Kasjerka w niemieckim Lidlu zarabia równowartość 8 tys. zł brutto. Kasjerka w Biedronce zarabia jedynie 2,3 tys. zł brutto...
W Niemczech przeciętne płace są 3-4 razy wyższe niż w Polsce. Początkująca kasjerka w jednej z największych sieci handlowych (Lidl) zarobi równowartość ok. 8 tys. zł brutto. Początkująca kasjerka w największej sieci handlowej w Polsce (Biedronka) może liczyć na 2 250 zł brutto wynagrodzenia. Skąd bierze się aż taka przepaść płacowa, skoro życie u naszych zachodnich sąsiadów z pewnością nie jest 3-4 razy droższe niż w naszym kraju? Odpowiedź jest prosta: To efekt trwającego w Polsce od wielu lat drenażu kapitału na masową skalę.Należąca do Portugalczyków spółka Jeronimo Martins Polska ogłosiła, że pracownicy Biedronek mogą się spodziewać podwyżek. W ich efekcie nowo zatrudniani pracownicy mają dostawać po 2 250 zł brutto miesięcznie (ok. 1 600 zł na rękę). To o prawie 1/5 więcej niż wynosi płaca minimalna w naszym kraju.
Super? No to popatrzmy na to co oferuje niemiecki Lidl dla nowo zatrudnianych pracowników w sklepach ulokowanych na terytorium Niemiec. Okazuje się, że godzinowa stawka minimalna dla szeregowego pracownika wynosi tam aż 11,5 euro brutto (równowartość ok. 50 zł). Tym samym pracująca na pełen etat osoba (160 godzin w miesiącu) jest tam w stanie wyciągnąć 1 840 euro, co stanowi równowartość... ok. 8,0 tys. zł.
Skąd bierze się aż tak wielka przepaść płacowa? Przecież życie u naszych zachodnich sąsiadów nie jest 3-4 razy droższe niż w naszym kraju. Odpowiedź jest prosta - Polska była dotąd traktowana niczym dojna krowa. Potencjał gospodarczy naszego kraju był wykorzystywany przede wszystkim przez zagraniczne firmy i korporacje, które drenowały poza granice Polski miliardy złotych zarobionych tutaj pieniędzy. Według oficjalnych statystyk bilansu płatniczego (tworzonego przez NBP) w latach 2005-2014 z naszego kraju wyprowadzono równowartość około 540 mld zł! I to jest główny powód, dla którego kasjerka w Polsce zarabia 2,3 tys. zł brutto, a wykonująca dokładnie taką samą pracę kasjerka w Niemczech otrzymuje 3,5 razy więcej.
W Niemczech przeciętne płace są 3-4 razy wyższe niż w Polsce. Początkująca kasjerka w jednej z największych sieci handlowych (Lidl) zarobi równowartość ok. 8 tys. zł brutto. Początkująca kasjerka w największej sieci handlowej w Polsce (Biedronka) może liczyć na 2 250 zł brutto wynagrodzenia. Skąd bierze się aż taka przepaść płacowa, skoro życie u naszych zachodnich sąsiadów z pewnością nie jest 3-4 razy droższe niż w naszym kraju? Odpowiedź jest prosta: To efekt trwającego w Polsce od wielu lat drenażu kapitału na masową skalę.Należąca do Portugalczyków spółka Jeronimo Martins Polska ogłosiła, że pracownicy Biedronek mogą się spodziewać podwyżek. W ich efekcie nowo zatrudniani pracownicy mają dostawać po 2 250 zł brutto miesięcznie (ok. 1 600 zł na rękę). To o prawie 1/5 więcej niż wynosi płaca minimalna w naszym kraju.
Super? No to popatrzmy na to co oferuje niemiecki Lidl dla nowo zatrudnianych pracowników w sklepach ulokowanych na terytorium Niemiec. Okazuje się, że godzinowa stawka minimalna dla szeregowego pracownika wynosi tam aż 11,5 euro brutto (równowartość ok. 50 zł). Tym samym pracująca na pełen etat osoba (160 godzin w miesiącu) jest tam w stanie wyciągnąć 1 840 euro, co stanowi równowartość... ok. 8,0 tys. zł.
Skąd bierze się aż tak wielka przepaść płacowa? Przecież życie u naszych zachodnich sąsiadów nie jest 3-4 razy droższe niż w naszym kraju. Odpowiedź jest prosta - Polska była dotąd traktowana niczym dojna krowa. Potencjał gospodarczy naszego kraju był wykorzystywany przede wszystkim przez zagraniczne firmy i korporacje, które drenowały poza granice Polski miliardy złotych zarobionych tutaj pieniędzy. Według oficjalnych statystyk bilansu płatniczego (tworzonego przez NBP) w latach 2005-2014 z naszego kraju wyprowadzono równowartość około 540 mld zł! I to jest główny powód, dla którego kasjerka w Polsce zarabia 2,3 tys. zł brutto, a wykonująca dokładnie taką samą pracę kasjerka w Niemczech otrzymuje 3,5 razy więcej.
Źródło: Bankier.pl, http://niewygodne.info.pl/artykul6/02905-Placowa-przepasc-miedzy-Polska-a-Niemcami.htm
Moje kilka słów:
Nie dajmy się robić w przysłowiowego konia. Ludzie minionego okresu opowiadają nam niestworzone bajki. Chcą aby Polska nadal wyznawała religię kolonializmu. Zero katolicyzmu zaś maksimum kolonializmu. Moi drodzy, wydajność pracy, przyznam że może nie wszędzie, jest w Polsce zaskakująco duża. W Niemczech pracownik ma wyznaczone czynności od - do. Tak samo czas pracy i wolne. Bajki nam opowiadają w naszym kochanym kraju nad Wisłą. Straszą nas, że jak nie będziemy pracować w niedziele to będą zwolnienia - mówię wam że nie będzie, niemiecki pracownik nie pracuje. Czy w sieciówkach za zachodnią granicą pracownik jest od wszystkiego? Nie ! U nas zaś tak. Rozładunek, przeładunek, układanie, kasowanie - uniwersalni pracownicy. Trzech na krzyż w markecie ale za to od wszystkiego. Super Polacy. Brawo! Teraz na poważnie, chociaż cały czas tak jest. Czy życie w Polsce odbiega w znaczący sposób cenowo od życia na przysłowiowym Zachodzie? Nie, zaryzykuję i powiem że jeżeli chodzi o podstawowe artykuły konsumpcyjne to jest u nas czasami drożej. Jeżeli chodzi o zakup mieszkania, ziemi to w naszym kraju jest to mimo wszystko osiągalne dla średniej klasy. U naszych sąsiadów już nie. Media - podobne ceny. Paliwo - nieznacznie niższe ceny. u nas Kredyty - droższe nad Wisłą. Więc powyższe pytanie jest jak najbardziej aktualne i na czasie - skąd te różnice? Więc nie chodźcie na jakieś dziwne manifestacje, raczej się módlcie aby Londyn - tylko w tej sferze materialnej - zawitał nad Wisłę. Czego sobie i wam z całego serca życzę.
Gall
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz