Z ks. bp. Wiesławem Meringiem, ordynariuszem włocławskim i przewodniczącym Rady KEP ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, rozmawia Sławomir Jagodziński.
Nasz Dziennik
Jak Ksiądz Biskup odebrał informację o tym, że w kościele odbył się pokaz mody?
– Byłem i jestem wstrząśnięty. Zastanawiam się, jak daleko można się jeszcze posunąć w korzystaniu z miejsc świętych. Przecież to, co się wydarzyło, jest sprzeczne ze wszystkimi zaleceniami, radami, przepisami liturgicznymi. Świątynia jest miejscem świętym. Od razu przypomina się tu scena z Ewangelii, gdy Chrystus wyrzucił ze świątyni kupczących. A w tym przypadku pokaz mody, prawdę mówiąc, służył temu samemu… Świątynia jest miejscem obecności Boga i dla ludzi wierzących jest miejscem świętym. Dlatego naruszanie tej przestrzeni świętości, w której człowiek może spotkać się z Bogiem obecnym w Najświętszym Sakramencie, jest karygodne. Pokaz mody w głównej nawie kościoła przy muzyce z filmów antychrześcijańskich – to jest też obrzydliwe. Teraz są różne tłumaczenia. Być może i ksiądz proboszcz nie wiedział, co to ma być. Niewątpliwie jednak ta sytuacja staje się jeszcze jednym ostrzeżeniem, jak należy być ostrożnym, jak trzeba uważać, żeby nawet przez przypadek nie dać się wmanewrować w sytuacje, które sprzeczne są z duchem chrześcijaństwa.
Mówi się o nadużyciu zaufania, obrazie uczuć religijnych wiernych, ale przez ten pokaz mody najbardziej obrażony został Bóg, ponieważ kościół jest Jego domem.
– Właśnie o to przede wszystkim chodzi – został obrażony Bóg! Dlatego podkreślam, że świątynia to mieszkanie Boga! To jest przestrzeń świętości. Nie godzi się tam wprowadzać tego, co stanowi profanum, co jest sprzeczne z duchem religijnym. Ludzkie wyobrażenia i o zarabianiu, i o jakimś rozgłosie nie mogą wdzierać się w tę Bożą przestrzeń. Nie można nigdy myśleć o tym, że na świątyni się zarobi. Po prostu nie wypada i się nie godzi.
Skoro takim pokazem mody została sprofanowana świątynia, czy nie powinny odbyć się modlitwy ekspiacyjne?
– To oczywiście jest już sprawą miejscowego ordynariusza. I tutaj sądzę, że Kuria Archidiecezji Warszawskiej na pewno odpowiednio zareaguje, bo nie ma tu żadnych wątpliwości co do oceny wydarzenia. Przecież w oświadczeniu wydanym przez rzecznika archidiecezji jest napisane, że pokaz mody stanowił nadużycie w stosunku do sakralności miejsca, jakim jest świątynia.
Satanista niszczy Biblię na scenie, pseudoartysta profanuje krzyż w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, celebryta organizuje pokaz mody w kościele… Czy nadużywanie i profanowanie świętości stało się normą także w Polsce?
– Dla mnie to wszystko, co się dzieje, to bardzo logiczny ciąg wszystkich akcji antychrześcijańskich, które się nie zaczęły ani w tym roku, ani w ubiegłym, tylko trwają od dłuższego czasu. Przypomnę, że Ojciec Święty Benedykt XVI wiele razy mówił o antychrześcijańskim charakterze kultury, sztuki… I niech nikt mi nie wmawia, że bluźnierstwo jest znakiem wolności artystycznej, że to jest jakiś przejaw swobody twórczej. To są sformułowania, którymi próbuje się zasłonić rzeczywiste powody, dla których podejmuje się takie, a nie inne działania. Jaki mam na to przykład? Proszę zobaczyć, jak szybka była interwencja, także czynników państwowych, gdy student w Gdańsku ustawił pomnik żołnierza sowieckiego, który gwałci kobietę. Policja i służby miejskie w ciągu kilku godzin zareagowały i go usunęły. A przecież pomnik dotyczył prawdy o losie nie dziesiątek kobiet, ale tysięcy. Ja pochodzę z Pomorza i mam świadomość tego, co się tam działo w 1945 roku. Usuwając ten pomnik, nikt nie mówił o „swobodzie twórczej”, „artystycznym duchu” młodego człowieka. A – podkreślmy – bardzo wyraźnie pokazał on prawdę.
Natomiast kiedy pali się Biblię, kiedy profanuje się krzyż, świątynię – czyli wszystko to, co jest najświętsze dla chrześcijan, natychmiastowej reakcji nie ma. Na Zachodzie tak jest już od dłuższego czasu. U nas coraz częściej. Uważam, że sztuka, moda, która obraża uczucia religijne chrześcijan, to przejaw antykultury, przejaw antychrześcijaństwa. To jest próba dokuczenia chrześcijanom czy raczej ich poniżenia. Pokazania jakiejś ich bezradności, bo – jak widzimy – katolików czynniki państwowe nie bronią. W takich przypadkach wymiar sprawiedliwości zawsze stosuje interpretację, która ukazuje znikomą szkodliwość społeczną czynu. Natomiast jeśli jakiś incydent, wydarzenie tylko trochę naruszy poprawność polityczną, to wtedy reakcja jest natychmiastowa.
Czy także nikt by nie zareagował, np. z władz, gdyby doszło do profanacji świątyni innych religii?
– Mieliśmy niedawno taki przypadek w Gdańsku, gdy podpalono meczet. Tam reakcja i oburzenie pojawiły się natychmiast. Gdy sprawa dotyczy katolickiej świątyni, mówi się nam, że nic takiego przecież się nie stało. Stało się. Ktoś dopuścił się nadużycia, które obraziło uczucia religijne ludzi wierzących. To nie miało nic wspólnego z kulturą. Bo sztuka, kultura muszą służyć dobru, prawdzie i pięknu. Jeżeli nie spełniają tych warunków, nie uwrażliwiają intelektu, duszy człowieka na te wartości, tylko profanują świętości, to stają się antysztuką i antykulturą.
Dziękuję za rozmowę.
źródło: http://www.radiomaryja.pl/kosciol/to-proba-ponizenia-chrzescijan/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz