wtorek, 22 grudnia 2015

Petru płacił po 50 zł za bieganie po ulicy, a Kaczyński daje 500 za siedzenie w domu!


Jeden z nielicznych socjologów, który używa pojęć naukowych i socjologicznych właśnie, to profesor Domański. Nie wnikając w jego poglądy, które w najlepszym razie odczytuję jako zmiękczony gowinizm, Domański nie błaźni się jako naukowiec i pewnych granic nigdy nie przekroczy. Spodobała mi się diagnoza marszów KOD w jego wykonaniu, głównie dlatego, że widzę dokładnie to samo. Każdy bunt społeczny ma swoje podłoże i swoich przedstawicieli, od tych podstawowych pojęć wyszedł Domański odpowiadając na durne pytania telewizyjnego prezentera. Czy ci ludzie protestują przeciw zamachowi na Trybunał Konstytucyjny? – głupio zapytał spiker. Oczywiście, że nie – mądrze odpowiada Domański i ciągnie dalej. Na ulicę wyszedł najkrócej mówiąc obecny establishment, czy też obecna elita, która czuje się zagrożona działaniami grupy aspirującej do nowej elity. Mamy do czynienia z konfliktem stricte ideologicznym, ze starciem dwóch grup społecznych, gdzie jedni są syci i swojej sytości bronią, a drudzy długo czekali, żeby się w końcu do syta najeść, nacieszyć swoją wizją Polski. Nie cytuję dokładnie Domańskiego, oddaję jedynie sens jego słów, bo to jest sedno diagnozy socjologicznej, od której należy wyjść. W normalnych realiach demokratycznych establishment, bankierzy, celebryci i ustawieni ekonomicznie przynajmniej na poziomie klasy średniej, najzwyczajniej w świecie nie wychodzą na ulicę. Oni w warunkach uporządkowanej struktury społecznej mają w najgłębszym poważaniu zachowania, które cechują niższe warstwy społeczne. Kto kiedyś widział na świecie demonstrację uliczną, która domaga się obcięcia świadczeń socjalnych, a ja tego nie wymyśliłem, tylko widziałem autentyczny transparent „Nie chcemy 500 złotych na dziecko”. Kto widział demonstrację w obronie wyższego wieku emerytalnego? Kto protestuje w obronie zysków banków i hipermarketów?

Czytaj dalej: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz