Twarzą w twarz z demonem
„Seks, aborcja, rozwód, okultyzm: oto jak
udaje mi się prowadzić ludzi do piekła..”.
Nietypowy wywiad
przeprowadzony przez, ks. Giuseppe
Tomaselli’ego włoskiego egzorcysty, z jego doświadczenia bycia egzorcystą,
opublikowany w listopadzie 2008 na
dzienniku on-line „Petrus" papieża Benedykta XVI www.papanews.it tłumaczenie ks. Adam Dybek.
Ojciec Święty Paweł
VI, w swoim wystąpieniu z 15.11.1972, mówił o demonie i o tym jak wiele zła
tworzy on w świecie. Przeciwko Papieżowi podniosły się krytyczne głosy,
oczywiście ze strony ignorantów oraz niewierzących: Kościół ciągle mówi o
diable? Ciągle daje się wiarę wierzeniom z odległych wieków? W obiegu jest
książeczka pod tytułem „Wywiady ze złym”.
Pomyślałem, że ja także mógłbym napisać coś na ten delikatny temat, ponieważ od
50 lat jestem egzorcystą (1934-1984) i wielokrotnie widziałem demona w ludzkiej
postaci. Nie jeden raz musiałem z nim bezpośrednio walczyć, wiele razy byłem
przez niego bity. Mogłem się mu przypatrzyć w różnych sytuacjach i
przestudiować go, czego owocem jest to co napisałem poniżej. Ponadto byłem
kierownikiem duchowym dusz mistycznych, które są bezpośrednim celem zaciekłych
ataków samego demona. Jako kierownik duchowy byłem świadkiem wydarzeń, w które
trudno byłoby mi uwierzyć, gdybym nie widział ich osobiście dziesiątki razy.
Powyższe wydarzenia,
które przedstawiam w formie wywiadu, miały miejsce w rzeczywistości. Sam
byłem ich świadkiem, jako osoba bezpośrednio w nie zaangażowana.
- Melid, chcę z tobą przeprowadzić rozmowę i nadać jej
charakter wywiadu. Wiem ze studiów i z mojego doświadczenia, że ty zawsze
czynisz zło, bo jesteś w nim utwierdzony i że nie pragniesz niczego innego poza
złem. Ale wiem też, że chociaż zawsze dążysz do zła, wbrew twojej woli, dzięki
Bożemu zarządzeniu, możesz też przyczynić się do dobra. Tak jest za każdym
razem, kiedy kusisz kogoś, a on zwycięża pokusy i w ten sposób wzbogaca się w
zasługi na wieczność. Wywiad ten może uczynić wiele dobrego, a ja proszę Boga,
aby cię zmusił do odpowiedzi na moje pytania.
- „No więc, klecho, o
co ci chodzi? Nie zapominaj, że mówisz z Melidem! Mów mi tu skąd wiesz, że
nazywam się Melid?”.
- Sam mi to powiedziałeś, podczas naszego pierwszego
spotkania. Wiele lat temu. Co więcej, byliście wtedy we dwóch, ty i twój
pomocnik Ofar. Zapytałem cię wówczas: Dlaczego
jest was dwóch? Zazwyczaj krążycie po świecie pojedynczo, we trzech lub w
siedmiu, a ty mi odburknąłeś podrażniony: Co ty możesz wiedzieć o tych liczbach? – Zanim przejdę do dalszej
części wywiadu zadam ci pytanie na pozór bezużyteczne, a może nawet naiwne: Ty
Melid, jako demon, istniejesz czy nie?
- „Ignorancie! Jak
mógłbym nie istnieć?”.
- Kiedy jest ci to na rękę mówisz, że istniejesz, innym
razem bezczelnie twierdzisz że cię nie ma. Powiedz mi jednak Melid, kim byłeś
zanim stałeś się demonem?
- „Byłem oficerem na
Dworze Anielskim, byłem Cherubinem. Teraz jestem urzędnikiem szatana”.
- Dlaczego opuściłeś Raj i spadłeś do piekła? Nie wiedziałeś
o istnieniu piekła? Dlaczego zbuntowałeś się przeciw Bogu?
- „On, Najwyższy,
powiedział mi i moim towarzyszom, że podda nas próbie. Nie powiedział, że
ukarze nas piekłem, ogniem wiecznym; a tam jest ogień, ogień!”.
- Na czym polegała ta próba, której zostaliście poddani, wy
wszyscy Aniołowie?
- „Mieliśmy pogodzić
się z tym, że Syn Najwyższego przyjmie ludzką naturę, a my posiadający naturę
anielską, która jest o wiele szlachetniejsza od ludzkiej, mielibyśmy oddać Mu
pokłon i czcić Go. Lucyfer, który lśnił jak słońce na niebie, zbuntował się:
„Jeśli stanie się człowiekiem, nie będę Mu służył, będę ważniejszy od Niego!”.
Podczas tej próby pojawiła się ludzka postać”.
- Człowiek ten miał na głowie cierniową koronę, czy był na
Krzyżu?
- „Nie. Była to postać
normalnego człowieka. Wiele zastępów anielskich podzielało opinię Lucyfera.
Wywiązała się straszna walka pomiędzy Michałem i Lucyferem i nagle, wśród ognia
i siarki spadliśmy do piekielnej otchłani”.
- Niemało
narozrabiałeś owego dnia zbuntowany aniele! Żałujesz teraz zła, które
uczyniłeś?
- „Skruszyć się?
Przenigdy! On, Najwyższy nie powinien się tak uniżyć! Nienawidzę i zawsze będę
nienawidził Chrystusa, bo z Jego winy jestem w piekle. Ten Bóg jest
niesprawiedliwy. Tylko jeden grzech popełniłem i jestem potępiony w wiecznym
ogniu, podczas gdy wy z wieloma grzechami i to bardzo ciężkimi macie tą Kobietę
(… Maryja...). Gdybyśmy mieli ją także my!”.
- Jak jesteście zorganizowani w piekle?
- „Chrystus dał wam
wskazówkę. Kiedy oskarżano Go że wypędzał demony przy pomocy Belzebuba,
powiedział: „Jak może szatan przeciwstawić się szatanowi. królestwo podzielone
upada, podczas gdy królestwo szatana trwa”. W piekle jest prawdziwe królestwo
szatana. Lucyfer jest jego władcą, despotą. My, którzy byliśmy oficerami na
Dworze Anielskim, teraz jesteśmy oficerami w zastępach piekielnych. Ja byłem
cherubinem, a teraz jestem wysokim oficerem w królestwie szatana. Moje zadanie
jest interesujące i przynosi największe owoce. Popycham ludzi do aktów
nieczystych”.
- Wy, demony nie czujecie potrzeby spania, codziennego
odżywiania się, a poza tym nie odczuwacie zmęczenia. Jak wykonujecie swoje
zadania?
- „Nienawidząc Boga i
gryząc się ze złości i zazdrości wobec ludzi. Wylewając nienawiść na Boga,
powinniśmy odczuwać przyjemność, a tymczasem to potęguje tylko nasze
cierpienie”.
- Mów: czy wszystkie demony mają taką samą siłę?
- „Nie. Chrystus tego
nauczał, kiedy zwrócił się do Apostołów bezsilnych wobec demona siedzącego w
opętanym: „Ten rodzaj demonów można zwyciężyć tylko przez post i modlitwę”. Najpotężniejszymi
są demony nakłaniające do nieczystości seksualnej. Ja jestem jednym z
przywódców takich demonów. Ja i moi podwładni zazwyczaj zwyciężamy w walce z
człowiekiem”.
- Wiem, że kobiety i mężczyźni mają dar wolności. A zatem
jeśli chcemy, możemy odeprzeć każdy z waszych ataków.
- „Teoretycznie masz rację, ale w praktyce
jest inaczej. Jesteśmy niezmiernie inteligentni, a poza tym znamy bardzo dobrze
ludzkie pragnienia. Do każdej osoby umiemy podejść z odpowiedniej strony. Za
pomocą nieczystych pożądań zaciemniamy wasz rozum i łamiemy waszą wolę, tak jak
ogniem wygina się żelazo. Najlepszym sposobem jest łapanie kobiet i mężczyzn na
haczyk „miłości”. Kiedy użyjemy tego „sercowego” chwytu w 90 procentach
przypadków odśpiewujemy pieśń zwycięstwa”.
- Myślę, że wy demony jesteście wyspecjalizowani w różnych
zadaniach, podobnie jak żołnierze na ziemi: jedni walczą w powietrzu, inni na
ziemi i na morzu. A więc między wami są tacy, którzy pchają ludzi do
bluźnierstw z byle drobnostki, jeszcze inni odpowiednio do: nienawiści,
ateizmu, kradzieży, itd. Sądzę jednak, że o ile większość z grzechów ludzie
popełniają niewiele razy, szybko bowiem brzydzą się nimi i odrzucają je, to z
grzechem nieczystości jest inaczej. Już po kilku upadkach staje się on
nawykiem, bardzo trudno jest się go pozbyć, a ponadto zaczyna on przybierać
pozory dobra zasłaniając się przyjemnością. Wielokrotnie pytałem cię Melid
podczas egzorcyzmów: „Który z grzechów
prowadzi najwięcej dusz do piekła?” Odpowiadałeś mi zawsze: „Nie muszę ci tego mówić. Ty to wiesz”. Według
mnie jest to grzech nieczystości.
- „A więc widzisz, że znasz odpowiedź.
Wszyscy, którzy są uwięzieni w otchłani piekielnej, znajdują się tam przez
nieczystość. Popełniali też inne grzechy, ale zawsze potępiali się przez
nieczystość, lub także nieczystością”.
- Co myślisz o tych wszystkich, którzy żyją niemoralnie?
- „Myślę, że są już zapisani w rejestrze
potępionych i że tylko wielka łaska mogłaby ich z niego wymazać”.
- A więc, w rejestrze twoich niewolników są także rozwodnicy
i rozwódki?
- „Najwyższy, przed którym wszyscy muszą być
czyści i bez skazy, nie wpuści do swojego Królestwa, tych którzy żyją na co
dzień w grzechu nieczystości. To właśnie ja i moi towarzysze przekonaliśmy
przywódców waszych krajów, aby zaakceptowali prawo rozwodowe, bez którego
promowany przez nas „postęp cywilizacyjny” byłby niemożliwy. Pierwszymi, którzy
zapłacą za to prawo, nazwane przez ciebie niegodnym, a które jest skarbem
mojego królestwa, będą jego prawodawcy, odpowiedzialni za grzechy nieczyste osób
rozwiedzionych. Karę poniosą także ci, którzy zaakceptowali to prawo”.
- Nieszczęśliwi
rozwiedzeni, którzy dla krótkiego życia w ulotnych przyjemnościach, cierpieć
będą przez wieczność całe tortury, którym ty już teraz jesteś poddany!
- „Ja Melid przekonuję ludzi do tego, że
słowami Jezusa nie trzeba zawracać sobie głowy, a nie że z Najwyższym nie
powinno się żartować”.
- A co stanie się z licznymi prostytutkami?
- „Trzymam je blisko mojego serca, żeby żadna
mnie nie zostawiła. Najbardziej zniewala je przyjemność cielesna i żądza
pieniędzy. Piekło jest obszerne i znajdzie się w nim miejsce dla każdej z
nich”.
- Które z grzechów przynoszą ci najwięcej zadowolenia:
osobiste, które nie mają większego wpływu na innych, czy może te które są
powodem skandalu i popychają innych do zła?
- „Pewnie, że wolę grzechy rozsiewające
skandale, bo wraz z nimi pojawiają się następne. Świat pełen jest skandali, a
ja i moi towarzysze trzymamy się blisko tych którzy ich dostarczają. Ci ludzie
są naszymi najlepszymi pomocnikami”.
- Jezus Chrystus
powiedział: „Kto idzie za mną nie chodzi
w ciemnościach... Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą; niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego
przychodzą! Byłoby lepiej dla niego,
gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze”. Zadaję sobie pytanie: skoro słowa
Jezusa, Zbawiciela i Najwyższego Sędziego ludzkości są tak straszne, jak mogą
gorszyciele żyć w takim spokoju?
- „Dzieje się tak dzięki mojej
interwencji. Robię im duchowe znieczulenie, niewidzialne ale rzeczywiste. Tak
jak chirurg, po znieczuleniu pacjenta może kroić i obcinać mu części ciała bez
zadawania bólu, tak też i ja postępuję. Sprawiam, że nie czuje on żadnej
odpowiedzialności przed Stwórcą za swoje czyny i wszystko wydaje się mu być
dozwolone”.
- Jakimi
podstępami posługujesz się, kiedy masz do czynienia z osobami prowadzącymi
niemoralne życie?
- „Wypaczam w ich umysłach
przykazania Stworzyciela, który dał przecież ludziom ciało jako narzędzie
prokreacji. Pracując w ich wyobraźni, sprawiam, że patrzą na powściągliwość
seksualną jak na coś niewykonalnego w życiu. Po wbiciu im do głowy tego
przekonania podsuwam im następnie różnorakie pokusy, w zależności od tego czy
jest to kobieta, czy mężczyzna, od ich wieku oraz okoliczności w jakich się
znajdują”.
- Jakie
okoliczności masz na myśli?
- „Przesadna i nierozważna zażyłość
pomiędzy kobietami i mężczyznami oraz wszelkiego rodzaju rozrywki, które
pobudzają żądze”.
- Myślę,
że telewizja jest jednym ze skuteczniejszych środków jakie używasz w twojej
diabelskiej pracy. Używana w słusznym celu może być ona źródłem dobra, używana
źle może doprowadzić do wielu nieprawości. W późnych godzinach wieczornych
wyświetlane są sceny nieprzyzwoite i perwersyjne.
- „Ja pobudzam ciekawość dorosłych,
młodzieży, a nawet dzieci i zaspokajam ich niemoralne pożądania”.
- Później
będą musieli zdać sprawę Bogu, sędziemu Sprawiedliwemu, wszyscy autorzy tych
perfidnych transmisji, właściciele telewizji, a także ci którzy oglądają te
niemoralne programy. Dawniej szkoła zła najczęściej zagrażała dzieciom poza
ogniskiem rodzinnym, teraz wraz z telewizją weszła pod dachy ich domów. Cóż
możemy powiedzieć o złych filmach? Masy telewidzów napełniają się
sprośnościami, a wy demony występne trzymacie ich w waszych piekielnych
sieciach i popychacie ich nie tylko do myśli i spojrzeń nieczystych, ale także
i o wiele dalej.
- „Wszyscy oni, jak dobrze to
ująłeś, znajdują się w mojej sieci, ale nie zdają sobie z tego sprawy,
bowiem są omamieni nieczystymi przyjemnościami. Dostrzegą sieć kiedy będzie już
za późno, gdy znajdą się w gorejącym wiecznie ogniu. Myślisz klecho, że
telewizory i filmy są jedynymi narzędziami, którymi posługuję się w celu
zapełnienia piekła? Jak pasterz cieszy się widokiem łąk porośniętych obficie
świeżą trawą, tak i ja raduję się, a może nawet i więcej, gdy patrzę na masy
kobiet biegnących za nowoczesną modą, szczególnie na plażach. Z
niecierpliwością, my demony nierządu, czekamy na okres letni, aby jeszcze
więcej ludzi związać naszymi sieciami nieczystości”.
- Melid,
Jezus wyraźnie powiedział: jeśli mężczyzna patrzy na kobietę pożądliwie, już
zgrzeszył z nią w swoim sercu. Nieszczęsne kobiety nieroztropne! Pamiętajcie,
że jest nieczystość ciała, ale także i myśli: któż zliczy grzeszne myśli i
pragnienia, które wznieca w rozwiązłych mężczyznach wasza bezwstydna moda,
szczególnie na ulicach i na plażach, po których nieustannie krążą tłumy
demonów? Zachowujecie się tak na plażach obmywając wodą wasze ciała, a
jednocześnie plamiąc dusze wasze i tych, którzy na was patrzą bezwstydnie.
Chcecie ochłodzić się w morzu w te dni spiekoty, a jednocześnie przygotowujecie
sobie żar wiecznego ognia! Słysząc o wiecznym ogniu uśmiechacie się ironicznie,
ale te które poprzedziły was w śmierci nie robią już tego, płacąc za swoje winy
wraz z innymi potępieńcami!
- „Ja jestem bardzo sprytny; aby osiągnąć swój cel w świecie, osłabiam
autorytet rodziców, którzy są pierwszymi odpowiedzialnymi za nieprzyzwoity
sposób ubierania się ich córek. Kobiety noszące się bezwstydnie utwierdzam w
przekonaniu, że nie robią nic złego, ponieważ obecnie prawie wszystkie tak się
ubierają. Posługując się brakiem ograniczeń na plażach, wzbudzam w tych
kobietach przyjemność z bycia oglądanymi i podziwianymi. A teraz klecho oznajmię
ci to czego jeszcze nie wiesz. W piekle przebywają obecnie najpiękniejsze
kobiety świata, te które podczas swego ziemskiego życia posługiwały się swoją
fizyczną urodą w celu uwodzenia mężczyzn”.
- Ale
dlaczego te kobiety bezwstydne w ubiorze nie pamiętają o tym, że trzeba umrzeć
i że ich ciało stanie się pokarmem dla robaków?
- „No bo ja Melid, oddalam od nich
te myśli, które mogłyby odłączyć je ode mnie. Podobnie wykorzystuję tych,
którzy znajdują upojenie w tańcu, balach i dyskotekach”.
- Z całą
pewnością twoje intrygi wśród miłośników tańca przynoszą owoce nieczystości,
bowiem lubieżna muzyka oraz ruchy wymagane we współczesnych tańcach są
obliczone na wywołanie pożądania seksualnego. Niestety, także i te osoby należą
do twojego diabelskiego królestwa. Jestem pewien, że także literatura i prasa
pornograficzne są trucizną, której powszechnie używasz do niszczenia dusz.
- „Oczywiście! Książki, które
wzniecają pożądanie oraz gorszące zdjęcia są moją potężną bronią i często jej
używam. Odrywam ludzi od zdrowej literatury, wzbudzając w nich niechęć do niej,
a jednocześnie budzę w nich pociąg do rzeczy nieczystych. Pisarze wiedzą o tym,
znają upodobania ludzi i dla chęci zysku rozrzucają na kartach swoich powieści
i magazynów ilustrowanych nasiona nieczystości, które sami noszą w sercach.
Tego typu lektura pobudza zmysły i pragnienie przyjemności w czytelnikach i w
ten sposób liczba moich ofiar ciągle się powiększa”.
- Mój wywiad z tobą jeszcze się nie zakończył. Odpowiesz
teraz na kolejne pytania. Powiedz
mi teraz Melid o taktyce jaką stosujesz pracując nad wypaczaniem ludzkich
sumień, zmieniając na gorsze charaktery wzrastających w rodzinach dzieci. W
pierwszych latach życia chłopcy i dziewczynki są na ogół dobrzy, posłuszni,
pilni w nauce, dają się prowadzić rodzicom do kościoła, są komunikatywni, ale
jak tylko minie okres dzieciństwa, w miarę wzrastania, odchodzą od Sakramentów,
lekceważą modlitwę, odczuwają antypatię, a nawet nienawiść do wszystkiego co
religijne.
- „Czyżbyś nie był klecho w stanie zrozumieć tych
wszystkich zmian? Kiedy przeżywa się dzieciństwo, różnorodne pasje są jeszcze
zazwyczaj słabe, są jakby uśpione. Jak tylko minie okres dzieciństwa, wraz z
wchodzeniem w okres dojrzewania człowiek zaczyna odczuwać przebudzenie
pożądania. Aby wyjść zwycięsko z tego okresu i przeżyć go bez upadków,
potrzebna jest Łaska Boża, która przychodzi wraz z modlitwą, czuwaniem,
wstrzemięźliwością i dobrą wolą.
Na szczęście nie wszyscy korzystają z tych
środków, a kiedy zaczynam moje intrygi, łatwo ulegają im i wpadają na przykład
w narkotyki, a kiedy już to zrobią kilka razy, potrzeba kontynuowania jest tak
silna że nie mogą jej się oprzeć. Jeszcze lepiej kiedy zakosztują narkotyku
nieczystości, wtedy już są prawie zawsze moi. Upadają, powstają, znowu upadają
i w ten sposób stają się stopniowo bezwolni i bezsilni wobec mnie. Jeśli do
tego dojdą jeszcze inne czynniki, często ulegają schizofrenii, której medycyna
nie jest w stanie wyleczyć.
Jak
wiele osób, szczególnie mężczyzn, dochodzi do szaleństwa z powodu manii nieczystości
i musi w konsekwencji porzucić pracę czy studia. Nie zawsze schizofrenia
powodowana jest nadużyciami w sferze seksualnej, ale jest to jedna z jej
najważniejszych przyczyn. W końcu ten, kto jest zdominowany przez żądze
cielesne, prędzej czy później zbuntuje się przeciw Bogu, który przecież polecił
wam panować nad własnymi żądzami”.
- Melid, jakiś czas temu zapytałem cię: „Co mi powiesz o młodzieży męskiej?”.
Odpowiedziałeś radośnie: „Eh,
dzisiejsi młodzi szukają dzisiaj prostytutek!” (zamiast „prostytutek”
diabeł użył bardziej nieprzyzwoitego słowa). „A co powiesz o dziewczętach?”.
Rzuciłeś wtedy jeszcze weselej: „Postępują
one o wiele gorzej od ich rówieśników”. Dzisiejsza młodzież jest w
większości wyniszczona przez seks. „A co
mi powiesz o rodzinach?”. Małżeństwo jest Sakramentem i tylko życie w
związku ważnie zawartym przez Bogiem, może być nośnikiem dobra.
- „W rodzinach interweniuję na tysiące
sposobów. Ty klecho dobrze o tym wiesz. Jak wiele nadużyć moralnych podarowują
mi młodzi w swoim przedmałżeńskim życiu! W osiągnięciu tego pomagają mi także
ich rodzice, którzy pozwalają młodym przebywać samotnie, zostawiając ich bez
żadnego nadzoru, szczególnie w godzinach wieczornych, kiedy to młodzi wychodzą
sobie na spacerki lub na przejażdżki samochodem. Wtedy to właśnie wykorzystuję
tę chwilę, aby ich kusić i zmusić do upadku. Rodzice są zazwyczaj
zainteresowani tylko tym, aby w dniu ślubu ich córka miała na sobie białą
suknię.
Wykorzystuję słabość i niewiedzę rodziców,
którzy pozwalają córkom wychodzić wieczorami z domu i wracać o dowolnej
godzinie. Liczba młodych, samotnych matek powiększa się z dnia na dzień, a to
dlatego, że jestem bardzo sumienny i sprytny w wymyślaniu i podsuwaniu pokus.
Także w zawartych po Bożemu rodzinach działam nieustannie: często udaje mi się
sprawić, że rodzice nie chcą zaakceptować nowych dzieci i zabijają je zanim
wyjdą one z łona matek. Ileż razy udaje mi się przez różne podstępy osłabić
uczucie panujące pomiędzy małżonkami i skierować serce mężczyzny ku innej, zamężnej
kobiecie, albo też lepiej – serce kobiety ku innemu, też żonatemu mężczyźnie.
Tak więc podsuwając nieczyste pożądania doprowadzam małżonków do prawnych
rozwodów i separacji, zabijając po drodze naturalną miłość rodziców do swoich
dzieci”.
- Jakie jeszcze inne argumenty masz w zanadrzu?
- „Przekonuję ludzi, że separacja małżeńska
tylko dawniej była uważana za coś złego, natomiast obecnie, wraz z progresem
jest rzeczą konieczną, ponieważ sercem nie można rządzić, a wolność osobista
nie może być ograniczana przez nikogo. Owoce mojej diabelskiej pracy są
naprawdę duże. Dzięki nieczystości, pobudzając ludzkie żądze prowadzę mężczyzn
i kobiety gdzie tylko zechcę”.
- To znaczy prowadzisz ich do piekła?
- „Oczywiście! Jak tylko umrą będą dzielić mój
los, tam gdzie jest wieczny płacz, wyrzuty sumienia i zgrzytanie zębów”.
- Domagam się kolejnej informacji. Wy demony przebywacie
zawsze w gorejącej otchłani czy też możecie z niej wychodzić?
- „Tylko dzięki
przyzwoleniu Najwyższego Lucyfer może wysyłać demony na świat. Ty jako ksiądz
wiesz, że wyroki Boskie są niezbadane. Demony krążące po świecie nadal cierpią,
ponieważ zawsze znajdują się pod karzącą ręką Boga, jednakże na świecie mogą
znaleźć jakąś ulgę”.
- Rozumiem w pewnym
stopniu tę rzeczywistość, ponieważ Jezus powiedział: „Kiedy demon wychodzi z człowieka, idzie w poszukiwaniu odpoczynku”.
Poza tym, ty sam Melid dałeś mi to do zrozumienia, kiedy podczas egzorcyzmu
pytałeś mnie: „Powiedz mi gdzie mam pójść
a pójdę sobie!”. Powiedziałem ci wtedy: „Odejdź
na pełne morze i wejdź w jakąś rybę”. A ty na to: „Ja szukam ludzi”. Dodałem więc: „Dlaczego nie chcesz wejść w rybę?”. Odpowiedziałeś: „Dlaczego ty nie chcesz odpoczywać w ciele
zwierzęcia?”. A zatem wy, demony krążące po świecie, chociaż cierpicie
nieustannie ze względu na wasze potępienie, to jednak to cierpienie może być
czasami większe, czasami mniejsze. Błąkając się po tym świecie możecie czasami,
o ile Bóg pozwoli na to, zapanować nad ludzkim ciałem. Dowodem na to są
opętani; o tych nieszczęśnikach często jest mowa w Ewangeliach. Kiedy jednak
nie możecie zapanować nad ludzkim ciałem, wchodzicie w zwierzęta, jak w Gerazie
za czasów Jezusa, wchodząc w ciała pasących się świń. Możecie także zapanować
nad pewnymi miejscami, szczególnie tam gdzie odbywają się seanse
spirytystyczne, powodując tam zaistnienie zjawisk niewytłumaczalnych i
przerażających, dla których ustąpienia są potrzebne specjalne błogosławieństwa
kapłańskie...
- „Masz inne pytania?”.
- Dopiero zacząłem. Podzielę się z tobą obserwacją wynikającą z mojego
doświadczenia jako egzorcysty. Ponieważ w ciele ludzkim doświadczasz w jakimś
stopniu odpoczynku, kiedy więc możesz kogoś posiąść, uciekasz się do różnych
sztuczek, aby w nim jak najdłużej pozostać. Po pierwsze robisz wszystko, aby
nie rozpoznano cię i nie egzorcyzmowano z tej osoby. Wybierasz ciała ludzkie,
które cierpią na jakąś dolegliwość. W ten sposób zamiast zająć się opętaniem
wszyscy koncentrują się na chorobie. Tak więc w ciele niektórych opętanych może
występować jednocześnie i choroba i samo opętanie. Aby nie dać się wypędzić
często mówisz: „Jestem dobrym duchem.
Przybyłem aby pomóc całej rodzinie”. Ty boisz się egzorcyzmów i kiedy
jesteś zidentyfikowany, próbujesz wprowadzić w błąd kapłanów egzorcystów,
starając się przekonać ich o nieskuteczności egzorcyzmów. W ten sposób
niektórzy z nich widząc brak owoców egzorcyzmu zniechęcają się i przestają je
odprawiać. Także i ze mną usiłowałeś zastosować tę taktykę, ale ja starałem się
nie zniechęcać i nie wpaść w twoją sieć. Pamiętasz Melid tego mężczyznę,
którego trzymałeś w swojej niewoli przez ponad dwadzieścia lat? Ja jednak
każdego dnia odprawiałem egzorcyzm; ty opierałeś się modlitwom; zacząłem więc
egzorcyzmować dwa razy dziennie; wtedy podrażniony powiedziałeś: „Basta! Już więcej nie wytrzymam! Wolę wrócić
do otchłani piekielnej”. Wśród sztuczek które stosujesz jest jeszcze inna,
kiedy zostajesz odkryty często mówisz: „Jestem
duszą takiej a takiej zabitej osoby”. Pamiętasz Melid, kiedy podczas
pewnego egzorcyzmu zapytałem: „Kim
jesteś?”. Odpowiedziałeś: „Jestem
sierżantem Bluetti z Palermo, zabitym 16 lat temu”. Jednak kiedy stopniowo
nasilałem modlitwy, w końcu wyjawiłeś: „Jestem
demonem! Dlaczego chcesz mnie wypędzić? Co złego czynię tej osobie?”.
Chciałbym wiedzieć Melid dlaczego wy demony wolicie wrócić do piekła niż znosić
egzorcyzmy...?
- „Kiedy jesteśmy w
piekle nasze cierpienie jest ogromne, ale podczas egzorcyzmów jest ono jeszcze
większe. W piekle jesteśmy, że tak powiem, daleko od Boga. Podczas egzorcyzmów
jesteśmy bliżej Niego i stąd nasze cierpienie powiększa się. Podobnie jak w
przypadku pieca ognistego: im bardziej zbliżasz się do niego, tym bardziej
odczuwasz żar z niego bijący”.
- Kto by przypuszczał Melid, że pomiędzy nami powstanie taki
związek, oczywiście nie przyjaźni, ale nieprzerwanej walki? I to jakiej walki.
Niejednokrotnie pytam samego siebie z przekąsem: co takiego przyciąga Melida do
mnie? Nie odstępuje ode mnie ani w dzień ani w nocy i ciągle męczy mnie duchowo
i cieleśnie. Ty, demonie jesteś bardzo pracowity w znęcaniu się nade mną, ale
zauważyłem że będąc aniołem ciemności w sposób szczególny upodobałeś sobie noc
do pojawiania się i męczenia mnie.
- „Klecho, nie
potrzeba dużej wiedzy żeby zrozumieć moje postępowanie wobec ciebie. Moim
zadaniem jest zabieranie dusz Bogu, a ty przeciwstawiasz się temu i zabierasz
je mnie. Ciągle piszesz i rozdajesz różne książeczki religijne, a ci którzy je
czytają wierzą w to co piszesz”.
- Dobrze, ale skoro jesteś potężny, a ja piszę książki
przeciw tobie, a w czterech z nich bezpośrednio cię demaskuję, to dlaczego nie
sparaliżujesz mi ręki?
- „Nie mogę, ten tam
(Bóg), nie pozwala mi na to”.
- Pamiętasz Melid co zrobiłeś kilka miesięcy temu? Było to o
godzinie szóstej rano, wstawałem z łóżka, wpadłeś do mojego pokoju
rozwścieczony i złapałeś mnie za gardło. Chciałeś mnie wtedy udusić. Czułem
twoje łapska na szyi i na innych częściach ciała. Walka była zaciekła...
- „Tak. Wygrałeś ty, ponieważ Chrystus dał ci
broń, która jest silniejsza ode mnie. Jest to wezwanie Krwi Chrystusa,
wezwanie które nieprzerwanie powtarzasz podczas walki ze mną. Tego poranka
miałeś gotowe do wysłania dwa tysiące książek i dlatego zaatakowałem cię”.
- Skoro mówimy o twoich widzialnych pojawieniach się,
wyjaśnij mi jedną niezrozumiałą rzecz. W nocy 24 maja 1963 r. wszedłeś do
mojego pokoju. Przybrałeś wtedy postać potężnie zbudowanej kobiety. Rzuciłeś
się na mnie. Jak zwykle zacząłem walczyć, ale w pewnym momencie unieruchomiłeś
mnie. Wiesz dobrze, że kiedy walczymy ze sobą, instynktownie gryzę cię po
rękach, ale dziwnym trafem nic wtedy nie czuję między zębami. Dlaczego czuję na
swoim ciele twoje łapska, kiedy cię odpycham czuję twoje ciało, ale kiedy
gryzę, zębami trafiam w próżnię?
- „Tej samej nocy, kiedy zaatakowałem cię
przyjmując postać kobiety, pojawiłem się potem w innej, ludzkiej postaci obok
twojego łóżka. Mogłeś wtedy mnie obserwować. Widziałeś moją karnację, żyły,
kości. Widziałeś ludzkie ciało. Instynktownie usiłowałeś mnie dotknąć, ale
kiedy tylko twoja ręka zbliżyła się do mojej, nagle zniknąłem i znowu zostałeś
sam w pokoju. My demony, chociaż zbuntowaliśmy się, to jednak nadal
zachowaliśmy naszą naturę anielską, a więc także i inteligencję, która
przewyższa jakikolwiek ludzki rozum. Znamy wszystkie tajemnice natury i dlatego
możemy przyjąć każdą z możliwych form zmysłowych. Możemy uczynić widzialnym to,
co tak naprawdę nie istnieje fizycznie, a także ukryć to, co istnieje. Możemy
także dać wam odczuć lub też nie różne wrażenia. Ciało tej kobiety, którą
widziałeś, a także osoba, która zjawiła się później, w rzeczywistości nie
istnieją, ale oddziaływały na ciebie tak jakby istniały fizycznie”.
- Dlaczego ta napaść miała miejsce właśnie tamtej nocy?
- „Był to wybuch gniewu wobec ciebie,
ponieważ poprzedniego dnia byłeś przyjęty przez Papieża na audiencji prywatnej
i miałeś okazję dokonać osobistych zwierzeń, a to mi się nie podobało”.
- Wydaje mi się, że wiele razy napadasz na mnie także bez
powodu. Pamiętasz Melid jak kilka lat temu napadłeś na mnie w środku nocy?
Wszedłeś wtedy do mojego pokoiku i jak zwykle rzuciłeś mi się do gardła, ale
nie mogłeś mi nic zrobić, bo jak sam widziałeś u wezgłowia mojego łóżka
pojawiła się nagle jakaś groźna ręka i już po krótkiej chwili musiałeś zostawić
mnie w spokoju i uciekać. A pamiętasz jak pod koniec lipca 1983 r. byłem w
pensjonacie św. Klary we Fiuggi? Wpadłeś wtedy do mojego pokoju i rzuciłeś
granat. Dlaczego to zrobiłeś? Co to był za wybuch! Pomyślałem sobie wtedy: tym
razem Melid porozbijał zlew, lustro i wszystko inne! Tymczasem okazało się, że
nic nie zostało zniszczone.
- „Musiałem ci przeszkodzić wtedy we Fiuggi,
ponieważ swoimi wieczornymi naukami wyrywałeś mi dusze, które już były moje, a
one masowo wracały do Chrystusa”.
- Melid, przez pewien okres twoje ataki były bardzo częste?
- „Pewnie, bo wtedy przebywając w górach,
zatopiony w ciszy bez przerwy pisałeś książki. Z każdą napisaną stronicą mój
gniew narastał. Właśnie dlatego napadałem na ciebie, także dręcząc cię wewnętrznie”.
- Tak było. Właśnie wtedy chciałem zrozumieć bliżej twoje
działanie. Jezus pozwolił na to. Pewnej nocy, kiedy udawałem się na spoczynek w
moim pokoiku, usłyszałem nagle coś jakby zbliżający się cyklon. Był on
poprzedzony przez ostry syk, słyszalny na metr od mojego łóżka. W międzyczasie
znalazłem się w twoim posiadaniu i zobaczyłem, że jesteśmy w mrocznej jaskini.
Byliście we trzech. Wszyscy o czarnych twarzach. Twoi towarzysze porozsiadali
się i zaczęli przyglądać się naszej walce. Biliśmy się mocno przez około
dziesięć minut. Wiem to, bo jak tylko mnie puściłeś sprawdziłem zegarek.
Melid, tak bardzo mnie dręczysz, jak wiele form przybierasz
aby mi dokuczyć, także na ulicy, nie tylko w domu? Pamiętasz wtedy, w moim
mieście, na placu we Florencji, albo w szpitalu, czy też wtedy gdy przyjąłeś
postać strażnika nocnego? Chciałbym wiedzieć jaką korzyść odnosisz z mnożenia
tych nieustannych dręczeń jakich mi dostarczasz? Kiedy jestem w łóżku oto nagle
słyszę jakiś dzwonek pod kołdrą, albo przyjmujesz postać krogulca i łopoczesz
skrzydłami, bijąc mocno w moją poduszkę. Innym razem kładziesz się obok mnie i
głęboko oddychasz. Wielokrotnie w ciągu dnia walisz mnie pięściami w plecy,
albo jak pająk rozpłaszczasz się na mojej twarzy. Pamiętam też jak dałeś mi odczuć
ból ukłucia grubej igły przechodzącej od czubka głowy aż do podbródka! W
rzeczywistości żadnej igły nie widziałem, ale ból był nad wyraz rzeczywisty. I
jeszcze, jaką przyjemność czerpiesz z tego okropnego wycia i burczenia jakie mi
dajesz słyszeć?
- „Klecho, niewiele potrzeba żeby to
zrozumieć! Ty mnie dręczysz swoimi różnorodnymi działaniami ewangelizacyjnymi,
a ja ci się po prostu odpłacam. Teraz raczej ja ci zadam pytanie: czyżbyś
naprawdę się mnie nie bał? Jestem Melid i mam wszystko co jest potrzebne, aby
zrobić z ciebie szmatę”.
- Prawdę mówiąc tylko kilka razy lekko zadrżałem
przed tobą, ale szybko mi to przechodziło, kiedy tylko przypominałem sobie, że
ty nie jesteś wolny i nie możesz nawet na centymetr oddalić się od woli Bożej.
I rzeczywiście, kiedy próbowałeś mnie zastraszyć, zawsze ci odpowiadałem: Nie boję się! Jeśli Bóg na to pozwala,
proszę działaj, w przeciwnym razie nic mi nie możesz zrobić. Pamiętasz jak
pewnego razu zacząłeś mi grozić? „Zobaczysz
klecho co ci zrobię dzisiaj w nocy!”. Czekałem więc na ciebie tej nocy.
Przyszedłeś, ale nie mogłeś wejść do mojego pokoju. Łomotałeś w drzwi, ale nie
mogłeś ich otworzyć. Teraz Melid zmienimy temat. Wiesz dobrze, że czasami Jesus
sam wybiera sobie dusze i wprowadza je w mistyczny stan. Te dusze są batalionem
szturmowym przeciwko wam, demonom. Mają one stygmaty, cierniową koronę na
głowie i radują się rozlicznymi wizjami niebiańskimi. Cierpią jednakże
niezmiernie, ponieważ muszą uratować wiele zagubionych dusz. Wy demony znacie
te wybrane dusze bardzo dobrze, każdą z osobna.
- „No pewnie, znamy je dobrze i
każdą z nich śledzimy w dzień i w nocy, tak jak znaliśmy i śledziliśmy Ojca
Pio. Jeśli Chrystus pracuje w tych duszach na 100 procent, to my wysilamy się w
naszych diabelskich zakusach na 90 procent. Uderzamy bezpośrednio w te
mistyczne dusze, a pośrednio także w ich kierowników duchowych. Wiem dobrze, że
przez długie lata byłeś i ciągle jesteś kierownikiem duchowym wielu wybranych
dusz, To twoje zadanie powinno ci wytłumaczyć nienawiść jaką czuję do ciebie. A
teraz, co jeszcze chcesz wiedzieć?”.
- Tylko małe wyjaśnienie. Nie będę zatrzymywał się
nad historią każdej ze znanych mi dusz mistycznych. Przypomnę ci tylko o
jednej, którą prowadzę od 35 lat. Dobrze wiesz o kim zamierzam teraz mówić. Tak jest o tej kobiecie, męczennicy
Powołania Zakonnego. Od dzieciństwa Jezus objawiał się jej i wybrał ją na
ofiarę nadzwyczajną. Wpoił w nią mocne pragnienie zostania zakonnicą. Kiedy
wielokrotnie usiłowała zrealizować swoje powołanie w różnych zakonach, ty
poprzez swoje niecne podstępy sprawiałeś, że nigdzie nie mogła złożyć ślubów
zakonnych i ze wszystkich wspólnot była bezlitośnie wydalana.
Pamiętasz co się wydarzyło w Turynie, w Instytucie
sióstr św. Anny? W okresie, kiedy nosiła już strój zakonny, każdego wieczoru,
kiedy wspólnota udawała się na nocny spoczynek, otwierałeś zamkniętą bramę, a
następnie wszystkie drzwi i zabierałeś siłą tę młodą zakonnicę, żeby przez
kilka godzin pod przymusem wozić ją na motorze po mieście. Wszyscy mieszkańcy
miasta byli oburzeni widząc ciebie, pod postacią młodzieńca, jak woziłeś na
motorze dziewczynę ubraną w strój zakonny. Historia ta powtarzała się w każdą
noc około godziny 23.00. Siostra Przełożona nie chciała wierzyć w krążące na
ten temat plotki, aż do dnia kiedy w mieście zrobiło się naprawdę głośnio.
Zaprosiła wtedy do klasztoru osoby, które widziały młodego człowieka na motorze
z zakonnicą, przedstawiła im całą wspólnotę i poprosiła o wskazanie
winowajczyni. Wszyscy, jednomyślnie wskazali na tę biedaczkę: „To ona! To jest ona!”. Następnego dnia
rodzina tej zakonnicy została zawiadomiona telegramem o wydaleniu ich córki ze
Zgromadzenia.
Pamiętasz też pewnie Melid, jak osoba ta została
potem przyjęta na próbę do Wspólnoty Sióstr w Castelfidardo. Tam też nie dawałeś
jej spokoju. Pewnego dnia, kiedy siostry były zebrane w kaplicy na wspólną
modlitwę brewiarzową pojawiłeś się tam także i ty, w ludzkiej postaci. Byłeś
wtedy widoczny nawet dla siostry Przełożonej. Pamiętasz co wtedy zrobiłeś?
Podskoczyłeś do tej młodej dziewczyny i ściągnąłeś z niej ubranie, pozostawiają
ją jedynie w majtkach. Wszystkie siostry uciekły spłoszone z kaplicy, a twoja
ofiara już następnego dnia została odesłana do domu.
Byłeś w tej sprawie bardzo uparty Melid, ale ja
także nie poddawałem się i nadal pozostałem kierownikiem duchowym tej osoby.
Poszukałem dla niej kolejnego Zgromadzenia, tym razem klauzurowego,
poinformowałem o wszystkich zajściach Przełożoną, która ani trochę się nie
przestraszyła i przyjęła tę dziewczynę do wspólnoty. Oczywiście i tym razem nie
dawałeś za wygraną i podwoiłeś swoje diabelskie sztuczki, stając się o wiele
bardziej natrętny niż w poprzednich przypadkach. Przychodziłem i ja częściej
niż zwykle do tego klasztoru. Przełożona informowała mnie o wszystkim. Była przy
tym bardzo odważna, chociaż dla zastraszenia jej zacząłeś przybierać różne
postaci także w jej obecności.
Młoda zakonnica była już odporna na twoje ataki, ale
tym razem przygotowywałeś jej coś nowego. Kiedy została już dopuszczona do
obłóczyn, uroczystego przywdziania habitu, kilka dni przed tym wydarzeniem
obciąłeś jej włosy. Siostra Przełożona wpadła w zakłopotanie ponieważ ryt
obłóczyn przewidywał obcięcie nożyczkami trzech kosmyków włosów aspirantce
przywdziewającej strój zakonny. W ten sposób Przełożona musiała udawać, że
obcina włosy, których przecież nie było. Powiedz mi Melid po co obcinałeś te
warkocze, które ja do dziś zachowałem na pamiątkę tych wszystkich wydarzeń?
- „Pewnego dnia, ta młoda dziewczyna dokonała
aktu próżności z zachwytu nad swoimi pięknymi, kasztanowymi warkoczami.
Najwyższy pozwolił mi wtedy na obcięcie jej włosów na zadośćuczynienie tego
próżnego czynu”.
- Ale także i tym razem nie dałeś za wygraną i tak
jak poprzednio zabierałeś siłą tę dziewczynę i krążyłeś z nią nocami po mieście.
Na konsekwencje tego nie trzeba było długo czekać, dziewczyna znowu musiała
opuścić klasztor. Na szczęście w miejscu, w którym przebywałem, znałem bardzo
oddanego kapłana, proboszcza parafii. Opowiedziałem mu całą historię, a on
bardzo się tym przejął i postanowił zaopiekować się tą męczennicą powołania
zakonnego. Umówiliśmy się, że jak tylko zaczną dziać się jakieś dziwne rzeczy,
zadzwoni do mnie a ja natychmiast przyjadę, ponieważ wiem co należy robić w
takich przypadkach. Minęło tylko kilka dni i pewnego poranka otrzymuję od niego
telefon: „proszę szybko przyjechać do
mnie”.
Weszliśmy obaj do jej pokoju. Leżała spokojnie w
łóżku, na przykryciu. Była ubrana, twarz miała pokrytą licznymi, krwawiącymi
ranami: jedną na czole, drugą na brodzie, inne dwie na policzkach. Jej wargi
nosiły ślady poparzeń. Ręce jej były tak ściśle związane w nadgarstkach, że z
ucisku stały się czarne. Nie pierwszy raz widziałem ludzi w takim stanie,
dlatego nie wywarło to na mnie większego wrażenia. Zapytałem dziewczynę co się
wydarzyło? Ze spokojem w głosie odpowiedziała mi: „Wczoraj w nocy koło godziny jedenastej klęczałam przy łóżku. Pojawił
się demon i jak zwykle porwał mnie na miasto. Dzisiaj rano, koło piątej
przyprowadził mnie z powrotem. Następnie dotykając mnie poparzył mi twarz, a
potem związał ręce”. „Proszę księdza – powiedziałem proboszczowi – niech ksiądz nie przejmuje się tym. Ona nie
pierwszy raz została tak potraktowana przez diabła i wie już jak o siebie
zadbać. Po tygodniu jej rany znikną a skóra nabierze świeżości jak u dziecka”.
Wtedy proboszcz rozciął nożem więzy krępujące dziewczynę. A teraz powiedz mi
Melid, dlaczego tak dręczysz tę osobę?
- „Poprzez swoje życie ofiarnicze wyrywa z
moich szponów wiele dusz, a ja nie mogąc temu przeszkodzić, przynajmniej prześladuję
ją w dzień i w nocy. Wiem, że Chrystus zwycięży, ale chociaż w ten sposób
wyładuję swoją złość”.
- Melid, wiem że masz potężnych wrogów, a są to ci,
którzy na co dzień żyją w głębokiej przyjaźni z Bogiem i oddają się sumiennie
swojemu apostolatowi. Masz też niestety wielu przyjaciół, a są wśród nich tacy,
którzy nie wierzą w twoje istnienie. Twierdzą, że nie wierzą w ciebie, ale żyją
według twoich wskazań. Przeczą istnieniu piekła i oddają się grzechowi, dążąc
jedynie do zaspokojenia własnych żądz. Do innej kategorii twoich
sprzymierzeńców należą ci, którzy wchodzą w relację z tobą poprzez seansy
spirytystyczne, w sposób szczególny zaś ci, którzy chcą stać się medium. Ty
pragniesz tego, żeby ci „wywoływacze
duchów”, medium, oraz ich ciekawscy przyjaciele wzywali ciebie.
Wierzą oni, że w tych seansach wywołują dusze
zmarłych, a tymczasem to ty kłamiąc, odpowiadasz na ich pytania. Masz w tym
swój cel, ponieważ chcesz wszystkich ludzi nieustannie okłamywać. Kłamiesz
mówiąc o reinkarnacji, o przybyszach z kosmosu, czy też o błądzących po ziemi
duszach poddanych oczyszczeniu. Dobrze wiesz, że przekonując ludzi o
reinkarnacji, tym samym utwierdzisz ich w przekonaniu, że piekła nie ma.
Pamiętasz Melid jak jednego dnia zapytałem cię: „Melid, w Imię Boga, odpowiedz! Prawdą jest, że reinkarnacja, o której
chcesz nas przekonać jest twoją sztuczką?”. Odpowiedziałeś: „Jeśli wiesz, że to sztuczka, to po co mnie
pytasz? Nawet jeśli kłamię, zawsze znajdzie się ktoś kto mi uwierzy”.
No to teraz wyjaśnij mi kilka rzeczy odnośnie
seansów spirytystycznych. Kiedy medium wzywa zmarłą duszę i zadaje jej pytania,
uczestnicy seansu są przekonani że wezwana dusza przychodzi i odpowiada na
pytania. Tymczasem ty i twoi towarzysze podszywaliście się pod te dusze i
pokornie zaspokajaliście ciekawość obecnych, oczywiście wciskając im same
kłamstwa. Innym razem byliście rozwścieczeni. Dlaczego? Wiele razy mi o tym
mówiłeś co wyprawialiście z uczestnikami seansów.
Właśnie w tych dniach przyszedł do mnie młody
chłopak, cały roztrzęsiony: „Wracam z
Vicenzy, gdzie z grupą przyjaciół postanowiliśmy podczas seansu wezwać pewnego
zmarłego: medium poczuł się nagle bardzo źle, z ust toczyła mu się piana.
Obrazy i inne rzeczy znajdujące się na ścianach zaczęły drżeć. Stół przy którym
siedzieliśmy podniósł się o metr nad podłogę i poleciał w stronę jednej ze
ścian, a następnie przylepił się do niej. Po krótkiej chwili z hukiem opadł na
ziemię. Ja i moi koledzy z przerażeniem wypadliśmy z pokoju. Doskoczyliśmy do
naszych motorów, ale żaden z nich nie chciał odpalić”.
Ten chłopak powiedział mi jeszcze: „Nigdy nie mam zamiaru powtórzyć tego
doświadczenia. Jakaż trwoga! Podczas innych seansów spirytystycznych nigdy nie
wydarzyło się nic podobnego, zawsze panował spokój”. Powiedz mi Melid,
dlaczego tym razem zdarzyło się to zamieszanie?
- „Łatwo możesz domyśleć się przyczyny. Jeśli
nawet ten kto uczestniczy w seansach jest mało religijny, a nawet cudzołoży,
czy też od dawna nie przystępuje do sakramentów, ale przez przypadek ma przy
sobie jakąś poświęconą rzecz, odwołującą się do Chrystusa czy do tej Kobiety,
mojej nieprzyjaciółki, za każdym razem sieję przerażenie wśród tych, którzy
wzywają zmarłych”.
- Teraz Melid żądam od ciebie odpowiedzi na moje
ostatnie pytanie. Wiem, że nie będziesz chciał tego zrobić, ale rozkazuję ci.
- „A kimże ty jesteś klecho, aby mi
rozkazywać?”.
- Jestem marnym stworzeniem, ale jednocześnie
Kapłanem i ministrem Boga. Przez autorytet Boży płynący z mojego kapłaństwa
rozkazuję ci powiedzieć prawdę. Z odpowiedzi, których mi udzieliłeś można
byłoby wnioskować, że cały świat, z powodu niemoralnych czynów znajduje się w
twoim posiadaniu. W tym świecie jednak oprócz twojego królestwa jest też
Królestwo Boże. Zło czyni więcej hałasu niż dobro, ale jakże wiele dobra jest w
tym świecie także dzisiaj. Nie da się zliczyć tych wszystkich dusz, które
poprzez uroczyście lub prywatnie złożoną przysięgę postanowili żyć w czystości!
Jak wiele kobiet i mężczyzn są gotowi raczej oddać życie niż popełnić grzech
nieczystości. Ileż małżeństw zachowuje słuszną powściągliwość w tej materii!
Jak wielką chwałę oddają tym samym te wszystkie dusze swojemu Stwórcy. Odnośnie
do tych dobrych, zwycięskich w pokusach dusz, powiedz mi czego najbardziej się
w nich boisz i nienawidzisz?
- „Dwóch rzeczy: modlitwy i
ucieczki od złych okazji”.
- A dlaczego boisz się aż tak bardzo modlitwy?
- „Bo
jest ona pierwszym krokiem w stronę Boga, wysługuje liczne łaski i trudno jest
mi przyciągnąć do siebie kogoś, kto dużo i wytrwale się modli. Wszyscy ci,
którzy teraz znajdują się w piekle nie modlili się, albo też modlili się mało i
niedbale. W sposób szczególny nienawidzę modlitwy kierowanej do tej Kobiety,
której imienia my demony nigdy nie wymawiamy. Drugą rzeczą, której nienawidzę
jest ucieczka i pogardzanie złymi okazjami. Moi niewolnicy ze względu na
nieczystość nie tylko nie uciekają od pokus i złych okazji, ale sami ich
poszukują i z pasją stwarzają coraz to nowe”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz