Strony

piątek, 28 lutego 2014

ABP FULTON SHEEN - wypowiedzi


FULTON SHEEN

To nie jest pamiątka

Msza święta nie jest pamiątką. Gdy idziesz na Mszę świętą, to nie jest to samo, co pójście, na przykład, na wzgórze Golgoty, oderwanie kawałka skały i powiedzenie: "to jest pamiątka z miejsca, na którym umarł nasz Pan". Nie, Msza święta jest wizją, jest ona akcją w czasie i w wieczności. Jest ona akcją w czasie, gdyż ma ona miejsce na naszych oczach, na ołtarzu. Jest ona również akcją w wieczności, jeśli chodzi o jej zbawczą wartość. Wszystkie zasługi śmierci, zmartwychwstania, wniebowstąpienia i uwielbienia naszego Pana odnoszą się do nas. Jednoczymy się z tym wielkim aktem Miłości. Msza święta nie jest zatem pamiątką odrębną od krzyża. Jeśli w trakcie Mszy świętej zamkniemy oczy i skoncentrujemy się na jej tajemnicy, znajdziemy się u stóp krzyża wraz z Maryją, Marią Magdaleną i świętym Janem.

Prawdziwy problem Kościoła

W ostatnich latach zostaliśmy zarzuceni olbrzymią ilością socjologicznych, psychologicznych i teologicznych badań na temat tego, co stało się z Kościołem. Nie są one jednak zbyt pożyteczne, gdyż przyczyny kulturowe nie objaśniają tego, co się stało. Kościół przeżywa wielki kryzys i swoistą degenerację w każdym kraju świata: Afryka cierpi; Kościół w Azji cierpi; Europa cierpi. Gdyby istniały jedynie przyczyny kulturowe, skutki nie byłyby tak powszechne. Muszą zatem istnieć inne, pozakulturowe i ponadnarodowe przyczyny. Jedną z przyczyn, której nie należy lekceważyć, jest przyczyna szatańska. Wszędzie, gdzie wylewa się Duch Święty, intensywnie ujawniają się diabelskie wysiłki. Na przykład, gdy Mojżesz czynił cuda, magicy faraona powielali niektóre z nich. Gdy Kościół otrzymał Ducha Świętego, miało miejsce prześladowanie św. Szczepana. W przypadku Soboru Watykańskiego [II] miało miejsce rozlanie Ducha Świętego i jednocześnie rozlanie złego ducha. Lecz nasi teologowie zlekceważyli ten demoniczny element. Bóg mówi: "Jestem Który Jestem". Diabeł mówi: "Jestem, którego nie ma". Szatan jest zawsze najsilniejszy, gdy zaprzecza się jego istnieniu. Przed popełnieniem grzechu, Szatan jest zawsze naszym obrońcą, a Chrystus - oskarżycielem. Szatan jest obrońcą: "Oczywiście, Sobór Watykański Drugi wszystko to zmienił. Już w to nie wierzymy! W końcu trzeba iść z duchem czasu!". Jest prawie niemożliwością znaleźć dziś teologa, który pisze o szatanie, chyba że po to, aby zanegować jego istnienie. Nie dzieje się tak w literaturze. Nie dzieje się tak w psychiatrii. Dzieje się tak tylko w teologii.

Na kogo można liczyć w walce o ratunek dla naszego Kościoła? Nie na naszych biskupów, naszych kapłanów ani członków zakonów. To WASZE zadanie, ludu wiernego! Pan Bóg dał wam rozum, oczy i uszy, abyście uratowali Kościół. WASZA misja to pilnować, aby wasi kapłani zachowywali się jak kapłani, biskupi jak biskupi, a zakonnicy jak zakonnicy!


Masz dokładnie te same oczy za dnia, co w nocy, lecz w nocy nic nie widzisz, gdyż brak ci światła słonecznego. Podobnie dzieje się, gdy dwie identycznie wykształcone osoby, z tymi samymi predyspozycjami umysłowymi, z tą samą zdolnością oceny, spojrzą na Hostię intronizowaną na ołtarzu. Jedna z nich ujrzy chleb, druga zaś Chrystusa, oczywiście nie oczami ciała, lecz oczami Wiary. Gdy obie te osoby spojrzą na śmierć, jedna ujrzy kres życia biologicznej jednostki, druga zaś nieśmiertelne stworzenie sądzone przez Boga za to, jak korzystało z ziemskiej wolności. Przyczyną tych różnic jest światło, którego brakuje jednej z tych osób - światło Wiary.

Boskie miłosierdzie

Pewna kobieta napisała do mnie o swoim bracie. Nie przystępował do sakramentów od około trzydziestu lat, a teraz umierał w szpitalu. Powiedziała, że nie tylko prowadził on złe życie, lecz był on złym człowiekiem. Z premedytacją deprawował młodych ludzi i rozpowszechniał wśród nich ulotki mające na celu zniszczenie ich wiary i moralności.

Jego siostra napisała mi, że odwiedziło go już około dwudziestu księży i wszyscy zostali przez niego wyrzuceni z jego szpitalnej sali.

„Czy zechce Biskup odwiedzić mojego brata?” – spytała mnie.

Wcieliwszy się w rolę ostatniej deski ratunku, odwiedziłem go tamtej nocy i zdołałem pozostać w jego sali jakieś pięć sekund. Nie wskórałem więcej niż inni.

Lecz zamiast odwiedzić go tylko raz, odwiedziłem go czterdzieści razy. Przez czterdzieści kolejnych wieczorów szedłem, aby odwiedzić tego człowieka. Za drugim razem zostałem przez 10 lub 15 sekund. Każdej nocy przedłużałem swą wizytę o kilka kolejnych sekund. Pod koniec miesiąca spędzałem z nim dziesięć do piętnastu minut.

Nigdy nie poruszałem tematu jego duszy, aż do czterdziestego wieczoru. Tamtego wieczoru przyniosłem ze sobą Najświętszy Sakrament oraz Święte Oleje i powiedziałem mu:

„Williamie, tej nocy umrzesz”

Odpowiedział: „Wiem”

“Jestem pewien, że zechcesz pogodzić się z Bogiem dziś wieczorem”

Odparł: „Nie zechcę! Odejdź stąd!”

Powiedziałem: „Nie jestem tu sam”

„Kto jest z tobą”

„Przyniosłem ze sobą Chrystusa. Czy Jego również chcesz wyrzucić?”

Nic nie powiedział. Ukląkłem koło jego łóżka i trwałem tak przez piętnaście minut, gdyż miałem przy sobie Najświętszy Sakrament. Odmówiwszy modlitwę, powiedziałem ponownie:

„Williamie, jestem pewien, że chcesz pogodzić się z Bogiem, zanim umrzesz.”

Odmówił i zaczął przywoływać pielęgniarkę. Aby go uspokoić, poszedłem w kierunku drzwi, jak gdybym chciał wyjść. Szybko jednak powróciłem, położyłem głowę koło jego twarzy na poduszce i rzekłem”

„Jeszcze tylko jedna prośba, Williamie. Obiecaj mi, że zanim umrzesz dziś w nocy, wypowiesz słowa ‘Jezu mój, zmiłuj się nade mną’”

„Nie powiem, idź stąd!”

Musiałem odejść. Powiedziałem pielęgniarce, że gdyby wezwał mnie tamtej nocy, wrócę do szpitala. Około czwartej nad ranem pielęgniarka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że właśnie umarł. Spytałem ją, jak wyglądała jego śmierć.

“Około minuty po wyjściu Księdza Biskupa zaczął mówić: “Jezu mój, zmiłuj się nade mną” i nie przestał wymawiać tych słów aż do śmierci.

Nic we mnie nie miało na niego wpływu. Była to Boska inwazja na kogoś, kto niegdyś miał wiarę i ją utracił.

POJEDYNCZE WYPOWIEDZI

Na koniec Pan nagrodzi nas nie na podstawie naszej aktywności, lecz według tego, czy byliśmy wierni Jego sprawie.

Agnostycyzm nie jest stanowiskiem intelektualnym, lecz trucizną moralną, lub raczej intelektualną obroną życia, które boi się światła.

Nic bardziej nie deprecjonuje ludzkich więzów niż przekonanie, że przyjaciół zdobywa się przez pochlebstwo.

Korona cierniowa jest warunkiem korony chwały.

Współczesna edukacja nie odróżnia błędu od grzechu; uczy ona, że to, co nazywamy złem, jest tylko błędem intelektualnym.

Istnieje tylko jedna rzecz na świecie, która jest definitywnie i bezsprzecznie twoja; jest to twoja wola. Zdrowie, władza, majątek i honor mogą zostać ci odebrane, ale wola jest nieodwołalnie twoja, nawet w piekle. Dlatego nic w życiu nie liczy się tak bardzo jak to, co zrobisz ze swoją wolą.

Arcybiskup Fulton J. Sheen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz