czwartek, 31 marca 2016

Spotkanie przy Biblii - dzisiaj 31.03.2016

Zapraszamy wszystkich na wspólne czytanie Słowa Bożego. Jeżeli chcesz razem z nami chwalić Boga poprzez Jego Święte Słowo to zapraszamy dzisiaj 31.03.2016 do Misjonarzy Krwi Chrystusa w Swarzewie.

godz. 20.00

Przyjdź! Zapraszamy! Czekamy!

Lewandowicz: PiS nie może uciekać od tematyki moralnej. Z działań rozliczy ich Pan Bóg


Dr hab. Andrzej Lewandowicz w swoim artykule opublikowanym na łamach portalu naszdziennik.pl zabrał głos w sprawie postawy rządu Prawa i Sprawiedliwości wobec kwestii światopoglądowych i wartości chrześcijańskich w życiu narodu. „Obecna ekipa, rządząca samodzielną większością, nie może uciec od odpowiedzialności wobec postępującego rugowania chrześcijaństwa z życia publicznego” – pisze autor tekstu przypominając, że politycy będą rozliczani ze swoich działań przed Panem Bogiem.

„Według krajowej konsultant ds. neonatologii, przypadek małego Wiktora [dziecka, które zmarło gdyż nie udzielono pomocy po przeżyciu aborcji w warszawskim Szpitalu Św. Rodziny-red.] nie budzi zastrzeżeń, a dziecko prawie nie miało krążenia krwi, zaś jego funkcje życiowe były śladowe. Wiktor miał nie cierpieć. Jak oceniła, dziecko miało niedojrzałe płuca i nie mogło krzyczeć, a co najwyżej kwilić. Wypowiedź ta obrazuje przerażające przekonanie, jakoby zabicie dziecka dokonane zgodnie z prawem, tj. wyjątkami eugenicznymi, nie podlegało dyskusji, a zastrzeżenia budzić mogą co najwyżej względy proceduralne” – pisze na portalu „Naszego Dziennika” dr hab. Andrzej Lewandowicz. Jego zdaniem tragiczna śmierć chłopca musi stać się impulsem do odnowy moralnej w polskim życiu publicznym.

Autor apelu o przeprowadzenie prawdziwej dobrej zmiany także na polu moralnym uważa, że podejmowane obecnie inicjatywy uświadamiają naród polski w kwestii konieczności zmiany wielu ustaw światopoglądowych. Jedną z istotnych inicjatyw tego typu są działania Fundacji PRO – Prawo do Życia, która przygotowuje się do zbiórki podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy, która ma zakazać aborcji.

„Konkretnych, a nie połowicznych inicjatyw oczekujemy od partii rządzącej, którą wielu z nas obdarzyło zaufaniem nie ze względu na programy socjalne czy wynikającą z potrzeby chwili walkę z postkomunistycznym Trybunałem Konstytucyjnym” – czytamy w tekście Lewandowicza.

„Oczekujemy pilnego wprowadzenia ustawy chroniącej życie od momentu poczęcia do naturalnej śmierci, w tym zakazu in vitro – procedury o ściśle eugenicznym charakterze. Oczekujemy również wypowiedzenia genderowej konwencji przemocowej, będącej zagrożeniem dla wychowania przyszłych pokoleń” – stwierdza autor zauważając, że PiS nie ma prawa zasłaniać się strachem przed wywołaniem wojny ideologicznej, gdyż wystarczyło tej partii odwagi do wywołania sporu o Trybunał Konstytucyjny.

„Obecna ekipa, rządząca samodzielną większością, nie może uciec od odpowiedzialności wobec postępującego rugowania chrześcijaństwa z życia publicznego. Odwrócenie tego nurtu w ramach prawodawstwa jest jej moralnym i nadrzędnym obowiązkiem. Będzie z tego rozliczona nie tylko przed wyborcami w następnych wyborach, ale przede wszystkim przed Bogiem” – stwierdził dr hab. Andrzej Lewandowicz podkreślając, że Prawo i Sprawiedliwość musi wobec tego wyzwania zachować się odpowiedzialnie, ale i odważnie.

Źródło: naszdziennik.pl

MWł

Read more: www.pch24.pl//andrzej-lewando…

Koniec cywilizacji łacińskiej

Nie dziwmy się kiedy nadejdzie kara. W innych religiach nie do pomyślenia, a u nas ...  Dalszy ciąg bezczeszczenia świątyń katolickich. Wyburzanie, przekształcanie kościołów w miejskie baseny, kawiarnie, biblioteki, a teraz w miejsce zabawy i to przed głównym ołtarzem, w tle figur świętych. Tym razem Bazylika św. Wincentego w Metz, w najstarszej z cór chrześcijaństwa - Francji. Oj Francjo, czy mało wycierpiałaś? 


środa, 30 marca 2016

Odrzucając swoje teorie



Biskup Paul Hinder dementuje informacje o ukrzyżowaniu ks. Toma Uzhunnalila


Wikariusz apostolski Arabii Południowej, bp Paul Hinder powiedział, że informacje o ukrzyżowaniu porwanego ks. Toma Uzhunnalila są fałszywe.

Wiadomość o ukrzyżowaniu hinduskiego kapłana podał podczas Wigilii Paschalnej w Wiedniu kard. Christoph Schönborn. Kardynał sprostował później swą wypowiedź, tłumacząc, że jej źródłem były słowa metropolity Bangalore w Indiach, abp. Bernarda Morasa ( powołał się on na indyjskie media).

Bp Hinder, który na bieżąco śledzi wszelkie starania o uwolnienie ks. Uzhunnalila z rąk porywaczy, wyraził opinię, że „takimi pogłoskami igrają z życiem o. Toma”.

Nieprawdziwe informacje medialne skrytykował też o. Mathew Valarkot, rzecznik inspektorii salezjańskiej w Bangalore w Indiach. Ojciec Valarkot wezwał do modlitwy w intencji porwanego.

Źródło: www.pch24.pl

wtorek, 29 marca 2016

1 kwiecień - 360 rocznica ogłoszenia przez króla Matki Bożej Królową Korony Polskiej - Z dawna Polski Tyś Królową!


Z dawna Polski Tyś Królową!
x. Rafał Trytek

1 kwietnia AD 2016 przypada 360. rocznica ogłoszenia przez króla Jana Kazimierza Matki Bożej Królową Korony Polskiej. Kilkanaście dni później przypada 1050. rocznica chrztu Mieszka I i chrystianizacji jego państwa. Nie bez przyczyny wspomniałem o tych dwóch datach w tej kolejności. Możemy bowiem być pewni, że już u zarania Polski katolickiej Najświętsza Maryja Panna szczególnie się nami opiekowała i to Ona wyprosiła nam łaskę chrztu świętego.

Decyzja księcia Mieszka włączyła Polskę do kręgu narodów katolickich obrządku łacińskiego. Staliśmy się lennem świętego Piotra: przez tysiąc lat naszych dziejów życie narodowe i społeczne Polaków było życiem podporządkowanym zasadom Świętej Wiary, nauczanym przez Namiestników Chrystusa na ziemi, czyli papieży. Polska jako państwo przez osiemset lat istnienia nigdy nie odstąpiła od wyznawania religii katolickiej, a jej zasady przenikały do praw i obyczajów Królestwa Polskiego. Również jako naród pozbawiony państwowości staliśmy wiernie przy religii Chrystusowej, broniąc jej przed atakami schizmatyków i heretyków. Te tysiąc lat było pasmem nieustannych zmiłowań Pańskich nad grzesznym narodem. Dzisiaj, gdy brakuje prawdziwych Pasterzy na tronie świętego Piotra i stolicach biskupich, nie mamy już jako naród nieomylnej busoli wskazującej właściwy kierunek ziemskiej wędrówki i pozwalającej uniknąć skał i mielizn współczesnej antycywilizacji. Tutaj szukać należy źródeł naszej narodowej słabości, zagubienia duchowego oraz triumfu najgorszych błędów i herezji. Polska jest jedynie w takim stopniu zdrowa, w jakim korzysta z nagromadzonych przez wieki skarbów mądrości i dobrych narodowych obyczajów, a także zdrowego rozsądku wyćwiczonego przez lata okupacji niemieckiej i sowieckiej oraz zniewolenie czasu PRL – jedynego okresu w naszej historii, kiedy państwo odwołujące się do polskości głosiło oficjalnie doktrynę materialistyczną i ateistyczną. Lecz nawet wtedy znakomita większość Polaków pozostała wierna Bogu.

Ponieważ widzimy beznadziejność wszelkich czysto ludzkich wysiłków dla ratowania Ojczyzny, chcemy się z tym większą siłą i zdecydowaniem zwrócić o pomoc do Matki Bożej Królowej Korony Polskiej. 1 kwietnia AD 2016 w naszym oratorium w Krakowie odnowimy śluby króla Jana Kazimierza sprzed 360 lat. Coroczne odnowienie ślubów było zresztą życzeniem monarchy. Jako przedstawiciele Polski królewskiej chcemy być szczególnie wierni zobowiązaniom naszych władców wobec Majestatu Króla Królów.

Następnego dnia, 2 kwietnia, w pierwszą sobotę miesiąca, w oktawie Zmartwychwstania Pańskiego, odnowimy natomiast poświęcenie Polski Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny z 8 września AD 1946, które odbyło się na Jasnej Górze pod przewodem x. prymasa Augusta Hlonda.
Te dwa akty będą przygotowaniem do obchodów 1050-lecia chrztu Polski, które odbędą się w krakowskim oratorium NMP Królowej Polski w niedzielę Dobrego Pasterza – 10 kwietnia AD 2016. Główną ich treścią będzie odmówienie aktów poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa: jasnogórskiego z 27 lipca AD 1920, krakowskiego z 3 czerwca AD 1921 i wreszcie wszechpolskiego z 28 października AD 1951.

Aby odnowienie aktu przyniosło oczekiwany skutek, należy najpierw osobiście się poświęcić Najświętszej Maryi Pannie – najlepiej aktem św. Ludwika Marii Grignion de Montfort (28 kwietnia przypada trzechsetna rocznica jego śmierci) – oraz Najświętszemu Sercu Jezusa. By akty te były skuteczne, należy postarać się o skruchę i szczere postanowienie poprawy, a najlepiej odbyć również spowiedź świętą. Jako naród, który jako pierwszy (w 1765 roku) otrzymał papieski przywilej odprawiania mszy świętej i oficjum brewiarzowego ku czci Najświętszego Serca Jezusa, mamy szczególne zobowiązanie, by to królewskie i kapłańskie Serce czcić i wynagradzać mu zniewagi – własne, narodu i całej ludzkości.

Chcemy, by intronizacja Najświętszego Serca Jezusa w naszym kraju oznaczała mistyczne i realne odnowienie obietnic chrztu świętego, które w imieniu naszego królewskiego szczepu piastowego złożył Mieszko I w roku Pańskim 966.

Vivat Christus Rex et Maria Immaculata Poloniae Regina!

www.legitymizm.org/aktualnosci-poswiecenie-sercom

Dlaczego Jezus przyszedł na świat 2000 lat temu ?


Europa nie jest wolna - przemówienie Viktora Orbana

Warto posłuchać kogoś innego niż mędrców z naszego podwórka. Warto skonfrontować własne opinie i spostrzeżenia.

poniedziałek, 28 marca 2016

Ks. prof. Czesław Bartnik - Zmartwychwstawanie Polski


Niektóre prastare religie i kultury przedstawiały wielką swoją społeczność na podobieństwo jednego megaczłowieka, a więc jej narodziny, życie, koleje losów, zdobycze i klęski, moce i choroby, upadki i powstania, a także nowe życie, niejako zmartwychwstanie. Podobnie można patrzeć na Polskę.


Dwie miłości

Jeśli owa wielka społeczność państwowa, a zwłaszcza narodowa, ma konstrukcję człowieczą, to nie poprzestaje ona tylko na bazie materialno-biologicznej, lecz rozwija w sobie całą tematykę osobową. A więc tworzy także dramatyczną historię walki prawdy z fałszem, dobra ze złem, piękna z brzydotą, etyki z grzechem, wolności z niewolą, wartości z antywartościami, sensu z bezsensem, życia ze śmiercią, istnienia z nicością. I tak od tysięcy, a może i milionów lat toczy się gigantyczna i ciężka walka między tymi dwoma światami i będzie się ona toczyć aż do końca ludzkości, aż po ostatniego człowieka. Nie da się nikomu żyć bez tej walki, rozwijać, tworzyć, pracować, siebie uczłowieczać i zbawiać.

Wielki katolicki filozof dziejów ludzkości, święty Augustyn (zm. 430 r.) na podstawie ewangelicznej idei Królestwa Chrystusowego ujął skrótowo tę podstawową zasadę życia i historii w formie dwóch królestw, dwóch światów, dwóch państw zmagających się między sobą bądź to żyjących oddzielnie, bądź to nieszczęśliwie przenikających się wewnątrz tego samego narodu, państwa czy królestwa. Oddał to motywem dwu miłości, jednej dobrej, drugiej złej. „Dwojaka tedy miłość – pisze Augustyn w podstawowym swoim dziele ”De civitate Dei„, kończonym w czasie wściekłych ataków Wandalów na jego miasto – dwojakie państwo utworzyła: miłość własna, posunięta aż do pogardy Boga, powołała państwo ziemskie (civitas terrena); miłość zaś Boga, posunięta aż do pogardzania sobą, powołała państwo niebieskie” (De civitate Dei, XIV, 28).

W bliższym omówieniu tej idei św. Augustyn wyjaśnia, że główną zasadą wszelkiego życia społecznego na ludzkim poziomie jest pełna miłość, miłość Boga i bliźniego. Miłość stwarza przede wszystkim „dobrą wolę” dla wspólnego życia, rozumienia się nawzajem, współtworzenia i dla budowania świata sensu istnienia. Toteż przede wszystkim rządzący i politycy muszą być ludźmi dobrej woli i miłośnikami dobra; dobra doczesnego, ale też dobra moralnego i duchowego. Jeśli tego zabraknie, to państwo staje się bandą rozbójniczą. Staje się ciężko chore i umiera.

Ludzie państwa świeckiego kierują się zwykle miłością własną, szukają własnej chwały, żyją żądzą panowania i ujarzmiania społeczeństwa, wspierają bogaczy i oligarchów. Zabiegając tylko o dobra materialne i cielesne, nikczemnieją w swoich myślach i w moralności, a swoją pychę i wynoszenie się ponad innych oraz brak wrażliwości na dobro innych uważają za najwyższą mądrość. Zamiast Boga czczą złych ludzi, wytwory ludzkie, byty przyrody, złoto i bogactwo. W rezultacie ich państwo rozpada się, jest chore, jest piekłem dla innych, nie ma duszy ludzkiej i wreszcie umiera (De civitate Dei, XIV, 28; XIV, 7).

Tak więc św. Augustyn uznał za podstawę państwa moralność, którą niestety niemal cała politologia światowa odrzuca, a pozostawia tylko skuteczność, siłę, przebiegłość i zakłamanie. Ale za czasów Augustyna w państwach pogańskich było tylko dużo złej miłości w sensie egoizmu, dziś natomiast w państwach ateistycznych dominuje często totalna nienawiść do wszystkiego, co dobre i godne. To zapowiada rychłą samozagładę i śmierć takich społeczeństw. Taką nienawiść stosuje się coraz szerzej i w UE, i w Polsce przez niektóre ugrupowania.

Z momentów zmartwychwstańczych Polski

Wspominam, wiosna 1944 roku na Zamojszczyźnie. Obaj z bratem i siostrą cioteczną Marysią Chwiejczakówną chodzimy do I klasy Gimnazjum w Radecznicy założonego przez AK i BCh we współpracy Ojców Bernardynów. Radecznica była wtedy już „Republiką Radecznicką” – daleko od miasta, w całości polska, opanowana przez partyzantkę, w mundurach polskich, z bronią jawnie, z dumą w oczach i z miłością do Ojczyzny. Wolni i dający wolność. W tej „Republice” Polska zmartwychwstała i przyszła do nas wytęskniona, jak matka. I przez kilka miesięcy świątynia była jako Kościół polski, wolny, autentyczny, dający moc duchową.

Niezadługo zmartwychwstanie polskie zdaje się poszerzać. Dochodzi do mojej wsi Źrebce front niemiecko-sowiecki. Bojąc się ostrzału wsi, 25 lipca 1944 r. uchodzimy na noc na pole na Górze. Łuny pożarów rodzą nową Polskę. Na zachodzie o kilka kilometrów pali się Radecznica, ostrzelana przez artylerię. Na wschodzie pożary w Deszkowicach, w Michałowie. Rano wracamy z ojcem do wsi, żeby nie rozkradziono domostwa. Przekraczamy gościniec. A tu w kierunku Radecznicy polami przy gościńcu wycofują się jeszcze żołnierze niemieccy, małymi grupami lub pojedynczo z karabinami w ręku, powoli i spokojnie. A ze wschodu z odległości ok. 300 m następują podobnie już Sowieci. Nikt nie strzela. Przeszliśmy bez problemu między jednymi a drugimi. W domostwie już wojsko sowieckie. Wrażenie, że skończyła się wraża okupacja niemiecka i nadeszła nowa Polska. Wprawdzie naleciały myśliwce sowieckie, ostrzelały nas i dwóch swoich przez pomyłkę zastrzelili.

Chłopi na Zamojszczyźnie nie spodziewali się, by Sowieci wskrzesili wolną Polskę. Są wyczekujący. Ale chłopiec chce mieć na siłę taką nadzieję. Jednakże szybko nadzieje gasną.

Sowieci przekroczyli Bug 21 lipca 1944 r., ale już 25 lipca rozbroili batalion AK sławnego por. Józefa Śmiecha ps. „Ciąg” i za kilka dni oddziały NKWD zaczęły rozbrajać po kolei wszystkie oddziały partyzanckie na Zamojszczyźnie i dalej, mimo że niektóre z nich pomagały niedawno Sowietom bić Niemców. Wyszła szybko na wierzch straszliwa perfidia NKWD, rychło wsparta przez naszych komunistów, przez UB, Milicję Obywatelską i zdrajców. Sowieci chwytali się wszelkich sztuczek: obiecywali w sierpniu, że pozwolą pójść z pomocą Powstaniu Warszawskiemu, że zapraszają na bratnie spotkanie, że utworzą z AK armię odrębną od armii Berlinga. Tymczasem nastąpiły aresztowania, łapanki, wcielanie do armii Berlinga, pobory chłopów do wojska, rewizje, aresztowania, tortury, mordowania, wywózki do Rosji (Jerzy Jóźwiakowski, Armia Krajowa na Zamojszczyźnie, Lublin 2001).

„Wyzwoliciele” nie zapomnieli także o tworzeniu terenowych władz „polskich” składających się najwięcej z pospolitych bandytów, złodziei, volksdeutschów, nacjonalistów ukraińskich, zbrodniarzy, żeby niszczyli wszystko, co polskie. Nową sytuację „wyzwolenia” zrozumiałem dobrze choćby przez następujące wydarzenie. Oto jeszcze za czasów niemieckich nauczyciel plut. Władysław Drabik ps. „Wicher”, w swoim czasie leczony u nas w domu po jednej z akcji partyzanckich, ścigał z ramienia AK pewnego bandziora w okolicy – bezskutecznie. Po „wyzwoleniu” ów bandyta został komendantem MO w Sułowie i 31 października 1944 r. rozpoznał Drabika jadącego rowerem. Aresztował go jako „bandytę” i zawiózł do Szczebrzeszyna do aresztu. Tam Drabikowi udało się zeskoczyć z furmanki między ludzi na rynku targowym, jednak bandzior strzelał między ludzi i zabił go. Przekonany na podstawie różnych lektur o szlachetności Polaków pytałem samego siebie: skąd Sowieci dostali tylu potworów z Polski? Ale, prawdę mówiąc, do dziś nie znajduję dobrej odpowiedzi na pytanie: skąd tylu grabarzy Polski i po roku 1989? I dlaczego wielu z nich uważa się nawet za wzorowych, „nowoczesnych” patriotów? A nawet i niektórzy „za nowoczesnych” katolików?

A nadzieja tak pięknie maluje. Znowu niedługo po wydaniu „Gazety Wyborczej” w roku 1989, „biało-czerwonej”, zapowiadającej pełne odrodzenie Polski i Kościoła polskiego, natknąłem się na zalecanie szerokiej aborcji. Zgłosiłem swój protest do redakcji, uważając ją naiwnie za sprzyjającą Kościołowi, skoro już nie komunistyczna. I otrzymałem odpowiedź, że to jakieś niedopatrzenie młodej redaktorki. Odetchnąłem: jednak Dekalog w odrodzonej Polsce nie będzie negowany. Jednakże znowu szybko się okazało, że się pomyliłem i ujawniły się całe ugrupowania, nawet uznające się za nowocześnie katolickie, opowiadające się za aborcją jako wolną. I po roku 1989 Polska w znacznej części nie zmartwychwstawała z niemoralności lewicowej, liberalnej i ateistycznej. Istotnie całe partie, ugrupowania i organizacje zaczęły głosić, że z Polską trzeba się pożegnać, tak samo z Narodem, z tradycyjną religią, z „zacofanym” Kościołem.

Aż wreszcie „zmartwychwstaje prawdziwie”

Chrystus, Pan dziejów, prowadzi naszą historię jakimiś hieroglifami. Oto kiedy w roku ubiegłym przyszły wybory prezydenckie, zdawało się, że większość Polaków znajduje się nadal w głębokim letargu i wybory tylko potwierdzą wypłowiały patriotyzm i folklorystyczny katolicyzm. Nagle 24 maja „dał się słyszeć szum z nieba, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił się cały dom” – polski (Dz 2,2). Wybory wygrał w dniu zesłania Ducha Świętego dr Andrzej Duda, człowiek miłości chrześcijańskiej otwartej i wierny syn Polski. Spełniła się modlitwa św. Jana Pawła II z roku 1979 w Warszawie – do Ducha Świętego: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi – tej ziemi”. Zdumieli się ludzie dobrej woli „i nie wiedzieli, co myśleć”. „Co to ma znaczyć”? – mówili (Dz 2,12).

Ale ludzie złej woli, którzy w swej pysze sądzą, że „historia tylko im się należy”, doznali szału wściekłości. Jedni zaczęli wołać, żeby prezydenta obalić, drudzy – by się sam odwołał, inni zapragnęli go zohydzić jako „kaczystę” lub jako straszliwie zacofanego, jeszcze inni rozpoczęli wzywanie kumpli z Zachodu o uczynienie wrzasku dezaprobaty pod niebiosy, aż co bardziej wyrafinowani postanowili potajemnie obezwładnić go do końca Trybunałem Konstytucyjnym, na podobieństwo związania przez Turków linami walczącego z nimi Zawiszę Czarnego. Przy czym bolszewizm tak ich wyszkolił, że dowiodą światu, iż atakują wybranego przez Naród tylko w obronie zagrożonej przez Dudę „świętej demokracji”. „Totalitarysta” i przeciwnik „demokracji”, bo katolik także w życiu publicznym. Jednak większość wyborcza społeczeństwa, które wymaga zawsze jakiegoś poruszenia, przejrzała i kamień grobowy nałożony nam w Trzeciej Rzeczypospolitej znowu został odwalony 25 października 2015 r.

Szok u przegranych osiągnął stopień szalonej wściekłości, a strażnikom grobu nakazano: „Rozpowiadajcie tak: niegodni ludzie przyszli w nocy i wykradli Polskę, gdyśmy przyspali po ciężkiej pracy. A gdyby to wszystko doszło do uszu UE, my z nią pomówimy i wybawimy was z kłopotu. Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta wersja między ludźmi i trwa aż do dnia dzisiejszego” (por. Mt 28,13-15). Europa i świat zostały poinformowane, że wygrani „totalnie oszukali wyborców i złamali demokrację i Konstytucję”. Rozum i sumienie zamilkły.

I tak kiedy nowy parlament i rząd nie uznał nielegalnie wybranych pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, w całości obsadzonego przez PO i PSL, a to w tym celu, żeby przynajmniej storpedować działalność nowych władz albo nawet zdelegalizować partię PiS, to przewodniczący PO ogłosił, że będzie stosował „totalną opozycję” i totalną krytykę, i zwrócił się do władz UE oraz USA, by zmusiły nowe władze na drodze prawnej lub siłą do ustąpienia w sporze o Trybunał, by uznały wyższość Trybunału nad parlamentem w stanowieniu prawa i by wycofały się z wszelkich reform odrodzeniowych. I czynniki zachodnie, zgodne z duchem polskiej PO, a wrogie Polsce suwerennej, realizującej cywilizację łacińską i związanej z Kościołem katolickim, skwapliwie przyjęły w dużej mierze wezwania przewodniczącego PO. Ma to więc także tło walki z katolicyzmem. W każdym razie taka potworność nie ma już nic z polskości.

Kto i dlaczego nie chce zmartwychwstania Polski?

Przegrani w wyborach przeżyli szok zawodu, ale i my także przeżyliśmy – i ciągle przeżywamy – szok, kiedy wyszło na jaw, jakiej Polski chcieli ludzie obozu liberalnego, lewicy i ateizmu publicznego. Wybory podziałały jak bomba rozpryskowa, która zdarła z twarzy tych ludzi wszelkie dotychczasowe maski. Okazuje się, że zasadzili się oni na prezydenta, premiera, rząd, parlamentarzystów większości, na ponad 5 mln ich wyborców i na całą tradycję klasycznej Polski, żeby taką Polskę odrzucić w ogóle. Obrazuje to niestety „salon”, który totalnie i z wściekłością atakuje bez przerwy wszystko, co autentycznie polskie i katolickie. Po co to robi? W jakim celu? Chyba tylko po to, żeby ją zniszczyć i żeby w ogóle Polska nie zmartwychwstała. W Polsce klasycznej widzi się samo zło: totalitaryzm, łamanie osobowości, ksenofobię (zwłaszcza dziś wobec islamistów), fundamentalizm religijny, tradycjonalizm etyczny z jego kategorycznością, faszyzm, ultranacjonalizm, antysemityzm, irracjonalizm, fanfaronadę szlachecką, głupotę społeczno-polityczną, brak zmysłu solidarności i inne.

Sprawy te nakładają się dziwnie także na obłudne i obłędne zarzuty natury religijnej ze strony ideologii zagranicznej. Nasz katolicyzm denerwuje wielu protestantów, anglikanów, prawosławnych, masonów i ateistów publicznych. Zarzuca się nam, że stajemy się misjonarzami Kościoła i chcemy budzić z letargu religijnego kraje zachodnie. Źle jest oceniane nasze przyjmowanie dogmatów jako pewne (np. istnienie Boga), odrzucanie wszelkiego relatywizmu, opowiadanie się za obecnością Kościoła w życiu publicznym, odrzucanie aborcji, in vitro, homoseksualizmu, eutanazji, wyboru płci, adopcji dzieci przez pary homoseksualne, posługiwania się surogacją przy rodzeniu dzieci, uznawanie małżeństw za sakramentalne i nierozerwalne, odrzucanie święcenia kobiet na prezbiterów i biskupów, uznawanie realnej misteryjnej obecności Chrystusa w Eucharystii, uważanie cudzołóstwa za grzech itd.

Trzeba też pamiętać, że politycy, obcy i niektórzy także nasi, nie chcą zmartwychwstania Polski z powodów czysto politycznych. Niektórzy, np. politycy niemieccy, dostają szału, gdy Jarosław Kaczyński woła, że Polska ma być suwerenna. Ma być przede wszystkim uległa traktatowi lizbońskiemu i rozporządzeniom UE. Polska gospodarka musi przynosić szczególne korzyści gospodarce europejskiej. Musi słuchać m.in. zakazów ratowania przez państwo upadających jednostek gospodarczych, rząd nasz nie może zakazać całkowicie hazardu, dopalaczy, środków poronnych, uprzywilejowania banków zachodnich, firm, mediów, nie może wspierać materialnie żadnych ośrodków i placówek kościelnych. Polska powinna dać swobodę całej cywilizacji śmierci, a nawet powinna spłacić pieniądze żądane przez Amerykę w formie kontrybucji i inne.

W ogóle Niemcy hołubiły rząd Donalda Tuska, żeby nie buntował się przeciwko polityce wasalskiej i obdarowywały od dawna różnymi nagrodami wszystkich zdecydowanych zwolenników takiej polityki polskiej. A jednocześnie zbudowały dwie nitki Nord Stream przez Bałtyk między Niemcami a Rosją, oferując w razie kryzysu gaz rosyjski dla nas z Niemiec. Zażądały od USA, by nie zakładały stałych baz NATO w Polsce, nie zgadzają się na ustanowienie mniejszości polskiej w Niemczech, próbują nasłać nam jak najwięcej islamistów, nie zgodziły się na udział Polski w sprawach pertraktacji z Ukrainą i Rosją, wspierają wykup ziemi polskiej na terenach odzyskanych, zmuszają dzieci polskie żyjące w Niemczech do mówienia tylko po niemiecku i dyskretnie wspierają wściekłe ataki mediów niemieckich na „suwerenną politykę Kaczyńskich i Dudy”. W rezultacie nie chcą zmartwychwstania Polski suwerennej, obwiniając ją o łamanie demokracji i o fundamentalizm katolicki. Ale to jest właśnie dobrym argumentem za tym, że teraz Polska musi zmartwychwstać, żeby mogła w ogóle istnieć. Oczywiście, trzeba pamiętać, że to ciężkie zło polityczne i moralne, inspirowane w dużej mierze przez marksizm, skrajny liberalizm, nihilizm i ateizm społeczny, wywiera swój zgubny wpływ w pewnej mierze i na lepsze społeczności i na nasz ogół obywateli, ale nie jest tak potworny. Niemniej wszystkie partie i wszyscy Polacy powinni duchowo, moralnie, społecznie i religijnie z martwych powstawać.

Zdrada unijna

Jeszcze raz trzeba przypomnieć, że późniejsi członkowie UE zostali w dużej mierze oszukani. Otóż według wszystkich oficjalnych dokumentów UE miała się ograniczać tylko do ekonomii, techniki, polityki, handlu, turystyki i kultury materialnej i tego wszystkiego miało strzec prawo. Tymczasem od pewnego czasu wszystkie niemal instytucje unijne narzucają nam przede wszystkim światopogląd liberalny i lewacki, ateizm publiczny społeczny i państwowy, najrozmaitsze zwyrodnienia moralne, antykatolicyzm, antydekalog i nihilistyczną koncepcję człowieka i kultury duchowej. W tej sytuacji opowiadanie się rozumnych Polaków za normalnością i wartościami wyższymi odbierają jako radykalny bunt przeciwko „nowoczesnym wartościom europejskim”. Tymczasem my bronimy rozumu, etyki godności i tożsamości osoby ludzkiej. Uważamy, że przyjęcie tamtego zabagnienia to śmierć dla każdej społeczności, w tym i dla Narodu Polskiego, dla państwa polskiego i dla Kościoła w naszej Ojczyźnie.

Toteż kto z Polaków, z obywateli polskich akceptuje w pełni ową pseudokulturę duchową UE, to bierze udział w zabijaniu duszy ludzkiej i społecznej duszy polskiej. A niektóre państwa europejskie, jak choćby Belgia, Holandia, Irlandia, Francja, Hiszpania, a także Italia i Austria, niegdyś bardzo katolickie, zostały już bardzo osłabione i przeżywają ciężką chorobę duchową. Przed nami natomiast rozbłysło światło nadziei: Polska zmartwychwstaje! To coś ze świata wyższego. I jak kiedyś ostaliśmy się mimo długich i potężnych ataków ateizmu marksistowskiego, tak dzisiaj nie ulegamy haniebnym i podstępnym najrozmaitszym akcjom ateizmu nihilistycznego. A jest takich niestety ciągle dużo. Dość zauważyć, że od roku 1997 katolickie Radio Maryja przecierpiało 38 tysięcy ataków ze strony diabłu służących mediów. I tak się dzieje w „państwie prawa i prawdy”. A kiedy instytucja kościelna zabiegała o miejsce na multipleksie, to musiały prosić o to miliony Polaków w demonstracjach prawie przez dwa lata, a kiedy przyznano wreszcie to miejsce, to czynniki PO pobierały już milionowe opłaty, choć Telewizja Trwam długo nie nadawała, bo nie było zwolnione miejsce. Jakoś zachodni stróżowie „prawa demokracji” nie interweniowali.

Dla wielkich demokratów UE człowiek wierzący, zwłaszcza katolik, nie ma żadnych praw obywatelskich, publicznych, no, może z wyjątkiem uprawnienia do głosowania w wyborach na partie ateistyczne. I tak dzisiejsza ideologia liberalistyczna coraz bardziej upodabnia się do niedawnych ideologii ateistycznych. Toteż Polska nie może takich ideologii popierać i musi zmartwychwstawać. Bowiem o ile ateizm indywidualny może być spokojny, to ateizm społeczny i państwowy zawsze jest agresywny, wojujący i niszczący. Gubi on największe imperia. Dlaczego więc jakieś jednostki czy społeczności narzucają innym ateizm? Czyżby to miała być „miłość złego” i radość z czynienia zła i zabijania dusz?

* * *

Większość wyborców przed 1050. rocznicą chrztu Polski przebudziła się, ożyła i dokonała wyborów nadziei rezurekcyjnej. Wybrani i wyborcy rozpoznali się jako jedna wielka Rodzina Chrzcielna i Polska. Nad Ojczyzną wschodzi światło, pokój, radość, przyszłość, chęć życia i działania, zmartwychwstawanie przez pracę (C.K. Norwid) i sens wspólnoty. Pierzcha smród totalnego zakłamania, korupcji, oskarżeń, podłości i zniewolenia. Jawi się blask prawdy, życia, błogość dobra, czar piękna świata i człowieka, wiara w sens polityki i walki o najwspanialszą Polskę. Ale też tym mocniej odbieramy ataki zła, ciemności grobu ludzkiego i piekielny jazgot wyrodnych dzieci Polski. Co się im stało? Skąd taka potworność niszczenia i zabijania wszystkiego? Czy aby nie od złego ducha?

Powstajemy i idziemy za światłem. Chwytajmy niebieskie promienie w każdym człowieku, w każdej rzeczy, w każdym zdarzeniu, w każdym momencie cudu życia. Twórzmy prawdę, dobro, piękno i wolność ducha społecznie, we wspólnej Ojczyźnie, w naszej bieżącej historii, bo nie ma dla nikogo prawdziwego szczęścia ani prawdziwego zmartwychwstania tylko osobno, tylko w samotności. Modlimy się: niech Chrystus, Król nasz, i Jego Matka, Królowa nasza, pomogą nam odwalić na zawsze grobowy kamień niewoli, zła, egoizmu, pustki i głupoty. Matko nasza, Twoja Polska zmartwychwstaje! Zgromadź nas wszystkich w pokoju pod swoim płaszczem niebieskim, „jak ptak zbiera pisklęta pod skrzydła” (Mt 23,37. Por. Łk 13,34).

Siostry i bracia, inaczej wierzący czy i niewierzący, ateizm pustki społeczno-politycznej i kulturowej nie stworzy wam Polski. A w Polsce wierzącej i duchowo powstającej z martwych znajdziecie i wy miłość, spokój i coś z egzystencjalnej nostalgii za Chrystusowym domem. Dom budowany, wznoszony na wyższej miłości tęskni za każdym człowiekiem dobrej woli.

Ks. prof. Czesław S. Bartnik

RadioMaryja.pl

niedziela, 27 marca 2016

sobota, 26 marca 2016

Wielka Sobota

Cisza ...

Według starożytnej katechezy dusza Chrystusa po Jego śmierci zstąpiła do otchłani, do więzienia dusz oczekujących wybawienia. Stąd bardzo często na ikonach przedstawia się Chrystusa podającego dłoń Adamowi, pierwszemu człowiekowi, który dzięki mocy Zbawiciela wyprowadzony został z otchłani, usłyszał bowiem zachętę swego Pana: „Powstań, o śpiący".
Z mszału rzymskiego: „W Wielką Sobotę Kościół trwa przy Grobie Pańskim, rozważając Mękę i Śmierć Chrystusa. Kościół powstrzymuje się od sprawowania ofiary Mszy św., dlatego ołtarz główny pozostaje obnażony".

ks. Roman Słoweński

Orędzie z Medjugorie, 25 marca 2016


„Drogie dzieci! Dziś wam przynoszę swoją miłość. Bóg mi pozwolił, bym was kochała i z miłości wzywała do nawrócenia. Dziatki, jesteście ubodzy w miłości i jeszcze nie zrozumieliście, że mój syn Jezus z miłości oddał swoje życie, by was zbawić i by dać wam życie wieczne. Dlatego, módlcie się, dziatki, módlcie się, abyście w miłości zrozumieli miłość Bożą. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”
 
 
 „Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.

Benedykt XVI, papież

Nie jest naszą intencją autorytatywne orzekanie o prawdziwości i autentyczności objawień w Medjugorie. To bowiem należy do kompetencji władz kościelnych. Tę samą ostrożność, ale bez nieuzasadnionego uprzedzenia, pragniemy zachować również w odniesieniu do orędzi. Decyzja władz kościelnych jaka w przyszłości nastąpi będzie decyzją obowiązującą nas wszystkich której się podporządkujemy.

piątek, 25 marca 2016

Wielki Piątek


Ból, cierpienie i miłość

Nocne aresztowanie Jezusa rozproszyło apostołów. Mistrza zaś - rzecz znamienna - zaprowadzono na pierwsze przesłuchanie do Annasza, byłego arcykapłana, który jednak uważany był za duchowego przywódcę Żydów. W lochu pałacowym Jezus spędził znaczną część nocy. Już wówczas przesłuchiwano oskarżonego w obecności części faryzeuszów i uczonych. Ponieważ przesłuchanie nie przyniosło spodziewanych rezultatów, dlatego też arcykapłan sprowokował Jezusa, pytając wprost: „Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?" Twierdzącą odpowiedź uznano za bluźnierstwo. Wyrok Wysokiej Rady, najwyższego trybunału żydowskiego był już później formalnością. Pozostało jeszcze przekonać Piłata, co wymagało zręcznej gry emocjami tłumu. W ciągu dnia było jeszcze przesłuchanie u Heroda. Wydany przez Żydów werdykt, potwierdzony wyrokiem rzymskim, był nieodwołalny.


Liturgia Wielkiego Piątku:
- początek stanowi szczególny akt pokutny, w czasie którego kapłan leży na posadzce kościoła, pozostali
wierni klęczą w milczeniu;
- po modlitwie ma miejsce liturgia słowa: fragment z proroka Izajasza opisujący przyszłą mękę Mesjasza, tekst z listu do Hebrajczyków o cierpieniu Chrystusa oraz męka Pana Jezusa według

 św. Jana;
- po homilii następuje modlitwa wiernych, w tym dniu wyjątkowo uroczysta, obejmująca najważniejsze intencje całego Kościoła;
- druga część liturgii to adoracja Krzyża: Krzyż procesyjnie wnoszony do kościoła jest stopniowo odsłaniany i uczczony przez ucałowanie i śpiew pieśni pasyjnych;
- trzecią zasadniczą część wielkopiątkowej modlitwy stanowi Komunia święta; nie sprawuje się Mszy św.
i dlatego rozdawane są Hostie konsekrowane w Wielki Czwartek;



- ostatnim elementem celebracji Wielkiego Piątku jest procesja z Najświętszym Sakramentem do kaplicy Grobu Pańskiego.

ks. Roman Słoweński
 

To właśnie dzisiaj Maryja stała się moją i twoją Matką. 

czwartek, 24 marca 2016

Max Kolonko - laureat Nagrody Kisiela 2015

Mariusz Max Kolonko, Kornel Morawiecki i Dariusz Żuk ,laureatami Nagrody Kisiela 2015. Nagroda Kisiela przyznawana jest w trzech kategoriach: polityk, publicysta i przedsiębiorca. Wyróżniane są osoby, które w mijającym roku osiągnęły szczególnie wiele i których działalność jest zgodna z duchem twórczości Kisiela.


Obejrzycie do końca, wymowna jest ta cisza gdy mówi o kapitale niemieckim i poparciu dla jego petycji.

Komentarz Tygodnia: Terroryzm gangsterski w Polsce

Posłuchaj Pana Witolda :) ciekawe spostrzeżenia

o. Augustyn Pelanowski, Siódma pieczęć, odc 44 - zakończenie rekolekcji



Dzieło "Z Maryją ratuj człowieka" (http://ratunek.jasnagora.pl oraz https://www.facebook.com/ratujczlowieka/) - modlitwa w intencji tych, o których Bóg wie, że ich zbawienie jest zagrożone. Otocz swoją modlitwą jednego, znanego Bogu, człowieka. Twoja ufna modlitwa otworzy mu drogę do Nieba. Bóg zawierzył ludziom Kościół, a w Kościele całe odkupieńcze dzieło Chrystusa. Zawierzył każdemu każdego i wszystkich. Zawierzył każdemu wszystkich i wszystkim każdego (św. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei).

Wielki Czwartek... Msza krzyżma


Ewangeliści milczą na temat samego dnia Wielkiego Czwartku. Można się tylko domyślać, że dzień ten Jezus spędził w gronie bliskich, być może nawet ze swą Matką, która musiała w tym czasie również przebywać w Judei.
Uwaga natchnionych autorów skupia się na tym, co było w tym dniu najważniejsze: na wieczerzy paschalnej spożytej wraz z uczniami. Począwszy od czwartkowego wieczoru można z dużą dokładnością, niemal godzina za godziną, śledzić wszystko, co działo się z Jezusem. Uczta paschalna, tzw. seder, przebiegała zgodnie z przyjętym rytuałem: spożywano określone przepisami potrawy, wspominano wyjście Żydów z Egiptu oraz modlono się wspólnie.
Po spożyciu wieczerzy, w czasie której padły słowa: „To jest Ciało Moje", „To jest Krew Moja...", Jezus modlił się z uczniami śpiewając psalmy (113-118) oraz tzw. Wielki Hallel tj. Psalm 118. Ponieważ noc paschalna przeżywana była na czuwaniu, dlatego też wszyscy udali się na dalszą część modlitwy do Ogrodu Oliwnego, gdzie nastąpiło aresztowanie Jezusa.
 

Liturgia Wielkiego Czwartku:


- uroczyste obrzędy wstępne Mszy świętej; po Chwała na wysokości następuje milczenie dzwonów i organów;


- liturgia słowa przypomina obrzędy paschy żydowskiej, następnie opis ustanowienia Eucharystii i Janową opowieść o umyciu nóg uczniom wraz z wezwaniem do zachowania przykazania miłości


- po Komunii św. procesja z Najświętszym Sakramentem udaje się do kaplicy zwanej „ciemnicą",
gdzie trwa modlitwa czuwania.

ks. Roman Słoweński
 



A teraz mały quiz, czyli kilka pytań do katolika:

Komu Jezus obmył nogi:

a. swoim uczniom

b. mieszkańcom Jerozolimy

c. obywatelom Rzymu przebywającym w Jerozolimie



środa, 23 marca 2016

o. Augustyn Pelanowski, Siódma pieczęć, odc. 43



Rekolekcje o. Augustyna Pelanowskiego, paulina dla Dzieła Modlitwy "Z Maryją ratuj człowieka" (http://ratunek.jasnagora.pl oraz https://www.facebook.com/ratujczlowieka/) - modlitwy w intencji tych, o których Bóg wie, że ich zbawienie jest zagrożone. Otocz swoją modlitwą jednego, znanego Bogu, człowieka. Twoja ufna modlitwa otworzy mu drogę do Nieba. Bóg zawierzył ludziom Kościół, a w Kościele całe odkupieńcze dzieło Chrystusa. Zawierzył każdemu każdego i wszystkich. Zawierzył każdemu wszystkich i wszystkim każdego (św. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei).

Jest jeszcze kilku sprawiedliwych

W Niemczech odbyła się spokojna manifestacja chrześcijan w obronie dzieci nienarodzonych. Jak zawsze znaleźli się i  tacy, którym spokojne manifestowanie, znak krzyża i obraz tej, która Zwycięży przeszkadza. Wielkie uznanie dla braci katolików w Niemczech. Tak dalej. Może dzięki wam znajdzie się biblijnych dziesięciu sprawiedliwych dzięki, którym miasto nie ulegnie zniszczeniu. Jak zakończyła się ta biblijna historia wiemy. Patrząc na tych, którym katolicy przeszkadzali. Widząc ich dziki wzrok i agresję, rzucanie czym popadnie i wściekłość - boję się, że koniec Niemiec będzie podobny. Pamiętajmy, że wśród tych, którzy w ostatnich latach zostali zaproszeni przez wspaniałomyślną kanclerz do Europy nie ma aborcji. Tam dzieci są błogosławieństwem. Czym ich więcej, tym większe błogosławieństwo. Europa zaś wyznaje zupełnie odwrotną filozofię. 

Moje srebrniki ...

a ile TY otrzymałeś srebrników ?


"Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników." (Mt 26, 15)

Noc spędził Jezus poza miastem. Ze względu na bezpieczeństwo udawał się w różne miejsca- tym razem prawdopodobnie do Betanii.
Wielka Środa jest nazywana dniem Judasza. To właśnie w tym dniu ostatecznie zdecydował o zdradzie swego Mistrza. Daniel Rops skomentował jego postawę tak: „Popełnił zbrodnię, która jego imię okryje hańbą po wszystkie czasy".
Ewangeliści nie przytaczają żadnych mów Pana Jezusa z tego dnia, zapewne po to, by w tej ciszy jeszcze bardziej ukazała się groza Judaszowego czynu.
W liturgii, w czytaniu mszalnym po raz kolejny w tym tygodniu pojawia się postać tragicznego ucznia. Mateusz opowiada o rozmowie Judasza z arcykapłanami (w środę) - zdrajca otrzymuje trzydzieści srebrników za wydanie ofiary. Następnie w Wieczerniku (to już w czwartek) jeszcze raz Jezus demaskuje Judasza jako zdrajcę.

ks. Roman Słoweński

wtorek, 22 marca 2016

o. Augustyn Pelanowski, Siódma pieczęć, odc. 42


Rekolekcje o. Augustyna Pelanowskiego, paulina dla Dzieła Modlitwy "Z Maryją ratuj człowieka" (http://ratunek.jasnagora.pl oraz https://www.facebook.com/ratujczlowieka/) - modlitwy w intencji tych, o których Bóg wie, że ich zbawienie jest zagrożone. Otocz swoją modlitwą jednego, znanego Bogu, człowieka. Twoja ufna modlitwa otworzy mu drogę do Nieba. Bóg zawierzył ludziom Kościół, a w Kościele całe odkupieńcze dzieło Chrystusa. Zawierzył każdemu każdego i wszystkich. Zawierzył każdemu wszystkich i wszystkim każdego (św. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei).

Komentarz Tygodnia: Jesteśmy w trakcie wojny - odcinek specjalny


Sprawa abp. Stanisława Wielgusa i sprawa Lecha Wałęsy - TW „Bolka” - dk. Jacek Jan Pawłowicz,



Autor: dk. Jacek Jan Pawłowicz, 22/02/2016 13:57

Prawda o Lechu Wałęsie, jego donosicielstwie i PŁATNEJ współpracy z bezpieką, po latach ujrzała światło dzienne. Udowodniono na podstawie oryginalnych dokumentów, podpisanych osobiście przez Lecha Wałęsę, że rzeczywiście był on TW o pseudonimie „Bolek”.

Tej prawdy nie chcą przyjąć ci, którzy przez lata na „legendzie” Lecha Wałęsy robili swoje polityczne kariery i biznesy, którzy wykorzystywali go do swoich celów. Kolumna na której się wpierali runęła. Nie dziwi więc fakt, że stają za Lechem Wałęsą murem, że krzyczą: „nic się nie stało”, „nie niszczmy legendy”, „to jest przeciw racji stanu Polski” itd.

Powstaje jednak podstawowe pytanie: jak można budować jakieś dobro na kłamstwie? Jak bohaterem można robić kogoś, kto przez lata kłamał i donosił, i nawet teraz, gdy udowodniono jego współpracę, idzie w zaparte?!

Cała ta sprawa TW „Bolka” przypomina mi inną sprawę sprzed lat, a mianowicie sprawę rzekomej współpracy abp. Stanisława Wielgusa. Wtedy na podstawie kilkakrotnie kserowanych „świstków” - jak je określił ś.p. Ks. Prymas kard. Józef Glemp - wdeptano w ziemię metropolitę Stanisława Wielgusa. Gwoździem do „trumny” były dokumenty sygnowane pseudonimem „Grey”. Musiało upłynąć pół roku, zanim uczciwy dziennikarz „Naszego Dziennika” — Sebastian Karczewski, wyręczając dwie osławione „komisje”, tę od rzecznika praw obywatelskich i tę spod znaku Komisji Kościelnej, detektywistycznie przekopał się przez dostępne dokumenty i zdyskredytował je w sposób nie budzący żadnych wątpliwości.
Myślę, że wielu z nas pamięta tę sprawę. Ukrzyżowano tego człowieka, zniszczono wielkiego patriotę i myśliciela posługując się jakimiś „świstami”, których oryginałów nie odnaleziono. Nie udowodniono, aby abp Wielgus na kogoś donosił i aby za to brał pieniądze (tak jak w przypadku L. Wałęsy). Jedynym jego błędem było to, że podpisał tzw. „lojalkę”, gdy chciał wyjechać na studia i bez tego podpisu nie uzyskałby paszportu.

Błędem tego człowieka było i to, że tak jak Lech Wałęsa, zaprzeczał, że coś podpisał. Jednak później przyznał się do tego błędu!

Pamiętamy jaka wtedy została rozpętana nagonka na abpa Wielgusa. Dał się w nią wciągnąć nawet ś.p. prezydent Lech Kaczyński.

Jakże niewielu stanęło wtedy w obronie abpa Stanisława Wielgusa. Atakowali go wtedy także i ci, którzy dzisiaj tak gorliwie bronią Lecha Wałęsy, człowieka tak skompromitowanego, że chyba żadna postać w historii Polski nie została tak skompromitowana.

Powiem szczerze, że czuję ogromny żal i czuję się oszukamy. Tak jak wielu Polaków głosowałem na Lecha Wałęsę w wyborach prezydenckich.
Istnieje istotna różnica między sprawą abpa Stanisława Wielgusa i Lecha Wałęsy. Ten pierwszy, który popełnił błąd, którym jednak nikomu nie zaszkodził – był jedynie tzw. figurantem, a nie tajnym współpracownikiem – uznał ten swój błąd, ostatecznie przyznał się do niego, przeprosił i odsunął się na bok.
Lechowi Wałęsie, jak widać brakuje tej klasy i pokory, jaką miał i ma abp Wielgus. Idzie w zaparte! Rzuca oskarżenia. Pełen buty, pychy myśli, że się z tego wszystkiego wywinie.

Jego „obrońcy” bija pianę, chcą znów nakreślić gruba kreskę Mazowieckiego: „to było kiedyś”, „to był incydent”, „każdy coś podpisywał”, „dobre imię Lecha to dobre imię Polski”, „zostawmy to, patrzmy na to czego Wałesa dokonał w czasach Solidarności” itd.

Niestety, ale na to wszystko czego dokonał Lech Wałęsa w czasach Solidarności, cień rzuca ta jego wcześniejsza współpraca z SB. Jego PŁATNE DONOSICIELSTWO!
Czas pokarze, czy Lech Wałęsa uzna swój błąd. Czy dokona publicznej spowiedzi. Czy wytłumaczy się przed narodem dlaczego tak postąpił i dlaczego donosił, a później kłamał.

Do swoich błędów potrafią się przyznać jedynie ludzie wielcy. Ci, którzy tego nie potrafią uczynić pozostają moralnymi karłami.

Chrystus powiedział wyraźnie: poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8,32)
 

poniedziałek, 21 marca 2016

o. Augustyn Pelanowski, Siódma pieczęć, odc. 41


Rekolekcje o. Augustyna Pelanowskiego, paulina dla Dzieła Modlitwy "Z Maryją ratuj człowieka" (http://ratunek.jasnagora.pl oraz https://www.facebook.com/ratujczlowieka/) - modlitwy w intencji tych, o których Bóg wie, że ich zbawienie jest zagrożone. Otocz swoją modlitwą jednego, znanego Bogu, człowieka. Twoja ufna modlitwa otworzy mu drogę do Nieba. Bóg zawierzył ludziom Kościół, a w Kościele całe odkupieńcze dzieło Chrystusa. Zawierzył każdemu każdego i wszystkich. Zawierzył każdemu wszystkich i wszystkim każdego (św. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei).

Msza Święta w Syrii (Asyria)

Módlmy się aby nigdy w Polsce nie doszło do wojny. 
Pokój, pokój, pokój.

niedziela, 20 marca 2016

o. Augustyn Pelanowski, Siódma pieczęć, odc. 40


Rekolekcje o. Augustyna Pelanowskiego, paulina dla Dzieła Modlitwy "Z Maryją ratuj człowieka" (http://ratunek.jasnagora.pl oraz https://www.facebook.com/ratujczlowieka/) - modlitwy w intencji tych, o których Bóg wie, że ich zbawienie jest zagrożone. Otocz swoją modlitwą jednego, znanego Bogu, człowieka. Twoja ufna modlitwa otworzy mu drogę do Nieba. Bóg zawierzył ludziom Kościół, a w Kościele całe odkupieńcze dzieło Chrystusa. Zawierzył każdemu każdego i wszystkich. Zawierzył każdemu wszystkich i wszystkim każdego (św. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei).

UROCZYSTY WJAZD JEZUSA DO JEROZOLIMY

Jezus znajdował się z trzema Apostołami i Łazarzem we wielkiej sali, oświetlonej lampami, wspartej na kolumnie, święte niewiasty zaś w trójkątnym, okratowanym oddziale. Inni Apostołowie i uczniowie byli częścią w Betanii w gospodzie, w której zwykle się zatrzymywali, częścią po innych miejscach. Jezus oznajmił Apostołom, że dzień jutrzejszy jest dniem Jego wjazdu do Jerozolimy, a wezwawszy wszystkich innych Apostołów, długo z nimi rozmawiał, poczym ci bardzo posmutnieli. Dla zdrajcy Judasza był Jezus uprzejmym i dał mu zlecenie wezwania także i uczniów. Zlecenia takie Judasz chętnie przyjmował, rad bowiem za coś uchodził, aby mieć znaczenie.


Następnie opowiedział Jezus świętym niewiastom i Łazarzowi długą przypowieść i zaraz ją wykładał. Naukę rozpoczął od Raju, od upadku Adama i Ewy, i od obietnicy Zbawiciela; mówił o rozszerzeniu się zła i o małej ilości wiernych robotników w ogrójcu Bożym. Do tego nawiązał przypowieść o królu, który miał wspaniały ogród, i przyszła do niego znakomita niewiasta, mówiąc, że pewien pobożny człowiek ma warzywny ogród, tuż przylegający do ogrodu króla. „Ponieważ człowiek ten — mówiła — opuścić ma kraj, przeto odkup od niego ogród, i zasadź w nim swoje warzywa." Król chciał jednak zasadzić czosnek i inne cuchnące ziela w tym ogrodzie, który poczciwy ów człowiek czcił jako jaką świętość, sadząc w nim tylko najszlachetniejsze korzenie. Król wezwał do siebie biednego człowieka; ten jednak ani nie chciał się nigdzie wybrać, ani ogrodu odstąpić — przeciwnie uprawiał go i nadal skrzętnie i sam go potrzebował.


Zaczęto więc go prześladować, chcąc go nawet ukamienować we własnym jego ogrodzie, tak, że znękany popadł w chorobę. W końcu jednak zginął on król z całym swym przepychem, a ogród pobożnego człowieka i on sam i całe jego mie¬nie wzrastało i pomnażało się. Widziałam, jak to błogosławieństwo, podobne drzewu, szerzyło się daleko i rozdzielało po całej ziemi. Całą, tę przypowieść, w chwili gdy ją Jezus opowiadał, widziałam w obrazach, jakby rzeczywiście się odbywającą; pomyślny stan ogrodu przedstawiał mi się jako bujny wzrost i wzmaganie się warzyw, to znów jako obfite zasilenie wodą przez rozlewające się strumienie, jako wytryskające źródła światła, wreszcie jako przechodzące wokoło i deszczem i rosą zwilżające chmury.

Błogosławieństwo rozwijało się i szerzyło na wszystkie strony aż do najdalszych krańców. W nauce Swej wykładał Jezus przypowieść tę o Raju, o pierwszym grzechu, o odkupieniu, o królestwie tego świata i założonej w nim winnicy Pańskiej, na którą uderza książę tego świata; w tejże winnicy książę tego świata znieważa Syna Bożego, któremu Ojciec winnicę oddał. Przypowieść ta okazywała także, że jako grzech i śmierć poczęły się w ogrodzie, tak i męka, zadośćuczynienie i zwycięstwo nad śmiercią, odniesione przez Tego, który przyjął na Siebie grzechy świata — również w ogrodzie się dokonają.

Po tej nauce była bardzo krótka uczta: następnie rozmawiał jeszcze Jezus z uczniami, którzy po zapadłym zmroku zebrali się w bocznych przybudowaniach. Nazajutrz rano wysłał Jezus Eremenzeara i Sylę na boczną drogę, prowadzącą przez ogrodzone ogrody i łany na Betfage do Jerozolimy, aby przysposobili przejście przez otwory płotów i parkanów. Powiedział im, że przy gospodzie przed Betfagą, kędy wiodła droga, znajdą na pastwisku oślicę z oślęciem, którą mają przywiązać do płotu, a gdyby ich kto zapytał o przyczynę, niech powiedzą, że Pan tak chce.

Drogę mają uprzątnąć aż do świątyni, a potem powrócić. Otrzymawszy to zlecenie, wybrali się obaj uczniowie w drogę, otwierali płoty i usuwali z drogi wszystkie przeszkody. Przy wielkiej gospodzie, obok której pasły się wspomniane osły, było podwórze i studnia. Osły były własnością przejezdnych, którzy w podróży do świątyni tu je zostawili. Uczniowie przywiązali oślicę, źrebię zaś zostawili wolne; następnie poszli dalej aż do świątyni, uprzątając wszelaką zawadę. Przekupnie artykułów spożywczych, których Jezus niedawno był wygnał, pozajmowali znów swe miejsca po kątach murów. Obaj uczniowie przystąpili do nich i wezwali ich, by się stąd wynieśli, ponieważ niebawem Pan odbywać będzie wjazd. Po załatwieniu wszystkiego powrócili gościńcem od drugiej strony góry Oliwnej, prosto do Betfage.

Jezus tymczasem porozsyłał także pewną część starszych uczniów zwykłą drogą przed Sobą do Jerozolimy, aby uwiadomili, każdy z osobna, o Jego wjeździe Marię Marka, Weronikę, Nikodema, synów Symeona itp. przyjaciół. Wreszcie wybrał się Sam z wszystkimi Apostołami i resztą uczniów do Betfage. Za Nim, w pewnym oddaleniu, poszły święte niewiasty pod przewodnictwem Najśw. Panny. Gdy cały orszak przybył do jednego domu przy drodze, otoczonego ogrodem, dziedzińcem i portykami, zatrzymał się Jezus dobrą chwilę i wysłał dwóch uczniów z kobiercami i płaszczami, które wzięli ze sobą z Betfage, aby przystroili oślicę i powiedzieli, że Pan jej potrzebuje.

Następnie zaczął przemawiać do wielkiej, cisnącej się rzeszy, w otwartej hali, wspartej na gładkich kolumnach; niewiasty święte także się przysłuchiwały. Jezus stał na podwyższeniu, uczniowie i reszta ludzi w obrębie dziedzińca. Cała hala była zdobna w liście i wieńce, ściany były nimi zupełnie okryte, a ze stropu zwisała delikatna, misterna zieleń. Jezus mówił o przezorności i używaniu rozumu; uczniowie bowiem pytali Go, dlaczego obrał tę boczną drogę. Na to odrzekł, że dlatego, by uniknąć niepotrzebnego niebezpieczeństwa; należy bowiem i samemu strzec się i starać, a nie zostawiać wszystkiego przypadkowi, dlatego też już zawczasu kazał tam przywiązać oślicę.

Jezus sam ułożył porządek całego pochodu. Apostołom kazał iść przed Sobą parami, oznajmiając im przy tym, że już od teraz i po Jego śmierci muszą być wszędzie przedstawicielami Kościoła. Piotr szedł pierwszy, a za nim ci, którzy później najwięcej mieli zasłużyć się około rozszerzenia Ewangelii. Na ostatku najbliżej Jezusa szli Jan i Jakób Młodszy; wszyscy nieśli w rękach palmowe gałązki. Gdy dwaj uczniowie, czekający koło Betfage, ujrzeli zbliżający się orszak, wyszli naprzeciw na drogę, prowadząc za sobą oślicę i oślątko. Oślica okryta była derkami, zwieszającymi się aż do ziemi, z pod przykrycia widać było tylko głowę i ogon zwierzęcia.

Właściwie nie wiem, która była oślica, a które oślątko, bo oba zwierzęta były jednakowej wielkości. Teraz dopiero przywdział Jezus wspaniałą suknię świąteczną z białej wełny z powłoką, którą dotychczas jeden z uczniów niósł za Nim; następnie przepasał ją szerokim pasem, na którym wypisane były litery. Z szyi zwieszała się szeroka stuła sięgająca kolan; oba jej końce wyhaftowane brązowymi nićmi, podobne były do dwóch tarczek. Uczniowie pomogli Jezusowi wsiąść na poprzeczne siodło oślicy. Eliud i Sylas szli po obu bokach Jezusa, Eremenzear zaś zaraz za Nim; dalej szli najnowsi uczniowie, częścią pozyskani w ostatniej podróży, częścią w ostatnim czasie przyjęci. Cały orszak znowu się uporządkował, niewiasty stanęły także parami i przyłączyły się do pochodu. Najświętsza Panna, która zwykle usuwała się i zawsze była ostatnią, teraz stanęła na ich czele.

Wśród śpiewów wyruszył orszak w dalszą drogę. Ludzie w Betfage, którzy już przedtem skupili się około dwóch czekających uczniów, teraz gromadnie przyłączyli się do pochodu. Jezus powtórnie przypomniał uczniom, by uważali, kto będzie rzucał Mu pod nogi szaty, kto łamał gałązki, a kto uczyni i jedno i drugie; ci ostatni — mówił oddadzą Mi cześć później przez poświęcenie siebie samych i bogactw tego świata dla Mnie. Idąc z Betanii do Jerozolimy, miało się Betfage po prawej ręce, więcej od strony Betlejem; obie drogi rozdzielała góra Oliwna. Betfage leżało w dole na gruncie wilgotnym, prawie jakby na moczarze. Była to uboga wioska, składająca się z szeregu chałup, stojących po obu stronach drogi. Dom, przy którym stalą oślica, stał w bok od drogi, na pięknej łące od strony Jerozolimy. Z tej strony droga się wznosiła, a potem z drugiej strony góry opadała w dolinę, ciągnąca się między górą Oliwną a wzgórzami Jerozolimy. Jezus był między Betfage a Betanią; obaj uczniowie czekali za wsią i tu wyprowadzili oślicę na drogę.

Eremenzear i Sylas polecili rano kramarzom w Jerozolimie i innym tamtejszym mieszkańcom, by uprzątnęli świątynię, bo Pan przybędzie. Wzięli się oni więc rączo do spełnienia tego polecenia, a także zaczęli gorliwie przystrajać drogę. Powyrywali kamienie w bruku, powsadzali natychmiast drzewa, powiązali je u góry w łuki i poobwieszali różnymi żółtymi owocami, jakoby wielkimi jabłkami. Uczniowie wysłani przez Jezusa do Jerozolimy, mnóstwo obcych, którzy zjechali do miasta na święta (wszystkie drogi roiły się od podróżnych), dalej ci Żydzi, którzy słyszeli ostatnią mowę Jezusa, wszystko zaczęło się tłoczyć do tej części miasta, którędy Jezus miał przechodzić. Między obcymi dosyć było takich, którzy słyszeli już o wskrzeszeniu Łazarza i pragnęli bardzo ujrzeć sprawcę tego cudu, Jezusa. Wtem rozeszła się wieść, że Jezus już się zbliża, więc wszyscy tłumnie ruszyli Panu naprzeciw.

Góra Oliwna niższa jest od wzgórza, na którym stoi świątynia. Górę przerzyna głęboki wąwóz i tędy wiedzie droga z Betfage do Jerozolimy. Między stromymi ścianami wąwozu widać w dali leżącą naprzeciw świątynię jerozolimską. Droga cała z Betfage do Jerozolimy jest bardzo miła; po obu stronach rosną drzewa i wszędzie napotyka się piękne ogrody.

Wśród rozgłośnych śpiewów zbliżył się orszak, z Apostołami i uczniami, na czele, do miasta; zaraz też wyszły naprzeciw z poza murów zbite tłumy ludu. Równocześnie jednak pojawiła się garstka starych kapłanów w poważnych strojach kościelnych i ci zatrzymali pierwsze szeregi Apostołów, którzy zmieszani nieco, umilkli, a wtedy kapłani wezwali Jezusa do zdania sprawy, co ma znaczyć ten pochód i dlaczego nie umie utrzymać Swych ludzi w karbach i im tych krzyków nie zakaże? Jezus zaś odrzekł: „Gdyby ci milczeli, to kamienie przydrożne zaczęłyby wznosić okrzyki radosne." Otrzymawszy taką odpowiedź, cofnęli się kapłani z powrotem do miasta.

Arcykapłani odbyli tymczasem naradę, kazali zwołać wszystkich mężów i krewnych tych niewiast, które wyszły z dziećmi na spotkanie Jezusa, i kazali ich zamknąć w obszernym dziedzińcu, poczym wysłali szpiegów na przesłuchy. Pochód tryumfalny zbliżał się już do miasta. Wielu z tłumu łamało gałęzie drzew, ścieląc nimi drogę, inni zrzucali wierzchnie suknie i rozścielali pod nogi Jezusowi; niektórzy w zapale obnażyli się do prawie pasa, a krzyki i śpiewy radosne rozlegały się dokoła.

Dzieci gwałtownie wypadły ze szkół, łącząc swe dziecinne głosy z radosnymi okrzykami tłumów. Droga zasłana była grubo gałązkami, szatami i kobiercami, tworząc niejako jednostajny osobliwy, pulchny dywan, po którym posuwał się orszak pod łuki z zieleni, wystawione między murami. Weronika, idąca z dwojgiem dzieci, rzuciła na drogę swą zasłonę, a także jednemu z dzieci zdjęła jakąś część ubrania. Potem tak ona jak i inne niewiasty przyłączyły się do orszaku św. niewiast, zamykających pochód. Było ich około siedemnaście.

Wśród ogólnej radości Jezus gorzko zapłakał; Apostołowie także się rozpłakali, gdy im powiedział, że wielu z tych, którzy teraz tak się radują, wnet z równym zapałem wyszydzą Go, a jeden nawet Go zdradzi. Płakał Jezus, spoglądając na miasto, bo równocześnie czytał w przyszłości, że wkrótce nie zostanie ani śladu z miasta i ze świątyni. Orszak przeszedł już bramę miasta i skierował się ku świątyni, a uniesienie i zapał tłumów wzrastały z każdą chwilą. Zewsząd przyprowadzano i znoszono chorych wszelkiego rodzaju, więc Jezus przystawał często, zsiadał i uzdrawiał wszystkich bez wyjątku. Natłok robił się coraz większy tak, że tylko noga za nogą można się było posuwać; na przebycie półgodzinnej drogi od bramy do świątyni potrzebował teraz Jezus około trzech godzin. Hałas i wrzawa nie ustawały; także nieprzyjaciele Jezusa, wmieszani w tłum, wznosili wraz z innymi okrzyki.

Im bliżej świątyni, tym piękniej przystrojona była droga. Po obu stronach były opłoty, a za nimi małe ogródki, zasadzone drzewkami; pasły się tu i hasały jakieś małe zwierzątka o długich szyjach, dalej koziołki i owce z wieńcami na szyi. Tutaj to zwykle, a głównie w czasie wielkanocnym, wystawiano na sprzedaż wybrane już czyste zwierzątka ofiarne.

Żydzi tymczasem kazali pozamykać wszystkie domy i bramę miejską, w ten sposób tę część miasta od reszty zupełnie odosobniając. Gdy Jezus zsiadł przed świątynią z oślicy, chcieli uczniowie zaraz ją odprowadzić, lecz zastali już bramę zamkniętą i musieli czekać aż do wieczora. Święte niewiasty były także w świątyni, napełnionej szczelnie tłumem. Ludzie będący w świątyni musieli przez cały dzień obejść się bez posiłku, bo wszystko było pozamykane. Osobliwie Magdalenę martwiło to, że Jezus nie może się niczym posilić.

Nad wieczorem, gdy otworzono bramę, wróciły święte niewiasty do Betanii, a za niemi nieco później poszedł Jezus z Apostołami. Magdalena, stroskana, że ani Jezus ani Apostołowie przez cały dzień nic nie jedli, zakrzątnęła się zaraz sama około przyrządzenia wieczerzy. Zmierzchało się już, gdy Jezus wszedł na podwórze domu Łazarza. Magdalena wyniosła wody w miednicy, umyła Mu nogi i otarła je chustą, przewieszoną przez plecy, poczym wprowadziła Go do domu. Wieczerzy właściwej nie było, podano tylko przekąskę. Podczas posiłku zbliżyła się znów Magdalena do Jezusa i wylała Mu na głowę wonny olejek. Judasz, przechodząc potem koło niej, zaczął szemrać na taki zbytek, lecz Magdalena odrzekła mu: „Nigdy i niczym nie potrafię dość wywdzięczyć się Panu za to, co uczynił dla mnie i dla brata mego."

Posiliwszy się, poszedł Jezus do gospody Szymona trędowatego, gdzie już zebrało się sporo uczniów, i przez chwilę tam nauczał. Stąd poszedł przed miasto do gospody uczniów, tu znów nauczał jakiś czas, poczym powrócił do domu Szymona.

Idąc nazajutrz z Apostołami do Jerozolimy, łaknął Jezus; lecz czułam, że nie posiłku łaknął, tylko nawrócenia się Żydów i dokonania posłannictwa Swego. Pragnął przebyć czekające Go męki, a że znał dobrze ich wielkość i ciężar, więc trwożył się w sercu. Po drodze przechodził koło drzewa figowego; spojrzał na nie, a nie widząc żadnych owoców, tylko same liście, przeklął je, by uschło i nigdy już owoców nie rodziło, poczym wskazawszy na nie, rzekł: „Tak stanie się tym wszystkim, którzy nie zechcą Mnie uznać." Zrozumiałam, że drzewo figowe było wyobrażeniem starego Zakonu, a winna macica nowego.

Na drodze do świątyni leżały jeszcze tu i ówdzie sterty gałęzi i wieńców z wczorajszej uroczystości. We frontowych przedsionkach świątyni zebrało się znowu sporo kupczących. Niektórzy przyszli ze skrzyniami na plecach, a rozłożywszy je, układali na podpórkach, utworzonych z żerdek razem złączonych. Na jednym stole leżały kupy fenigów, powiązanych rozmaicie za pomocą łańcuszków, haczyków, lub rzemyków. W ten sposób utworzone były różne figury koloru żółtego, białego, brązowego, lub kilku barwne. Zdaje mi się, że były to fenigi do wieszania. Dalej stały jedne na drugich kupy koszów z ptactwem, w innym znów przedsionku sprzedawano cielęta i inne bydło ofiarne. Przyszedłszy do świątyni, kazał Jezus wszystkim kupczącym ustąpić się; gdy zaś zwlekali z wypełnieniem rozkazu, skręcił w kilkoro pas, rozpędził ich i wygnał ze świątyni.

Podczas gdy Jezus nauczał, przysłali jacyś znakomici Grecy posłańca z gospody do Filipa z zapytaniem, kiedy będą mogli pomówić z Panem, bo nie chcą teraz w natłoku się przeciskać. Filip oznajmił to Andrzejowi, a ten Jezusowi. Jezus obiecał pomówić z nimi, gdy będzie powracał do Betami, i w tym celu kazał im stawić się na drodze między bramą a domem Jana Marka. Tymczasem zaś nauczał dalej, a smutek wciąż trapił serce Jego. Raz przerwał na chwilę naukę i złożywszy ręce, wzniósł oczy w niebo, a wtem promień jakoby ze świetlistej chmury spłynął na Niego i dał się słyszeć grzmot.

Zgromadzeni ze strachem spojrzeli w górę, w tłumie zaczęły się szepty. Jezus ciągnął dalej, ale zjawisko powtórzyło się jeszcze kilka razy. Po nauce zeszedł Jezus z mównicy i wmieszawszy się w grono uczniów, wyszedł z świątyni. Gdy Jezus miał nauczać, okrywali Go zwykle uczniowie w świąteczny biały płaszcz, który zawsze nosili ze sobą; gdy zaś schodził z mównicy, zaraz płaszcz zdejmowali, więc Jezus nie różniąc się ubiorem od innych, mógł łatwiej usunąć się z oczu tłumów. W koło mównicy były dla słuchaczów trzy rzędy schodów z poręczami - stopniowo coraz wyższych. Poręcze, jak mi się zdaje, lane z metalu, przyozdobione były rzeźbami. Główki, czy też gałki przy poręczach były brązowe. Płaskorzeźb nie było żadnych w świątyni; za to gęsto widniały różne sztukaterie, przedstawiające winne latorośle, grona, zwierzęta ofiarne i figury jakby dzieci w powijakach na kształt tej, jaką widziałam wyszytą u Maryi.

Dzień jeszcze był jasny, gdy Jezus zbliżył się z towarzyszami do domu Jana Marka. Tu podeszli ku Niemu Grecy, a Jezus rozmawiał z nimi parę minut; były z nimi i niewiasty, ale te stały z tyłu. Wszyscy nawrócili się, a na Zielone Świątki jedni z pierwszych przyłączyli się do uczniów i przyjęli chrzest. 


Katarina Emmerlich

sobota, 19 marca 2016

Co nam chce Maryja powiedzieć poprzez swoje objawienia

Jezuici znajdujący się w strefie zero podczas zrzucenia bomby atomowej na Hieroszimę przeżyli i dożyli prawie siedemdziesięciu lat. Co spowodowało, iż zakonnicy przeżyli? Warunki jakie panowały wówczas w tym miejscu nie pozwalały aby cokolwiek się tam ostało. Uległy zniszczeniu murowane budynki, a ludzkie ciało pozostało niezniszczone... Nie mieli również objawów choroby popromiennej. Cóż takiego się wydarzyło, iż zakonnicy przeżyli?  Jeden z nich odpowiedział prosto: "żyliśmy orędziami Maryi z Fatimy". Co Maryja przez ten cud chce nam, swoim dzieciom, powiedzieć? Czy żyjesz jej orędziami? Orędziami tymi z Fatimy jak i z Medjugorie. Maryja tu i tam mówi to samo. Prosi i błaga. Jest jeszcze czas ale coraz krótszy. Czas miłosierdzia i wielkiej troski Jej i Jej Syna. Nie ma w życiu przypadków. Stare przysłowie mówi: "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz". Nie czekaj, czasu jest niewiele, ponieważ nikt z nas nie wie kiedy nadejdzie jego, prywatny, indywidualny koniec świata. Mój mógł być w zeszłym roku. O krok byłem od śmierci. Nie wierz, że w trudnej sytuacji będziesz miał szanse westchnąć do Boga. To jest złudne, to nie prawda. To mógł być mój koniec świata, tego świata. Pan chciał aby było inaczej i za to jestem mu wdzięczny. I nie chodzi tutaj o przywiązanie do ziemskiego życia ale o możliwość poprawy i jeszcze lepszego, pełniejszego przylgnięcia do Pana. 

O co Maryja prosi w Medjugorie? O proste rzeczy:

modlitwa (różaniec, w miarę możliwości wszystkie tajemnice)
Eucharystia (w miarę możliwości codzienna)
czytanie Pisma Świętego
post (o chlebie i wodzie w środy i piątki)
Sakrament pojednania - Spowiedź Święta 



Ile z tego wypełniam każdego dnia?





Historia cudu ocalenia ośmiu niemieckich księży jezuitów, którzy przeżyli eksplozję bomby atomowej w Hiroszimie zaledwie pół mili od epicentrum wybuchu, co złamało wszelkie fizyczne i matematyczne prawa tego świata i po dzień dzisiejszy nie doczekało się nawet próby jakiegokolwiek wyjaśnienia z naukowego punktu widzenia.

o. Augustyn Pelanowski, Siódma pieczęć, odc. 39

Rekolekcje o. Augustyna Pelanowskiego, paulina dla Dzieła Modlitwy "Z Maryją ratuj człowieka" (http://ratunek.jasnagora.pl oraz https://www.facebook.com/ratujczlowieka/) - modlitwy w intencji tych, o których Bóg wie, że ich zbawienie jest zagrożone. Otocz swoją modlitwą jednego, znanego Bogu, człowieka. Twoja ufna modlitwa otworzy mu drogę do Nieba. Bóg zawierzył ludziom Kościół, a w Kościele całe odkupieńcze dzieło Chrystusa. Zawierzył każdemu każdego i wszystkich. Zawierzył każdemu wszystkich i wszystkim każdego (św. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei).

Komentarz Tygodnia: Ważne rzeczy dzieją się poza Polską


piątek, 18 marca 2016

18.03.2016 Urodziny widzącej Mirjany z Medjugorje




18 marca 1965r. w Sarajewie na świat przyszła jedna z widzących z Medziugorje, Mirjana Dragicević-Soldo. Dziś są jej 48 urodziny. Mirjana z Ivanką, jako pierwsze 24 czerwca 1981 roku ujrzały Matkę Bożą na Górze Podbrdo. Gospa ukazała się im z Dzieciątkiem Jezus na ręku.

Gdy rozpoczęły się objawienia w Medziugorje, 16-letnia Mirjana uczęszczała do najlepszej szkoły średniej w Sarajewie, mieszkała ze swoją rodziną i była szczęśliwa. Objawienia radykalnie zmieniły jej dotychczasowe życie. W tym czasie zarówno Sarajewo jak i Medziugorje należały do komunistycznej Jugosławii. Reżim, który nie uznawał istnienia Boga w sposób bezwzględny prześladował tych, którzy świadczyli o tym, że widzą Matkę Bożą. Mirjana zapłaciła wysoką cenę za wierność Gospie. Komuniści nie dawali jej spokoju próbując złamać ją psychicznie. Codzienne przesłuchania, groźby, wyzwiska, wyrzucenie ze szkoły to tylko niektóre z działań podjętych wobec niej przez Służbę Bezpieczeństwa byłej Jugosławii, SDB (Slużba Državne Bezbednosti). Szczególnie zależało im, aby obciążyła zeznaniami o. Jozo Zovko OFM. Prześladowania dotknęły również jej rodzinę, rodziców i brata. Na początku objawień, Mirjana próbowała spędzić więcej czasu, w Medziugorje ale milicja odsyłała ją z powrotem do Sarajewa.

Mirjana codzienne objawienia miała od 24 czerwca 1981 do 25 grudnia 1982. W czasie ostatniego codziennego objawienia Matka Boża jej powiedziała:

„Mirjano, wybrałam cię i powiedziałam ci wszystko, co było konieczne. Złożyłam na Twoje barki wiele lęków, które musisz nosić z godnością. Pomyśl o mnie i ile łez z tego powodu wylewam. Zawsze musisz być odważna. Szybko zrozumiałaś moje orędzia, więc musisz zrozumieć, że Ja muszę odejść. Bądź odważna...! ”
Powierzywszy jej dziesiątą tajemnicę Gospa powiedziała, że przez całe życie będzie miała objawienie raz w roku – 18 marca. Matka Boża nie wybrała tego dnia ze względu na urodziny widzącej, ale tajemnice. Mirjana powiedziała, „Kiedy wszystko się zacznie, wtedy będziecie zdolni zrozumieć, dlaczego 18 marca, dlaczego każdego 2-dnia miesiąca, dlaczego środy i piątki są dniami postu, wtedy wszystko będzie jasne".

Mirjana otrzymała od Matki Bożej 10 tajemnic. Tajemnice mają być ujawnione na trzy dni przed ich spełnieniem się. Na polecenie Matki Bożej wybrała kapłana, któremu ma wyjawić dziesięć tajemnic. Wybrała franciszkanina, o Petera Ljubicića, któremu ma powiedzieć dziesięć dni wcześniej, co i gdzie nastąpi zanim to się wydarzy. Przez siedem dni mają modlić się i pościć, a trzy dni przed spełnieniem każdej tajemnicy o. Peter ma ogłosić ją światu.

Od 2 sierpnia 1987r Mirjana ma objawienia Matki Bożej każdego drugiego dnia miesiąca. Tego dnia modli się z Matką Bożą za tych, „co nie poznali miłości Bożej”. Od 2 lutego 1997r. z nielicznymi wyjątkami te objawienia Mirjana ma publicznie.

W 1989 roku wyszła za mąż za przyjaciela z dzieciństwa, Marko Soldo. Wraz z mężem mieszka w Medziugorje ze swoimi dwiema córkami, Mariją i Veroniką. Intencja modlitewna, którą powierzyła jej Matka Boża: za niewierzących – tych, którzy nie poznali miłości Bożej.
Za:  http://medziugorje.blogspot.com/

Dzisiaj Mirjana obchodzi swoje 51 urodziny i tak jak obiecała jej Maryja, miała ona dzisiaj widzenie:

„Drogie dzieci! Macierzyńskim sercem pełnym miłości do was,moich dzieci, pragnę nauczyć was całkowitego zaufania do Boga Ojca. Pragnę nauczyć was, poprzez wewnętrzne patrzenie i wewnętrzne słuchanie, pełnienia woli Bożej. Pragnę nauczyć was bezgranicznego zaufania do Jego łaski i Jego miłości, takiego, jakie ja zawsze miałam. Dlatego więc, moje dzieci, oczyśćcie swoje serca. Wyzwólcie się ze wszystkiego co wiąże was tylko z tym co ziemskie i pozwólcie, by to co Boże, przez waszą modlitwę i ofiarę formowało wasze życie; aby w waszym sercu było Królestwo Boże; abyście zaczęli żyć pokładając nadzieję w Bogu Ojcu; abyście zawsze starali się kroczyć z moim Synem. Lecz aby to wszystko się stało, musicie być ubodzy duchem i napełnieni miłością i miłosierdziem. Musicie mieć czyste i proste serca i zawsze być gotowi do służenia. Moje dzieci, posłuchajcie mnie, mówię to dla waszego zbawienia. Dziękuję wam.”