Strony

wtorek, 4 czerwca 2013

Rusza proces beatyfikacyjny ks. Piotra Skargi

Już 12 czerwca w Krakowie rozpocznie się proces beatyfikacyjny ks. Piotra Skargi. Jeden z grona zasłużonych dla Polski Jezuitów zostanie poddany procesowi beatyfikacji. Jest to na pewno wielka radość dla tych wszystkich, którzy postrzegają ks. Skargę jako wzór do naśladowania. Dla tych zaś którzy  nie znają życia i działalności tego Jezuity, sposobność do zapoznania się z jego biografią.


Żołnierz Chrystusa w służbie Kościołowi i Ojczyźnie


„Czym w chrześcijaństwie św. Paweł, tym w Polsce ks. Piotr Skarga”* 

O. Piotr przyjeżdżał często do podkrakowskiej Mogiły, aby tam, przed cudownym wizerunkiem Ukrzyżowanego, odprawiać Msze Święte. Podczas jednej z liturgii, której uczestnikami byli wierni, Chrystus Pan przemówił z krzyża do O. Piotra Skargi. Jednakże nikt, oprócz kapłana, nie mógł zrozumieć słów Ukrzyżowanego. Cztery lata przed swoją śmiercią, w trakcie odprawiania Mszy św. miał widzenie niezwykłego światła jaśniejącego wokół Najświętszego Sakramentu. Jak opowiadał, usłyszał wtedy głos: "Daję ci zadatek miłości mojej ku tobie. Przyjmuję cię w jedność ciała mego, abyś był częścią moją nierozdzielną. Czynie cię uczestnikiem dziedzictwa mojego".

 Podczas pracy na wschodzie kraju, widział Skarga spustoszenie duchowe wywołane rosnącymi wpływami pierwszej rewolucji - reformacji. "Nie mogę się od łez powstrzymać, kiedy rozważam, jak Bóg z dnia na dzień utwierdza nas w przekonaniu, że powołał nas na Litwę, w celu podniesienia katolickiej wiary" - napisał w liście do generała.

Nie zabrakło w życiu Skargi dzieł miłosierdzia, do których należą: Arcybractwo Miłosierdzia (celem było urabianie postawy miłosierdzia chrześcijańskiego wśród braci, modlitwa i czyn - cotygodniowa obowiązkowa jałmużna, o prócz tego dobrowolna, do Arcybractwa zapisał się również Zygmunt III Waza wraz z całym swoim dworem) i Skrzynka św. Mikołaja ufundowana przez Mikołaja Zebrzydowskiego, do niej wpłacało się pieniądze na posagi dla biednych a uczciwych dziewcząt.


* Słowa ks. kard. A. Kakowskiego wypowiedziane w 1936 roku, w 400. rocznicę urodzin kaznodziei

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz