To co jest Łaską Medjugoria, a co jest doświadczeniem Odnowy w Duchu Świętym. Mam przeświadczenie, że w tym jest Słowo Boże dla nas, słowo na dziś, na teraz. Trzeba wyselekcjonować, co jest tylko informacją, a co jest słowem. Chcę podzielić się dwoma przeżyciami:
Spotkanie ze wspólnotą narkomanów z Medjugorie - jest ich tam wiele, kilka wspólnot jakoś związanych z Odnową. Pamiętam, gdy szliśmy na to spotkanie do narkomanów - był to jeden z pierwszych naszych dni, jeszcze na początku - paskudny dzień, deszczowy. Nie chciałem tam specjalnie iść - nie wystarczy, że znamy narkomanów z Warszawy? Może ta różnica, że tam są sprzed nawrócenia, a tu po nawróceniu ... To spotkanie było pierwszym dotknięciem przez Pana Boga naszej grupy. Tę rzeczywistość obrazuje ikona, którą oni tam pokazują - jest to ikona Chrystusa Zmartwychwstałego, po lewej stronie są 3 postacie starotestamentalne, a po drugiej 4, a właściwie 5 nowotestamentalnych, bo piątą jest przedstawiciel narkomanów z tych wspólnot. Te wspólnoty to bardzo konkretna propozycja dla ludzi, którzy popadli w narkotyki, mają problemy z wyjściem. Propozycja tam podana, w moim odczuciu, jest wbrew wszelkim "zasadom gry", które zostały podane w ewangelizacji. Mianowicie w ewangelizacji jest tak: najpierw kerygmat, potem katecheza, najpierw obudzenie wiary - potem praktyki, a tam - dokładnie odwrotnie. Jeden z narkomanów, który tam trafił, a trafił tylko dlatego, że mu w więzieniu powiedziano że z reszty czasu, który miał spędzić w więzieniu - mogą go zwolnić, o ile on znajdzie miejsce w jakiejś wspólnocie. Zaczął jeździć i szukać wspólnoty i jeżdżąc trafił do wspólnoty we Włoszech. Siostra, która jest założycielką tej wspólnoty całej tej idei rozrastającej się w tej chwili, przyjęła go, a on pytał jak jest w tej wspólnocie. Ktoś mu opowiadał, w końcu ten chłopak stwierdził - "może kiedyś tu do was wpadnę". Na to niewysoka siostrzyczka mówi - "co ty tu sobie myślisz, przyszedłeś do tej wspólnoty żeby tylko przetrzymać jakiś czas, a nie żeby zmienić swoje życie?" Po pierwsze konsternacja: takie maleństwo i tak wrzeszczy, a potem refleksja: rzeczywiście, absolutnie nie chcę zmieniać swojego życia, tylko tak przetrzymać.
Drugi opowiadał, że zanim przyszedł do tej wspólnoty to był w takim ekstra - pensjonacie szwajcarskim, na odwykówce - luksus, baseny, pielgrzymki, dużo wolnego czasu; był tam ileś czasu, przepompowali mu krew i po wyjściu zaraz następnego dnia zaczął ćpać. Propozycja, która tutaj była: modlitwa, praca, wypełniony czas, dla każdego "anioł stróż" - taki, który wszędzie razem z nim jest, pracuje, chodzi nawet do toalety i gdy za długo tam jest to zaraz krzyczy: "co ty tam tak długo robisz?!" Ale ten "anioł stróż" to miał takie zadanie, że jak tamtemu nie chciało się prać koszuli, to "anioł stróż" musiał prać, jak jakieś roboty nie robił, to "anioł stróż" za niego robił. "Po jakimś czasie to ja byłem tym "aniołem stróżem", to ja zasuwałem, prałem te koszulki, musiałem zrobić tę robotę za siebie i za niego. I kiedy po całym dniu wracałem, skonany myślałem, żeby tylko iść spać - to musiałem jeszcze iść do niego i powiedzieć: gdybyś w nocy nie mógł spać to mnie obudź! A w środku buntowałem się - Boże daj mi mocny sen." Siostra mówi, że co rano się tu modlą Na to on - "siostro, ja się nie modlę, ja jestem niewierzący!" Mówi na to: "ja wierzę to wystarczy a ty się tylko módl".
To dla mnie było takie wbrew wszelkim regułom ewangelizacji, a jednocześnie to co oni mówili - "to jest nowa rzeczywistość, rzeczywiste zmartwychwstanie, gdy patrzę co się stało ze mną, co się stało z innymi." We mnie też się rodziło takie marzenie, żeby u nas w Polsce też powstały takie wspólnoty.
Drugie moje doświadczenie, refleksja z tego pobytu: z tak zdrową pobożnością maryjną się jeszcze nie spotkałem. Ta pobożność nie koncentruje się na Matce Bożej, ale prowadzi do Jezusa.
źródło: http://swiatlo.odnowa.waw.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz