poniedziałek, 7 listopada 2016

Wczoraj w rejonie Rzymu tornado, a jeszcze nie ucichły

...echa zeszłotygodniowego trzęsienia ziemi w środkowych Włoszech. Włoskie Radio Maryja odcięło się od wypowiedzi 75-letniego dominikanina, profesora teologii dogmatycznej ks. Giovanniego Calvacoli OP, który w swojej audycji, w odpowiedzi na pytanie słuchacza, powiedział że trzęsienie ziemi z 30.11.2016 r. w środkowych Włoszech było również karą Bożą "w znaczeniu odwołania się do sumienia (ludzi) aby odkryli na nowo zasady prawa naturalnego" w kwestii małżeństwa, rodziny i związków jednopłciowych. Według nadawcy powyższa wypowiedź "pozostaje w niezgodności z miłosierdziem jako centrum przekazu chrześcijańskiego." Jednocześnie wstrzymano audycje księdza na antenie RM. Po wypowiedzi dominikanina oburzenie wyraziły również kręgi watykańskie oraz diecezji dotkniętych kataklizmem. Podczas wywiadu telefonicznego w Radio 24 o. Calvacoli podkreślił że homoseksualizm i prawo do adopcji dla związków jednopłciowych zasługuje na karę Bożą w formie katastrof naturalnych.


Co do trzęsienia ziemi w rejonie Nursji to wg relacji jakie można znaleźć w Internecie - podczas wstrząsu w centrum miasteczka było niewiele osób. Widząc katastrofę (w tym zawalenie się bazyliki św. Benedykta oraz pochyloną wieżę ratusza), gdy trwały jeszcze wstrząsy wtórne, uklękły one i zaczęły odmawiać Różaniec. Byli to Włosi lub cudzoziemcy, którzy odwiedzali sanktuarium w Nursji. Miejscowi, którzy przybyli na rynek nie przyłączyli się do modlitwy mimo wezwań przybyłych kapłanów - zakonników. Nikt nie wykonał nawet znaku krzyża. Nikt nie przystąpił do proponowanej przez kapłanów spowiedzi. Jak zauważa A. Barnhardt "dwa miesiące wcześniej, w pierwszym trzęsieniu ziemi, zginęło 300 osób. 300 osób zasnęło w łóżkach i nie doczekało świtu, wcześniej stanęli przed Chrystusem na swym sądzie szczegółowym. Zaledwie parę mil od Nursji. A potem mieszkańcy Nursji widzieli zniszczenie swojego miasta i ponowne oszczędzenie w postaci braku ofiar śmiertelnych i rannych, i nie wywołało to żadnego znaczącego ducha pokuty."

kath.net


Od dwudziestu lat mam tą przyjemność, że jeżdżę do Włoch co najmniej dwa razy do roku. Obserwuję tę kraj i widzę jak z roku na rok pogrąża się. Ksiądz Giovvani ma rację i nic tutaj nie pomoże owijanie tego wszystkiego co dotyka włoska ziemię w piękne kolorowe papierki. Ziemia wielu świętych, niesamowitej ilości kościołów i zakonów oraz miejsc uświęconych niszczeje z roku na rok. Kościoły prawie puste. Oprócz kilkunastu starszych pań i kilku czarnych imigrantów jest pusto w kościołach. Młodzi kapłani (jeżeli tacy jeszcze, gdzie niegdzie są - starają się przyciągnąć do kościoła w różny sposób młodzież - ale to często godzi w sacrum. Bo jak nazwać wprowadzanie do kościoła happeningów i głośnej muzyki?Głucho i pusto. Adoracja Najświętszego Sakramentu przeważnie tylko w sanktuariach. Konfesjonały w zwykłych prowincjonalnych kościołach już dawno przestały spełniać swoją rolę, teraz są składzikami na mopa i miotłę. Niemoralność, rozwiązłość, brak wiary, wszystko to charakteryzuje dzisiejsze Włochy. Oczywiście znajdą się i osoby głęboko wierzące - ale jest ich naprawdę niewiele. Po za tym Włochy to kraj nr 1 w Europie jeżeli chodzi o ilość wróżek i magów. Przykro na to patrzeć ale w miejscach gdzie niedawno triumfowało chrześcijaństwo dzisiaj stawia się coraz więcej meczetów. 
Wiem, najlepiej nie mieszać ludziom w głowach zbawieniem. Po co ich niepokoić. Niech idą szeroką drogą - via piekło. Niestety, dobrze że są jeszcze kapłani, którzy się nie lękają i mówią prawdę. Oni odpowiedzą przed Bogiem. Nie wprowadzajmy fałszywego Miłosierdzia. Pan odpuści grzechy ale wpierw trzeba się ukorzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz