środa, 3 lutego 2016

Jacek Kurzępa o ,,ciekawych" zachowaniach imigrantów


8. posiedzenie Sejmu VIII kadencji - 14/1/2016

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Jesteśmy jeszcze w atmosferze debaty o ustawie o Policji i ja oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że możemy postrzegać współczesnego człowieka zgodnie z koncepcją Feliksa Konecznego, który mówi, że współczesny człowiek cechuje się szczególnym ciśnieniem aksjologicznym. Mam jednak wrażenie, że również myśl Konecznego, który mówi o tym, że współczesny Europejczyk pogubił się trochę, jeśli chodzi o dobro i zło, że przez fakt, że buńczucznie wbił się w pewną koncepcję bycia, w liberum arbitrium poszukuje czasami zbyt wielu pokus, które go obejmują w całości. W efekcie wchodzi w nadmierne ryzyko. Po drugiej stronie natomiast są ci, którzy tę naiwność człowieka wykorzystują. Kontynuując myśl Konecznego, chciałbym ją skontrastować z tym, co powiedział Philip Zimbardo w swojej, jakkolwiek by było, bardzo znanej rozprawie ˝Efekt Lucyfera˝, tzn. że człowiek ma nie tylko dobrą naturę, ale ma również pewną tendencję do tego, żeby być złym. W tym kontekście wydaje się, że wyłupanie oczu i zaczopowanie uszu Policji jest niewłaściwym krokiem. Chciałbym zwrócić również Wysokiej Izbie uwagę na to, co w ostatnich dniach dzieje się w Europie, szczególnie w kontekście wydarzeń mających miejsce w noc sylwestrową w wielu metropoliach Europy, związanych z niecodziennym, haniebnym napastowaniem seksualnym kobiet. Innym wątkiem jest fala migrantów zalewających Europę oraz absolutny brak umiejętności reakcji nie tylko wyspecjalizowanych służb, lecz także zwykłych obywateli, którzy nie są nawykli do konfrontowania się z takimi zachowaniami. Mieszkam na ziemi lubuskiej, wywodzę się z przygranicznego krośnieńskiego powiatu. Któż zatem najwcześniej, jak nie my, dowiaduje się, co dzieje się tuż za granicą, w Niemczech? Zatem trzy przykłady. (Poseł Sławomir Nitras: O Jezu...) Apteka w małym niemieckim mieście, wchodzi muzułmańska rodzina, jest ich pięcioro, siedmioro, wielu, myszkują po półkach, markują, że coś chcą kupić, nic nie załatwiają, kobiety, osoby starsze wychodzą, zabierają co popadnie do toreb, dzieci malutkie zostawiają w aptece i wychodzą, powtórzę, dzieci zostają, nikt nie wie po co, na jak długo, absorbują personel, płoszą kolejnych klientów, jest dziwnie. Drugi przykład: imigranci dostają od niemieckich służb talony zakupowe na 100-150 euro, idą do sklepów, do wózków ładują towar za 200-300, zdecydowanie więcej niż są wypłacalni, kasjerki nie wiedzą, jak się zachować, próbują uporządkować zakupy, oddzielają jeden towar od drugiego, w efekcie kupujący robią rwetes, pokrzykują, lamentują, wznoszą ręce do Allaha na niesprawiedliwość, dzieci łkają, psy szczekają, istne pandemonium, nikt nie wie, jak reagować. Pracownie wytwarzające metalowe bramy, płoty i ogrodzenia w Gubinie, Kostrzynie, Bogatyni robią kasę. Niemieckie zlecenia narastają. Mur berliński runął, w jego miejsce powstają przydomowe fortyfikacje, szańce i bariery. Polityczna poprawność multikulti utknęła na progu domu, zlęknionego, niemieckiego domu. Opisuję te zdarzenia mające charakter lajcikowy, wszak nie mówię o czymś groźnym. Uchylmy drzwi niepewności, a zaleje nas gwałt i przemoc nie do pohamowania. Nie odbierajmy zatem służbom oczu, nie zatykajmy im uszu, bo u nas stanie się to samo. (Oklaski)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz