sobota, 12 września 2015

Kryzys męstwa wynika z kryzysu Kościoła. I odwrotnie

W Stanach Zjednoczonych opublikowano wyniki badań z których niezbicie wynika, iż w każdym mężczyźnie istnieje potrzeba wiary i jej obrony. Z badań jednoznacznie wynika również , że formacja dzisiejszych kapłanów nie sprzyja budowaniu męstwa – jakże potrzebnego dzisiejszemu Kościołowi.


Prowadzący jednego z najpoczytniejszych katolickich blogów na świecie – Sam Guzman – skomentował porażające statystyki dotyczące podejmowania praktyk religijnych w parafiach katolickich w Stanach Zjednoczonych. Od 2000 r. aż 14 milionów osób porzuciło wiarę, uczestnictwo w katechezie dzieci spadło o jedną czwartą, liczba chrztów dzieci o 28 proc., chrztów dorosłych jest mniej o 31 proc., a liczba zawieranych małżeństw sakramentalnych jest niższa aż o 41 proc. Z badań przeprowadzonych przez tamtejszych katolików wynika, że za ogromnym kryzysem Kościoła w USA stoi kryzys męstwa. To właśnie mężczyźni najczęściej opuszczają Kościół i porzucają wiarę.


Guzman przytacza niezwykle ciekawe wyniki badań, według których zdecydowana większość mężczyzn chciałaby mieć oparcie w kapłanie – móc go naśladować i często z nim rozmawiać, ramię w ramię dążąc do wypełnienia wzorca „katolickiego męstwa”. Niestety, przezwyciężenie kryzysu męstwa poprzez ewangelizację mężczyzn za swój priorytet uważa niewielu, bo tylko około 20 proc. duchownych.


Z badania wynika siedem bardzo istotnych spostrzeżeń:


Zbyt mało księży stara się aktywnie ewangelizować mężczyzn


Tylko dwóch na dziesięciu kapłanów poważnie wydaje się podchodzić do ewangelizacji mężczyzn. Zdecydowana większość księży nie robi tego, nie katechizuje w sposób systematyczny, rzadko gromadzi mężczyzn w jednym miejscu na rozmowach, spotkaniach itp., a nawet nie zwraca się do mężczyzn (jako wyjątkowej grupy społecznej) w kazaniach. Niemal 90 proc. pytanych wyraża niezadowolenie z oferty, którą mają dla mężczyzn współcześni księża.


Mężczyzn trzeba wezwać do „katolickiego męstwa”


W erze postmodernistycznej mężczyźni są jakby wykastrowani z męstwa, nie wiedzą także, co to naprawdę znaczy być katolikiem. To właśnie stanowi o istocie kryzysu męskości. Mężczyźni jednak chcą wiedzieć co to znaczy być mężczyzną, dokładnie, literalnie, co i jak w konkretnych sytuacjach powinni robić. Mężczyźni żywo pragną by księża stawiali im wyzwania, chcą poznawać katolicką prawdę! Niestety, wedle badań, księża dużo chętniej mówią o miłosierdziu i to w dość miękki sposób, niż wzywają do trwania przy twardych prawdach wiary. Sprawa jest prosta – mężczyznę motywuje prawda. A gdy o niej nie słyszy – szuka własnej. I grzeszy.


Mężczyzn należy uczyć podstaw wiary katolickiej


Przytaczane przez Guzmana wyniki badań wskazują, że wielu dorosłych mężczyzn nie rozumie podstawowych prawd i zasad wiary – i to nie dlatego, że są one skomplikowane i teologicznie trudne. Ale dlatego, że nikt im ich nie powtarza! Żaden mężczyzna nierozumiejący zasad swej wiary nie ma ani motywacji do ich zachowania, ani tym bardziej do przekazania dzieciom. Niestety – respondenci uważają - że księża nie uczą i tego. Nie uczą pobożności, rzadko wskazują jak się modlić, jak głębiej przeżywać uczestnictwo we Mszy Świętej, jak walczyć z grzechem, i jak dojrzeć do potrzeby ujrzenia istoty naszej wiary. A bez tego niewielu będzie jej bronić.


Istnieje zbyt mała więź między mężczyznami w parafiach


Z cytowanych badań wynika, że tylko jeden na sześciu katolickich mężczyzn czuje się związany ze swoją parafią i innymi mężczyznami do niej należącymi. Wyniki wskazują że brak owego „braterstwa” przyczynia się do słabszego przeżywania wiary – mężczyźni niedoświadczający go zdecydowanie rzadziej modlą się, uczęszczają na Mszę Świętą i mniej angażują się w życie parafii. Według Guzmana brak katolickiego braterstwa to najbardziej istotny czynnik masowego exodusu mężczyzn z Kościoła.


Mężczyźni są spragnieni godnej oprawy Mszy Świętej


Badania wskazują również, że większość respondentów dostrzega zbyt małe zaangażowanie kapłana w kwestii odpowiednej czci i pobożności podczas Mszy Świętej. Wielu mężczyzn uważa, że Msze stały się zdesakralizowane i – uwaga! – sfeminizowane, a oddawanie czci Bogu rozproszone przez dążenie do budowania wspólnoty. Biorąc pod uwagę, że 80 proc. mężczyzn w kościele i w budynkach parafii pojawia się wyłącznie na Mszy – jest to tym bardziej istotne.


Księża, którzy potrafią poświęcić się mężczyznom, mają na nich wielki wpływ


Wyniki badań są jednoznaczne – jeżeli ksiądz potrafi skoncentrować się na mężczyznach i ich rozwoju duchowym, ma na nich ZAWSZE ogromny wpływ, bez względu na to, czy udaje mu się „złowić” tego konkretnego człowieka. Staje się autorytetem, do którego mężczyzna chce się zwracać, i obok zdania którego nie potrafi przejść obojętnie. Co więcej, mężczyźni mający kontakt z takimi kapłanami stają się bardziej pobożni, częściej przychodzą na Mszę, częściej sięgają po Pismo Święte, chodzą do spowiedzi i angażują się w życie Kościoła. Księża, którzy angażują się w męskie sprawy, czynią też katolickie męstwo atrakcyjnym.


Mężczyźni podążą za kapłanem, który zechce ich prowadzić


Respondenci bardzo często wyrażali pragnienie by ich proboszczowie prowadzili aktywnie życie w parafii. Tam, gdzie ksiądz jest zniewieściały – mężczyźni na niego narzekali, czynili to zresztą niestety dosyć często. W odpowiedziach nierzadko pojawiał się postulat „bardziej męskich księży”, których dzięki temu łatwiej byłoby szanować. Mężczyźni potrzebują przywódcy i chętnie poszliby za kapłanem, ale on musi najpierw zechcieć ich prowadzić.


Jak komentuje Sam Guzman, prawdziwy krok ku wyjściu z kryzysu Kościoła to postawienie na ewangelizację mężczyzn. To powinien być priorytet biskupów i nauczycieli w seminariach duchownych, to powinien być cel proboszcza i wszystkich kapłanów.


Badania, których wyniki komentował autor strony „The Catholic Gentelman” zostały przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych przez The New Emangelization Project.


Źródło: catholicgentleman.net


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz