środa, 5 października 2016

"Jestem kaleką". Niepełnosprawny senator PO do uczestniczki marszu proaborcyjnego.

W wielu miastach trwały protesty kobiet wobec możliwej zmiany przepisów dotyczących aborcji. Zwolennicy aborcji zachęcali innych, aby nie szli do pracy i w ten sposób protestowali przeciwko zaostrzeniu prawa niedopuszczającego do mordowania nienarodzonych dzieci. Do akcji chętnie włączyli się politycy w opozycyjnych partii: Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej.


Malarka Hanna Bakuła także poparła #czarnyprotest. Stwierdziła, że jest „przerażona” sytuacją kobiet w Polsce. Dodała, że projekt Ordo Iuris zagraża wszystkim kobietom, a jej konsekwencją będzie „kupa kalek, bękartów oraz dzieci z wadami”.

Byłam na wszystkich demonstracjach KOD-u. Chodziłam z listą z najłagodniejszą wersją ustawy antyaborcyjnej. Jestem przerażona i oburzona. Jak to się nie uda, to będę do końca życia chodziła na czarno. Każda kobieta albo jest kobietą, albo ma córkę, matkę, wnuczkę, siostrę, przyjaciółkę. To ustawa, która zagraża wszystkim kobietom. Jeżeli to się odpuści, to będzie kupa kalek, bękartów, dzieci z wadami. Kupa samobójstw i zabójstw. Jeśli ktoś tego nie rozumie, bardzo mu współczuję
– powiedziała Bakuła.

Senator PO choruje na porażenie mózgowe. Porusza się na wózku inwalidzkim. Postanowił zabrać głos w tej sprawie.

„Otóż rozumiem, że według nomenklatury pani Bakuły, to ja właśnie – będąc osobą z niepełnosprawnością od urodzenia - jestem taką kaleką. Pragnę więc Hannę Bakułę poinformować, że ja swoje życie uważam za bardzo udane. I że bardzo, bardzo wiele osób niepełnosprawnych, które znam, mimo ogromnych trudności i dużo cięższej od mojej sytuacji życiowej - też je za takie uważa.(…) Hanna Bakuła mówi bowiem jasno, że traktuje aborcję jako - po prostu - najzwyklejsze narzędzie do stosowania selekcji. Do stosowania eugeniki”
– napisał.

Na zakończenie dodał, że „dozgonnie wdzięczny jestem i będę moim rodzicom, że 45 lat temu nie słuchali rad pani Hanny Bakuły, ani osób podobnie do niej myślących…” – czytamy na blogu Libickiego na salon24.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz