wtorek, 15 listopada 2011

Polacy! Podnieście się!…

Polacy! Podnieście się!…

Jest rok 1939. Kard. Hlond przebywa w Rzymie, jest rozgoryczony i zasmucony sytuacją okupowanej Rzeczypospolitej. Na arenie międzynarodowej i w Stolicy Apostolskiej wciąż zabiera głos w obronie narodu polskiego, w ostrych słowach krytykuje nazistowskie Niemcy oraz bolszewicką Rosję. 
Pisze rozgoryczony, w swoim dzienniku, pod datą 21 września o swoich rozmowach z wieloma wysoko postawionymi dostojnikami i urzędnikami rzymskimi:
“Prasa włoska, niesłychanie wstrętna i perfidna, traktuje sprawę polską wyłącznie z hitlerowskiego stanowiska. Ten jad wsiąka w umysły. Spotykam dostojników kościelnych myślących głową Gebbelsa. Jutro zajęcie Belgii i Holandii będzie prologiem do uderzenia na Francję i Anglię, a kto wie, czy aneksja Austrii nie okaże się wkrótce podejściem do położenia słonecznej Italii. Polska po dwudziestu latach wolności zużytych w wspaniałych wysiłkach dla odbudowy państwa i ducha, nie chciała i nie mogła oddawać się bez walki w nową niewolę niemieckiego pogaństwa. Padliśmy z honorem, broniąc swych praw do życia i niepodległości; wierzymy w zmartwychwstanie Polski”…
Dalej w swoim dzienniku kard. Hlond pisze, że jego “mowa dla faszystowskich głów była twarda”. Dzień wcześniej spotyka się z Piusem XII. Czytamy w dzienniku Prymasa:
“Pamiętna audiencja u Papieża. Bardzo czule przeżywa tragedię Polski, o której w szczegółach informuję. Zewsząd nadchodzą pod moim adresem wyrazy współczucia dla Polski”
Przez kolejne miesiące kard. Hlond modli się gorąco w intencji Ojczyzny, wygłasza przemówienia, udziela wywiadów, staje się w Europie prawdziwym rzecznikiem i orędownikiem sprawy polskiej. Tęskni za ziemią ojczystą. Ma świadomość trudną i bolesną, że do Polski na razie wrócić nie może. W 1940 roku nawiedza sanktuarium w Lourdes. Tam w swoim dzienniku notuje wiele myśli i proroczych wizji dla Polski. Atmosfera wyciszenia i gorliwej modlitwy w świętym miejscu objawień Matki Bożej sprzyja wyciszeniu oraz zebraniu myśli i natchnień, które rodzą się w sercu Prymasa. W jego dzienniku znaleźć można wiele ciekawych i proroczych słów na temat Polski:
“Przyjdzie dla Polski dzień, w którym wszyscy odstąpią od niej i zostanie sama, aby się wypełniła wola Boża a wtedy miłosierdzie okryje ją całą. Polska to naród wybrany od Boga do wielkiego posłannictwa, dlatego oczyści go Bóg przez cierpienie. Bóg ześle Polsce pomoc swoją ze strony, z której nikt się nie spodziewa; wszyscy co wiele myślą i radzą, nic nie zrobią, bo inne są zamiary Boga”…
“Walki, które Polska poniesie, nie będą o ziemię, lecz o ducha Chrystusowego i Jego Królestwo. Szatan zbiera nieprzeliczoną ilość sług swoich, ale walka przeciw niemu się obróci i zniszczy doszczętnie jego królestwo. Niech naród wie, że tylko w Kościele i z Kościołem zwycięży siły nieprzyjacielskie”…

 ”Serce Matki Bożej jest ściśnione na widok zła i grzechów w narodzie. Trzeba więcej zadośćuczynienia za zło, więcej wspólnej i publicznej modlitwy różańcowej. Naród musi wreszcie stanąć po jednej stronie. Polska ma zadania duchowe wobec całego świata. Wielkie łaski Bóg przygotowuje Polsce, ale żąda od niej wierności dla Siebie i Swego Kościoła. Polska oprzeć się ma na zasadach wiary, nie na postępie dzisiejszego pogaństwa”…


“Zbawiciel umiłował wielce Polskę i uczyni ją matką wielkiego pokolenia. Państwo zostanie rozbite i jak słabe niemowlę błagać będzie o pomoc i opiekę Matki swojej. Zgubne jest dla Polski naśladowanie bezbożnych w ich czynach grzesznych i złach. Polska ma zachować swą wiarę, czystość obyczajów, szczere i gorące nabożeństwo do Matki Bożej i całkowite zerwanie wszelkich stosunków, które przeszkadzają jej w dążeniu do prawdziwej wielkości. Polska nie powinna chcieć stać się narodem modnym, bo moda postępowa to fałsz i obłuda w stosunku do Boga. Codziennie, we wszystkich kościołach ma być odmawiany różaniec za Ojczyznę. Jedyna broń, której Polska używając, odniesie zwycięstwo, jest różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi inne narody będą karane za swą niewierność wobec Boga”…

“Nie pragniemy Polski tej lub owej partii, chcemy Polski wyzwolonej od podziałów, chcemy Polski, która by była Rzeczpospolitą, wszystkich, naszą, nie jednego klanu. Na sztandarach Orzeł (z koroną i krzyżem), w sercach Krzyż, w myślach Ewangelia”…

“Odbudowa Polski… To nie przedsięwzięcie na parę miesięcy, na kilka lat. Odbudowa w duchu chrześcijańskim, wyczyszczenie życia z materializmu i marksizmu. Materializm wiedzie niechybnie, do zasady używania zmysłowego; szlachetnych porywów duchowych nie wywoła. Magiczną laską nie stworzymy Polski, lecz trudem i ofiarą. Praca musi się stać radością, potrzebą, honorem. Moralny kryzys czasopism i książki pociąga za sobą kryzys myśli i życia. Budować przyszłość, nie tyle na nasze szczęście i dobrobyt ile szczęście i dobrobyt rodzin, kraju, państwa, narodu”…
Jak widać (a to tylko skromne fragmenty z dziennika) kard. Hlond, mocno rozkochany w Polsce, snuł na ziemi dotkniętej stopą Maryi ponadczasowe i oryginalne refleksje na temat Polski oraz narodu polskiego. Wierzył w potencję duchową i mądrość Polaków. Dlatego też w kilka lat później będzie wołał oraz wzywał naród do moralnej i duchowej odnowy, wiedząc, że bez tego naród polski nigdy nie osiągnie wyżyn w rozwoju duchowym, kulturowym, politycznym i gospodarczym:
“Polacy! Macie Boga w sercach?.. Macie krew w żyłach?.. Macie dosyć niewoli i cierpienia?.. Podnieście się! Do powstania! Musi to być ruch nie krwawy, lecz pobożny, olbrzymi, nie destruktywny, lecz namiętny, twórczy. Potrzebny jest najwyższy wysiłek! Trzeba napiąć wszystkie energie i najidealniejsze namiętności! Musimy urządzić ostatnie powstanie, powstanie przeciw sobie, przeciw naszym błędom, swym grzechom!”


Ks. Rafał J. Sorkowicz SChr
Mam 33 lata. Jestem kapłanem zakonnym ze zgromadzenia księży i braci chrystusowców (założonego w 1932 r. przez Kard. Augusta Hlonda). Obecnie pracuję w Stargardzie Szczecińskim, w Parafii św. Józefa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz