piątek, 12 lutego 2016

Nie boję się śmierci

24 października w rezonansie magnetycznym rozpoznane zostały u mnie przerzuty do większości kręgów w kręgosłupie, do wątroby oraz do kości ramienia. Medycyna daje mi od 6 tygodni do 6 miesięcy życia, nawet jeśli podjęłabym leczenie. Nie zgadzamy się jednak na żadne leczenie, które mogłoby zaszkodzić Andrzejkowi. Jestem w 5. miesiącu ciąży, Andrzejek – moje szóste dziecko - ma urodzić się w lutym. Nazywam się Joanna, mam 36 lat i od 15 lat jestem szczęśliwą żoną." Te kilka zdań ze świadectwa Joanny Siniawskiej pokazuje, w jak niesamowicie trudnym położeniu znalazła się jej rodzina. Można pomyśleć, że Bóg ich opuścił. Oni tak jednak ani przez chwilę nie pomyśleli. "Mimo tych trudnych przeżyć jesteśmy dalej wierni Bogu i nie przestajemy Go kochać." - pisze Joanna. "W naszym domu jest normalna, radosna atmosfera. Dzieci o wszystkim wiedzą. Ludzie, którzy przychodzą do mnie i nierzadko płaczą, wychodzą radośni. Wiele osób się za mnie modli: żołnierze amerykańscy, którzy mają kapelana z Polski, zakony na Syberii i Kamczatce, również misjonarze w Tanzanii oraz siostry zakonne w Izraelu. Jestem wdzięczna Panu Bogu za dobroć innych, za modlitwy i cieszę się z powodu „obudzenia” tylu ludzi." Joanna pragnie wykorzystać owo obudzenie dla większej chwały Boga. "Chciałabym prosić" - apeluje, "aby osoby, które modlą się o moje uzdrowienie, dodawały też następujące intencje: o czystość przedmałżeńską dla młodych ludzi, o prawdziwą jedność w małżeństwach, o nieodrzucanie daru macierzyństwa i ojcostwa, o wychowywanie dzieci w rodzinach w prawdziwej wierze."„Nie boję się śmierci” – pełne świadectwo Joanny i jej męża przeczytasz w najnowszym numerze Miłujcie się! To świadectwo wiary, która rodzi radość nawet w obliczu śmierci i świadectwo radości, która rodzi wiarę.
 
 

Źródło: Miłujcie się!

Zachęcam do prenumeraty tego, naprawdę wartościowego czasopisma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz