Z ks. bp. Alfonso M. Guardiolą z Monterrey w Meksyku rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Czym różni się Kościół meksykański od polskiego?
– Cztery razy byłem w Polsce ze swoją wspólnotą św. Maksymiliana Marii Kolbego z Monterrey, w tym m.in. w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Warszawie-Włochach. Mogłem obserwować tam Kościół bratni, otwartego serca, który nas przyjął i dzielił się z nami swoją wiarą. Widzę, że jest to Kościół katolicki, który jest kolumną Europy. Postrzegam Kościół polski jako ten, który walczy o swoją wiarę. Kościół meksykański jest silny i dynamiczny. Meksyk podobnie jak Polska doświadczył komunizmu i wszelkich cierpień, jakie on ze sobą niósł. Musieliśmy walczyć w obronie swojej tożsamości i narodu. Z tą samą siłą, którą to czyniliśmy, wy teraz walczycie, broniąc waszej wiary. Polscy biskupi dali tego wymowny przykład na ostatnim synodzie w Rzymie, gdzie bardzo mocno bronili doktryny katolickiej, zwłaszcza jeżeli chodzi o nierozerwalność małżeńską. To był dla nas jasny znak.
Wiara Polaków Was umacnia?
– Z pewnością. Meksyk w tym jest podobny do Polski, że my cierpieliśmy tak jak Polacy. Dwieście lat temu walczyliśmy o swoją niepodległość, sto lat temu przeżywaliśmy rewolucję, a dziewięćdziesiąt lat temu Cristiadę. Z wyjątkiem walki o niepodległość wszystkie pozostałe były naszymi wewnętrznymi walkami. Wyniszczyły nas one i sprawiły, że przeszliśmy wiele cierpień i byliśmy poddani komunistom i lewicowym partiom politycznym. Chcę powiedzieć, że jesteśmy narodem katolickim, ale mamy wiele różnych form pojmowania rzeczy. Tej jedności w wierze, jaką wy, Polacy, posiadacie, nie mamy. W Meksyku wielu ludzi żyje wiarą w sposób powierzchowny, dlatego mamy tutaj tak wiele przemocy, korupcji i biedy.
Jaka jest postawa Meksykanów w tym względzie?
– Polska jawi się nam jako bastion katolicki w Europie. Na synodzie zrozumiałem dlaczego. Polacy w swej historii bronili wiary, wartości, wolności i walczyli o nie aż do przelania krwi. Rozumiem, dlaczego biskupi polscy tak bardzo stali murem w obronie tych wartości. W Meksyku postawa jest zupełnie inna. Uważa się, że tak jak w Kościele potrzebna jest postawa Polaków, tak samo ważna jest postawa otwartości, którą reprezentowali inni biskupi.
Wizyta Ojca Świętego Franciszka w Meksyku wzmocniła Waszą wiarę?
– Wizyta Ojca Świętego Franciszka miała według mnie taką samą wagę jak pierwsza wizyta Jana Pawła II do Meksyku. Gdy Jan Paweł II przybył tutaj w 1979 roku, na Meksyk spłynęła później ogromna fala łask, dzięki której Meksykanie zaczęli się przebudzać i wzrastać ku Bogu. Zwiększyła się wtedy liczba powołań i gorliwość wiary, budowano również wiele kościołów. Sam jestem owocem tej fali łask, która zalała wówczas Meksyk. Nasz kraj znów potrzebuje duchowego nawrócenia, stąd uważam, że wizyta Franciszka może przynieść podobne owoce.
Jakie są największe problemy Kościoła w Meksyku?
– Jeżeli jest tyle korupcji w Meksyku, kraju katolickim, to co my jako Kościół zrobiliśmy? Kościół powinien więcej mówić o niesprawiedliwości, korupcji i biedzie, które są w naszym kraju. Czyni to, ale w sposób niewystarczający. Mamy także problem związany z meksykańskim prawem, które podobnie jak w Stanach Zjednoczonych przyzwala na aborcję. W ciągu lat zamordowano w ten sposób miliony dzieci poczętych. Kościół w Meksyku walczy z aborcją, ale nasza walka nie jest jeszcze wystarczająco silna.
Od 20 lat pracuje Ksiądz Biskup z osobami rozwiedzionymi, które zawarły powtórne związki.
– Jest to temat bardzo szeroki, który wynika przede wszystkim z osłabienia wartości. Tutaj, w Monterrey, pracowaliśmy i pracujemy z małżeństwami sakramentalnymi, ale także od 20 lat pracuję z osobami rozwiedzionymi w powtórnych związkach, a także z małżeństwami przeżywającymi kryzys. Udziela się im pomocy adekwatnej do ich sytuacji. Napisałem książkę, która opisuje podstawy tej pomocy dla małżeństw. Nie przyjmują one sakramentu Komunii Świętej, ale towarzyszy im się duchowo w różnych działaniach duszpasterskich.
Zdarza się, że w Meksyku wiara katolicka nadal przeplata się z zabobonami. Czy jest to duży problem?
– Te wierzenia ludowe są wyjątkowo silne, dla ludzi jest to coś normalnego. Staramy się wykorzystywać to, aby przyciągać ludzi do Kościoła, chociaż zdarzają się nadużycia w tym temacie. Myślę tu o wychodzeniu poza to, co jest katolickie, jak np. zwyczaj „adoracji” dzieci, rozmowy ze zmarłymi czy jakieś tańce rytualne. Raz w roku księża biskupi Meksyku mają swoje rekolekcje, czas duchowej odnowy w Centrum Rekolekcyjnym w Santiago, położonym niedaleko Monterrey. Odbywają się tu także dla nich różne kursy i szkolenia. Klimat tego miejsca i otoczenie bardzo im w tym pomaga. Jednym ze świętych, których darzy się tutaj szczególnym kultem, jest św. Ojciec Pio.
Podczas grudniowej Mszy św. w intencji dzieci zabitych przed narodzeniem z obrazu Matki Bożej w sanktuarium w Guadalupe wydobyło się światło, które utworzyło kształt ludzkiego embrionu. Jak komentuje to Kościół w Meksyku?
– Na płaszczu Matki Bożej jest cały kod symboliczny, na Jej łonie są znaki z epoki prekolumbijskiej. Są tam np. symbole, które w języku Azteków oznaczają piąte słońce, co tłumaczy się na język chrześcijański jako Chrystus, który błyszczy jak światło. Taki jest komentarz Kościoła w tej sprawie. Wszystkie te znaki, które występują na płaszczu Maryi, mówią o symbolach chrześcijańskich. Dlatego ten naród tubylczy mógł przyjąć Matkę Bożą, ponieważ Ona mówiła w ich języku. Oni ją rozumieli, ponieważ cała objawiła się w tych symbolach prekolumbijskich.
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Czartoryski-Sziler
Artykuł opublikowany na stronie: naszdziennik.pl/…/153057,polska-b…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz