu uświadamiają sobie grzeszność nadużyć małżeńskich, lecz nie wyznają ich umyślnie, licząc na pobłażliwość lub milczenie spowiednika. Milczenie spowiednika i brak pytań z jego strony bywa w takich przypadkach rozumiane jako aprobata dla tego rodzaju metod zapobiegania poczęciu i może spowodować utrwalenie u penitenta błędnego przekonania. Może to mieć szczególnie złe konsekwencje społeczne w razie upowszechniania się takich przekonań15.
Gdy chodzi o sposób stawiania pytań, to powinny one być pełne taktu i roztropności duszpasterskiej. Powinny być dostosowane do mentalności penitenta i do jego poziomu moralnego oraz właściwie włączone w problematykę, jaka się łączy z całością życia moralnego penitenta. Spowiednik powinien unikać sprawiania wrażenia, że właśnie nadużycia małżeńskie stanowią problem najważniejszy w kształtowaniu moralnego oblicza chrześcijanina,a stosunek osobisty do Boga i bliźnich to sprawy o daleko mniejszym znaczeniu16.
Często nie będą wystarczające pytania ogólne w rodzaju: Czy w waszym pożyciu małżeńskim nie wykraczacie przeciw świętości małżeńskiej? albo Czy w waszym pożyciu nie było nic przeciwnego woli Bożej? Pytania takie należy uzupełnić bardziej wnikliwym zbadaniem sprawy. Takt duszpasterski każe jednak najczęściej do pytań dotyczących ewentualnych nadużyć małżeńskich dochodzić stopniowo. Służyć temu mogą pytania typu: Jak dawno jesteście po ślubie, czy macie dzieci, czy uczęszczają one na Mszę św. i naukę religii, w jakim są wieku, czy w jakiś sposób nie przeszkadzacie poczęciu? W danym przykładzie dopiero odpowiedź na ostatnie pytanie może wyjaśnić stan sumienia penitenta17. Odpowiedzialne i roztropne stawianie pytań pozwoli spowiednikowi uzyskać obraz stanu duchowego i psychicznego penitenta. Jest to bardzo ważna informacja z uwagi na sposób i treść pouczenia, jakiego powinien on udzielić spowiadającemu się.
Ważnym obowiązkiem spowiednika małżonków w wypełnianiu jego funkcji jest właściwe pouczenie penitenta. Niezależnie od tego, czy penitent sam wyznał grzech, czy też go początkowo pominął i wyznał dopiero dzięki pytaniom spowiednika, spowiednik powinien pouczać go o złu moralnym tego rodzaju czynów i ich ewentualnych następstwach18. Milczenie spowiednika na ten temat mogłoby demoralizować penitenta i utwierdzić w przekonaniu, że nie jest to sprawa ważna. Spowiednik w osądzaniu winy penitentów, szczególnie w omawianej tu dziedzinie, powinien odróżnić obiektywną ocenę zła moralnego określonych wykroczeń od winy faktycznie leżącej po stronie penitenta. Należy brać pod uwagę, że stopień winy w popełnionym czynie złym zależy w konkretnym wypadku od subiektywnej świadomości moralnej i osądu sumienia oraz od stanu woli, podlegającej różnorodnym ograniczeniom, pochodzącym ze sfery uczuć i oddziaływania środowiska społecznego 19.
Spowiednik powinien zadać odpowiednio dobraną pokutę sakramentalną. Winna ona posiadać nie tylko charakter zadośćuczynny, ale i leczniczy. W takim celu może zadać jako pokutę przeczytanie książki na temat moralności życia małżeńskiego czy zapoznanie się z którymś z dokumentów z papieskiego nauczania, wzięcie udziału w naukach stanowych, materialne pomaganie licznym rodzinom, poproszenie drugiej strony, aby nie pozwoliła na grzech, podziękowanie jej, gdy to uczyni, apostołowanie wśród małżeństw zagrożonych tymi grzechami, rozważanie tajemnicy Męki Pańskiej i przyjmowanie sakramentów świętych w celu zmobilizowania się wewnętrznego i wzmocnienia sił do wierności
Spowiednik może też w ramach zadawanej pokuty nałożyć na penitenta obowiązek zapoznania się z metodą naturalnego planowania poczęć. Może go zmobilizować do zaprawiania się w cnotach, które umożliwiają właściwe ułożenie współżycia małżeńskiego, a zwłaszcza do powściągania własnego egoizmu, rozwijania taktu i subtelności, stosowania ofiarnej miłości, pielęgnowania życia łaski przez modlitwę i praktykę sakramentalną.
Kodeks Prawa Kanonicznego (1983 r.)stwierdza, że "jeśli spowiednik nie ma wątpliwości co do dyspozycji penitenta, a ten prosi o rozgrzeszenie, nie należy go odmawiać ani odkładać"21. A zatem temu, kto po ciężkim grzechu przeciwko czystości małżeńskiej żałuje i, mimo powtórnych upadków, okazuje wolę walki, by powstrzymać się od nowych grzechów, nie powinno się odmawiać sakramentalnego rozgrzeszenia. Spowiednik powinien unikać okazywania nieufności tak wobec łaski Bożej, jak i wobec usposobienia penitenta i nie wymagać absolutnych gwarancji do przyszłego nienagannego zachowania. Jest to doktryna i praktyka zaaprobowana, którą stosowali święci doktorowie i spowiednicy wobec nałogowych grzeszników22.
Również "przypadek powtórzenia grzechów antykoncepcji - mówi Vademecum - nie jest powodem, samym w sobie wystarczającym, do odmówienia rozgrzeszenia, należy go jednak odmówić, jeśli brakuje dostatecznej skruchy albo postanowienia poprawy wykluczającej ponowny upadek"23. Jeśli więc, pomimo wszystkich koniecznych starań spowiednika, penitent nie zdobywa się na rzeczywistą dobrą dyspozycję wystarczającą do udzielenia rozgrzeszenia, spowiednik staje przed smutną koniecznością odmówienia rozgrzeszenia, a dokładniej mówiąc, odłożenia go do chwili, gdy penitent powróci do konfesjonału ze szczerym żalem i prawdziwym postanowieniem poprawy.
Penitent powinien zrozumieć, że to on sam niejako odmawia przyjęcia przebaczenia i rozgrzeszenia, które mu Bóg ofiaruje. Nie chce bowiem uznać swej winy i odmawia wzięcia na siebie trudu poprawy życia. To nie kapłan, a tym bardziej sam Bóg, pozbawia go rozgrzeszenia. Ze swej strony spowiednik powinien zapewnić takiego penitenta o modlitwie w jego intencji i tą modlitwą w przyszłości go wspierać.
3.Niektóre zagadnienia moralne dotyczące życia małżeńskiego
Szczególną trudność dla spowiednika przedstawiają przypadki współdziałania penitenta w grzechu współmałżonka świadomie i dobrowolnie powodującego ubezpłodnienie jednoczącego aktu małżeńskiego. Wiadomo, że pomaganie komukolwiek w czynieniu zła moralnego jest nie do pogodzenia z miłością, która pragnie dobra drugiej osoby. Zło moralne jest bowiem złem największym, jakie istnieje.
Problemy grzesznego współdziałania we współżyciu małżeńskim są trudne i drażliwe, dlatego też spowiednik powinien je traktować z dużą kulturą, delikatnością i roztropnością duszpasterską. Jest to szczególnie ważne w wypadku kobiet, które kapłan nie zawsze może wystarczająco rozumieć ze względu na odrębność ich psychiki oraz kłopoty z wyznaniem prawdziwego stanu rzeczy. Jednak nade wszystko powinien starać się zrozumieć rozliczne trudności, z jakimi borykają się współczesne małżeństwa. Czasem może się spotkać z takim przypadkiem, kiedy penitent twierdzi, że obietnica zerwania z grzechem na pewno jest niemożliwa, gdyż doświadczył on już swojej słabości, a warunki zewnętrzne nie dadzą się zmienić. Trzeba go wówczas umacniać w podejmowaniu wciąż na nowo walki o czyste i szlachetne życie małżeńskie oraz zachęcić, by uczył się wyrażać swoją miłość wobec współmałżonka w sposób subtelniejszy niż dotąd. Miłość nie zawsze musi przybierać formy pełnego zadowolenia zmysłowego, zarezerwowanego dla aktu przekazywania życia. Możliwe są inne sposoby wyrażania miłości, różne zachowania intymne, które nie prowadzą do orgazmu. Trzeba zachęcać małżonków do wytrwałości w dobru, jakie da się osiągnąć w ich stanie, a nie należy stawiać im warunków niemożliwych do zrealizowania24.
Współdziałanie w grzechu może przejawiać się dwojako: jako współdziałanie formalne (gdy penitent godzi się na intencję głównego sprawcy grzechu) lub współdziałanie materialne (gdy z konieczności bierze udział w grzechu głównego sprawcy). Z kolei współudział materialny może być: bezpośredni - udział w samej złej czynności lub pośredni - nie ma udziału w samej czynności złej, a tylko w tym, co służy jej przygotowaniu.
Kiedy współmałżonek godzi się na grzeszną intencję głównego sprawcy i jednoczy się z nim, mówi się o współdziałaniu formalnym. Takim współdziałaniem jest np. zgoda męża na stosowanie przez żonę środków wczesnoporonnych. Należą do nich środki hormonalne, tzw. pigułki antykoncepcyjne, o różnym działaniu albo - hamujące czas jajeczkowania (tzw. sterylizacja czasowa), albo uniemożliwiające zagnieżdżenie się zapłodnionego jaja w macicy. W tym drugim wypadku mamy do czynienia ze środkiem wczesnoporonnym, a nie antykoncepcyjnym. Poczęło się zatem życie, które nie może się rozwijać i dlatego umiera. Dochodzi do poronienia, czyli przerwania ciąży środkiem wczesnoporonnym jest także tzw. spirala domaciczna, która niszczy poczęte już życie.
Jeśli penitentka stosuje środki wczesnoporonne, spowiednik powinien uświadomić ją, że akceptacja tych środków jest opowiadaniem się za zabijaniem nienarodzonych dzieci. Kobieta, która decyduje się na taki środek, tym samym wyraża zgodę na niszczenie życia w początkowym jego stadium, ilekroć w wyniku współżycia dojdzie do poczęcia. Ze względu na bardzo wczesną ciążę, 7-10 dni, jakie potrzebne są, aby zapłodnione jajo z jajowodu dostało się do jamy macicy, kobieta nigdy nie będzie w stanie określić, kiedy zaszła w ciążę i ile nastąpiło poronień.
Kobieta, przystępująca do sakramentu pokuty, a równocześnie nosząca spiralę domaciczną może otrzymać rozgrzeszenie, jeśli uznając swój grzech, okaże szczerą wolę usunięcia wkładki. Równocześnie musi się zobowiązać, że do chwili usunięcia tego środka nie będzie podejmować współżycia małżeńskiego. Jeśli zaś stosuje wkładkę od dłuższego czasu i dotychczasowe postanowienia jej usunięcia nie były zrealizowane, wtedy może otrzymać rozgrzeszenie jedynie po uprzednim usunięciu wkładki. W przypadku stosowania hormonalnych środków wczesnoporonnych należy przyjąć te same zasady, jakie odnoszą się do stosowania spirali domacicznej25.
Zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego świadome zabijanie nienarodzonych ściąga karę ekskomuniki26. Kara ta dotyczy matki i wszystkich, którzy skutecznie i bezpośrednio przyczynili się do zniszczenia poczętego życia (m.in. lekarz, pielęgniarka, ale również mąż, który skutecznie przymusił żonę do popełnienia tego czynu)27. Spowiednik ma zatem obowiązek pouczenia penitenta o normach prawa kanonicznego. Jeśli skrucha penitenta jest szczera, a trudno jest odesłać go do kompetentnej władzy, której zostało zarezerwowane rozgrzeszenie od cenzury, każdy spowiednik może udzielić rozgrzeszenia w myśl kanonu 1357 i nałożyć odpowiednią pokutę28.
Współdziałaniem formalnym jest także podejmowanie współżycia przy zawinionej sterylizacji współmałżonka. Sterylizacja to celowe pozbawienie zdolności rozrodczej przy zachowaniu czynności wewnątrzwydzielniczej gruczołów płciowych. U kobiet polega ona najczęściej na podwiązaniu lub wycięciu jajowodów czy też na usunięciu macicy, u mężczyzn - na podwiązaniu lub wycięciu nasieniowodów29.
O współdziałaniu formalnym mówimy również w przypadku podejmowania współżycia przy wyrażeniu zgody na stosowanie przez współmałżonka antykoncepcji chemicznej oraz świadomego współdziałania w stosunku z użyciem prezerwatywy. Gdy penitent stosował środki antykoncepcyjne i nie podejmował żadnych prób poprawy, mimo otrzymanych na ostatniej spowiedzi pouczeń, spowiednik ma do czynienia z recydywistą formalnym, od którego musi wymagać bardzo wyraźnych i przekonywających oznak nawrócenia. Spowiadając kobiety, które pomimo swych starań nie mogą uzgodnić ze współmałżonkiem stosowania w małżeństwie etycznych metod pożycia, spowiednik musi właściwie oceniać ich udział w aktach małżeńskich, w których mąż stosuje metody antykoncepcyjne30.
Możemy spotkać się z sytuacją, kiedy penitent (penitentka) jest zmuszany przez współmałżonka do aktów z użyciem antykoncepcji. Kiedy z konieczności bierze udział w jego grzechu, mówimy o współdziałaniu materialnym. W zasadzie penitent powinien okazywać drugiej stronie swą dezaprobatę dla tego, co ona robi, albo dawać do zrozumienia, że dzieje się to wbrew jego woli. Jeśli jednak aktów sprzeciwu nie było, chociaż pojawiała się do nich sposobność, intencja penitenta jest trochę podejrzana. Wtedy trzeba się zorientować co do sposobu współdziałania w złem. Przybrać ono bowiem może postać współdziałania materialnego bezpośredniego albo współdziałania materialnego pośredniego31.
Współdziałanie materialne bezpośrednie ma miejsce wówczas, gdy współmałżonek od początku uczestniczy w grzechu, ponieważ z winy drugiej osoby akt jest od razu wypaczony ze względu na używanie (przez męża lub żonę) środków antykoncepcyjnych. Mąż współdziała materialnie bezpośrednio, gdy współmałżonka od początku stosunku używa osłon czy środków plemnikobójczych. W takim wypadku penitent ma okazać swą dezaprobatę dla współżycia oraz powinien wstrzymać się od aktów małżeńskich, ilekroć wie, że małżonka stosuje środki antykoncepcyjne zapobiegające poczęciu dziecka.
Żona współdziała materialnie bezpośrednio, gdy mąż podczas stosunku używa prezerwatywy albo dąży do współżycia analnego lub oralnego. Może tu mieć miejsce ignorancja niepokonalna (penitentka uważa, że nie ma w tym nic złego, że tak musi postępować, aby mąż nie poszedł do innej kobiety, lub też na spowiedzi nic nie mówi i nie wydaje się, aby odczuwała wyrzuty sumienia). Może też istnieć u niej dobra wola, gdy jest przekonana, iż po niewyrażeniu przez nią zgody na takie współżycie cała wina moralna spadnie na męża. Może także nie rozróżniać rozmaitych form popełnianych nadużyć małżeńskich.
Spowiednik powinien wtedy roztropnie upomnieć penitentkę, aby przeciwstawiła się mężowi, jeżeli tylko będzie miała na tyle siły i odwagi. Jedynie w ostatecznych, wyjątkowych przypadkach, dla bardzo poważnych przyczyn (np. groźba porzucenia) może ona zaniechać sprzeciwu i zachować się biernie. Zachodzi w takich przypadkach fakt przymusu moralnego, który daje prawo do zajęcia postawy wyłącznie biernej wobec spełnianego grzesznego czynu współpartnera. Taką bardzo ważną przyczyną może być obawa przed narażeniem się na bardzo wielkie zło w razie stawiania oporu i odmowy udziału w akcie32.
Należy jednak zdać sobie sprawę z tego, że w pożyciu małżeńskim (inaczej niż w przypadku gwałtu) nawet zachowanie się tylko bierne jest psychologicznie niezwykle trudne dla kochających się małżonków. Ponadto ponawiane tego typu akty współżycia małżeńskiego prowadzą do ciężkich i nieodwracalnych następstw, a w szczególności budzą poczucie winy (ponieważ trudno jest małżonce oddanej mężowi zachowywać się biernie i nieprzyzwalająco). Czasami prowadzą do całkowitej oziębłości, tak groźnej dla istnienia samej więzi małżeńskiej, a w konsekwencji nawet do rozkładu jedności i do zupełnego rozbicia małżeństwa. Dlatego też spowiednik powinien położyć nacisk na wyjaśnienie, że żona może i powinna tak pokierować całością współżycia małżeńskiego, aby uniknąć sytuacji, w których byłaby zmuszona ulec groźbie męża i zachowywać się biernie lub stawiać czynny opór33.
Sprawę można przemilczeć dla ratowania duchowego dobra penitentki, gdy po upomnieniu nie będzie miała odwagi stawić pozytywnego oporu albo gdy spowiednik nie ma pewności, czy to jest u niej możliwe, czy też niemożliwe do przeprowadzenia w praktyce34. Na penitentkę trzeba wówczas nałożyć trzy obowiązki: powinna nie zgadzać się na takie postępowanie męża, w miarę możności czynnie się przeciwstawiać i robić, co jest w jej mocy, aby doprowądzić męża do zniszczenia męskich środków antykoncepcyjnych. W zasadzie penitentka ma się bronić, jak w przypadku gwałtu i dopiero wielki lęk i groźba szkody uwalnia ją od tego obowiązku. Penitentka ulegająca przemocy męża powinna oczyścić przed Bogiem swoją intencję, aby wewnętrznie nie aprobować grzechu35.
Współdziałanie materialne pośrednie ma miejsce wtedy, gdy współżycie małżeńskie jest zapoczątkowane w sposób właściwy, a zostaje wypaczone dopiero później wskutek podjęcia specjalnych działań żony lub męża, które mają na celu niedopuszczenie do poczęcia. Drugi ze współmałżonków współdziała tylko pośrednio, ponieważ nie jest właściwym sprawcą czynu. O ile zachodzą odpowiednio ważne racje, o tyle takie współdziałanie jest czasami dopuszczalne.
Szczególną trudność dla spowiednika może sprawić sytuacja penitentki, która chce szczerze zachować prawo Boże w pożyciu małżeńskim, jednak bywa zmuszana przez męża do stosunków przerywanych, zwanych też onanizmem małżeńskim. Spowiednik może uspokoić sumienie penitentki i uznać ją wolną od winy, jeśli stwierdzi, że zachodzą tu łącznie wszystkie warunki godziwego współdziałania w czynie moralnie złym. Warunki te są następujące:
jeżeli współżycie cielesne zaczyna się w sposób naturalny, czyli bez zastosowania środków antykoncepcyjnych;
jeżeli sama nie spowodowała tego rodzaju zachowania się męża przez narzekanie na swoje trudności, np. zdrowotne czy na ciężary związane z macierzyństwem itp.;
jeżeli sama nie godzi się na przerywanie stosunków, a nawet podejmuje szczere starania, aby odwieść męża od tego rodzaju praktyki;
jeżeli istnieją wystarczająco poważne przyczyny tolerowania tego stanu (np. obawa zdrady małżeńskiej, poważnego zakłócenia jedności w małżeństwie, znaczne trudności z jej strony w opanowaniu popędu itp.)36.
Gdy zostają zachowane łącznie powyższe warunki, penitentka może, a nawet powinna zgodzić się na prośbę współmałżonka winnego potem grzechu. Jest ona bowiem tylko osobą współdziałającą z konieczności i dlatego nie uczestniczy w grzesznym postępowaniu drugiej osoby, będącej faktycznym sprawcą zła moralnego. Oczywiście, strona współdziałająca powinna słowami czy zachowaniem dać do zrozumienia współmałżonkowi winnemu, że nie akceptuje wewnętrznie takich praktyk37.
Od współdziałania we właściwym znaczeniu należy odróżnić przemoc lub niesprawiedliwy przymus ze strony jednego z małżonków, któremu druga osoba faktycznie nie jest w stanie się sprzeciwić. Gdy ma miejsce użycie siły czy groźby (przymus fizyczny lub moralny), wtedy zostaje ograniczona przestrzeń wolności jednego z małżonków, zazwyczaj kobiety. Takie przekreślenie czy ograniczenie wolności w zakresie działania zewnętrznego granicza lub znosi odpowiedzialność moralną w stosunku do działania w tej mierze, w jakiej zostało wymuszone, nie zwalnia jednak z obowiązku oporu wewnętrznego, czyli moralnego sprzeciwu w sumieniu wobec grzesznych poczynań drugiej strony, jak też nie zwalnia z obowiązku upominania współmałżonka i wspomagania go, by wszedł na drogę nawrócenia38.Papież Pius XI pisze, że "nieraz jedno z małżonków raczej znosi, niż popełnia grzech, zezwalając, wbrew własnej woli, z ważnego na ogół powodu, na naruszenie właściwego porządku. W takim przypadku jest ta strona bez winy, byleby nie zaniedbała obowiązku miłości bliźniego i byle starała się drugą stronę odwieść od grzechu"39.
Kolejnym problemem z jakim może się spotkać spowiednik w& konfesjonale, jest sprawa podejmowania przez małżonków współżycia w kontekście zagrożenia AIDS. Może zrodzić się pytanie, czy małżonkowie chorzy na AIDS mają prawo do rodzicielstwa? Należy zaznaczyć, że żaden ludzki autorytet nie jest upoważniony do stanowienia prawa normującego pełnienie misji prokreatywnej małżonków. Już papież Pius XI podkreśla, że małżonkowie zachowują w tych sprawach całkowitą autonomię, nawet kiedy nie są zdolni wydać na świat potomstwa zdrowego czy zdolnego do samodzielnego istnienia40. Również Pius XII jednoznacznie stwierdza, że w przewidywaniu urodzenia dzieci kalekich można tylko odradzać zrodzenie potomstwa, ale nie można zabraniać41.
Do małżonków chorych na AIDS odnoszą się ogólne wskazania, zawarte zarówno w soborowym (por. KDK 50), jak i posoborowym nauczaniu Kościoła42. Po pierwsze, w dziedzinie prokreacji istnieje obowiązek poszanowania decyzji małżonków. Jedynie można im odradzać małżeństwo lub zrodzenie potomstwa. Nie wolno im natomiast tego zabraniać, czy grozić sankcjami w przypadku niedostosowania się do tych wskazań. Po drugie,należy uznać za niemoralne wszelkie środki i metody antykoncepcyjne. Po trzecie, dozwolone są metody naturalnej regulacji poczęć, pełnej wstrzemięźliwości i adopcji. Zarówno wyniki badań, jak i dane statystyczne wskazują na to, że małżonkowie chorzy na AIDS powinni czuć się zwolnieni z zadań rodzicielskich. Według wskazań etycznych zaś nic nie stoi na przeszkodzie, by ograniczyli współżycie do okresów niepłodnych, stosując naturalne metody regulacji poczęć. Gdyby jednak dziecko zostało poczęte, należy przyjąć je z miłością, odrzucając przerywanie ciąży czy zabieg eutanazji43.
Zakończenie
Należyte wypełnienie trudnego zadania, jakie staje niejednokrotnie przed spowiednikiem małżonków, wymaga zastosowania wszystkich możliwych środków, które mogą ułatwić penitentowi spowiedź i uczynić ją dla niego owocniejszą. Ważne jest zadbanie i to, by na spowiedź, do której według przewidywań przystępować będą małżonkowie, kapłan zarezerwował dostateczną ilość czasu, konieczną dla gruntownego odbycia spowiedzi przez penitentów, ustalenia rzeczywistego stanu ich sumienia i udzielenia im koniecznych pouczeń. Ma to szczególne znaczenie, gdy chodzi o organizację spowiedzi rekolekcyjnych, misyjnych i związanych z okresem wielkanocnym. Konieczne jest również zapewnienie podczas odbywania spowiedzi odpowiedniej ciszy i dyskrecji, ponieważ ich brak może całkowicie przekreślić wartość spowiedzi, wymagającej często dłuższego wyznania ze strony penitenta oraz jego dialogu ze spowiednikiem.
Formą przygotowania do spowiedzi, mającą wielkie znaczenie praktyczne, jest organizowanie spotkań, kursów, konferencji lub serii nauk, zawierających odpowiednie pouczenia, dotyczące zagadnień etyki małżeńskiej. Niezbędnym elementem przygotowania kapłana do spowiedzi małżonków jest również zapoznanie się z adresami i terminarzami pracy najbliższych punktów katolickiego poradnictwa małżeńskiego.
Ks. Jan Orzeszyna - prof. PAT dr hab. teologii. Kapłan diecezji sosnowieckiej. Kierownik Katedry Teologii Moralnej Szczegółowej na Wydziale Teologicznym PAT w Krakowie. Opiekun Specjalizacji Teologii Moralnej na Wydziale Teologicznym PAT. Dyrektor Instytutu Teologii Rodziny przy Wydziale Teologicznym PAT w Krakowie. Redaktor naczelny "Sosnowieckich Studiów Teologicznych".
Przypisy
Papieska Rada do spraw Rodziny, Vademecum dla spowiedników o niektórych zagadnieniachmoralnych dotyczących życia małżeńskiego, w: Posługa spowiedników w realizacji powołania małżeńskiego, Łomianki 1999, nr 1, 1 (dalej: Vademecum).
Por. Episkopat Polski, Wskazania dla spowiedników w zakresie spowiedzi małżonków (23.06.1965), w: Posługa spowiedników w realizacji powołania małżeńskiego, Łomianki 1999, nr 2 (dalej: EP 1965).
Por. Paweł VI, Encyklika Humanae vitae, Rzym 1968, 8 (dalej: HV).
Por. tamże 13.
Por. Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania Donum vitae (22.02.1987), nr I 1/6.
Por. Episkopat Polski, Wskazania dla spowiedników w zakresie spowiedzi małżonków (26.01.1970), w: Posługa spowiedników w realizacji powołania małżeńskiego, Łomianki 1999, s. 152 (dalej: EP 1970).
Por. HV 12; Vademecum2, 4.
Por.. J. Bajda,Moralna ocena antykoncepcji a przerywanie ciąży, Gdańsk 1996, s. 19-22.
HV 14
Tamże; por. Jan Paweł II, Adhortacja Familiaris consortio, Rzym 1981, 32 (dalej: FC).
Jan Paweł II, Encyklika Evangelium vitae, Rzym 1995, 1 (dalej; EV).
Por. HV 16; FC 32; EV 97.
Por. EP 1970, s. 154.
Vademecum 3, 7.
Por. EP 1970, s. 155.
Por. tamże.
Por. EP 1965, nr 4.
Por. Vademecum 3, 5.
Por. EP 1970, s. 155.
Por. EP 1965, s. 146.
KPK kan. 980.
Por. Vademecum 3, 11.
Tamże 3, 5.
Por. A. Kokoszka, Moralność życia małżeńskiego. Sakramentologia moralna, cz. 3, Tarnów 1996, s. 240.
Por. W. Gasidło, Z zagadnień etyki małżeńskiej i rodzinnej, Kraków 1994, s. 267.
Por. KPK kan. 1398.
Por. tamże kan. 1329.
Por. Vademecum 3, 19.
Por.. Ubezpłodnienie, w: Mała encyklopedia medycyny, t. 3, Warszawa 1988, s. 1276.
Por. EP 1970, s. 156.
Por. A. Kokoszka, dz. cyt., s. 242.
Por. EP 1970, s. 157.
W przypadku stosowania przez męża środków antykoncepcyjnych żona nie tylko nie może formalnie współdziałać przez swą aprobatę dla tej metody, lecz ma obowiązek przeciwstawienia się spełnianiu z nią aktów onanistycznych. EP 1965, s. 144.
Por. A. Kokoszka, dz. cyt., s. 244.
Por. tamże.
Por. EP 1965, s. 143. Małżonek może się też domagać aktu małżeńskiego, jeżeli jest on potrzebny do uniknięcia własnej niepowściągliwości, nawet jeżeli z winy współmałżonka ten akt skończy się prawdopodobnie - czy na pewno w sposób niewłaściwy. Osoba współdziałająca materialnie w grzechu może też zgodzić się na przeżycie osobistej przyjemności zarówno przed aktem małżeńskim, jak i podczas jego trwania. Penitentka nie ma jednak prawa doprowadzić u siebie do pełnej satysfakcji płciowej, gdy mąż przerwał już stosunek seksualny, bo ta przyjemność jest związana z naturalnym jego odbyciem. A. Kokoszka, dz. cyt., s. 243.
Por. A. Kokoszka, dz. cyt., s. 243.
Por. K. Wolski, Współdziałanie w grzechu antykoncepcji współmałżonka, w: Posługa spowiedników w realizacji powołania małżeńskiego, Łomianki 1999, s. 67.
Pius XI, Encyklika o małżeństwie chrześcijańskim Casti connubii (31.12.1930), Komorów 2000, nr II, l, s. 82.
Por. tamże II, 2.
Por. Pius XII, Przemówienie, 12. 1.1958.
Por. HV 10; FC 30.
Por. A. Kokoszka, dz. cyt., s. 183-184.
Już sam bełkotliwy wstęp i te błędy odrzucają. O artykule nawet nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńJak to przeczytałam, to się wystraszyłam: kobieto - masz rodzić, do tego masz "dawać" mężowi, nawet jak zabiera się do ciebie jak wieprz do świni. Całkowita ignorancja możliwości naszego organizmu, tego, że na ogół jesteśmy płodne i gdyby nie środki antykoncepcyjne, to rodziłybyśmy co roku, jak nasze babki, które miały po 8 - 12 dzieci, /tylko większość tych babek miała wywalone na los swego potomstwa - nastoletnie dzieci szukały szczęścia jako parobki czy służba/. Na takie poglądy żadna z nas nie pójdzie. Rozumiem, że aborcja to zabójstwo, ale aby po osiągnięciu kilku dzieci nie móc "się podwiązać" i skończyć ze swoją płodnością, tylko sprowadzić się do roli rozpłodowej maciory...
OdpowiedzUsuńBóg Cię kocha !
UsuńLęk. To jest podstawowy problem. Każdy zwolennik antykoncepcji po prostu BOI SIĘ o swoje życie. Bo przecież sam sobie nie poradzi jeśli pojawi się jeszcze jedno dziecko. I w sumie ma racje! Bo sam to sobie na pewno nie poradzi (zwłaszcza z takim podejściem...).
OdpowiedzUsuńPytanie czy jest Bóg? Czy jest Bóg który kocha i opiekuje się? Który kocha to następne dziecko bardziej niż rodzice? który chce pomagać zarówno dziecku jak i rodzicom?
Jeśli ktoś nie wierzy w realną pomoc Boga tu i teraz, w normalnych sytuacjach życia - to 'oczywistym' wyborem jest antykoncepcja. Bo to JA muszę dbać o swoje życie, bo przecież nikt inny o nie dbał nie będzie... Tylko jeśli ktoś wierzy w Słowo Boże - "To ON mój los zabezpiecza" - może zdecydować się na odrzucenie antykoncepcji...
prof. PAT dr hab. teologii a problem prezerwatywy ... jakie to musi być proste
OdpowiedzUsuń