poniedziałek, 4 lutego 2013

Wiara - opowiadanie


Marilla Klima

Wiara

Pewnego czerwcowego poranka 1995 roku, pięcioletnia Mary przybiegła do pokoju swojej mamy, Judy Darby, aby zaanonsować jej z radością "Mamusiu, myślę, że Jezus woła mnie do domu."
To był bardzo dziwny czas, wspomina Judy. Jej najstarsza córka, 12-letnia Rebecca właśnie skończyła opowiadać matce o swoim śnie, w którym to była w niebie w towarzystwie dziadka, sióstr i młodszego brata. "Och, Mamo, było tam tak pięknie i wszyscy byliśmy tacy szczęśliwi."
Rozmowy o niebie nie były niczym niezwykłym w rodzinie Darby. Matka wspomina, że zwracała się do Boga z pytaniem dotyczącym dziwnych słów dzieci. Tamtego poranka powiedziała do Mary "Najpierw ja powinnam tam pójść przed tobą."
Na początku lipca, z okazji święta Niepodległości, cała rodzina Darby przebywała na krótkich wakacjach u rodziców Judy w pobliżu Austin. Pan Darby powrócił do domu pierwszy, wzywały go obowiązki w pracy. Judy Darby z 10-letnim synem imieniem Gary, wyjechała również wcześniej, aby syn mógł zdążyć na ważny mecz. Uzgodniono, że pozostałe dzieci odwiezie do domu ich dziadek.
W pogodny lipcowy poranek ojciec Judy zapakował pozostałą czwórkę dzieci do samochodu i ruszyli w kierunku Dallas. Byli już niedaleko, kiedy zaskoczyła ich gwałtowna burza.
Na zalanej wodą drodze samochód zaczął się ślizgać, kierowca zupełnie stracił kontrolę nad pojazdem i nagle samochód został rzucony na pas z pojazdami pędzącymi w przeciwnym kierunku. Dziadek i troje starszych dzieci zginęli na miejscu, najmłodszy pasażer, trzyletni John żył jeszcze, ale nadzieja na jego uratowanie była znikoma i chłopiec zmarł później w szpitalu.
Pięciu członków rodziny zginęło w jednym wypadku, lub jak mówi matka dzieci "poszli oni do domu Ojca." Jest to zdanie często wypowiadane przez pozostałych przy życiu członków rodziny Darby.
Dla niektórych może to brzmieć jak próba osłodzenia potwornie gorzkiej prawdy, ale dla rodziny Darby to tylko zwykłe stwierdzenie wiary, która pomogła im przetrwać przez okres tragedii. Ich mocna wiara była źródłem podziwu zarówno wśród przyjaciół jak i nieznajomych. Po wypadku ludzie we wszystkich kościołach w Dallas modlili się za ich rodzinę. Tysiące ludzi przybyło na pogrzeb. Setki rodziców i dzieci pojawiły się na modlitwie w chrześcijańskiej szkole, do której uczęszczały Rebecca i Sarah.
Wiara jest sprawą serca i ducha. Dla wielu ludzi działanie Boże nie może być zakwalifikowane w faktach i liczbach. Ale rodzina Darby wierzy w Słowo Boże i posiada niezachwianią wiarę, że Bóg jest z nimi zawsze. To co dla innych jest tylko zbiegiem okoliczności, lub tylko przejawem ludzkiej uprzejmości, dla rodziny Darby jest przejawem Bożej opieki. Gdy po pogrzebie rodzina powróciła do pustego domu babcia dzieci zapytała "Jak macie zamiar to przeżyć, co macie zamiar zrobić?" Matka dzieci opowiedziała "Skupimy się na Bogu, mocniej przylgniemy do Pana." Zapytana, czy kiedykolwiek winiła Boga za to co się stało opowiedziała: "Bóg nie żądał ode mnie niczego ponadto czego On sam doświadczył. Moje dzieci są w najlepszym możliwym miejscu. Bóg zesłał swojego Syna na świat, aby umarł za moje grzechy."
Rodzina Darby zgodnie twierdzi, ze ich pokój wypływa z relacji z żywym Bogiem. Matka opowiada, że opłakiwała swoje dzieci w ramionach kochającego Boga, to stwierdzenie ilustruje jak bliska jest jej wieź z Panem. "Pan przytulając mnie głaskał moje włosy i pocieszał mnie." Poczucie bliskości Boga umacniane jest także przez to wszystko co robią dla nich obcy ludzie. Wieniec pozostawiony na drzwiach, czy doniczka z kwiatami, jest wypełnieniem obietnicy Boga o Jego ciągłej obecności i opiece. Gdy Judy po pogrzebie poszła do pustego pokoju dziewczynek i w środku nocy płakała "Panie, Panie, czy kochasz mnie? Czy na pewno mnie kochasz? Daj mi znak, błagam." Bóg odpowiedział, "Popatrz przez okno, Ja tam jestem." Na trawie przed domem byli liczni ludzie modlący się przy zapalonych świeczkach . Usłyszeli o tragedii tej rodziny i przyszli w środku nocy, matki i córki, ojcowie i synowie oraz wielu studentów. Judy widząc ten tłum podziękowała Bogu "Nigdy nie opuściłeś mnie, Panie."
Judy Darby wspomina, że jej wiara była zawsze mocna. Kiedy miała 8 lat wyznała swą wiarę w Jezusa Chrystusa i oddala mu swoje życie na dobre i na złe. Jak daleko jej pamięć sięga pamięta swą matkę zachęcającą "Raduj się ciepłem słońca, które Pan Bóg stworzył dla Ciebie. Słuchaj melodii wyśpiewywanych przez Jego ptaki. Ciesz się wiatrem rozwiewającym twe włosy." "To było piękne i wtedy bardzo pragnęłam poznać Boga, który to wszystko stworzył." Opowieści biblijne czasami stanowiły treść jej snów. Teraz w opowiadania o swoim własnym życiu Judy często wplata cytaty i odpowiednie wydarzenia z Biblii. Z Bogiem wszystko ma sens. Judy i jej maż wspominają Hioba i to jak Bóg oddał mu wszystko i to w dwójnasób. "Wszystko za wyjątkiem dzieci",- zauważają państwo Darby. - Dzieci Hioba były przecież przywrócone do życia w niebie.
Judy ma teraz 40 lat, Bóg mógłby dać jej więcej dzieci. Cała rodzina się o to modli. Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Ilekroć pomniejszona rodzina wchodzi do pustego domu, ich wzrok pada na ogromny obraz, z którego śmieją się twarze piątki blondasów. W tym właśnie pokoju cała rodzina gromadziła się poprzednio i gromadzi nadal. Każdego wieczoru ojciec rodziny czyta tu głośno Biblię. Z portretu śmieją się niemowlęce policzki Johna. Sarah, która zawsze była cicha i wstydliwa stoi z lekko opuszczoną głową. Mary z trudem powstrzymuje chichot. Twarz Rebecci otoczona jest długimi jedwabistymi włosami. Gary (jedyne pozostałe przy życiu dziecko), trzyma rękę na ramieniu małego braciszka. Powrót do cichego, pustego domu bywa dla członków rodziny niełatwy, i wtedy kolorowy portret w pokoju rodzinnym bywa źródłem ich siły. Wspomnienia o dzieciach mieszają się z zaufaniem, że to co się wydarzyło ma sens. Rodzina wierzy, że nic nie dzieje się bez przyzwolenia Boga. "Wierzę, że nasze dni są policzone począwszy od łona matki," mówi Judy.
Pani Darby wraca wspomnieniami do nocy po wypadku. Słaby płomyk życia Johna jeszcze się tlił. Rodzina modliła się nad dzieckiem, wiedząc równocześnie, że lekarze nie dawali żadnej nadziei. Państwo Darby nigdy nie przestali wierzyć, że Bóg może go uratować, a nawet wskrzesić. "To jest Bóg, który rozdzielił wody morza, i ten który spowodował, że woda wytrysła z kamienia, i ten który wskrzesił umarłych. Łazarz był w grobie już od kilku dni." Pani Darby kontynuuje coraz szybciej "Ten sam Bóg, którego Syn leżał w grobie, ale nie pozostał tam długo." "Wiedziałam, że Bóg może to zrobić i dla mojego Johna, i o to Go prosiliśmy." Mimo, że Bóg milczał, rodzina wytrwale kontynuowała modlitwę. O świcie lekarze oznajmili, że rodzice muszą podjąć decyzję. Już tylko maszyny utrzymywały bicie serca ich syna. Judy ponownie zwróciła się do Boga "Panie, ja nie mogę tego zrobić, chyba, że Ty dasz mi poznać swoją wolę." Zanim zakończyła swą modlitwę odezwały się wszystkie możliwe alarmy, pielęgniarki zaczęły nerwowo biegać. "I wtedy zrozumiałam, że nadszedł czas, aby pozwolić Johnowi odejść."
Gdzie można doszukać się w tym błogosławieństwa, gdzie był ten Bóg, który ją kochał? Judy nie ma wątpliwości. On tam był. W wieczór poprzedzający wypadek Judy rozmawiała ze swoimi dziećmi przez telefon. John błagał, aby go ukołysała. Obiecała, że zrobi to następnej nocy. I tak się stało, wzięła na ręce małe ciało z rurkami i przewodami podłączonymi do aparatów i monitora, ucałowała małe rączki. Głos Judy załamał się. "On odszedł." Dlaczego Bóg go nie wskrzesił? Judy zadawała to pytanie, ale tak, jak kobieta napełniona wiarą może pytać. Czy powodem była jej zbyt mała wiara? Bóg opowiedział, że nie. Gdyby John został, nigdy nie zrozumiałby dlaczego Bóg zabrał jego ukochane siostry i byłby się odwrócił od Boga. Judy dziękowała Bogu "Panie, dziękuję Ci, że go zabrałeś, byłoby znacznie trudniej sercom matki, ojca, i starszego brata widzieć Johna buntującego się przeciwko Bogu, znacznie łatwiej jest znieść tę chwilową separację."
W czasie pogrzebu i potem, jedno pytanie prześladowało Judy. Czy mała, cicha Sarah wiedziała, że Bóg ją wzywa? Bóg przemówił do Mary i do Rebecci. Bóg umożliwił spełnienie obietnicy matki wobec małego Johna. Serce Judy chciało wiedzieć czy również Sarah była gotowa. Miesiące mijały i Judy wciąż zwracała się do Boga "Panie, czy Sarah wiedziała, że idzie do domu, aby być tam z Tobą." Dokładnie w 4 miesiące po wypadku, 5 listopada, 1995, w czasie chłodnego jesiennego wieczoru rodzina zamierzała rozpalić w kominku. Po otwarciu drzwiczek wyczyszczonego wiosną paleniska niespodziewanie znaleźli paski papieru zapełnione dużymi niezdarnymi literami. Zaskoczeni rodzice spojrzeli na siebie. Sarah nigdy nie robiła bałaganu. Gary przypomniał sobie, że kilka dni przed lipcowymi wakacjami siostra bawiła się przy kominku naśladując scenę z filmu Mary Poppins, gdzie prośba dzieci o nianie została podarta i wrzucona do ognia, aby potem pofrunąć w górę do Mary Poppins siedzącej na chmurce. Drżącymi rękoma rodzice układali paski papieru, które były przeznaczone do niebiańskiej wędrówki. Układanka była gotowa, Sarah napisała: "Będę z Tobą, Panie. Będę Cię wielbić. Będę wznosić moje słowa do Ciebie. Będę Cię kochać Panie. Będę Cię wielbić i nigdy Cię nie opuszczę, Panie. Będę Cię wielbić Panie."
"To jest czas przyszły," powiedziała Judy Darby. Sarah wiedziała.

Marilla Klima

Na podstawie artykułu zamieszczonego 22 grudnia 1996 r. w "Bryan College Station Eagle", lokalnym dzienniku w Bryan/College Station, Texas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz