piątek, 21 marca 2014

Siostra Anna od prostytutek. "W tej pracy nie ma ludzkiej siły – jest Bóg" [wywiad]

Siostra Anna od prostytutek. "W tej pracy nie ma ludzkiej siły – jest Bóg" [wywiad]

– Wyobraź sobie dziewczynę prostytuującą się, która podchodzi do bezdomnego i podaje mu jedzenie, które przyniosła. On ma chore nogi i nie dojdzie sam do punktu wydawania posiłków. Albo podchodzi do mnie taki pan Heniu i mówi: Siostro, tam przy peronie stoi dziewczynka, niech jej siostra pomoże, bo wie siostra, nigdy nie wiadomo… W ludziach z ulicy jest czasem więcej dobra niż nam się wydaje – przekonuje siostra Anna Bałchan, założycielka stowarzyszenia dla kobiet w kryzysie i streetworkerka.

Siostra Anna Bałchan jest założycielką Stowarzyszenia Po Moc dla Kobiet i Dzieci im. Marii Niepokalanej, które od 2001 roku działa w Katowicach. Kiedy spotkałyśmy się tam po raz pierwszy 6 lat temu, siostra Anna pracowała w dużej mierze jako streetworker. Chodziła od ulicy do ulicy, rozdając dziewczynom ulotki z informacją o stowarzyszeniu. Mówiła im krótko: Jeśli chcesz zrobić coś dla siebie, przyjdź, pomożemy; tu masz adres. Jej szary habit i szorstki, mocny głos poznał wkrótce cały świat katowickiej ulicy.

Teraz siostra Bałchan jest terapeutką i konsultantem stowarzyszenia, które poszerzyło swoją działalność. W ciągu ostatnich lat udało jej się zmienić życie dziesiątek kobiet i dzieci ofiar przemocy domowej, handlu ludźmi i przeżywających kryzys w związku z utratą pracy. Do siostry Anny przychodzą kobiety z tzw. syndromem poaborcyjnym, z problemami wychowawczymi i związanymi z alkoholizmem w rodzinach. Znajdują pracę, wchodzą w związki, są szczęśliwe. Bardziej lub mniej pogodzone z przeszłością – bo to proces uzdrawiania, który rozciąga się w czasie.

Więcej przeczytasz na: www.po-moc.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz