W 1994 roku, który poświęcony był w szczególny sposób rodzinie, podczas, gdy trwała okrutna wojna w Bośni i władze państwowe nie pozwoliły Ojcu Świętemu przyjechać do oblężonego wówczas Sarajewa, Papież otrzymał wiele listów. Wśród nich znalazły się również, choć może nieudolne, ale wyrażające bardzo ważną prawdę słowa małego chłopca pochodzącego właśnie z Sarajewa.
„Drogi Ojcze Święty. Jestem chłopczykiem z Sarajewa. Mam siedem lat i od roku mieszkam we Włoszech jako uciekinier. Moi rodzice nie mają już nic, do czego mogliby wrócić w swojej ojczyźnie a na co z tak ogromnym wysiłkiem pracowali. Wojna zabrała nam wszystko. Zostaliśmy wypędzeni z własnego mieszkania, jedna bomba zniszczyła nasz samochód, straciliśmy też wielu znajomych i przyjaciół. Nigdy wcześniej rodzice nie mówili mi o Panu Bogu i nie byłem w kościele.
Dopiero tutaj na emigracji poszedłem z rodzicami do kościoła. Wtedy, gdy klęczeliśmy mój tatuś powiedział następujące słowa: Panie Boże dziękuję Ci za to, że dałeś mi poznać, jaka jest Twoja wola i co winno w moim życiu stać na pierwszym miejscu. Do tej pory pochłonięty zarabianiem pieniędzy na utrzymanie mojej rodziny nie zwracałem uwagi na to, co dzieje się w moim życiu duchowym i nigdy nie uczyłem moich dzieci szacunku dla innych. Dopiero po tym, co się wydarzyło, jak straciłem wszystko, moje oczy się otworzyły i zrozumiałem swój błąd. Teraz wiem, że większość wysiłku, który do tej pory przeznaczałem na zdobywanie dóbr materialnych muszę teraz poświęcić na rozwój duchowy mojej rodziny i swój.
Jestem zbyt mały, aby to wszystko zrozumieć, pisze dalej chłopiec. Ale, gdy często oglądamy Ciebie w telewizji rodzice mówią, że jesteś wspaniałym i świętym człowiekiem. Pomagasz biednym, zagubionym ludziom wrócić na prostą drogę. Kochasz wszystkich, niezależnie, kim są, i że to dzięki Twoim słowom i czynom pełnym miłości mogliśmy odnaleźć Chrystusa. Ja też Ciebie kocham i dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczyniłeś. Twój Armin z Sarajewa”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz