czwartek, 16 czerwca 2016

Ku przestrodze


Podczas ostatniej naszej pielgrzymki do Włoch, będąc w Sorento szukaliśmy otwartego kościoła aby odprawić Mszę Świętą. W miejscowości w której nocowaliśmy był kościół. Jeszcze kilka miesięcy temu, tamtejszy proboszcz zapraszał nas gdy tylko przyjedziemy do kościoła. Niestety, na trzy dni przed naszym przyjazdem proboszcz zmarł. Proboszcz miał 84 lata, do ostatniej chwili sprawował posługę duszpasterską. Można powiedzieć, że zmarł na posterunku pracy. Z powodu braku kapłańskich rąk do pracy coś takiego jak kapłańska emerytura, we Włoszech, nie istnieje. Gdy go zabrakło, wierni nie dostali nowego kapłana. Brak kapłanów. Brak powołań kapłańskich. Starsza gwardia obsługuje po kilka parafii. Jeżdżą od jednej do drugiej. O sakramencie pokuty nie ma mowy. Kapłan ledwo może zdążyć z jednej Mszy na drugą, aby się wyspowiadać trzeba jechać do któregoś z sanktuariów. Tam jeszcze są kapłani. Nie ma też posługujących sióstr zakonnych czy też braci, ministrantów nikt nie widział od ćwierćwiecza. Dzięki pomocy pani w recepcji udało się odnaleźć osobę świecką, która za drobną opłatą (sic!) otworzyła nam kościół. Kilka osób miejscowych widząc otwarty kościół, korzystając z okazji przyłączyło się do naszej liturgii. W kropielnicach już od dawna nie było wody święconej. Kropidło wyschnięte bardziej niż piasek na pustyni. Tutaj już nikt nie wierzy w sakramentalia. Nasz ksiądz Waldemar pobłogosławił całe wiadro wody, zostawiliśmy po sobie chociaż wodę święconą. Tak wygląda chrześcijańska Europa, tak wyglądają chrześcijańskie Włochy. Sami tego doświadczyliśmy. I chociaż w naszym przypadku nie było miejsca do sprawowania Eucharystii, a byli kapłani, to należy już dzisiaj modlić się o nowe powołania i miejsca do sprawowania Mszy Świętej. Dlaczego to wszystko piszę? Dlatego, że dzisiejsze doniesienia z Hiszpanii za stroną Polonia Christiana 24.pl nie napawają optymizmem. Likwidacja zakonów, świątyń i domów misyjnych w całej Europie jest zatrważająca.

W ostatnim półtoraroczu w Hiszpanii zamknięto ogromną liczbę domów należących do zgromadzeń zakonnych. Statystyki niezbicie świadczą o ogromnym kryzysie Kościoła na Półwyspie Iberyjskim.

W ostatnich osiemnastu miesiącach w samej Hiszpanii zamknięto aż 341 domów należących do zgromadzeń zakonnych. Powód jest bardzo prosty – brak powołań. W pozostałych domach natomiast średnia wieku pozostaje bardzo wysoka. Tak więc w omawianym okresie co półtora dnia zamykano któryś z domów zakonnych.

Zamknięcie budynków w tym wypadku nie oznacza wyłącznie przeniesienia zakonnic i zakonników do innych domów. To również decyzje o wynajęciu tych pomieszczeń, o wystawieniu ich na sprzedaż, albo organizacji muzeów. W niewielu przypadkach domy pozostawiono do użytku religijnego.

Jak podaje strona Religia en Libertad spośród 341 zamknięć 270 dotyczy domów w których mieszkały siostry zakonne, a 71 to miejsca niegdyś zamieszkiwane przez kapłanów i braci. Wśród zakonów kobiecych najbardziej dotknięte zjawiskiem zaniku powołań są Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a’Paolo – zamknęły 23 domy w Madrycie, na Wyspach Kanaryjskich, Majorce, w Kastylii, Leon, Katalonii, Galicji, Andaluzji i Walencji. 16 domów zamknął zakon franciszkanek, a 14 - dominikanek.

Jeśli chodzi o zakony męskie, najwięcej domów zamknęli dominikanie (14) oraz saletyni (8). Jezuici zamknęli w tym samym czasie pięć domów.

Źródło: „La Stampa”, PCH.24.pl

Patrząc na naszego zachodniego sąsiada sytuacja wcale nie jest lepsza. Świątynie muzułmańskie wyrastają jak grzyby po deszczu, zaś katolickie są likwidowane. O Europo, cóż zrobiłaś ze swoim dziedzictwem ?

Kościół w Niemczech zmuszony jest do drastycznych oszczędności. Sama diecezja berlińska ma dziurę budżetową wynoszącą 13 milionów euro, a jej długi w bankach i instytucjach kredytowych sięgają już ponad 150 milionów euro. W związku z tym kuria w Berlinie planuje likwidację 400 etatów, zamknięcie seminarium duchownego oraz pozbycie się 101 z istniejących obecnie 207 parafii. Świątynie mają zostać zamienione na galerie lub sale koncertowe albo wyburzone, a działki, na których stały, sprzedane.
Podobne problemy nie omijają też uchodzącej za najbardziej katolicki region w Niemczech Bawarii. W archidiecezji bawarskiej opracowano już projekt likwidacji aż 500 z działających teraz 700 parafii. Brak pieniędzy to jednak nie jedyny powód tego typu decyzji. Brakuje również powołań, kapłanów oraz wiernych w kościołach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz