sobota, 10 marca 2012

Coś znaczyć dla kogoś ...

Pewnego dnia nauczycielka poprosiła swoich uczniów, by wypisali na kartce 

imiona wszystkich kolegów z klasy, zostawiając przy tym trochę miejsca
obok nich. Potem powiedziała do uczniów, by się zastanowili
nad najmilszą rzeczą, którą mogliby powiedzieć o każdym
ze swoich kolegów i napisali to obok ich imion.
Trwało to całą godzinę, zanim wszyscy skończyli, i przed opuszczeniem klasy
oddali swoje kartki nauczycielce.
W weekend nauczycielka napisała każde nazwisko na kartce
i obok niego listę miłych rzeczy przypisanych mu przez kolegów..
W poniedziałek każdemu z uczniów oddała jego lub jej listę. Już po krótkiej
chwili wszyscy się uśmiechali.
"Rzeczywiście?", było słychać szepty. "Nawet nie wiedziałem, że
dla kogoś coś znaczę!"
i "nie wiedziałem, że inni mnie tak lubią", brzmiały komentarze.
Nikt potem nie wspominał już o tych listach.
Nauczycielka nie wiedziała, czy uczniowie dyskutowali o nich ze sobą
lub z rodzicami, ale to nie było istotne
Ćwiczenie wypełniło swoje zadanie. Uczniowie byli zadowoleni z siebie i z innych.
Kilka lat później jeden z uczniów zmarł i nauczycielka
poszła na jego pogrzeb. Kościół był pełen 
przyjaciół. Jeden po drugim z tych, którzy kochali lub znali młodego człowieka, 
przechodzili obok trumny i oddawali ostatnią cześć..
Nauczycielka podeszła jako ostatnia i modliła się przy trumnie. Kiedy tam stała,
ktoś z niosących trumnę powiedział do niej: "Czy była pani
nauczycielką matematyki Marka?" Skinęła: "Tak". Ten powiedział: "Marek bardzo często
mówił o pani." Po pogrzebie większość szkolnych kolegów Marka zebrało się razem.
Byli tam również jego rodzice i wyraźnie czekali na to, by porozmawiać z nauczycielką..
"Chcemy pani coś pokazać", powiedział ojciec i wyciągnął portfel
z kieszeni. "Znaleziono to, kiedy zginął Marek. Sądziliśmy, że pani to rozpozna"
Wyjął z portfela zniszczoną kartkę, 
która najwyraźniej sklejona, była wielokrotnie składana i rozkładana.
Nauczycielka wiedziała, nie patrząc, że była to ta kartka, na której były
miłe rzeczy, jakie koledzy napisali o Marku.
Chcieliśmy pani bardzo podziękować za to, że pani to zrobiła",
powiedziała matka Marka. " Jak pani widzi, Marka bardzo to cenił".
Wszyscy dawni uczniowie zebrali się wokół nauczycielki.
Karol uśmiechnął się i powiedział: " ja też mam jeszcze moją listę.
Jest w górnej szufladzie mojego biurka". Żona Roberta powiedziała:
"Robert poprosił mnie, żebym wkleiła listę do naszego ślubnego albumu".
"Ja też ciągle mam swoją", powiedziała Monika. "Jest w moim dzienniku"
Potem Irena , inna uczennica, sięgnęła to swojego terminarza
i pokazała wszystkim swoją porwaną i postrzępioną listę
"Zawsze noszę ją przy sobie",Ä, powiedziała Irena, i dodała:
"Sądzę, że wszyscy zachowaliśmy nasze listy." Nauczycielka była tak wzruszona,
że musiała usiąść i zaczęła płakać. Płakała nad Markiem
i nad wszystkimi kolegami, którzy go nigdy już nie zobaczą.
Żyjąc z bliźnimi, często zapominamy,
że każde życie kiedyś się kończy i, że nie wiemy, kiedy ten dzień nadejdzie.
Dlatego należy mówić ludziom, których się kocha, że są szczególni i ważni
Powiedz im to, zanim będzie za późno. Możesz to zrobić wysyłając im tę
wiadomość. Jeśli tego nie uczynisz, stracisz cudowną okazję
do zrobienia czegoś miłego i pięknego..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz