poniedziałek, 30 grudnia 2013

"Dobrzy księża"

Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy poleca książkę "Dobrzy księża"
Autorzy: Zofia Reklewska-Braun, Kazimierz Braun.
Wydawnictwo: Bernardinum Sp. z o.o.

To byli dobrzy księża. Święci księża. Dwóch z nich już zostało wyniesionych na ołtarze. Jest z nami bardzo wielu im podobnych, tylko my jeszcze o tym nie wiemy, nie zetknęliśmy się z nimi, nie zobaczyliśmy ich przy ołtarzu, w telewizji, czy Internecie, nie dotarła do nas ich nauka. Większość księży, o których piszemy znaliśmy osobiście. Chcemy dać o nich świadectwo. Ta książka jest zapisem obecności dobrych kapłanów w naszym życiu. Różne były ich charyzmaty i otrzymaliśmy od nich różnorakie dary duchowe. Dzielimy się tymi darami z czytelnikami.

Zofia Reklewska-Braun jest pisarką, teatrologiem, pedagogiem, dziennikarką. Publikuje po polsku i po angielsku. Jej książka wspomnieniowa Urodziłam się pomiędzy... stała się bestsellerem.
Główną dziedziną twórczości Kazimierza Brauna jest reżyseria teatralna. Reżyserował, wykładał i publikował w Polsce, a następnie w Stanach Zjednoczonych, od czasu wyrzucenia go z pracy w stanie wojennym w latach 1980.

Zofia Reklewska i Kazimierz Braun zawarli związek małżeński w 1962 r. Mają troje dzieci – Monikę, Grzegorza i Justynę oraz pięć wnuczek – Annę, Joannę, Anielę, Zofię i Elżbietę. Napisali wspólnie studium z historii teatru,Teofil Trzciński, oraz książkę o historii polskiej emigracji w USA, Bracia Adamowicze. Emigranci – lotnicy, pierwsipolscy zdobywcy Północnego.
Książkę "Dobrzy księża" można kupić TUTAJ
Polecamy także recenzję książki "Dobrzy księża" autorstwa Juliusza Gałkowskiego z Miesięcznika 'Egzorcysta': http://ksd.media.pl/publikacje/1717-dobrzy-ksieza-recenzja-miesiecznika-egzorcysta


--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Orędzie Matki Bożej z 30 grudnia 2013 (Ivan)

„Drogie dzieci, również dzisiaj was wzywam, abyście byli nosicielami pokoju w tym niespokojnym świecie. Módlcie się drogie dzieci o pokój, módlcie się wytrwale. Ja modlę się z wami i oręduję za wami przed moim Synem. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”

Matka Boża objawiła się widzącemu Ivanowi na górze Podbrdo przy białej figurze około godz. 22. 




„Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.
Benedykt XVI, papież
Nie jest naszą intencją autorytatywne orzekanie o prawdziwości i autentyczności objawień w Medjugorje. To bowiem należy do kompetencji władz kościelnych. Tę samą ostrożność, ale bez nieuzasadnionego uprzedzenia, pragniemy zachować również w odniesieniu do orędzi. Decyzja władz kościelnych jaka w przyszłości nastąpi będzie decyzją obowiązującą nas wszystkich której się podporządkujemy.

niedziela, 29 grudnia 2013

Licheńskie proroctwo

Poniżej cytujemy fragmenty przepowiedni licheńskiej. Wszystkie teksty pochodzą z książeczki autorstwa obecnego kustosza Sanktuarium ks. Eugeniusza Makulskiego Prawdziwa historia objawień w Licheniu:
"Najbardziej podstępne zamiary ciemiężycieli rozbiją się o wasze matki. One dadzą narodowi liczne i bohaterskie dzieci. Te dzieci, w czasie powszechnej pożogi świata, wywalczą wolną ojczyznę.
Szatan będzie siał niezgodę pośród braci. Nie zagoją się jeszcze wszystkie rany i nie dorośnie jedno pokolenie, a ziemia, powietrze i morza obleją się krwią tak obfitą, jakiej dotąd nie było. Ta ziemia będzie przesiąknięta łzami męczenników świętej sprawy. W sercu kraju młodzież legnie na ofiarnym stosie. Niewinne dzieci poginą od miecza. Ci nowi, a nieprzeliczeni męczennicy będą za wami błagać przed tronem sprawiedliwości Boga, gdy będzie bój ostateczny o duszę całego narodu, gdy będzie sąd nad wami. W ogniu długich doświadczeń oczyści się wiara, nie zgaśnie nadzieja, nie ustanie miłość. Będę chodziła między wami, będę was bronić, będę wam pomagać, przez was pomogę światu. Ku zdumieniu wszystkich narodów świata - z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości.
Wtedy poruszą się wszystkie serca radością, jakiej nie było przez tysiąc lat. To będzie znak największy dany narodowi, na opamiętanie i ku pokrzepieniu. On was zjednoczy. Wtedy na ten kraj udręczony i upokorzony spłyną łaski wyjątkowe, jakich nie było od tysiąca lat.
Młode serca się poruszą. Seminaria duchowne i klasztory będą przepełnione. Polskie serca rozniosą wiarę na Wschód i Zachód, Północ i Południe. Nastanie Boży pokój.
Jeśli naród polski poprawi się, będzie pocieszony, ocalony, wywyższony, za przykład dawany innym narodom. Szatan będzie z nim walczył na wszelki sposób, aby nie dopuścić do jego odrodzenia, ale ostateczne zwycięstwo będzie ze mną. Nie dajcie się uwieść piekielnemu smokowi, ale dochowajcie wierności Bogu, ja was swym płaszczem okryję od śmiertelnych nieszczęść.
Tego kraju, tego Narodu, ile razy będzie się do mnie uciekał, nigdy nie opuszczę, ale obronię i do swego serca przygarnę [...]. Ja to będę królowała memu Narodowi na wieki [...]. Na tym miejscu będzie zbudowany klasztor, gdzie mi służyć będą moi synowie".

czwartek, 26 grudnia 2013

Orędzie Matki Bożej z 25 grudnia 2013

 „Drogie dzieci! Przynoszę wam Króla Pokoju, by On dał wam swój pokój. Dziatki módlcie się, módlcie się, módlcie się. Owoc modlitwy będzie widoczny na twarzach ludzi, którzy zdecydowali się na Boga i Jego Królestwo. Ja z moim Synem Jezusem błogosławię was wszystkich błogosławieństwem pokoju. Dziękuję wam, że opowiedzieliście na moje wezwanie.”



„Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.
Benedykt XVI, papież
Nie jest naszą intencją autorytatywne orzekanie o prawdziwości i autentyczności objawień w Medjugorje. To bowiem należy do kompetencji władz kościelnych. Tę samą ostrożność, ale bez nieuzasadnionego uprzedzenia, pragniemy zachować również w odniesieniu do orędzi. Decyzja władz kościelnych jaka w przyszłości nastąpi będzie decyzją obowiązującą nas wszystkich której się podporządkujemy.

Coroczne objawienie Matki Bożej dla Jakova - 25 grudnia 2013.


W czasie ostatniego codziennego objawienia 12 września 1998 r. Matka Boża powiedziała Jakovowi Czolo, że odtąd będzie miał objawienia raz w roku 25 grudnia, na Boże Narodzenie. Tak się stało również w tym roku. Matka Boża objawiła się trzymając Dzieciątko Jezus na rękach. Objawienie zaczęło się o 15:07 i trwało 8 min.


Orędzie Matki Bożej przekazane przez Jakova:

„Dziatki, Jezus dziś w szczególny sposób pragnie zamieszkać w każdym sercu i dzielić z wami każdą radość i ból. Dlatego, dziatki, w szczególny sposób spójrzcie w wasze serca i zadajcie sobie pytanie, czy pokój i radość z narodzin Jezusa naprawdę opanowała wasze serca. Dziatki, nie żyjcie w ciemności, dążcie do światła i do Bożego zbawienia. Dziatki, zdecydujcie się na Jezusa i podarujcie mu swoje życie i serce, bo tylko tak Najwyższy będzie mógł działać w was i poprzez was.”


„Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.
Benedykt XVI, papież
Nie jest naszą intencją autorytatywne orzekanie o prawdziwości i autentyczności objawień w Medjugorje. To bowiem należy do kompetencji władz kościelnych. Tę samą ostrożność, ale bez nieuzasadnionego uprzedzenia, pragniemy zachować również w odniesieniu do orędzi. Decyzja władz kościelnych jaka w przyszłości nastąpi będzie decyzją obowiązującą nas wszystkich której się podporządkujemy.

Tajemnica objawień w Medjugorie

Wszystko zaczęło się 24 czerwca 1981 roku, kiedy to szóstce dzieci ukazała się postać, którą te uznały za Matkę Boską. Słowa, które wypowiedziała do dziś budzą emocje i wciąż próbuje się je interpretować w inny sposób. I choć miejsce rzekomych objawień chętnie odwiedzają pielgrzymi, Watykan do dziś nie uznał zdarzeń za oficjalne.

Wyjątkowość objawień w Medjugorie wiąże się z faktem, że żyjemy w dramatycznym momencie dziejów, jakiego dotąd nie znała historia ludzkości. Po raz pierwszy ludzkość ma możliwość zniszczenia samej siebie, i to nie tylko śmiercionośną potęgą broni, ale także przez naukę i technikę, która chce opanować i kontrolować życie człowieka. Oczywiście, wojny były zawsze, ale po raz pierwszy decyzje człowieka mogą wyeliminować wszelką perspektywę przyszłego życia.
To zdecydowane wezwanie do nawrócenia, tak bardzo charakterystyczne dla Medjugorie, doskonale wpisuje się w ewangeliczną tradycję. Pamiętamy słowa Jezusa: "Jeżeli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie" (Łk 13, 3). To pozwala nam zrozumieć, w jaki sposób zrealizowanie się tajemnic związane jest z rezultatem wezwania do nawrócenia, to znaczy z naszą odpowiedzią, co zawsze podkreśla Królowa Pokoju:Dlatego istnieje głęboki związek między tą rzeczywistością a koniecznością nawrócenia: jeżeli człowiek podąża tą drogą i nie nawraca się, ulegając zwodzeniom i oszustwom szatana, który doprowadza go do chęci bycia bogiem w miejsce prawdziwego, jedynego Boga, wtedy zmierza wprost ku samozagładzie. Oto sedno problemu. Matka Boża ostrzega nas: "Jesteście zgubieni", gdyż wkraczamy na błędną drogę, która w nadchodzącym czasie dziesięciu tajemnic przyniosłaby jedynie zagładę świata i ludzkości. Matka Boża jest tutaj i wzywa nas do nawrócenia. Przygotowuje nas do odparcia tego wielkiego diabelskiego ataku, abyśmy mogli uniknąć upadku do piekieł i budować nowy świat pokoju, którego nadejście Maryja nam zwiastuje.
"Ci, którzy głoszą katastroficzne przepowiednie, są fałszywymi prorokami. Oni mówią: ‘W tym roku, tego dnia, nastąpi katastrofa’. Ja zawsze mówiłam, że kara nadejdzie, gdy świat się nie nawróci. Dlatego wszystkich wzywam do nawrócenia. Wszystko zależy od waszego nawrócenia" (orędzie z 15 grudnia 1983 roku). Właśnie do tego przesłania trzeba się odwoływać. Zamiast bawić się w hipotezy o godzinie lub dniu, w którym to wszystko ma się wydarzyć, powinniśmy skupić się na potrzebie naszego wewnętrznego nawrócenia. Powróćmy do ewangelicznego upomnienia Jezusa: "Jeżeli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie".
To jest klucz do teologicznej interpretacji historii, według której człowiek wraz z Bogiem realizuje nadzwyczajny plan, którego wypełnieniem się jest nasze uczestnictwo w Boskiej naturze, nasze wyniesienie do wiecznej chwały, nastanie nowych niebios i nowej ziemi. Ten plan realizuje się w sposób nieunikniony, ponieważ Bóg stał się człowiekiem i w ten sposób odkupił i zbawił świat. Nie zapominajmy o ostatnim objawieniu w Fatimie, gdzie Matka Boża ukazała się z Dzieciątkiem Jezus, które błogosławiło świat. Tak więc świat jest ocalony. Ale w tym samym czasie działa w świecie Tajemnica Nieprawości, która stara się zniszczyć dzieło stworzenia i Odkupienia. Zatem do tego, aby zaistniało nowe niebo i nowa ziemia, potrzebna jest nasza współpraca. Chciałbym podkreślić, że nie ma wątpliwości co do ostatecznego rezultatu. Matka Boża powiedziała: "Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie", dlatego możemy mieć ufność, że czas dziesięciu tajemnic jest czasem zbawienia i że wszelkie próby koniec końców doprowadzą do zwycięstwa.
Przez wszystkie te lata Matka Boża zdołała wzbudzić ruch odnowy i nawrócenia, który będzie miał ogromny wpływ na to, w jaki sposób będzie się realizowało dziesięć tajemnic z Medjugorie. To, o czym mówią tajemnice, nieodzownie nastąpi - mówi widząca Mirjana - wszystko dla naszego dobra, ale sposób i intensywność urzeczywistnienia się tajemnic będą zależały od naszej odpowiedzi. Oto dlaczego tak zdecydowane jest wezwanie Matki Bożej do nawrócenia. Okazuje się, że tak wiele przyszłych wydarzeń zależy od naszej odpowiedzi. Co się tego tyczy, chciałbym przedstawić moje spostrzeżenia dotyczące wojny w byłej Jugosławii.
Ten straszliwy konflikt w ciągu czterech lat przyniósł około pół miliona ofiar. Matka Boża wiedziała, że ta wojna nadejdzie, dlatego ukazała się w Medjugorie dokładnie dziesięć lat przed jej wybuchem, który nastąpił 25 czerwca 1991 roku. Planem szatana było, żeby na Bałkanach powtórzyło się to, co miało miejsce w przypadku pierwszej wojny światowej. Chodziło o iskrę, od której świat zapłonąłby w globalnym konflikcie. Tym razem jednak nie byłoby możliwości ratunku, gdyż sytuacja międzynarodowa była niezwykle napięta. Nie zapominajmy, że w 1991 roku miał miejsce upadek Związku Radzieckiego. W owym czasie rzeczywiście blisko było do wybuchu trzeciej wojny światowej. Pomyślmy choćby o fakcie, że podczas wojny w Kosowie miał miejsce wyścig między Rosjanami, Anglikami i Amerykanami, aby jak najszybciej dotrzeć do Pristiny. Gdy tylko dowódca angielski przybył w pobliże miasta, pozwolił, aby jako pierwsi weszli do niego Rosjanie, unikając w ten sposób starcia, które mogłoby okazać się fatalne w skutkach. Dlatego potem oświadczył gazetom: "Nie mogłem pozwolić na to, aby Pristina stała się przyczyną wybuchu trzeciej wojny światowej". Rosjanie absolutnie nie chcieli wtedy opuścić Bałkanów.
Kiedy rozpoczęła się wojna, pamiętam to bardzo dobrze, nikt się jej nie spodziewał. Był wieczór, 25 czerwca. Akurat jadłem pizzę z siostrą Josipą i Vicką, gdy nagle zaczęły grzmieć działa, nikt jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, co się działo. Ale dobrze wiedziała to Matka Boża, która wkrótce potem powiedziała: "(…)W tym czasie pokój jest w szczególny sposób zagrożony i ja proszę was, abyście odnowili post i modlitwę w waszych rodzinach. Drogie dzieci, pragnę, żebyście zrozumieli powagę sytuacji i to, że wiele z tego, co się stanie, zależy od waszej modlitwy (…)" (orędzie z 25 lipca 1991 roku).
Jeżeli ponownie przeczytamy orędzia z okresu wojny, to zrozumiemy, że Matka Boża uprzedzała ludzkość, aby powstrzymać konsekwencje konfliktu, który mógłby doprowadzić świat do samozagłady. Odnosząc się do konkretnej historycznej chwili i wydarzeń, Matka Boża stwierdzała, że wiele zależy od wewnętrznej odpowiedzi naszych serc: "Drogie dzieci, dzisiaj dziękuję wam za wasze modlitwy. Wszyscy wspomagaliście mnie, aby ta wojna skończyła się możliwie jak najszybciej (…)" (orędzie z 25 lutego 1994 roku). Mówię o tym wszystkim, aby ukazać, jak wszystkie niszczycielskie skutki szatańskiego planu, a więc także wydarzenia, które opisują proroctwa zawarte w dziesięciu tajemnicach, mogą być powstrzymane mocą modlitwy. Dlatego można powiedzieć, że jest prawdą, iż zapowiedzi tajemnic nieodzownie się wypełnią, ale jeżeli chodzi o nasilenie tych wydarzeń, długość ich trwania oraz skutki, to wszystko zależy od nas.
Fragment pochodzi z książki "Proroctwo o końcu świata. 10 tajemnic Medjugorie" (o. Livio Fanzaga, Diego Manetti). Wydawnictwo AA

środa, 25 grudnia 2013

Bożenarodzenie w Medjugorie

Poniższy film ukazuje jasełka jakie miały miejsce w dniu wczorajszym w Medjugorie.

naciśnij na link pod zdjęciem i oglądaj


wtorek, 24 grudnia 2013

Życzenia Bożonarodzeniowe


Było światło prawdziwe oświecające każdego człowieka, który na ten świat przychodzi.
Słowo było na świecie, przez Nie stał się świat, a jednak świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności, lecz swoi Go nie przyjęli.
A wszystkim tym, którzy Je przyjęli, dało moc stania się dziećmi Bożymi – wszystkim tym, którzy wierzą w Jego imię
którzy ani z krwi, ani z pożądania cielesnego, ani z woli męża, lecz z Boga się narodzili.
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I widzieliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, będąc pełnym łaski i prawdy.
[Ew. Jana 1,9-14,




Niech Pan na nowo NARODZI się w Twoim sercu,

niech wypełni je swoim pokojem,
niech przepełni miłością, 
niech zabierze wszelki smutek, lęk, niepokój,
a na to miejsce wleje wytrwałość w dążeniu do świętości.

Niech sprawi byś każdego dnia budził się coraz mocniej przekonany
o Jego OBECNOŚCI, bliskości a przede wszystkim 
o niekończącej się i trwającej MIŁOŚCI.

Zbliżające się święta niech będą czasem mocniejszego przylgnięcia do BOGA,
obecnego również w drugim człowieku.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Włochy: zniszczono i zbezczeszczono figurę Matki Bożej


Bok i lewe ramię figury Matki Bożej zostało uszkodzone poprzez uderzenie łopaty. W okolicach szopki bożonarodzeniowej, w obrębie której znajdował się posąg Madonny, czuć było silny zapach fekaliów.

Skandaliczna profanacja miała miejsce w Vasto w prowincji Chieti. Ignazio Rullo z urzędu miasta, uznał to wydarzenie za „bezsensowny wyczyn” będący wynikiem „moralnego upadku oraz braku obywatelskiego i religijnego wychowania wielu młodych ludzi”. Policja poszukuje sprawców profanacji.

Podobne wydarzenie miało miejsce w Milano Marittima w prowincji Rawenna. Również tu antykatoliccy wandale zniszczyli elementy szopki bożonarodzeniowej. Tym razem zdewastowane zostały dwie figury owiec i pasterza. Władze miejscowości wydały oświadczenie, w którym napisano między innymi: „Jesteśmy przekonani, że te działania są nieprzemyślanym zachowaniem głupców, którzy oczywiście nie dbają o miasto i jego dobre imię”. Zapowiedziano również naprawienie szkód.

Źródło: nocristianofobia.org




Litwa: w szkołach nie będą używać słów „mama” i „tata”


Zamiast tych dwóch rzeczowników, w litewskich dziennikach elektronicznych pojawią się pojęcia „rodzic I” i „rodzic II”. To sami rodzice mają zdecydować, kto ma zostać nr. I, a kto nr. II. – „Nikt niczego nie będzie sugerował, nikt nie będzie udzielał żadnych wskazówek. To ma być w równym stopniu wybór mamy, jak i taty – powiedział Gintauskas Bukaustas, przewodniczący Litewskiego Forum Rodzicielskiego.

Litewscy rodzice nie kryją niezadowolenia zamieszaniem, jakie powstało. – „Nie mam zielonego pojęcia, do jakiej rubryki mam się wpisać i jak mam się teraz nazywać, rodzic nr 1 czy rodzic nr 2” – pisze na łamach popularnego portalu ”Delfi” zdezorientowany rodzic z Wilna.

Wśród litewskich rodziców coraz częściej dochodzi do gwałtownych konfliktów. Powód – bardziej niż prozaiczny; każdy chciałby zostać rodzicem nr 1. Ale w świetle nowego prawa, jeden musi odejść z kwitkiem.

Gdy władze litewskie z dumą wprowadzały, skądinąd nowoczesne i robiące wrażenie dzienniki elektroniczne, nikt nie spodziewał się, że „zabawy słowne” ze słowami „mama” i „tata” wywołają tyle konfliktów i zamieszania. Obecnie pojęcie „rodzic I” i „rodzic II” funkcjonuje w 500 litewskich szkołach.

Niedawno władze wystąpiły z podobnym pomysłem w litewskich przedszkolach. Rodzice jednak szybko oprotestowali inicjatywę „nowoczesnych” i „elektronicznych” władz.

Źródło: "Rossijskaja Gazieta”

Polscy biskupi wzywają nas do stanowczego przeciwstawienia się ideologii gender



Najnowszy wpis prof. Mieczysława Ryby na blogAiD.

List Konferencji Episkopatu Polski na Niedzielę Świętej Rodziny przejdzie z pewnością do historii jako jeden z najważniejszych dokumentów w najnowszych dziejach naszej Ojczyzny. Podejmuje on bowiem bodaj najbardziej kluczową problematykę, jaka dotyczy życia społecznego tu i teraz.

Walka o rodzinę należy wszak do najważniejszych, jeśli mówimy o być albo nie być całej naszej cywilizacji. Kreowanie ideologii gender, osadzającej się na neomarksistowskiej rewolucji kulturowej, to zagrożenie wręcz śmiertelne dla życia rodziny i narodu. Brak ostrzeżenia narodu przed tym zagrożeniem byłby niewyobrażalnym wręcz zaniedbaniem.

We wspomnianym liście czytamy: „Chrześcijańska wizja objawia najgłębszy, wewnętrzny sens małżeństwa i rodziny. Odrzucanie tej wizji prowadzi nieuchronnie do rozkładu rodzin i do klęski człowieka. Jak pokazuje historia ludzkości, lekceważenie Stwórcy jest zawsze niebezpieczne i zagraża szczęśliwej przyszłości człowieka i świata. Nieliczenie się z wolą Boga w rodzinie prowadzi do osłabienia więzi jej członków, do powstawania przeróżnych patologii w domach, do plagi rozwodów, do tak zwanych «luźnych» czy «wolnych» związków praktykowanych już od młodości, często za zgodą czy przy milczącej akceptacji rodziców.

Powoduje też brak otwarcia się małżonków na dar życia, czego owocem są negatywne demograficzne skutki. Z niepokojem obserwujemy coraz większe przyzwolenie społeczne na te zjawiska”. Dalej biskupi wprost pokazują marksistowskie i neomarksistowskie korzenie ideologii gender, wpisującej się w rewolucję kulturalną roku 1968. Jednoznacznie demaskują również ataki na rodzinę idące z różnych instytucji międzynarodowych.

Niebezpieczne treści zawiera konwencja Rady Europy przeciwko przemocy wobec kobiet (promuje „niestereotypowe role seksualne”, namawia do promowania homoseksualizmu i transseksualizmu), potężny niepokój biskupów budzą standardy Światowej Organizacji Zdrowia dotyczące edukacji seksualnej dzieci. Biskupi niezwykle trafnie dostrzegają propagandę genderowską obecną we współczesnych filmach, teatrze, w programach szkolnych. Zatem jest tutaj ukazana potężna wojna kulturowa, która trwać może jeszcze dziesięciolecia. Niezwykle też ważny jest apel do rodziców, aby z wielkim zaangażowaniem bronili dzieci przed niebezpieczeństwem demoralizacji.

Równie ważne jest wezwanie skierowane do ludzi Kościoła. Czytamy: „Zwracamy się zatem z gorącym apelem do przedstawicieli ruchów religijnych i stowarzyszeń kościelnych, aby odważnie podejmowali działania, które będą służyć upowszechnianiu prawdy o małżeństwie i rodzinie. Bardziej niż kiedykolwiek potrzebna jest dzisiaj edukacja środowisk wychowawczych. Trzeba koniecznie uświadamiać rodzicom, nauczycielom, osobom odpowiedzialnym za kształt polskiej szkoły, jak wielkie zagrożenie idzie wraz z ideologią gender. Trzeba to czynić tym bardziej, że niejednokrotnie nie mówi się rodzicom wprost o tym, że ta ideologia jest wprowadzana do danej placówki oświatowej, a związane z nią treści «ubiera się» w pozornie niegroźne i interesujące metody i formy, np. zabawy.

Apelujemy także do instytucji odpowiadających za polską edukację, aby nie ulegały naciskom nielicznych, choć bardzo głośnych środowisk dysponujących niemałymi środkami finansowymi, które w imię nowoczesnego wychowania dokonują eksperymentów na dzieciach i młodzieży. Wzywamy instytucje oświatowe, aby zaangażowały się w promowanie integralnej wizji człowieka”. Zatem biskupi polscy jako troskliwi duszpasterze w sposób niezwykle konkretny pokazują zagrożenia kulturowe (duchowe), wskazując też na środki i metody obrony.

W moim przekonaniu, omawiany dokument ma wymiar historyczny. Określa bowiem strategię Kościoła w zmaganiach kulturowych, które trwają już bardzo długo i ciągnąć się mogą przez wiele lat. Brak jednoznaczności w tej kwestii mógłby sprowadzić wiernych na manowce bierności lub do tworzenia nowej teologii wyzwolenia, czyli fałszywej próby łączenia neomarksistowskiej rewolucji genderowskiej z Ewangelią, tak jak to miało miejsce w przypadku marksizmu klasycznego (zob. teologia wyzwolenia w Ameryce Łacińskiej).

Taką nową teologię wyzwolenia stara się zafundować Polakom „Gazeta Wyborcza”. W sobotnio-niedzielnym wydaniu (21–22 grudnia 2013) na pierwszej stronie prezentuje zdjęcie Papieża Franciszka jako zapowiedź przedruku wywiadu z Ojcem Świętym. Zaraz pod zdjęciem zaś umieszczono wielki tytuł artykułu „Wiara, nadzieja, gender” autorstwa Aleksandra Klicha. Sugestia jest oczywista – chodzi o zastąpienie chrześcijańskiej triady wiary, nadziei i miłości na nową modłę.

W treści artykułu znajdujemy zaś sugestię przeciwstawienia najnowszego listu biskupów polskich nauczaniu obecnego Papieża. Franciszek jako Papież, który wzywa, by „nie bać się czułości”, i konserwatywni polscy biskupi, którzy wydali wojnę gender. „Pewnie ubędzie katolików – pisze autor artykułu – wyniośli biskupi może znikną zupełnie. Ale to nie tłum wiernych, złoto, kadzidło, straszenie piekłem za prezerwatywy czy gender są sensem wiary. Więcej, bywają jej zaprzeczeniem – jak wczorajszy list pasterski na Święto Rodziny, w którym polscy biskupi rzucają gromy na gender, że jest marksistowski i niszczy rodzinę. Żeby pisać takie rzeczy o gender – równych prawach dla kobiet i mężczyzn – trzeba albo nie rozumieć, o co w tym chodzi, albo mieć złą wolę. Czy biskupi chcą odwrócić uwagę od przypadków pedofilii, a może wyruszyć na kolejną wojnę ze współczesnym światem?”. (Aleksander Klich, Wiara, nadzieja, gender, „Gazeta Wyborcza”, 21–22 grudnia 2013, s. 1).

Skala manipulacji, jaką posługują się autorzy „Wyborczej”, przechodzi wszelkie pojęcie, najbardziej zaś przypomina słynne akcje propagandowe obecne w prasie komunistycznej w dobie PRL. Próba przeciwstawienia listu biskupów nauczaniu Papieża to prawdziwe kuriozum. Kryje się bowiem za tym sugestia, że Stolica Apostolska nie widzi zagrożenia w seksualizacji dzieci, że zgadza się z tezą, że płeć jest kwestią uwarunkowań kulturowych, a nie wynika z porządku natury.

Zatem uśmiechnięty Papież Franciszek przeciwstawiany jest smutnym biskupom polskim idącym na krucjatę przeciwko ideologii gender. Oczywiście autor artykułu nie jest w stanie wykazać błędu w rozumowaniu Konferencji Episkopatu (wszak ideologia gender stoi w całkowitej sprzeczności z nauczaniem Kościoła i biskupi mieli obowiązek wypowiedzieć się w tej kwestii). Sugeruje on, że biskupi chcieli być może odwrócić w ten sposób uwagę od przypadków pedofilii w Kościele. I tutaj doskonale wychodzi po raz kolejny, skąd wziął się tak zawzięty atak dotyczący tzw. pedofilii w Kościele.

Jak już niejednokrotnie pisałem, propagandystom rewolucji kulturalnej chodziło nade wszystko o to, aby zamknąć usta Kościołowi właśnie w sytuacji wprowadzania gender do polskiego życia publicznego. Mamy tu wszak do czynienia niemalże z goebelsowskim twierdzeniem, że „zdemoralizowane (pedofilskie) duchowieństwo” nie ma prawa krytykować ideologów nowej lewicy pragnących stworzyć utopijne „społeczeństwo bezpłciowe”.

To zatem nie przypadek, że uderzono w najbardziej znaczące postaci Episkopatu polskiego, które w sposób pogłębiony podejmują kwestię współczesnych problemów społecznych, w tym ideologii gender (np. abp Henryk Hoser, abp Józef Michalik i inni). Magdalena Środa, ponownie podnosząc problem pedofilii, w ten sposób wypowiada się na łamach „Gazety”: „Kościół idzie linią, którą obrał. Powtarzając tezy propagandowe, spuszcza zasłonę dymną na problem pedofilii. Ale to dowód na ogromną ignorancję hierarchów, zamkniętych na współczesną humanistykę. Ten list to sączenie nienawiści. Liczy się doraźny efekt, czyli wzbudzanie lęków” (Tomasz Cylka, Gender – oficjalny wróg Kościoła, „Gazeta Wyborcza”, 21–22 grudnia 2013, s. 4). Czyż tekst ten nie przypomina nam retoryki z czasów komunizmu, kiedy to propagandyści wmawiali nieustannie biskupom szerzenie nienawiści względem nowego ustroju?

Rewolucjonistów zabolał fakt przenikliwości tez zawartych w liście duszpasterskim Episkopatu. Wykazanie marksistowskich korzeni kulturowej rewolucji, w tym ideologii gender, to wszak uderzenie w samo serce rozwijającej się propagandy rewolucyjnej. Ponieważ przytłaczająca większość polskich rodziców jest zdecydowanie przeciwna nowej utopii i zrobi wszystko, by chronić własne dzieci przed demoralizacją, słowa biskupów absolutnie trafiają na podatny grunt w Narodzie Polskim.

Propagandziści nowej lewicy starają się zatem zastosować nową metodę: na sposób sztuczny przeciwstawić nauczanie biskupów nauczaniu Papieża. Żeby to zrozumieć, wystarczy sobie przypomnieć niedawny list, który wysłała Magdalena Środa do Papieża Franciszka, żaląc się na polski Kościół, który nie rozumie problemów współczesnego człowieka i w sposób nieuprawniony atakuje ideologię gender, organizując bezprecedensową, jej zdaniem, „akcję nienawiści”, która jest sprzeczna z tym, co głosi Papież. Rzecz jest tak niewiarygodna i absurdalna, że trudno ją ze spokojem komentować. Jednakże wszystko to dzieje się na naszych oczach. Oczywiście całe działanie jest nakierowane na wywołanie zamętu w sumieniach i opiniach zwykłych ludzi, którzy korzystając z mediów, nie mają czasu, by dojść do prawdy.

Na koniec warto jeszcze raz sięgnąć do omawianego numeru „Gazety Wyborczej”. Jej redaktorzy nie tylko biadolą nad listem Episkopatu w sprawie gender. Otóż alarmują, że w Hiszpanii dokonuje się „antyaborcyjna rewolucja”. „Prawicowy rząd Hiszpanii cofa prawodawstwo o 30 lat – czytamy. – Chce zastąpić liberalną ustawę antyaborcyjną restrykcyjnymi przepisami podobnymi do tych, które obowiązują w Polsce” (Maciej Stasiński, Antyaborcyjna rewolucja w Hiszpanii, „Gazeta Wyborcza”, 21–22 grudnia 2013, s. 10).

Dzisiaj chyba nikogo nie powinny dziwić ideologiczne ataki „Gazety Wyborczej” i mediów pokrewnych na Kościół i moralność chrześcijańską. Po prostu media te są forpocztą neomarksistowskiej rewolucji kulturowej. Wciąż dziwić może tylko postawa niektórych środowisk chrześcijańskich wciąż uważających, że najważniejszym zadaniem chrześcijan jest nieustanny dialog z neomarksistami, oparty bardzo często na podbudowie rezygnacji z bezkompromisowego głoszenia prawdy.

W oczekiwaniu

OBJAWIENIA DZIECIĄTKA JEZUS W OBJĘCIACH OJCA PIO
Ojciec Ignazio de Ielsi był przełożonym klasztoru w San Giovanni Rotondo od 10 września 1922 do 25 sierpnia 1925 roku. W swoim Dzienniku napisał: „To daremne chcieć opowiedzieć, z jakim uczuciem Ojciec Pio świętuje Boże Narodzenie. Myśli o tym i liczy dni, które dzielą go od jednego Bożego Narodzenia do drugiego, już od dnia następnego po święcie. Dzieciątko Jezus ma dla niego szczególne znaczenie. Wystarczy, że usłyszy dźwięk pastorałki, kolędy, a już jego duch unosi się wysoko jak w ekstazie” (24 października 1923).
W biografii świętego brata z Pietrelciny są udokumentowane trzy ukazania się Dzieciątka Jezus związane z obecnością innych osób.


PIERWSZE OBJAWIENIE LISTOPAD 1911 ROKU

Od końca października aż do 7 grudnia 1911 r. Ojciec Pio pozostawał w klasztorze w Venafro (Isernia). Tu rozchorował się i – według świadectwa ojca Agostino z San Marco in Lamis – stał się przedmiotem wielu szatańskich ataków i licznych ekstaz. Te zaś „były niemalże stałe. Zdarzały się dwa lub trzy razy w ciągu dnia, trwały godzinę lub więcej, czasem nawet dwie i pół godziny.” Zawsze poprzedzały je ukazania się diabła i towarzyszyły im wizje Jezusa, Najświętszej Panny, świętych, anioła stróża, czasem – świętego Franciszka.
Podczas ekstazy, co do której o. Agostino nie określa daty, Dzieciątko Jezus ukazało się Ojcu Pio. Objawienie to było najszczególniejsze z tych, o których wiem, i jedyne w całej hagiografii chrześcijańskiej. Dzieciątko Jezus bowiem ukazało się okryte ranami.
Oto przebieg całej ekstazy, według relacji ojca Agostino, który w swoim Dzienniku, dostarczył nam istotnych informacji o okresie spędzonym przez Ojca Pio w Venafro.
Pewnego ranka ojciec Agostino zaniósł komunię Ojcu Pio. Ten zaś, chory, leżąc na ubogim posłaniu w swojej celi, był w ekstazie i nie spostrzegł jego wejścia.
Ojciec Agostino był zmuszony nakazać mu wyjście ze stanu ekstazy przez posłuszeństwo zakonne. Powiedział do niego: „Ojcze Pio, przez święte posłuszeństwo, przyjmij Jezusa z moich niegodnych rąk”. I nieco żartobliwie dodał po francusku: „Dzieciątko, Dzieciątko!”
Te dwa powtórzone słowa tak się wyryły w umyśle Ojca Pio pochłoniętym ekstazą, która trwała po Komunii, że powtarzał je niemal jak echo, jak refren.
W czasie ekstazy Jezus ukazał mu się w postaci małego dziecka. Ojciec Pio był zachwycony i zwracając się do Jezusa powiedział: „Mój Jezu, dlaczego jesteś dziś rano takI mały?... Nagle stałeś się mały!...”
Jednak zaskoczenie Ojca Pio jeszcze bardziej wzrosło, kiedy przyglądając się dokładnie zauważył, że to Dzieciątko było okryte ranami. Zwracając się do anioła stróża prosił: „Mój aniele, widzę Jezusa!... Pokłoń mu się”. Anioł, posłuszny, pochylił się z szacunkiem ku Jezusowi.
Ojciec Pio mówił dalej: „To nie wystarczy... ucałuj rany Jezusa.” Anioł uczynił to. Ojciec Pio na to: „Dobrze!... Brawo! Mój aniele, brawo, dziecko. Poważnieje!... Dąsa się... Ja cię mam nazywać? Jakie jest twoje imię? Przebacz mi, mój aniele. Pobłogosław Jezusa za mnie....”
Jednakże obiektem zainteresowania Ojca Pio nie był anioł stróż tylko Jezus. Dlatego zwrócił się znowu do Niego, mówiąc dalej: „Mój Jezu, mój Jezu, dlaczego jesteś taki mały?... powiedz mi... zbliż się do mnie... Umiesz mówić? Jesteś taki mały...”
Potem nastąpił dialog z Dzieciątkiem Jezus, który można zapisać następująco: „Powiedz mi, Jezu, dziś rano przyjąłem Komunię?” Jezus: „Oczywiście, że przyjąłeś”. „Ach, tak?... a kto mi ją przyniósł?” „Ojciec Agostino. Zapytaj jego.” „A to zawsze on. Jeśli go zapytam, powie mi to samo: ja ci dałem Komunię!... Mówi też po francusku: Dzieciątko, Dzieciątko!”
Dialog trwa dotykając też innych spraw związanych z Komunią, potem kończy się słowami Ojca Pio: „Dziękuję, mój Jezu, dziękuję!...Idź na swoje miejsce, mój Jezu...”
Potem ukazała się Najświętsza Panna, bardzo piękna, do której Ojciec Pio zwrócił się w ekstazie ze słowami gorącej miłości i czci.
W tej wizji dwa punkty są dla mnie szczególnie znaczące. O pierwszym już wspomniałem: Dzieciątko Jezus ukazało się okryte ranami, oczywiście ranami ukrzyżowania: na dłoniach, stopach i piersi. Drugi – to wielka zażyłość, z jaką Ojciec Pio traktuje anioła stróża i Jezusa. Ta poufałość jest bez wątpienia znakiem głębokiej więzi, jaką Ojciec Pio utrzymywał z osobami z Nieba.
Wizja Jezusa, okrytego ranami, rzuca nam światło na szacunek, jakim Ojciec Pio darzył tajemnicę Bożego Narodzenia. Dla niego Dzieciątko Jezus powinno być widziane w świetle Jezusa ukrzyżowanego, a uroczystość Bożego Narodzenia pozostaje w głębokim związku z Paschą.

DRUGIE OBJAWIENIE 20 WRZEŚNIA 1919

O drugim ukazaniu się, bardzo pięknym i sugestywnym, daje świadectwo o. Raffaele z Sant’Elia w Pianisi, w swoim dziele „Kilka uwag o życiu Ojca Pio i moim długim z nim pobycie”. Ojciec Raffaele żył czterdzieści lat w pobliżu Ojca Pio i był gwardianem klasztoru w San Giovanni Rotondo od 28 sierpnia 1928 do 26 sierpnia 1941 r.
„Kiedy skończyła się wojna (1915-19), dzięki Bożej łasce zostałem uwolniony w sierpniu 1919 r. Z okazji mojego przejazdu przez Foggię, za pozwoleniem ojca prowincjała, ojca Pietro de Ischitella, udałem się do San Giovanni Rotondo, 17 września 1919 r. Zostałem tam przez cztery dni. Była tam w tych dniach liczna rzesza obcokrajowców, a nawet biskup Lekki, J. E. Costa oraz zi’Tore – prałat z Pietrelciny, którego spotkałem po raz pierwszy.
Ojciec Pio po tylu latach doświadczeń przyjął mnie z braterską serdecznością. Przy tej okazji mogłem zauważyć, że wszystko, co o nim mówiono, odpowiada prawdzie.
Wieczorem 19 odprawiłem przed nim spowiedź generalną, na chórze, podczas gdy cała wspólnota jadła kolację. Po latach wojny i cierpienia przywrócił mi ufność i obiecał swe duchowe wsparcie.
Nie byłem już małym chłopcem. Po ośmiu latach spędzonych w wojsku, miałem kontynuować studia teologiczne, aby się przygotować do święceń kapłańskich.
Spałem w wąskiej celi, prawie że naprzeciw celi numer 5 – w której spał Ojciec Pio. W nocy z 19 na 20 nie mogłem zasnąć. Nie wiem, dlaczego... być może z powodu ciepła...
Około północy wstałem z łóżka  trochę wystraszony. Korytarz tonął w ciemnościach, które rozpraszało jedynie małe światełko naftowej lampki. Kiedy miałem wyjść z pokoju oto przeszedł przede mną Ojciec Pio cały rozpromieniony, z Dzieciątkiem Jezus w ramionach. Szedł powoli i odmawiał swe modlitwy. Przeszedł przede mną, promieniejący od światła i nawet nie zauważył mojej obecności. Dopiero po kilku latach dowiedziałem się, że 20 września był dniem rocznicy otrzymania przez niego stygmatów. Jak widać nawet wizja Dzieciątka Jezus jest związana ze stygmatami, a zatem również z męką Jezusa.”

TRZECIE OBJAWIENIE 24 GRUDNIA 1922

To opowiadanie zawdzięczamy Łucji Iadanza, duchowej córce Ojca Pio. W Pietrelcinie, od dzieciństwa, wzrastała pod duchową opieką Ojca, ucząc się od niego katechizmu, hymnów, pobożnych praktyk. Łucja opowiadała, że kiedy Ojciec został przeniesiony do San Giovanni Rotondo, wtedy często – udając się miasteczka Gargano – prosiła go o radę i wskazówki dla swego duchowego życia.
24 grudnia 1922 roku Łucja chciała spędzić wigilię Bożego Narodzenia w pobliżu Ojca. W tym dniu było zimno i bracia ustawili w zakrystii naczynie z ogniem. Łucja i trzy inne kobiety czekały przy nim do północy, aby uczestniczyć we Mszy św., którą miał odprawić Ojciec Pio. Trzy kobiety zaczęły zasypiać, podczas gdy ona nadal odmawiała różaniec.
Nagle Ojciec Pio zszedł ze schodów zakrystii i zatrzymał się przy oknie. Ukazało się halo ze światła i w ramionach Ojca Pio – Dzieciątko Jezus. Jego twarz była cała rozpromieniona.
Kiedy wizja znikła Ojciec zauważył Łucję, która nie spała, lecz przyglądała mu się w osłupieniu. Podszedł do niej i zapytał: „Łucjo, co widziałaś?” Ona odrzekła: „Ojcze, wszystko widziałam.” Wtedy Ojciec surowo jej przykazał „Nikomu nic o tym nie mów”.

KRZYŻ DZIECIĄTKA JEZUS DLA OJCA PIO

Ojciec Ignazio w Boże Narodzenie 1924 roku zapisał w swoim Dzienniku: „Pewna pobożna dusza napisała do Ojca Pio życzenia, dodając: «Widziałam Dzieciątko Jezus, które dźwigało krzyż na ramionach. Kiedy podeszło do mnie, położyło mi krzyż na łóżku, mówiąc: ‘Weź i zanieś go Ojcu Pio, bo ja jestem za mały i nie umiem go unieść.’»
Nie umiałbym więc powiedzieć, czy radość Ojca Pio w Boże Narodzenie była prawdziwą radością, czy też było to zadowolenie, że cierpi w obecności Dzieciątka Jezus.”

ZABAWKA DZIECIĄTKA JEZUS

Kim był Ojciec Pio dla Dzieciątka Jezus? Posłuchajmy jego samego. W pierwszym tomie zbioru jego listów tak pisze:
„Jestem zabawką Dzieciątka Jezus. Ono samo często mi to powtarza, lecz to, co jest gorsze, to fakt, iż Jezus wybrał sobie zabawkę bez żadnej wartości. Żałuję jedynie, że ta zabawka brudzi jego boskie rączki. Myślę, że pewnego dnia wyrzuci mnie do rowu i już więcej nie będzie się bawić. Będę zadowolony, bo tylko na to zasługuję.” (List do Ojca Agostino, z 18 stycznia 1913 r.)

O. Gerardo Di Flumeri
Głos Ojca Pio, nr 4/2002, str. 12-14.
Przekład z franc. E.B.:
Stella Maris, grudzień 2004, str. 32-33

niedziela, 22 grudnia 2013

Telewizja TRWAM contra "Grupa Trzymająca Władzę"

Szanowni Państwo!
Na stronie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy opublikowaliśmy artykuł red. Mariusza Książka (Przewodniczącego Oddziału Częstochowskiego KSD), jaki ukazał się w najnowszym numerze Tygodnika "Niedziela". W tekście dowiadujemy się m. in. o „nowym otwarciu” dotyczącym Telewizji Trwam (sprawa miejsca na multipleksie), w którym swój udział miał Tygodnik „Niedziela” i jego redaktor naczelny - ks. inf. Ireneusz Skubiś. Serdecznie polecamy:

Telewizja TRWAM contra "Grupa Trzymająca Władzę"

Zachęcamy także zapoznać się z:

List prezesa zarządu TVP Juliusza Brauna

List ks. inf. Ireneusza Skubisia redaktora naczelnego „Niedzieli”


--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Politruk Hartman strofuje ministra

Jan Hartman, funkcjonariusz Twojego (d. Palikota) Ruchu, zbulwersował się planami Komisji Kodyfikacyjnej przy Ministrze Sprawiedliwości, która to komisja zaproponowała aby dzieci przed narodzeniem traktować jak ludzi. Jan Hartman przypuszcza, że ludzkie traktowanie dzieci jest wynikiem spisku ponadnarodowej organizacji, a konkretnie Kościoła Katolickiego. Przypomina w związku z tym ministrowi Biernackiemu, że: „W konflikcie sumienia ministra wolnej i świeckiej republiki, będącego jednocześnie wyznawcą jakiejś religii, zwyciężyć musi lojalność wobec państwa i konstytucji. Jeśli jednak ta lojalność nie zwycięża, pozostaje mu jedynie opróżnić swój urząd."
Wikipedia podaje, że Jan Hartman jest wiceprzewodniczącym sekcji polskiej B'nai B'rith, międzynarodowej organizacji, podkreślającej tożsamość żydowską. B'nai B'rith działała w Polsce od 1922 roku. W 1938 roku została przez prezydenta Mościckiego rozwiązana za związki z masonerią. W 2007 sekcja Polska B'nai B'rith została reaktywowana. Można przypuszczać, że dla Jana Hartmana najpewniejszym świadectwem neutralności światopoglądowej, jest zwalczanie Kościoła Katolickiego i zasad moralnych.
Fakt, że działacz lewackiej organizacji opluwa wszystko i wszystkich dokoła nie jest niestety niczym zaskakującym – na tym polega taktyka tych organizacji. Zaskakujące i niepokojące, jest to, że człowiek, którego głównym wyróżnikiem jest chamstwo, zasiada w gremiach, które powinny być wzorem kultury, jak np. Komisja Etyczna przy Ministrze Zdrowia.
Powody traktowania Hartmana przez władze jak świętą krowę mogą być dwa:
1. Hartman jest rzeczywiście członkiem wpływowej organizacji międzynarodowej, z której zdaniem Donald Tusk musi się liczyć;
2. Hartman jest nowym wcieleniem Nikodema Dyzmy, za którym nic nie stoi, ale jego buta i prostactwo, robią wrażenie na ludziach, dla których buta i prostactwo są świadectwem siły.
Nie wiemy, który z powodów jest prawdziwy. Możemy za to dostrzec, że pozycja Hartmana wobec Tuska i jego ministrów, przypomina sytuację w Armii Czerwonej: Formalnie dowodził dowódca, ale musiał słuchać politruka.
Mariusz Dzierżawski, Fundacja Pro - Prawo do Życia
Artykuł ukazał się także na stronie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: http://ksd.media.pl/blog-tb/1709-m-dzierzawski-politruk-hartman-strofuje-ministra
Polecamy także:


--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

sobota, 21 grudnia 2013

Abp Michalik: musimy być gotowi także na prześladowania


Kościół musi być gotowy także na prześladowania. Jeśli Bóg da mi siłę i łaskę, to chętnie pójdę do więzienia za obronę nauki, która pochodzi od Boga – podkreślił abp Józef Michalik w wywiadzie udzielonemu dziennikowi „Rzeczpospolita”.

Na pytanie, czy nie obawia się kolejnej wojny aborcyjnej, ksiądz abp Józef Michalik przypomniał, że „prorok zawsze był tępiony i wyrzucany z miasta”. Podkreślił także, iż „Kościół musi być gotowy także na prześladowania. Jeśli Bóg da mi siłę i łaskę, to chętnie pójdę do więzienia za obronę nauk, która pochodzi od Boga”.

Duchowny zauważył, że „bez głosu Kościoła świat będzie kompletnie zagubiony”. Głównym tematem rozmowy były propozycje prawników z Komisji Kodyfikacyjnej prawa karnego zmierzające do wprowadzenia ochrony prawnej dziecka od momentu poczęcia. Hierarcha pozytywnie wyraził się o tych propozycjach, tym bardziej iż pochodzą ze strony świeckiego środowiska prawniczego.

„Zawsze warto mieć odwagę, by bronić podstawowych wartości, a taką wartością jest życie” – stwierdził ksiądz abp Józef Michalik, namawiając jednocześnie do „nazywania grzechu po imieniu”.

Źródło: „Rzeczpospolita”
za: PCh24

Katedra Św. Piotra w Bolonii sprofanowana przez feministki

„Protestując” przeciwko odrzuceniu raportu Estreli włoskie feministki sprofanowały katedrę św. Piotra w Bolonii. W prezbiterium skandowały „Niech Kościół wynosi się z naszych jajników!”.


Zamaskowane feministki rozwinęły także transparent z napisem „Wy okupujecie ośrodki decyzyjne – my będziemy okupować kościoły!”. Ten atak miał w szczególności sięgnąć arcybiskupa Bolonii, kardynała Carla Caffarrę, który publicznie wezwał członków Parlamentu Europejskiego do odrzucenia przepisów traktujących aborcję jako „prawo” człowieka i nakazujących deprawację dzieci. Przeciwko projektowi portugalskiej socjalistki protestowali obywatele we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Raport Estreli wywołał równocześnie zdecydowany sprzeciw europosłów.

„Nie zaakceptujemy tej średniowiecznej polityki i moralności, tej brudniej mieszanki władzy politycznej i religijnej, która prowadzi nas z powrotem do czasów śmierci na skutek nielegalnych aborcji. NIGDY się nie cofniemy” – czytamy w oświadczeniu feministek-profanatorek, zawierającym także bluźniercze passusy. „Świadoma aborcja jest prawem wszystkich kobiet. Nikt nie tknie naszej wolnej seksualności! A jeśli prolifersi, katolicy i ci od sprzeciwu sumienia będą penetrować publiczne szpitale i ośrodki poradnictwa, wtedy my będziemy penetrować kościoły naszymi ciałami, pragnieniami i autodeterminacją” – podkreślają.

To kolejny przypadek profanacji dokonanej w ciągu ostatnich miesięcy przez grupy feministek, homoseksualistów bądź anarchistów. Wrogość wobec Kościoła rośnie. W ostatnim czasie przed takim atakiem świeccy katolicy musieli bronić katedry w San Juan de Cuyo. Argentyńskie feministki i homoaktywiści spalili wtedy kukłę przedstawiającą papieża, wzywając przy spalenia tego i innych kościołów. 1500 młodych katolików, którzy utworzyli żywy mur chroniący katedrę, było plutych, bitych i obrażanych. Napastnicy rysowali im na twarzy odwrócone krzyże, rzucali w nich bielizną, prezentowali obsceniczne zachowania, czemu towarzyszyły groźby i bluźnierstwa. Niektórzy obrońcy mieli łzy w oczach, mówili później o agresywności i nienawiści wobec wiary i czystości porównywalną jedynie z satanizmem.

Całe zajście zostało zarejestrowane kamerami, materiał video nie został zaprezentowany na stronach PCh24.pl ze względu na jego wyjątkowo obsceniczny charakter.

Źródło: Katholisches.info

za: PCh24