piątek, 4 grudnia 2015

Trybunał Konstytucyjny – jak to zrobił Viktor Orbán? Polska może brać przykład.


Kiedy w 2010 r. Viktor Orbán został premierem Węgier i energicznie zajął się naprawą państwa na jego głowę sypały się gromy, że nie szanuje demokracji. Taka była reakcja opozycji i Europy kiedy węgierski przywódca uznał, że należy zmienić konstytucję, która była reliktem poprzedniego ustroju – została napisana w 1949 roku (sic!).

Wiele kontrowersji wzbudziło też to, że rola Trybunału Konstytucyjnego została mocno zmarginalizowana. Jednak gdyby nie te zmiany Węgry prawdopodobnie by zbankrutowały i nie byłoby możliwe wprowadzenie korzystnych dla narodu reform. Podobną sytuację jaka była niedawno nad Dunajem przerabiamy obecnie nad Wisłą.

Viktor Orbán wygrał wybory w 2010 r. ponieważ obiecał swoim rodakom, że dokona reform, które poprawią sytuację w kraju. Węgrzy mieli już dość totalnie skompromitowanego poprzedniego rządu, którego zresztą lider, socjalistyczny premier Ferenc Gyurcsány sam przyznał: „Kłamaliśmy rano, wieczorem i w nocy”. Madziarowie znaleźli się w fatalnej sytuacji, a ich ojczyźnie groziło bankructwo. Orbán nie miał innego wyjścia jak przeprowadzać reformy błyskawicznie i bez oglądania się na protesty opozycji.

Dlatego już w 2011 r. weszła w życie nowa węgierska konstytucja. Jednym z jej założeń było ograniczenie roli Trybunału Konstytucyjnego. Odtąd Trybunał ma za zadanie przede wszystkim badać zgodność z ustawą zasadniczą takich praw jak: prawo do życia, ludzkiej godności, do ochrony danych osobowych, do wolności myśli, sumienia i wyznania oraz praw związanych z obywatelstwem węgierskim. Natomiast ograniczone zostało prawo do orzekania zgodności ustaw z konstytucją w zakresie ustawy budżetowej – jej realizacji, a także podatków i świadczeń socjalnych. Te działania pozwoliły szybko pozyskać środki potrzebne do sprawnego funkcjonowania państwa – zostały nałożone podatki na banki i sklepy wielkopowierzchniowe.

Jeśli zaś chodzi o zmiany samej organizacji Trybunału Konstytucyjnego to liczba sędziów wzrosła z 11 do 15, a ich kadencja została wydłużona o 3 lata i trwa do 12 lat. Sędziowie nadal są wybierani przez Zgromadzenie Narodowe (parlament) i dany kandydat musi uzyskać większość 2/3. Nowo wybrani składają przysięgę przed parlamentem i to właśnie parlament wybiera przewodniczącego Trybunału – wcześniej sędziowie dokonywali takiego wyboru we własnym gronie.

Warto też dodać, że w 2013 r. partia Orbána anulowała orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego sprzed 1 stycznia 2012 roku. Powstał także dodatkowy zapis w myśl którego TK może orzekać jedynie w sprawach proceduralnych. Zostały także wyeliminowane praktyka konstytucyjna i precedens.

Viktor Orbán spełnił pokładane w nim nadzieje i zreformował Węgry – to naród dał mu mandat do tego. Gdyby tego nie zrobił to Budapeszt byłby w bardzo złej sytuacji, a zapewne nawet by zbankrutował.

Zatem wszyscy obrońcy rzekomo zagrożonej polskiej demokracji mogą być spokojni – skoro Węgrom reformy zapewniły między innymi ograniczenie roli Trybunału Konstytucyjnego i dzięki temu udało im się zmienić swój kraj na lepsze to uda się to również nad Wisłą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz