Strony

wtorek, 2 października 2012

Ciekawi elblążanie – ks. Piotr Towarek


Chociaż pochodzi z Pasłęka, to od kilkunastu lat związany jest z Elblągiem. Jest krzewicielem kultury: duchowej, ale też i tej muzycznej. Każdy elbląski meloman zna w końcu jego nazwisko i liczne dokonania. Poza tym jest jednym z czterech egzorcystów w diecezji elbląskiej. 
Antek Rokicki: - Kiedy na stałe przeprowadził się ksiądz do Elbląga? Czy było to spowodowane rozpoczęciem nauki w elbląskim seminarium? Jak wspomina ksiądz swoje pierwsze lata spędzone w naszym mieście?
ks. Piotr Towarek: - Wraz z powstaniem diecezji elbląskiej zamieszkałem w Elbląskim Seminarium Duchownym jako kleryk. Był to rok 1993. Później przyszły święcenia kapłańskie, które otrzymałem z rąk Ś.P. ks. Biskupa Andrzeja Śliwińskiego 14 czerwca 1997 roku. Od 1 sierpnia tego roku rozpocząłem pracę w parafii katedralnej w Elblągu, jako wikariusz wspaniałego proboszcza – ks. Infułata Mieczysława Józefczyka. Już podczas studiów seminaryjnych związałem się z Elblągiem poprzez pracę z przeróżnymi grupami i wspólnotami takimi jak: „Wiara i Światło” czy „Odnowa w Duchu Świętym”. Pierwsze lata istnienia seminarium w Elblągu pokazały jak bardzo my, klerycy, jesteśmy na różnych płaszczyznach życia społecznego potrzebni ludziom tego miasta. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Seminarium Elbląskie jest najstarszą uczelnią wyższą w Elblągu.

Po święceniach, wraz z rozpoczęciem pracy parafii św. Mikołaja, więzi Elblągiem jeszcze bardziej się utrwaliły. Jako młody ksiądz byłem odpowiedzialny za duszpasterstwo dzieci w katedrze, prowadziłem też wspólnotę dzieci niepełnosprawnych, grupę Odnowy w Duchu Świętym i pracowałem jako młody profesor od muzyki w seminarium będąc odpowiedzialnym za chór seminaryjny. Dwa lata wikariatu w parafii katedralnej pod skrzydłami tak doświadczonego i szlachetnego człowieka jak ks. Infułat Józefczyk to czas radości, wzrostu wewnętrznego, uczenia się kapłaństwa, a także ukochania Elbląga. Plebania u św. Mikołaja tętniła niezwykłym życiem, spotkaniami z ciekawymi ludźmi, tchnęła wiarą i kulturą. Mówiąc krótko: była dla mnie jak najlepszy uniwersytet, ale przed wszystkim jak prawdziwy dom z kochającym i wymagającym Ojcem. Tak bowiem widzieliśmy wszyscy ks. Infułata Józefczyka, który przecież przez wszystkie lata swej pracy w Elblągu stał się, jak ktoś to kiedyś trafnie ujął, „sumieniem tego miasta”. To On uczył nas – młodych kapłanów i wikariuszy historii naszej małej ojczyzny, której na imię Elbląg.

- Wiem, że za książkę „Egzorcyzm. Historia, liturgia, teologia" otrzymał ksiądz w 2009 roku nagrodę im. Księdza Profesora Adama Duraka SDB. Jak wspomina ksiądz pracę nad tą publikacją?
- Książka jest poprawioną i zmienioną nieco wersją mojej rozprawy doktorskiej, którą obroniłem w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II w roku 2006. Dokonanie zmian wymagało poświęcenia, czasu i wysiłku. Kilkakrotnie dokonywałem korekty, gdyż opracowanie to zawiera w sobie nie tylko teksty polskie, ale przede wszystkim łacińskie, greckie, niemieckie i włoskie. Wiele pracy pochłonęło przygotowanie tłumaczeń streszczeń, czy też spisów treści na języki obce: angielski i niemiecki, gdyż, jak się okazuje, czym innym jest tzw. „język użytkowy”, a czym innym język jakim posługuje się liturgia i księgi ją ukazujące. Cała bowiem książka sięga do źródeł biblijnych, patrystycznych i najstarszych ksiąg liturgicznych, w których przekazane zostały pierwsze teksty egzorcyzmów. Wysiłek się opłacał, gdyż jak się okazało książkę dostrzegła Kapituła Nagrody ks. prof. A. Duraka, uznając ją za najlepszą publikację roku 2008.

- Ilu jest egzorcystów pracuje w naszej diecezji? Wiem, że zwraca ksiądz szczególną uwagę na to, że egzorcyzmy bywają dziś często obiektem zainteresowań ze względu na popularność takich filmów jak horrory. Nie odzwierciedlają one jednak dobrze tego zjawiska. Jak więc trzeba z tym walczyć? 
- W Elblągu pracuje dwóch księży egzorcystów: wspomniany już ks. Zbigniew Kulesz, znakomity znawca duchowości chrześcijańskiej i psychologii oraz ja. Poza tym jeden ksiądz egzorcysta pracuje w Malborku i jest nim ks. Józef Miciński, a drugi czyli ks. Czesław Pachałko pełni swą posługę w Kwidzynie. W sumie więc jest nas aż 4 w niewielkiej przecież obszarowo diecezji elbląskiej. A wszystko po to, by ułatwić ludziom w terenie kontakt z egzorcystą i bezpośrednią możliwość spotkania. Chciałbym nadmienić, że bardzo często spotykać dziś można tzw. egzorcystów świeckich, którzy nie posiadają jednak żadnego mandatu Kościoła na egzorcyzmowanie. Najczęściej są to szarlatani i oszuści, którzy wyłudzają od ludzi pieniądze za swoją pracę. Warto przypomnieć, że na gruncie Kościoła rzymskokatolickiego egzorcystą mogącym pełnić swą posługę może być tylko kapłan wybrany przez biskupa, i co ważne nie każdy, ale odznaczający się pobożnością, roztropnością i nieskazitelnością życia.

Tematyka egzorcystyczna cieszy się rzeczywiście dzisiaj ogromnym zainteresowaniem. Nie można narzekać na brak literatury popularnonaukowej, jak i tej stricte naukowej. Od pojawienia się w latach 70-tych słynnego filmu „Egzorcysta”, uznanego za jeden z lepszych horrorów wszechczasów, również współcześnie pojawiają się na ekranach kin obrazy dotyczące tego tematu, tyle że naprawdę wartościowe i ukazujące prawdę o tym, czym jest opętanie i egzorcyzm. Rzecz jasna mówię tutaj o takich filmach jak: „Egzorcyzmy Emily Rose” i „Rytuał” ze znakomitym Anthony Hoppkinsem w roli głównej. Ten ostatni film naprawdę warto obejrzeć, żeby odzyskać wiarę w to, że diabeł naprawdę istnieje. A skoro istnieje on, musi istnieć też Bóg – dobro i miłość nieskończona.

- Wiem, że współpracował ksiądz z ks. Jarosławem Dąbrowskim. Jak wyglądała ta współpraca, jak do niej doszło i ile trwała? Jakie były to przypadki opętania? Czy przeprowadzane egzorcyzmy były „wielkie” czy „małe”? Proszę opowiedzieć o jednym z egzorcyzmów, który szczególnie wpłynął na księdza.
- Ks. Jarosław Dąbrowski to proboszcz parafii św. Tomasza w Ełku, wcześniej wikariusz mojej rodzinnej parafii w Pasłęku. Wraz z jego odejściem z Pasłęka na probostwo do Ełku rozpoczęło się moje i moich przyjaciół z pasłęckiej wspólnoty Oazy wędrowanie na Mazury: na rekolekcje, spływy kajakowe, wyprawy po lasach, które nam organizował ks. Jarek. W roku 1999 ks. Jarosław został mianowany egzorcystą diecezji ełckiej, a ja w tym samym roku zostałem przez Biskupa Elbląskiego skierowany na studia specjalistyczne z muzykologii i liturgiki w KUL w Lublinie. Od tamtej chwili stałem się jeszcze częstszym gościem na plebanii parafii św. Tomasza, biorąc udział w posłudze, jaką sprawował ks. Jarosław. Oczywiście nie przypuszczałem wówczas, że prowadzone wówczas rozmowy duchowe z ludźmi, modlitwa nad nimi staną się dla mnie szkołą przygotowującą mnie do podjęcia posługi egzorcysty w naszej diecezji. Wśród tych, którzy zgłaszali się do ks. Jarosława, byli ludzie młodzi i starsi, najczęściej udręczeni duchowo działaniem i agresją szatana, często również nie mający więzi z Kościołem, z życiem sakramentalnym. Pierwszą więc formą pomocy, oprócz modlitwy o uwolnienie nad nimi, było w takiej sytuacji doprowadzenie ich do sakramentów, spowiedź, Komunia św., a nade wszystko odkrycie, że sprawy którymi się zajmowali (okultyzm, magia, czary) to po prostu grzech i zerwanie przymierza z Bogiem.

Z osób, nad którymi odprawiany był „egzorcyzm wielki”, czyli ten uroczysty jaki może sprawować tylko egzorcysta, pamiętam kobietę, która została przeklęta przez swojego ojca i poczęta w gwałcie. W tym właśnie zdarzeniu diabeł znalazł „furtkę” do jej życia. Egzorcyzmy nad nią trwały przez ponad dwa lata. Ks. Jarosław i nieżyjący już ks. Infułat Włodzimierz Wielgat odwiedzali systematycznie ową osobę egzorcyzmując ją na przemian. Posługa ta wymagała w istocie swej wiary, miłości, ale także cierpliwości. Zły duch w końcu ustąpił i przyszło uwolnienie. Inny wielki i uroczysty egzorcyzm związany był w Ełku z osobą młodej dziewczyny, która przez przypadek i z ciekawości zaczęła w Internecie czytać tzw. biblię szatana. Konsekwencje były straszliwe. Przede wszystkim kilka, nieudanych na szczęście, prób samobójczych. Lekarze bezradnie rozkładali ręce, a rodzice płakali. Egzorcyzm okazał się nieodzowny, ale nie tylko on sam w sobie. Oprócz niego, niezmiernie ważne było też, prześledzenie historii życia osoby opętanej, która już od samego poczęcia była odrzucona przez ojca. Dlatego jedną z form duchowej pomocy było czytanie na głos Ewangelii przez ojca owej już dorosłej dziewczynie. Słowo Boże – Pismo św. dzisiaj opluwane i darte na kawałki, ma sobie moc Boga i „stając się Ciałem pośród nas” uwalnia od złego ducha. Dlatego często zachęcam tych, którzy do mnie przychodzą z prośbą o pomoc duchową, do osobistej lektury Pisma świętego! Wielu z nich musi się również uczyć przebaczenia, które jest uwolnieniem z… nieprzebaczenia. To kolejny ważny wymiar posługi egzorcystycznej: miłość jest bowiem największym egzorcyzmem.

- Muzyka jest jedną z ważniejszych części księdza działalności. Poza tym, że często dba ksiądz o oprawę muzyczną różnych imprez kulturalnych, to zajmuje się też ksiądz np. konferansjerką. Jakie jeszcze ma ksiądz zainteresowania, te niezwiązane z muzyką? 
- Owszem, muzyka jest jedną z najważniejszych pasji i miłości mego życia: jestem wykładowcą muzyki kościelnej w Elbląskim Seminarium Duchownym, gdzie prowadzę także chór seminaryjny; uczę w szkole muzycznej, w której z wielką radością mogę współpracować z małą orkiestrą kameralną – a właściwie zespołem muzyki kościelnej „Capella Sancti Nicolai”. W diecezji elbląskiej próbujemy, na ile to możliwe, scalać i edukować środowisko muzyków kościelnych. Stąd idea warsztatów, szkoleń, kursów, czy np. takich inicjatyw jak „Schola Cantorum Elbingensis”, czyli „Elbląska Szkoła Kantorów”, w której pracujemy nad instrumentem głosu śpiewaków, wprowadzając ich z czasem w posługę kantora psalmu w czasie liturgii w parafiach i wspólnotach. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na naszej stronie www.scholacantorumelbingensis.cba.pl

Obok muzycznych pasji w moim życiu ważną rolę odgrywa sport: przede wszystkim koszykówka, którą niegdyś trenowałem grając jeszcze jako junior w „Polonii” Pasłęk, dziś już tylko towarzysko. Podobnie siatkówka. Moją szczególną miłością są kajaki i spływy wakacyjne. Bez nich i bez kontaktu z naturą i wodą nie ma dla mnie prawdziwych wakacji. Kocham też konie, ale na jazdę konną jest coraz mniej czasu. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz byłem w Piastowie, w gospodarstwie agroturystycznym „Pod lasem”. A przecież jeszcze parę lat temu odwiedzałem je systematycznie. Moją pasją jest również teatr, w którym chciałem pracować, kończąc najpierw szkołę teatralną, do której żmudnie się przygotowywałem. Skończyło się na seminarium duchownym, a zainteresowania teatralne realizuję po trosze choćby w parafii św. Jerzego w której mieszkam. W listopadzie udało się właśnie tutaj, wraz z grupą ponad 70-u młodych ludzi, przygotować i przedstawić wspaniały spektakl, widowisko i misterium o życiu wiecznym „Z myślą o tych, którzy odeszli…”. W tej chwili pracuję nad scenariuszem, kolejnego przedstawienia, które pragniemy pokazać wiernym w naszym kościele.

- Na koniec chciałbym zapytać księdza o święta. Jak spędza ksiądz ten wyjątkowy czas? 
- Najpierw w parafii, w gronie współbraci kapłanów, potem z wiernymi przy ołtarzu i żłóbku betlejemskim, a w końcu także z moimi najbliższymi, którzy czekają na mnie w Pasłęku. Wszystkim elblążanom, którzy czytają nasz wywiad oraz redakcji info.elblag.pl składam najserdeczniejsze życzenia: Niech Bóg się rodzi w Waszych sercach! Szczęść Boże!

- Dziękuję w imieniu całej redakcji za życzenia i serdecznie dziękuję za rozmowę.


Zobacz więcej: http://info.elblag.pl/9,23505,Ciekawi-elblazanie--ks-Piotr-Towarek.html#ixzz288ZL04Rt


za: http://info.elblag.pl/9,23505,Ciekawi-elblazanie--ks-Piotr-Towarek.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz