Na łamach prestiżowego naukowego czasopisma "Journal of Geophysical Research - Atmospheres", grupa naukowców z Ameryki Północnej, Europy oraz z Japonii, opublikowała artykuł poświęcony smugom kondensacyjnym na niebie, zwanymi potocznie "chemitrails". Naukowcy pierwszy raz w historii nie zaprzeczają, iż rozpylanie na znacznych wysokościach środków chemicznych ma miejsce. Tłumaczy się ten proceder chęcią ograniczenia efektu cieplarnianego. Potwierdza ten proceder także Biały Dom. Wszyscy mówią o dobroczynnych skutkach takiego opryskiwania. Co znajduję się w "opryskach"? W czasie tzw. zrzutu do powietrza uwalniane są cząsteczki baru, magnezu, aluminium, nano-włókien oraz innych substancji.
Jaki wpływ na organizmy żywe mają te związki:
- drażniącym (cząstki węgla, żelaza, szkła, aluminium, związku baru, itp.)
- zwłókniającym (cząstki kwarcu, krystobalitu, trydymitu, azbestu, talku, kaolinu, pyły rud żelaznych i z kopalni węgla),
- kancerogennym (azbest, ogniotrwałe włókna ceramiczne do specjalnych celów),
- alergizującym (pyły pochodzenia roślinnego, zwierzącego, leki, pyły arsenu, miedzi, cynku, chromu).
Co z tego wynika:
Ze względu na skutki zdrowotne najważniejsze są cząstki o średnicy poniżej 7um, umożliwiającej ich przeniknięcie do obszaru wymiany gazowej i w konsekwencji do możliwości rozwoju pylicy płuc, większości nowotworów oraz zapalenia pęcherzyków płucnych. Rodzaj choroby wywołanej oddziaływaniem pyłu na układ oddechowy zależy od rodzaju wdychanego pyłu. Narażenie na cząstki pyłów zawierających wolną krystaliczną krzemionkę może być przyczyną krzemicy. Wdychanie pyłów włóknistych może prowadzić do pylicy płuc i nowotworów. Narażenie na cząstki pyłów drewna twardego (buk, dąb) może być powodem nowotworów nosa i zatok przynosowych.
Nie dziwmy się, że notuje się taki wzrost ilości zachorowań na raka, pylicę, choroby skóry oraz różnego rodzaju alergie. Nie zależnie co kto mówi, działanie na taką skalę, ponad państwami, źle mi się kojarzy (smugi tego typu widziałem w Niemczech, Austrii, Włoszech, Chorwacji, Serbi, Czechach). Smugi tego typu nie giną nawet po kilku godzinach od pojawienia się na niebie. Można powiedzieć, że rozmywają się, zachodząc jedna na drugą, co powoduję powstanie warstwy "chmur". Spaliny samolotów natomiast, maksymalnie po kilkunastu minutach giną, rozmywając się w atmosferze. Przy "opryskach" nie ma czystego nieba, niebo zostaje przykryte warstwą czegoś na kształt rozmytych chmur, można tutaj zaśpiewać za zespołem Pink Floyd: "Goodbye, blue sky".
Niestety pomimo najszczerszych chęci tłumaczenia, iż to jest dla dobra ludzkości, mam wewnętrzne przekonanie, iż chodzi tutaj o depopulację, niż o ochronę. Chciałbym się dowiedzieć kto w Polsce wydał pozwolenie na rozpylanie takich substancji. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś "opinia publiczna", kto wymusi na sejmie zajęcie się tą sprawą. Z tego co mi wiadomo, ktoś usiłował uzyskać odpowiedź na to pytanie ale wówczas uznano pytającego za człowieka przewrażliwionego, który widzi wszędzie spisek. Teraz mamy potwierdzenie, że jest coś na rzeczy.
Szerszy artykuł na ten temat:
http://niewiarygodne.pl/kat,1031979,title,Widziales-cos-takiego-na-niebie-Ujawnili-wstrzasajaca-prawde,wid,16228728,wiadomosc.html?_ticrsn=5&smgajticaid=611c95
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz