Marilla Klima
Wiara
Pewnego
czerwcowego poranka 1995 roku, pięcioletnia Mary przybiegła do
pokoju swojej mamy, Judy Darby, aby zaanonsować jej z radością
"Mamusiu, myślę, że Jezus woła mnie do domu."
To
był bardzo dziwny czas, wspomina Judy. Jej najstarsza córka,
12-letnia Rebecca właśnie skończyła opowiadać matce o swoim
śnie, w którym to była w niebie w towarzystwie dziadka, sióstr i
młodszego brata. "Och, Mamo, było tam tak pięknie i wszyscy
byliśmy tacy szczęśliwi."
Rozmowy
o niebie nie były niczym niezwykłym w rodzinie Darby. Matka
wspomina, że zwracała się do Boga z pytaniem dotyczącym dziwnych
słów dzieci. Tamtego poranka powiedziała do Mary "Najpierw ja
powinnam tam pójść przed tobą."
Na
początku lipca, z okazji święta Niepodległości, cała rodzina
Darby przebywała na krótkich wakacjach u rodziców Judy w pobliżu
Austin. Pan Darby powrócił do domu pierwszy, wzywały go obowiązki
w pracy. Judy Darby z 10-letnim synem imieniem Gary, wyjechała
również wcześniej, aby syn mógł zdążyć na ważny mecz.
Uzgodniono, że pozostałe dzieci odwiezie do domu ich dziadek.
W
pogodny lipcowy poranek ojciec Judy zapakował pozostałą czwórkę
dzieci do samochodu i ruszyli w kierunku Dallas. Byli już niedaleko,
kiedy zaskoczyła ich gwałtowna burza.
Na
zalanej wodą drodze samochód zaczął się ślizgać, kierowca
zupełnie stracił kontrolę nad pojazdem i nagle samochód został
rzucony na pas z pojazdami pędzącymi w przeciwnym kierunku. Dziadek
i troje starszych dzieci zginęli na miejscu, najmłodszy pasażer,
trzyletni John żył jeszcze, ale nadzieja na jego uratowanie była
znikoma i chłopiec zmarł później w szpitalu.
Pięciu
członków rodziny zginęło w jednym wypadku, lub jak mówi matka
dzieci "poszli oni do domu Ojca." Jest to zdanie często
wypowiadane przez pozostałych przy życiu członków rodziny Darby.
Dla
niektórych może to brzmieć jak próba osłodzenia potwornie
gorzkiej prawdy, ale dla rodziny Darby to tylko zwykłe stwierdzenie
wiary, która pomogła im przetrwać przez okres tragedii. Ich mocna
wiara była źródłem podziwu zarówno wśród przyjaciół jak i
nieznajomych. Po wypadku ludzie we wszystkich kościołach w Dallas
modlili się za ich rodzinę. Tysiące ludzi przybyło na pogrzeb.
Setki rodziców i dzieci pojawiły się na modlitwie w
chrześcijańskiej szkole, do której uczęszczały Rebecca i Sarah.
Wiara
jest sprawą serca i ducha. Dla wielu ludzi działanie Boże nie może
być zakwalifikowane w faktach i liczbach. Ale rodzina Darby wierzy w
Słowo Boże i posiada niezachwianią wiarę, że Bóg jest z nimi
zawsze. To co dla innych jest tylko zbiegiem okoliczności, lub tylko
przejawem ludzkiej uprzejmości, dla rodziny Darby jest przejawem
Bożej opieki. Gdy po pogrzebie rodzina powróciła do pustego domu
babcia dzieci zapytała "Jak macie zamiar to przeżyć, co macie
zamiar zrobić?" Matka dzieci opowiedziała "Skupimy się
na Bogu, mocniej przylgniemy do Pana." Zapytana, czy
kiedykolwiek winiła Boga za to co się stało opowiedziała: "Bóg
nie żądał ode mnie niczego ponadto czego On sam doświadczył. Moje
dzieci są w najlepszym możliwym miejscu. Bóg zesłał swojego Syna
na świat, aby umarł za moje grzechy."
Rodzina
Darby zgodnie twierdzi, ze ich pokój wypływa z relacji z żywym
Bogiem. Matka opowiada, że opłakiwała swoje dzieci w ramionach
kochającego Boga, to stwierdzenie ilustruje jak bliska jest jej wieź
z Panem. "Pan przytulając mnie głaskał moje włosy i
pocieszał mnie." Poczucie bliskości Boga umacniane jest także
przez to wszystko co robią dla nich obcy ludzie. Wieniec
pozostawiony na drzwiach, czy doniczka z kwiatami, jest wypełnieniem
obietnicy Boga o Jego ciągłej obecności i opiece. Gdy Judy po
pogrzebie poszła do pustego pokoju dziewczynek i w środku nocy
płakała "Panie, Panie, czy kochasz mnie? Czy na pewno mnie
kochasz? Daj mi znak, błagam." Bóg odpowiedział, "Popatrz
przez okno, Ja tam jestem." Na trawie przed domem byli liczni
ludzie modlący się przy zapalonych świeczkach . Usłyszeli o
tragedii tej rodziny i przyszli w środku nocy, matki i córki,
ojcowie i synowie oraz wielu studentów. Judy widząc ten tłum
podziękowała Bogu "Nigdy nie opuściłeś mnie, Panie."
Judy
Darby wspomina, że jej wiara była zawsze mocna. Kiedy miała 8 lat
wyznała swą wiarę w Jezusa Chrystusa i oddala mu swoje życie na
dobre i na złe. Jak daleko jej pamięć sięga pamięta swą matkę
zachęcającą "Raduj się ciepłem słońca, które Pan Bóg
stworzył dla Ciebie. Słuchaj melodii wyśpiewywanych przez Jego
ptaki. Ciesz się wiatrem rozwiewającym twe włosy." "To
było piękne i wtedy bardzo pragnęłam poznać Boga, który to
wszystko stworzył." Opowieści biblijne czasami stanowiły
treść jej snów. Teraz w opowiadania o swoim własnym życiu Judy
często wplata cytaty i odpowiednie wydarzenia z Biblii. Z Bogiem
wszystko ma sens. Judy i jej maż wspominają Hioba i to jak Bóg
oddał mu wszystko i to w dwójnasób. "Wszystko za wyjątkiem
dzieci",- zauważają państwo Darby. - Dzieci Hioba były
przecież przywrócone do życia w niebie.
Judy
ma teraz 40 lat, Bóg mógłby dać jej więcej dzieci. Cała rodzina
się o to modli. Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Ilekroć
pomniejszona rodzina wchodzi do pustego domu, ich wzrok pada na
ogromny obraz, z którego śmieją się twarze piątki blondasów. W
tym właśnie pokoju cała rodzina gromadziła się poprzednio i
gromadzi nadal. Każdego wieczoru ojciec rodziny czyta tu głośno
Biblię. Z portretu śmieją się niemowlęce policzki Johna. Sarah,
która zawsze była cicha i wstydliwa stoi z lekko opuszczoną głową.
Mary z trudem powstrzymuje chichot. Twarz Rebecci otoczona jest
długimi jedwabistymi włosami. Gary (jedyne pozostałe przy życiu
dziecko), trzyma rękę na ramieniu małego braciszka. Powrót do
cichego, pustego domu bywa dla członków rodziny niełatwy, i wtedy
kolorowy portret w pokoju rodzinnym bywa źródłem ich siły.
Wspomnienia o dzieciach mieszają się z zaufaniem, że to co się
wydarzyło ma sens. Rodzina wierzy, że nic nie dzieje się bez
przyzwolenia Boga. "Wierzę, że nasze dni są policzone
począwszy od łona matki," mówi Judy.
Pani
Darby wraca wspomnieniami do nocy po wypadku. Słaby płomyk życia
Johna jeszcze się tlił. Rodzina modliła się nad dzieckiem,
wiedząc równocześnie, że lekarze nie dawali żadnej nadziei.
Państwo Darby nigdy nie przestali wierzyć, że Bóg może go
uratować, a nawet wskrzesić. "To jest Bóg, który rozdzielił
wody morza, i ten który spowodował, że woda wytrysła z kamienia,
i ten który wskrzesił umarłych. Łazarz był w grobie już od
kilku dni." Pani Darby kontynuuje coraz szybciej "Ten sam
Bóg, którego Syn leżał w grobie, ale nie pozostał tam długo."
"Wiedziałam, że Bóg może to zrobić i dla mojego Johna, i o
to Go prosiliśmy." Mimo, że Bóg milczał, rodzina wytrwale
kontynuowała modlitwę. O świcie lekarze oznajmili, że rodzice
muszą podjąć decyzję. Już tylko maszyny utrzymywały bicie serca
ich syna. Judy ponownie zwróciła się do Boga "Panie, ja nie
mogę tego zrobić, chyba, że Ty dasz mi poznać swoją wolę."
Zanim zakończyła swą modlitwę odezwały się wszystkie możliwe
alarmy, pielęgniarki zaczęły nerwowo biegać. "I wtedy
zrozumiałam, że nadszedł czas, aby pozwolić Johnowi odejść."
Gdzie
można doszukać się w tym błogosławieństwa, gdzie był ten Bóg,
który ją kochał? Judy nie ma wątpliwości. On tam był. W wieczór
poprzedzający wypadek Judy rozmawiała ze swoimi dziećmi przez
telefon. John błagał, aby go ukołysała. Obiecała, że zrobi to
następnej nocy. I tak się stało, wzięła na ręce małe ciało z
rurkami i przewodami podłączonymi do aparatów i monitora, ucałowała
małe rączki. Głos Judy załamał się. "On odszedł."
Dlaczego Bóg go nie wskrzesił? Judy zadawała to pytanie, ale tak,
jak kobieta napełniona wiarą może pytać. Czy powodem była jej
zbyt mała wiara? Bóg opowiedział, że nie. Gdyby John został,
nigdy nie zrozumiałby dlaczego Bóg zabrał jego ukochane siostry i
byłby się odwrócił od Boga. Judy dziękowała Bogu "Panie,
dziękuję Ci, że go zabrałeś, byłoby znacznie trudniej sercom
matki, ojca, i starszego brata widzieć Johna buntującego się
przeciwko Bogu, znacznie łatwiej jest znieść tę chwilową
separację."
W
czasie pogrzebu i potem, jedno pytanie prześladowało Judy. Czy
mała, cicha Sarah wiedziała, że Bóg ją wzywa? Bóg przemówił
do Mary i do Rebecci. Bóg umożliwił spełnienie obietnicy matki
wobec małego Johna. Serce Judy chciało wiedzieć czy również
Sarah była gotowa. Miesiące mijały i Judy wciąż zwracała się
do Boga "Panie, czy Sarah wiedziała, że idzie do domu, aby być
tam z Tobą." Dokładnie w 4 miesiące po wypadku, 5 listopada,
1995, w czasie chłodnego jesiennego wieczoru rodzina zamierzała
rozpalić w kominku. Po otwarciu drzwiczek wyczyszczonego wiosną
paleniska niespodziewanie znaleźli paski papieru zapełnione dużymi
niezdarnymi literami. Zaskoczeni rodzice spojrzeli na siebie. Sarah
nigdy nie robiła bałaganu. Gary przypomniał sobie, że kilka dni
przed lipcowymi wakacjami siostra bawiła się przy kominku
naśladując scenę z filmu Mary Poppins, gdzie prośba dzieci o
nianie została podarta i wrzucona do ognia, aby potem pofrunąć w
górę do Mary Poppins siedzącej na chmurce. Drżącymi rękoma
rodzice układali paski papieru, które były przeznaczone do
niebiańskiej wędrówki. Układanka była gotowa, Sarah napisała:
"Będę z Tobą, Panie. Będę Cię wielbić. Będę wznosić
moje słowa do Ciebie. Będę Cię kochać Panie. Będę Cię wielbić
i nigdy Cię nie opuszczę, Panie. Będę Cię wielbić Panie."
"To
jest czas przyszły," powiedziała Judy Darby. Sarah wiedziała.
Marilla
Klima
Na
podstawie artykułu zamieszczonego 22 grudnia 1996 r. w "Bryan
College Station Eagle", lokalnym dzienniku w Bryan/College
Station, Texas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz