środa, 15 sierpnia 2012

92 rocznica Bitwy Warszawskiej. W rocznicę Cudu nad Wisłą


Przypominamy artykuł z roku 2005 napisany w 85 rocznicę Cudu nad Wisłą
Bitwa warszawska (nazywana też cudem nad Wisłą) – bitwa stoczona w dniach 12-25 sierpnia 1920 w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Uznana za 18. na liście przełomowych bitew w historii świata, zdecydowała o zachowaniu niepodległości przez Polskę i nierozprzestrzenieniu się rewolucji komunistycznej na Europę Zachodnią.

W rocznicę Cudu nad Wisłą, mniej znany epizod z wydarzeń 1920 roku
Ubi Petrus, ibi Christus
Jest gorzej, niż pisze ?Gazeta Wyborcza? - w sierpniu 1920 roku nie tylko wydarzył się Cud nad Wisłą, ale czuwał nad tym sam Pan Bóg. Bo gdzie jest Piotr, tam jest Chrystus. A Piotr był... w Warszawie.
21 lipca 1920 roku zebrał się w Moskwie drugi Kongres Kominternu. Na zjeździe ?światowego proletariatu? przemawiali Lenin, Bucharin, Zinowiew. W sali kongresowej wisiała ogromna mapa Europy, na której codziennie przesuwano małe czerwone chorągiewki, oznaczające pozycję armii sowieckich w Polsce.
...Każdego ranka - wspomina Zinowiew - delegaci stawali z zapartym tchem przed mapą... Wszyscy uświadamiali sobie, że jeśli cel militarny postawiony przed naszymi wojskami zostanie osiągnięty, będzie to oznaczać ogromne przyspieszenie tempa międzynarodowej rewolucji proletariackiej?. Ostatniego dnia kongresu czerwone chorągiewki zbliżały się już do Warszawy.
Po trupie Polski
Lenin był od początku zdecydowanym zwolennikiem rozprawy z Polską. "Jeżeli z punktu strategicznego jest to możliwe, to z politycznego dobicie Polski jest sprawą arcyważną" - oświadczył 12 lipca.
Wtórował mu Lew Trocki: "Polska szlachta i burżuazja zostaną pokonane przez polski proletariat, który następnie przekształci swój kraj w republikę socjalistyczną".
Stalin nigdy nie krył swojej pogardy dla wyzwalających się spod rosyjskiego jarzma państw: "Tak zwana niepodległość... Polski, Finlandii, to tylko oszukańczy pozór, który maskuje całkowite uzależnienie tych - przepraszam za wyrażenie - państw od takiej czy siakiej grupy imperialistów".
Michaił Tuchaczewski, najsławniejszy dowódca Armii Czerwonej, dowodzący w sierpniu 1920 r. wojskami nacierającymi na Warszawę, nawoływał w odezwie do żołnierzy: "Nadszedł czas rozrachunku! Przez trupa białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym. Na zachód!".
Kilka lat później w swojej książce "Pochód za Wisłę", wyzna bez ogródek: "Rewolucja z zewnątrz była możliwa, Europa kapitalistyczna była wstrząśnięta do głębi i, gdyby nie nasze błędy strategiczne, nie nasza przegrana na polu walki, to być może, że wojna polska stałaby się ogniwem, które by rewolucję październikową złączyło z rewolucją zachodnio-europejską". Pożar rewolucji nie miał się ograniczyć tylko do Polski, ale "jak wzburzony potok, rozlałby się po całej Europie zachodniej".
W dowód sympatii
Nie znalazła Polska zrozumienia u swoich sąsiadów. Czeski prezydent Masaryk przekonywał członków misji alianckiej: "Polakom nic już nie pomoże w ich beznadziejnym położeniu, ujmowanie się mocarstw za Polską może się wielkim złem okazać".
W ślad za oświadczeniami szła łapówka dla bolszewików: "Z chwilą zajęcia Galicji Wschodniej przez sowieckie wojska - oświadczył Masaryk przedstawicielowi rządu sowieckiego, Mostowience " rząd czechosłowacki sceduje na rzecz Rosji, jako dowód swej sympatii, Ruś Zakarpacką z miastem Użhorodem".
W przededniu rozstrzygającej bitwy o Warszawę, czeski premier Benesz, oświadczył polskiemu ambasadorowi w Pradze, że nie przepuści przez Czechy francuskich transportów kolejowych z materiałem wojennym dla Polski. Do antypolskiej akcji przyłączyły się Niemcy, ogłaszając formalny zakaz przewozu przez Rzeszę broni, amunicji i sprzętu wojennego.

Podjęto również starania, by wyjednać u mocarstw zachodnich zgodę na "ratowanie Polski" pod warunkiem powrotu do Rzeszy ziem przyznanych Polsce na konferencji pokojowej w Wersalu. Kiedy to nie przyniosło efektów, Niemcy rozpoczęli tajne negocjacje z Moskwą, rozważając możliwość rozbioru Polski.

Groźba była realna - 13 sierpnia sowiecka Rosja przekazała Niemcom zdobyte Działdowo, a dzień później moskiewska "Prawda" zapowiedziała, że Niemcy otrzymają z powrotem wszystkie tereny "utracone na rzecz Polski" w wyniku traktatu wersalskiego.
Do sabotażu przyłączył się także Gdańsk, który pozostając formalnie "wolnym miastem", realizował cele polityki niemieckiej. Robotnicy portowi rozpoczęli strajk, odmawiając wyładunku materiału wojennego dla Polski. Była to odpowiedź na apel międzynarodówki komunistycznej: "Ani jeden pociąg, ani jeden statek z zapasami żywności i bronią nie może być dopuszczony do Polski!... Tam, gdzie rządy i sfery kapitalistyczne przed protestami robotników nie ustąpią - organizować strajki i stosować nawet gwałt!".
Wśród krajów graniczących z Polską, w sierpniu 1920 roku, jedynie Rumunia i Węgry były gotowe bronić niepodległości swojego sąsiada.
Będzie śmierdzieć
W sierpniu 1920 roku mocarstwa zachodnie nie mówiły już jednym głosem. Wojna na zachodzie była skończona, teraz każdy pilnował swoich interesów. Popierała Polskę Francja, aczkolwiek był to raczej wynik chłodnych kalkulacji politycznych niż sympatii. Zdecydowanie po stronie Polski opowiedziały się Stany Zjednoczone.
We wspólnym oświadczeniu z 12 sierpnia oba rządy "francuski i Stanów Zjednoczonych - oświadczyły, że "wierzą w konieczność istnienia niezawisłego państwa polskiego i pragną gorąco zachowania niepodległości politycznej Polski, przy zasadzie nietykalności jej terytorium narodowego".
Zgoła inna była postawa Wielkiej Brytanii. Premier Lloyd George 6 sierpnia w Izbie Gmin uznał, że w wojnie polsko-rosyjskiej agresorem jest Polska. Powtórzył te zarzuty 10 sierpnia, dodając, że dla "napaści tej nie ma usprawiedliwienia". Warunki stawiane przez sowiecką Rosję, oznaczające w praktyce przekreślenie polskiej niepodległości, uznał za uzasadnione i usprawiedliwione.
Jeszcze gwałtowniej zareagowała brytyjska socjalistyczna Partia Pracy (Labour Party), wydając oświadczenie, w którym pisała o "awanturniczym postępowaniu Polski" oraz uznała, że Rosja "dąży tylko do pokoju z resztą świata".
Silny w Wielkiej Brytanii ruch związkowy nie pozostawał w tyle, głosząc hasło "Ręce precz od Rosji!" i wysyłając protest do polskich władz zawierający ciekawy passus: "Jeśli polscy imperialiści będą kontynuować obecną politykę, imię rządu polskiego będzie śmierdzieć dla całego brytyjskiego ruchu związkowego".
Bezradna okazała się Liga Narodów. Sowiecki komisarz spraw zagranicznych Cziczerin jawnie z niej szydził: "Tak zwana Liga Narodów nigdy nie poinformowała rządu rosyjskiego ani o swoim powstaniu, ani o swoim istnieniu... Rząd sowiecki nie może w żadnych okolicznościach zgodzić się na to, by grupa mocarstw mianowała się sądem najwyższym nad wszystkimi państwami świata".
Sojusznik bez dywizji
W sierpniu 1920 roku Polska miała potężnego sojusznika nie posiadającego ani jednej dywizji. 13 sierpnia, gdy wróg pukał już do bram Warszawy, korpus dyplomatyczny ewakuował się do Poznania. Polski rząd powiadomił dyplomatów, przedstawicieli państw w Polsce, że nie może już zagwarantować im bezpieczeństwa.
W tragicznych dniach sierpnia 1920 roku najwierniejszą sojuszniczką Polski na arenie międzynarodowej pozostała Stolica Piotrowa. Nuncjusz apostolski w Polsce Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, odmówił wyjazdu z Warszawy, pragnąc dzielić los jej obrońców. Bohaterskim gestem zyskał wdzięczność Polaków.
Nie ukrywał swoich sympatii do Polski papież Benedykt XV, którego pontyfikat przypadł na burzliwe czasy pierwszej wojny światowej i trudne czasy powojenne. W 1915 roku z inicjatywy
papieża przeprowadzono kwestę na rzecz narodu polskiego we wszystkich kościołach świata. W nocie z 1 sierpnia 1917 roku - a więc kilka miesięcy przed ogłoszeniem słynnych "14 punktów Wilsona" zawierających postulat niepodległości Polski - papież domagał się odbudowania Polski jako warunku pokoju.

W maju 1918 roku wysłał do Warszawy Achille Rattiego, a w sierpniu 1920 roku, gdy nad Polską zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo, nakazał wszystkim biskupom świata modlitwę "dla miłosierdzia Pańskiego nad nieszczęsną Polską", podkreślając, iż "niebezpieczeństwo zawisło nie tylko nad Polską, ale nad całą Europą".
Był skromnym monsignorem
Po latach, w lipcu 1927 roku Józef Piłsudski, podczas koronacji obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie, wygłosił laudację na cześć papieża Piusa XI:
"Złączeni jesteśmy z Jego Świątobliwością pierwszymi poczynaniami życia państwowego. Gdy Jego Świątobliwość, jako ks. Ratti, był u nas nuncjuszem apostolskim, z jego przeżyć ówczesnych wspólnych nie mogliśmy nie wynieść głębokiego przekonania, że możemy być zawsze pewni jego uczuć i sentymentu w stosunku do nas...
Chcę zaznaczyć, że Polska nie tylko ma serdecznego przyjaciela, ale i że serce to umie być okazanym". Przy innej okazji Piłsudski wspominał: "Był on wtedy skromnym monsignorem, reprezentującym Watykan w Polsce. Jako zawodowy historyk powiedział mi. że jest wdzięcznym losowi. że rzucił go do Polski w chwili tak przełomowej i krytycznej dla narodu polskiego i że jako historyk obserwować może życie i powstawanie nowych tworów Boskich i ludzkich, bezpośrednio, naocznie, gdyż przedtem jedynie z ksiąg mógł uczyć się dziejów chwil przełomowych".
Ale reperkusje polskich przeżyć Achille Rattiego sięgały znacznie dalej. Brytyjski historyk Norman Davies w książce "Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda" pisze: "Wiedza o tym, jak wielkie piętno odcisnął pobyt w Warszawie na siedemnaście lat pontyfikatu monsignora Achille Rattiego, który zasiadł na tronie Piotrowym jako Pius XI, byłaby nader pouczająca. Nie będzie przesadą stwierdzenie, iż encyklika "Divini Redemptoris", wyklinająca ateistyczny komunizm, stanowiła uogólnienie jego osobistego wyzwania rzuconego armiom bolszewickim pod Radzyminem".

Tadeusz Rogowski

Dlaczego zamieściłem powyższy artykuł? Dlatego, iż uważam, że historia kołem się toczy. I może dzisiaj koła nie są już drewniane ale nadal pozostają okrągłe. Z powyższego artykułu jasno wynika kto był naszym sprzymierzeńcem, a kto wolał się zdystansować bądź pod pozorem politycznej poprawności, stanąć przeciwko nam. Otwarcie z pomocą wystąpiły tylko dwa państwa europejskie: Rumunia i Węgry! Tak, jeszcze raz powtórzę Rumunia i Węgry. Poparły nas Stany Zjednoczone i Francja - jednakże ta widziała w tym swój interes - co będzie miało swój epizod w 1939 roku. Anglia uznała nas za agresorów! Wolne Miasto Gdańsk - w sposób haniebny zblokowało dostawy morskie - dlatego należy uważać na wszelkie ruchy dążące do oderwania poszczególnych rejonów kraju od Polski. Więc gdzie szukać sojuszy? Węgry i Rumunia, generalnie należy szukać wśród ludów bliskich nam kulturowo i mentalnie. W naszej obronie wystąpili również hierarchowie katoliccy z papieżem na czele. Więc nie wierzmy bzdurom, że Kościół Rzymskokatolicki odwrócił się od wiernych, zawsze był z ludem. Zawsze zastanawia mnie fakt pomniejszania, a wręcz pomijania takich dowódców i patriotów jak Józef Haller czy Władysław Sikorski. Jeżeli przyjrzymy się ich historii życia to wiele zrozumiemy. Poniżej wkleiłem dzisiejszą wypowiedź jednego z blogerów. Możemy mieć różne spojrzenie na historię, jednakże zawsze należy zmierzać do prawdy:
Odbrązawiacz
"Nie wiem czy w ogóle zaczynać pisać, bo zaraz nazwą mnie endekiem albo komunistą. Nie jestem ani jednym, ani drugim, kiedyś też wielbiłem marszałka, ale poznałem prawdę o nim, która czyni go jedną z podlejszych postaci w polskiej historii. Józef P. był człowiekiem chorym na władzę, zawistnym, mściwym, pozbawionym kultury osobistej watażką. Zaczynał jako socjalista - bojówkarz. Był agentem austriackiej HK-Stelle, a później cesarstwa niemieckiego (są na to dowody, pokwitowania odbioru pieniędzy). Gdy nie mógł dowodzić legionami (bo i z jakiej racji, nie posiadał żadnego wyszkolenia wojskowego), działał na ich szkodę, utrudniał nabór i ciągle intrygował. Po internowaniu w Magdeburgu, gdy wojna zbliżała się do końca, zawarł pakt z dyplomatą niemieckim, przedstawicielem państwa niemieckiego Harym Kessler, który dotyczył nie domagania się przez Polskę Pomorza, Wielkopolski i Śląska, w zamian za oddanie władzy w Polsce Piłsudskiemu. Jak pokazały następne lata Piłsudski realizował te zobowiązania nie udzielając pomocy powstaniu wielkopolskiemu i opóźniając przybycie do Polski armii Józefa Hallera, która wyzwoliła Pomorze. Józef P. wdał się w awanturniczą wyprawę na wschód. Nie wspomógł Denikina i Judenicza w walce z bolszewikami, przyczyniając się do zaistnienia tego zbrodniczego systemu. Po klęsce Denikina Armia Czerwona ruszyła na zachód. Piłsudski spanikował, załamał się i na początku sierpnia już miał sobie strzelić w głowę, ale zapobiegł temu gen. Tadeusz Rozwadowski (gdyby znał przyszłość z pewnością by tego nie zrobił, ale cóż jak się ma dobre serce, to w tym świecie nie za dobrze się na tym wychodzi). Następnie Piłsudski złożył dymisję z funkcji państwowych, wyjechał do Bobowej, gdzie siedział na walizkach wraz z późniejszą żoną i przygotowywał się do wyjazdu do Szwajcarii (potwierdza to w pamiętnikach Aleksandra Piłsudska). Tam dowiedział się, że gen. Rozwadowski wygrał bitwę warszawską, więc ruszył znad Wieprza i jakby nigdy nic znowu występował w roli naczelnego wodza, odbierając przy najbliższym spotkaniu od Witosa swoją dymisję. Po zakończeniu wojny poczuł nienawiść do oficerów, którzy odparli nawałę bolszewicką - Hallera, Sikorskiego, Zagórskiego, Latinika, a nade wszystko Rozwadowskiego. W następnych latach robił wszystko, aby zawłaszczyć dla siebie zwycięstwo 1920 roku. W Biurze Historycznym umieścił swoich ludzi, wśród których brylował Kazimierz Świtalski. Wynosili oni dokumenty i dokonywali fałszerstw. W 1926 roku Józef P. wszczął wojnę domową. Po przejęciu władzy rozprawił się ze swoimi przeciwnikami. Przede wszystkim trzeba było usunąć tego przeklętego Rozwadowskiego, nie wystarczyło go jednak tylko zabić (to okazało się dla piłsudczyków łatwe), trzeba było jeszcze wymazać go i jego dokonania z historiografii, z pamięci narodu (Jak widać zrobili to dosyć skutecznie). Zgładzono także Zagórskiego, a represje spadły na Hallerów, Sikorskiego, Lamezana, Andersa, Malczewskiego. Usunięcie tych ludzi z armii było dla niej tragiczne. Zastąpiono ich miernotami, nie mającymi pojęcia o funkcjonowaniu nowoczesnej armii, zamkniętymi na reformy karierowiczami. Trzeba było też uporać się z opozycją. 1930 roku Piłsudski kazał uwięzić i znęcać się nad polskimi patriotami Wincentym Witosem, Wojciechem Korfantym, Aleksandrem Dubois i Hermanem Liebermannem (ci dwaj ostatni co ciekawe byli socjalistami). Dosyć intrygująco prezentuje się stosunek Piłsudskeigo do III Rzeszy, co prawda od niego wyszła idea wojny prewencyjnej, ale czy nie przemawiał przez niego Hitler, który badał grunt i reakcję na ten pomysł zachodu? Wydaje sie to bardzo prawdopodobne, zwłaszcza mając w pamieci reakcję Hitlera na śmierć Piłsudskiego. Fuhrer widział w Józefie P. swojego sojusznika. Na wieść o śmierci Piłsudskiego Hitler ogłosił w Niemczech żałobę narodową, jedyny raz oficjalnie uczestniczył w mszy świętej (za dusze zmarłego), a po zajęciu Polski w 1939 roku Wehrmacht wystawił wartę honorową przed grobem Piłsudskiego. Czy to nie mówi wszystkiego? Niestety prawda w tym kraju jest ukrywana, a historia fałszowana. O ile mój post się ukaże to proszę zanim zaczniecie wylewać na mnie kubeł pomyj zapoznajcie się z faktami, oczywiście nie z książek pisanych przez naszych w większości piłsudczykowskich historyków, ale zapoznajcie się z dokumentami, rozkazami operacyjnymi, relacjami świadków tamtych czasów, z pamiętnikami, bo to w nich leży prawda. Ja wiem, że Polacy lubią bajki i legendy, ale myślę, że warto poznać prawdę".

Myślcie i analizujcie - bo tylko prawda może nas wyzwolić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz