Strony

piątek, 7 września 2012

Czego uczy nas Maryja?


Wiem, że wielu ludzi ciągle pyta o stanowisko Kościoła wobec objawień w Medjugoriu. Na podstawie prac wszystkich komisji i wszystkich komunikatów, które miały związek z objawieniami, możemy powiedzieć, że Medjugorie zostało zaakceptowane przez Kościół jako miejsce modlitwy.
Bardzo zależy nam na opinii Kościoła. Zarówno franciszkanie pracujący w parafii Medjugorie, jak i wizjonerzy, zawsze chętnie współpracowali ze wszystkimi komisjami. Cały czas podkreślamy, że pragniemy być posłuszni Kościołowi.

CZEGO UCZY NAS MARYJA?

Maryja w Medjugoriu nieustannie wzywa nas do modlitwy.
Kiedyś ktoś zadał pytanie: „Ile powinien się modlić przeciętny śmiertelnik?”
Doszliśmy do wniosku, że każdy powinien modlić się nieustannie, gdyż modlitwa tak naprawdę oznacza spotkanie z Bogiem, a wszystko, co czynimy, jest spotkaniem z Bogiem, albo też współpracą z Bogiem, gdyż w ogóle fakt, że cokolwiek możemy robić, jest darem Bożym. I jeżeli z tą świadomością wykonujemy swoją pracę, to wtedy nasza praca naprawdę jest modlitwą. Ale żebyśmy we wszystkim, co robimy, mogli zostać w jedności z Bogiem, musimy się modlić.
Zobaczmy w jakim duchu prowadzi nas Maryja, nas — jako własne dzieci. Przede wszystkim chce, abyśmy przyjęli, zaakceptowali wolę Bożą i żebyśmy wierzyli, że Bóg pragnie dla nas dobra.
Gdy analizujemy swoje modlitwy, bardzo często okazuje się, że my się dobrze modlimy, a Bóg nas nie wysłuchuje. Bywa, że niektórzy całe życie się modlą, ale ich modlitwa jest praktycznie walką z wolą Bożą. Zamiast modlić się o to, aby siebie zmienić, ludzie ci modlą się o to, żeby Bóg się zmienił.
Tę sytuację dobrze ilustruje historyjka, którą wam opowiem.

Na biurku Ojca niebieskiego
Biurko Ojca niebieskiego wygląda tak samo jak jakiekolwiek inne biurko w jakimś urzędzie, jak biurko urzędnika, czy dyrektora. Obok biurka jako sekretarze stoją aniołowie i otwierają listy. Ojciec niebieski czyta półgłosem: „Boże bądź dobry dla mnie”, albo „. . .dla mojej rodziny”, „Boże nie zapominaj o sierotach”, „Boże bądź miłosierny dla tego grzesznika, który tam jest”, „Boże bądź dobry, ...nie zapominaj, .kochaj, . . .pomóż”. Bóg troszkę się uśmiecha i czyta dalej. I wtedy jeden z aniołów pyta:
— Ojcze niebieski, a co będzie, gdy przyjdzie list, w którym będzie napisane: „Ojcze niebieski, nawróć się”?
W tym momencie Ojciec niebieski uśmiecha się:
— A co, myślisz, że jeszcze taki nie przyszedł?

Być może dosyć często tak właśnie wyglądają nasze modlitwy. Modlimy, się o to, żeby to Bóg się zmienił, jakby to Jemu było potrzebne nawrócenie, a nie nam.
Myślę, że w prawdziwym duchu modlitwy maryjnej, wezwanie:
niech się stanie wola twoja powinno być zawsze wypowiadane świadomie.
Ale przede wszystkim musi być uzdrowiona nasza wiara w Boga.

Już od dziecka czyha na nas niebezpieczeństwo zwątpienia. Kiedy modlimy się o coś, a Bóg nas nie wysłuchuje i nie daje nam tego, czego pragniemy, przestajemy się modlić. Wielką łaską, którą daje nam Bóg za wezwaniem Maryi w Medjugoriu jest fakt, że wielu z nas ponownie zaczyna się modlić.
Jeszcze ani razu nie usłyszałem od osoby chorej, która wróciła nie uzdrowiona z Medjugoria: „Nie będę się więcej modliła”, albo: „Nie pojadę więcej do Medjugoria, gdyż nie zostałem uzdrowiony”. Spotykam wielu chorych, którzy często przyjeżdżają do Medjugoria i nie odnoszę wcale wrażenia, że za wszelką cenę chcą zostać uzdrowieni. I wcale nie są rozczarowani ani rozgoryczeni tym, że Bóg ich nie wysłuchuje.
Dlatego też, jeżeli chodzi o modlitwę, najważniejsze jest, żeby być otwartym na wolę Bożą. A zamknąć nas może nasz egoizm, nasza pycha, nasze plany, które nie są w zgodzie z planami Bożymi.

Przypominam sobie pewnego człowieka, który kiedyś powiedział:

„Jak byłoby cudownie, gdyby pewnego dnia wola Boża całkowicie zgodzila się z moją wolą”. Proces ten jednak polega na tym, że to my musimy wzrastać w woli Bożej, a nie na tym, że wola Boża ma się zgadzać z naszą wolą.

JAK SIĘ MODLIĆ?

Myślę, że jest to wielki problem dla nas, katolików, ale i dla innych religii. Kiedy ktoś stwierdza: „Bóg mnie nie wysłuchał”, to może też zadać sobie pytanie: „Może ja nie umiem się modlić?” Na pewno jest wielkim nieporozumieniem, jeżeli ktoś myśli: „Bóg mnie nie wysłuchał dlatego, że ja nie umiem się modlić”.
Na przykład wyobraźcie sobie sytuację, że mama nie da dziecku obiadu dlatego, że dziecko nie urnie poprosić o obiad w jakimś niezwykle wyszukanym stylu literackim. Jeżeli ktoś szuka lepszej formuły modlitewnej, aby otrzymać łaskę, to uważajmy, gdyż możemy otrzeć się o magię. Magia to właśnie są formuły, których używamy, żeby Bóg musiał nas słuchać. Trzeba się modlić tak, jak możemy i jak umiemy, a potem powiedzieć poważnie:

„Niech będzie wola Twoja”.

Mogę także śmiać się z formuł, które ja sam sobie wymyśliłem, a Bóg mnie jakoś wcale nie wysłuchał. Kiedy się modlę, chcę żeby moja modlitwa była w pięknym stylu, żeby była zgodna z teologią i z liturgia, żeby była najlepsza. Jakoś jednak nie zobaczyłem wielu uzdrowień. Jak widać, to wcale nie zależy od pięknych słów, które ja albo ty wypowiemy.
Mogę wam podać pewien przykład, który dowodzi, że to wcale nie zależy od jakiejś formułki. Mówię tutaj o uzdrowieniu, które, jeżeli chodzi o moją opinię, ze wszystkich uzdrowień medjugorskich jest najbardziej oczywiste. Mowa jest o Ricie Klaus z Pensylwanii.
Uzdrowienie miało miejsce między 16 a 17 czerwca 1986 roku. Rita miała bardzo ciężką multipleks- sklerozę. Na krótko przed tym uzdrowieniem powiedziano jej mężowi, że musi poszukać jakiejś pielęgniarki, ponieważ choroba bardzo szybko postępuje. Rita była tak bardzo chora, że jedynym organem, który dobrze funkcjonował, był jej mózg. Dlatego mogła uczyć w szkole. Miała specjalny wózek inwalidzki i specjalne auto, które zawoziło ją do szkoły i przywoziło z niej.
Rita, leżąc wieczorem w łóżku, czytała jakiś artykuł o Medjugoriu. Wtedy usłyszała w swoim sercu głos: „Dlaczego nie modlisz się za siebie?” Rozejrzała się wokół, szukając tego, kto do niej mówi. Ale dzieci już spały, a mąż oglądał w innym pokoju telewizję. Powiedziała w ten sposób:
— Boże, wierzę, że Ty posyłasz Maryję do Medjugoria. Maryjo, Twój Syn przecież powiedział, że jeżeli będzie w nas wiara, będziemy mogli przenosić góry. Powiedz Swojemu Synowi, aby uzdrowił mnie tam, gdzie jestem chora.
To była cała jej modlitwa. Odczuła po niej jakby wstrząs elektryczny i spokojnie usnęła. Dopiero następnego dnia, w bardzo dramatycznych okolicznościach, zauważyła, że została uzdrowiona.
Rano, jak zwykle, wsiadła na wózek inwalidzki i pojechała na wykład do szkoły katolickiej, w której uczyła. Był to czerwiec, koniec roku szkolnego. Rita, jako inspektor była w jednej z klas, w której odbywał się wykład z religii. W czasie tej godziny lekcyjnej nauczyciel tłumaczył, że wszystkie cuda Jezusa można wyjaśnić w sposób naturalny. Kiedy to powiedział, Rita zobaczyła, jak jej nogi się ruszają i wstała. Nie wie, co działo się w drodze ze szkoły do domu. Weszła do domu, pewnie skacząc z radości i zadzwoniła do proboszcza. Powiedziała:

— Jezus mnie uzdrowił! Maryja mnie uzdrowiła!

Była w wielkiej euforii, normalna rzecz.
Proboszcz dwa razy zapytał:

— Kto dzwoni? Kto dzwoni?

Więc ona znowu mówi:

— Rita Klaus. Jezus mnie uzdrowił! Maryja mnie uzdrowiła! Mogę chodzić!

Proboszcz dobrze znał Ritę i wiedział, na co jest chora. Kiedy dotarło do niego w końcu, kto dzwoni i co mówi, powiedział:

— Rita, weź dwie tabletki! Zaraz przyjeżdżam! 

Wykorzystałem ten przykład, żeby pokazać, że to nie formuły są ważne. Oczywiście modlitwy, które wykorzystujemy w Kościele są najczęściej modlitwami naszych świętych, na przykład Faustyny, Maksymiliana czy innych, Są to modlitwy ludzi, którzy mieli głębokie doświadczenie Boga. I bardzo dobrze, że je wykorzystujemy. Ale nie możemy powiedzieć, że jakaś modlitwa jest lepsza od innej albo wyobrażać sobie, że gdybym wypowiedział tę modlitwę, to byłbym uzdrowiony, jeśli tamtą, to nie.
Myślę, że wszystko to, czego uczy nas Maryja i co zrozumiałem w Medjugoriu, można streścić w ten sposób:

Bądź wierny modlitwie. 
Kiedy jest ci dobrze — módl się. 
Kiedy jest ci źle — módl się. 
Kiedy odczuwasz radość w modlitwie — módl się.
Kiedy nie czujesz radości — również się módl.
Kiedy czujesz się radosny jak skowronek na wiosnę — módl się.
módl się, kiedy czujesz się jak okrążony lwami na pustyni. Zostań wierny modlitwie.
Zostać wiernym modlitwie — to znaczy — spotykać Boga w każdej sytuacji
Na przykład popatrzcie na relacje rodziców i dzieci. Jeżeli dzieci przychodzą do rodziców tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebują, to rodzice mają pewność, że gdy one będą miały już swoją pracę i swój dom, znikną z ich życia. Wtedy nie dają im po prostu tego wszystkiego, co mogliby im dać.
Jeżeli jednak rodzice zobaczą, że dzieci przychodzą do nich niezależnie od tego, co jest im potrzebne, przychodzą do nich dlatego, że rodzice są rodzicami i pragną przebywać w ich towarzystwie, to rodzice są pewni, że dzieci zawsze będą przychodzić. I wtedy nie będzie problemów, to, co mogą dać, dadzą, a czego nie mogą, nie dadzą. Dlatego bardzo ważne jest, abyśmy modlitwę wyzwolili od egoizmu, aby była ona spotkaniem z Bogiem.
Maryja ma na to takie swoje matczyne wyrażenie: „Módlcie się sercem”. Wielu pyta, co to znaczy. Modlić się sercem, to wcale nie znaczy, że zawsze będziemy się modlić w wielkim pokoju, z rezultatami i z takim
wielkimi zadowoleniem, które daje Bóg. Modlić się sercem, to znaczy modlić się z miłością.
Jeżeli dziś wieczorem ktoś usłyszy: „Maryja wzywa nas do modlitwy” i uświadomi sobie, że tak prawdę mówiąc, to on się nie modli i w ogóle nie ma pojęcia o modlitwie, i powie sobie: „Jeżeli Maryja mnie wzywa, to będę się modlił tak, jak umiem”, będzie to początek modlitwy sercem. To jest właśnie odpowiedź z miłością, a nie piękno tekstu czy piękno formy.
Dlatego bardzo ważna jest intencja, w której modli się Maryja każdego drugiego dnia miesiąca wraz z wizjonerką Mirjaną: modlitwa za osoby niewierzące, czyli za tych, którzy nie doznali miłości Bożej. Poprzez tę modlitwę wielu ludzi otrzymuje łaskę. Zawsze mówię pielgrzymom o tym, że jeżeli ktoś otrzymał łaskę modlitwy, to otrzymał ją właśnie dlatego, że to Maryja modliła się do Boga w tej intencji.

MODLITWA RÓŻAŃCOWA

Jedną z modlitw, do jakiej wzywa Maryja, jest modlitwa różańcowa. Wszystkie trzy części różańca świętego.
Często rozmawiałem z pielgrzymami na temat modlitwy różańcowej. Ileż to razy ludzie stawiali pytanie: „Czy to w ogóle jest możliwe?
Sto pięćdziesiąt Zdrowaś Mario... przez jeden dzień?” Maryja naprawdę tego właśnie od nas wymaga.
Oczywiście należy powiedzieć zupełnie jasno — nasz stosunek do Boga jest czynnikiem, który decyduje o naszej modlitwie.
Widzicie, modlitwa różańcowa jest najprostszym sposobem, aby być z Jezusem i z Maryją w radości, w boleści i w chwale. Jeżeli kogoś kochamy, to bardzo chętnie z nim przebywamy, ajeżeli kogoś nie lubimy, nie pragniemy jego obecności. Jeżeli ktoś jest dla nas ważny, chcemy być z nim razem, a gdy ktoś nie jest dla nas istotny, nie szukamy jego towarzystwa. Jeżeli więc pragniemy być z Jezusem i Maryją, to różaniec jest tym najprostszym sposobem.

Ze względów pedagogicznych, wychowawczych wszyscy katolicy powinni odmawiać codziennie wszystkie trzy części różańca. Nasze życie bowiem składa się właśnie tych trzech faz: z radości, boleści — mamy nadzieję — chwały. Musimy nauczyć się, jak postępować w chwilach, kiedy jest nam dobrze w tych chwilach, kiedy jest nam trudno.
Często nie umiemy zachowywać się w sytuacji, kiedy jest nam dobrze. Zapominamy wówczas jedni o drugich, zapominamy o rodzicach, zapominamy o przyjaciołach, a to oczywiście nie jest dobre. Nigdy wtedy nie pytamy:  dlaczegóż to akurat, Boże, mnie się przytrafiło?”
Musimy patrzeć, jak Maryja zachowuje się w swojej radości, abyśmy i my umieli się tak zachowywać. Dlatego też największy sens ma odmawianie tajenmic radosnych na początku dnia. Ten, kto odmawia rano tajemnice radosne różańca, uczy się, jak należy zachowywać się w stosunku do Boga i w stosunku do innych ludzi, kiedy jest mu dobrze, gdyż mówi razem z Maryją: „Oto jestem Panie” i „Niech się stanie wola Twoja”.
A w drugiej dziesiątce idzie razem z Maryją do Elżbiety, czyli do wszystkich, do których pójdzie tego dnia. Maryja nie zapomniała o Elżbiecie, gdy otrzymała wielką łaskę i została Matką Chrystusa. W tej tajemnicy uczymy się dzielić swoją radością z drugą osobą.
A w trzeciej tajemnicy radosnej widzimy, że Bóg stal się człowiekiem, że jest „Bogiem z nami”, Emmanuelem. Uczymy się właściwego stosunku do Niego i zawsze słyszymy to wezwanie: Oddać chwałę Panu i być człowiekiem dobrej woli*.
W czwartej tajemnicy radosnej widzimy, jak Maryja oddaje swojego Syna w świątyni. Jest to dla nas wezwanie, żebyśmy wszystkie dary, które otrzymujemy od Boga, zawsze oddawali Jemu do dyspozycji. I tutaj czyha na nas wielka pokusa. Kiedy praca idzie nam dobrze, to znaczy, że to nam się udało. Często więc nie przyjdzie nam nawet do głowy, żeby za to podziękować Bo-gu. Ale jeżeli wszystko idzie źle, to wtedy mówimy: „Oj, to Pan Bóg nam tego nie dał”
Tajemnice bolesne powinno się odmawiać w ciągu dnia albo wieczorem i rozważać, jak zachowuje się Jezus i Maryja, kiedy jest Im ciężko.
Pierwsza tajemnica bolesna zaczyna się tak samo jak radosna, czyli: „Niech się stanie Twoja wola, Panie”. Patrzymy na biczowanie, na cierniem ukoronowanie, na niesienie krzyża i śmierć. I kiedy widzimy Jezusa i Maryję, którzy cierpią, uczymy się, jak powinniśmy się zachowywać, kiedy sami cierpimy. Pierwszym pytaniem, które wtedy stawiamy to: „Boże, dlaczego akurat ja?”, Dlaczego to akurat mnie spotkało?” Nie trzeba się temu dziwić, gdyż cierpienie zawsze jest niewygodne. Możemy się wtedy modlić o to, abyśmy mogli wraz z Jezusem powiedzieć: niech się stanie wola Twoja.
Widzicie, kiedy patrzymy na biczowanie, musimy być świadomi tego, że my biczujemy innych i inni biczują nas. Musimy być tego świadomi i zatrzymywać to biczowanie. Być świadomymi swoich ran i ran innych ludzi.
Odmawianie tajemnic chwalebnych ma w sobie coś szczególnego. Moją radąjest, aby tajemnice chwalebne odmawiać pod koniec dnia albo przed pójściem spać. Widzicie, dobrze jest codziennie zobaczyć, w jakim kierunku zmierza nasz dzień. Odmawianie tajemnic chwalebnych może być prawdziwą terapią i leczyć dusze.
Bardzo często jest tak, że idziemy spać obciążeni jakimiś problemami. Jesteśmy zranieni, urażeni, źli, bez nadziei, bez woli, żeby wstać rano. W takich sytuacjach bardzo wielu ludzi reaguje w ten sposób, że ogląda telwizję, nie patrząc na to, na co patrzy. Trzeba na to naprawdę bardzo uważać, gdyż musimy próbować oczyścić swoją duszę, wymyć ją od środka. Jeżeli z nieczystym sumieniem, z nieczystą duszą idziemy spać, wtedy nie będziemy dobrze spali. Jeżeli idziemy spać ze zranioną duszą, wtedy będziemy spać jak ludzie zranieni. Myślę, że wielu ludzi utraciło głęboki, spokojny sen właśnie dlatego, że nie patrzy na swoją duszę.
A rozważać tajemnice chwalebne, być z Jezusem i z Maryją, to znaczy oczyścić się. Używając tu terminologii terapeutycznej, moglibyśmy powiedzieć, że tajemnice chwalebne są takim otworem, przez który wychodzi zło z naszej duszy. Nawet jeżeli cierpię, wiem, gdzie moje cierpienie będzie miało kres. Jeżeli ktoś mnie uraził, ja wiem, co mogę zrobić i jak mogę zakończyć tę sytuację.
Po zmartwychwstaniu pierwszymi słowami Jezusa były: Pokój wam. „Nie bój się — jestem tu”. Powiedział to na pewno swojej Matce. Powiedział to również kobietom, które go szukały w grobie, a potem Apostołom. Do ich serc powróciła radość. I właśnie radość była tym dowodem: Tak. Pan istnieje. Pan jest. Żyje.

Potem znowu należy spojrzeć w niebo — wniebowstąpienie — i wiedzieć, gdzie jest nasza Ojczyzna.
Modlić się o to, aby Duch Swięty zstąpił na nas. Zebyśmy mogli zakończyć każdą rzecz o właściwym czasie.
Nie jest przypadkiem, że, tak jak dwie pierwsze tajemnice części radosnej, ostatnie dwie tajemnice różańca są spojrzeniem w kierunku Maryi. Maryja kończy swoją drogę ziemską w chwale, kończy ją jako Królowa.
Widzicie, Ona jest naszą Matką i jeżeli jeszcze raz spojrzymy na całą Jej drogę, będziemy widzieć radość, boleść, ale również i chwałę.
Dlatego bardzo ważne jest, abyśmy odmawiali różaniec. Nie zawsze trzeba prowadzić rozważania tak jak ja w tej chwili. Ważne jest, aby człowiek mial dla siebie troszkę czasu i żeby przeznaczył go na modlitwę.
Ludzie często stawiają pytania:

„Czy mogę się modlić, kiedy pracuję?”, „Czy kiedy jadę autem mogę się modlić?” Często zadają te pytania osoby, które pracują w kuchni albo wykonują jakieś takie zupełnie zwykłe prace. Ja zawsze mówię:

„Gdziekolwiek w trakcie swojej pracy możesz rozmawiać z drugim człowiekiem, możesz też rozmawiać w tym czasie z Bogiem”. 

Różaniec jest takim prostym sposobem, aby być razem z Jezusem i z Maryją w różnych sytuacjach życiowych.
Wiem, że wielu ludziom przeszkadza to ciągłe powtarzanie. Przypominam sobie pewną anegdotę, która być może jest i prawdziwa, a na pewno jest pouczająca.
Przed wstąpieniem w związek małżeński narzeczeni przyszli do proboszcza na naukę. Między innymi proboszcz poruszył temat różańca. Na końcu dziewczyna stwierdziła:
— .Proszę księdza, niech się ksiądz nie obrazi, ale różaniec jest po prostu nudny. Nie mogę się tak modlić. No, cały czas powtarza się to samo. To jest po prostu nudne.
Proboszcz zachowywał się tak, jakby nie rozumiał, o co jej chodzi.
Zapytał:
Kim jest ten chłopak obok ciebie?

Ona odpowiedziała:
— No, przecież to mój narzeczony!
— Ty chcesz za niego wyjść za mąż, tak? A kocha cię?
— Mam nadzieję, że mnie kocha.
— A czy jesteś pewna, że cię kocha?
— A pewnie, że jestem pewna.
— A skąd wiesz, że on cię tak bardzo kocha?
— No, przecież mówi mi: „Kocham cię”.
— Powiedział cito tylko raz?
O nie, często mi to mówi.
— Dziesięć razy?
— O nie! Częściej! Pięćdziesiąt razy.
— I nie nudzisz się? Bo to jest też powtarzanie.
Dziewczyna w tym momencie „załapała” i stwierdziła, że będzie codziennie odmawiała różaniec.
Tam, gdzie jest miłość, tam nie ma problemów z powtarzaniem, gdyż to jest taki bardzo prosty sposób potwierdzania miłości. A tam, gdzie nie ma miłości, nie można czegoś nawet raz powiedzieć, a cóż dopiero to powtarzać.

MODLITWA W RODZINIE

Matka Boża pragnie, abyśmy odmawiali wspólnie modlitwę różańcową. Wiem, że bardzo trudno w rodzinie zorganizować czas tak, żeby wszystkie trzy części różańca świętego odmówić wspólnie. Jest jednak naprawdę bardzo ważne, aby w każdej rodzinie odmawiać przynajmniej jedną część różańca. Połączyć to na przykład ze śpiewem, jeśli ktoś potrafi śpiewać, wziąć Pismo święte i czytać teksty związane z którąś z tajemnic.
Matka Teresa zawsze mówiła, że rodzina, która się modli, jest rodziną, która wzrasta w miłości. A rodzina, która wzrasta w miłości, to rodzina, która zostaje razem. A rodzina, która zostaje razem, to rodzina, która się może modlić i tak dalej.
Poważnym problemem jest czas w rodzinie. Coraz częściej mówimy, że nie mamy czasu. Nie mamy czasu na wspólną modlitwę. Wiele rodzin w ogóle nie ma czasu na jakąkolwiek rozmowę. Rodzice już nie mają czasu, aby rozmawiać z dziećmi, a młodzi, którzy mają trzynaście, czternaście lat nie mają już o czym rozmawiać z rodzicami.
Musimy przywrócić modlitwę w rodzinie, gdyż rodzina, która się modli, będzie mogła również wychowywać w duchu Bożym. Nam Polakom i Chorwatom właśnie teraz, po czasach komunistycznych, jest to szczególnie potrzebne. Praktycznie przez pięćdziesiąt lat ideologia chciała nas sprowadzić do wymiaru zwierzęcego, chciała zabić naszego ducha, naszą wiarę. Dawała nam w zamian trochę kultury, sportu. To był może jedyny punkt, który nas odróżniał od zwierząt.
Musimy wrócić do pełnej świadomości, że jesteśmy duchem, duszą i ciałem. I tak jak nasze ciało potrzebuje pożywienia i higieny, tak samo nasza psychika, tak samo nasza dusza. Dlatego jest tak bardzo ważne to, co powiedział Papież o Medjugoriu, że wielu ludziom Medjugorie pomogło odkryć świat nadprzyrodzony.
Rodzice nie zróbcie błędu i nie sprowadźcie swoich dzieci do niższych wymiarów niż te, które zaplanował dla nas Bóg. Rodzice mówią: „My pracujemy, aby nasze dzieci miały wszystko, aby nie cierpiały tak, jak my cierpieliśmy, żeby skończyły szkolę, żeby miały dobre mieszkanie i dobrą pracę”. To wszystko oczywiście jest dobre, ale kiedy zapytamy: „Czy macie czas na modlitwę ze swoimi dziećmi?”, wtedy mówią: „Nie, nie mamy”, „Czy macie czas żeby pójść z dziećmi do kościoła?” — nie, też nie mają czasu. To jest wielkie oszustwo.
Kiedyś powiedziałem pewnemu człowiekowi: „Ty swoje dziecko sprowadziłeś do wymiaru zwierzęcia domowego. Postępujesz ze swoim dzieckiem tak, jak ze swoim psem czy kotem. Chcesz, żeby miało gdzie spać, co jeść, żeby było mu ciepło. Istnieje jednak bardzo poważna różnica. Zwierzę domowe, gdy coś zje i wypije, będzie spokojne i będzie się bardzo cieszyło, kiedy przyjdziesz. Dziecko jednak, jeżeli nie będzie wychowywane w sensie duchowym, gdy będzie starsze, kiedy się naje i napije, stanie się agresywne i będzie od ciebie uciekać. Nie będzie chciało zaakceptować tego, co ty będziesz chciał mu ofiarować.

Być może nawet nie będzie chciało przyjąć tego domu, dla którego ty się poświęcałeś i poświęciłeś swoje życie duchowe i życie duchowe swojego dziecka”. Dlatego naprawdę musimy świadomie powrócić do chrześcijańskiej modlitwy.
Wszyscy wiemy, co się działo w trakcie tych lat, kiedy panowal tu system komunistyczny. Coś, co głęboko wryło się w naszą świadomość, w naszą mentalność. Kiedy komuniści zobaczyli, że nie mogą zniszczyć wiary, wtedy powiedzieli, że wyznanie jest wolne, to znaczy wolno być wiernym, ale jest to prywatna sprawa każdego człowieka.
Wiara jest sprawą osobistą, ale nie prywatną. Jeżeli jestem wierzący, muszę pokazywać moją osobistą wiarę. Jeżeli idę do pracy albo do szkoły, nie mogę zostawić swojej wiary w domu i zachowywać się zupełnie inaczej, gdyż wiara jest bardzo glęboką, osobistą sprawą, która towarzyszy nam w każdym momencie.Widzicie, co się stało? Na ulicy można zobaczyć wszystko, oprócz tego, że ktoś się modli. Ile razy już tpowtarzałem  

„Jeżeli spotkamy na ulicy kogoś, kto ma w rękach dwie butelki piwa albo wódki, to powiemy, że jest normalny, ale jeżeli spotkamy na ulicy kogoś z różańcem w ręku, a nie ma ten człowiek osiemdziesięciu lat, wtedy mówimy, że jest nienormalny”.

Oczywiście, musimy uważać na jakieś zachowania fanatyczne, ale jeżeli będziemy odmawiać różaniec, nie możemy wpaść w fanatyzm. Maryja mówi Bogu: „Oto jestem”. A potem idzie pomagać swojej krewnej Elżbiecie. Maryja nie tkwi gdzieś w obłokach, ale idzie i pomaga. Dlatego wzywam rodziców, aby byli świadomi swojej roli, bo jeżeli nie odpowiedzą na wezwanie do modlitwy w rodzinach, bardzo trudno będzie zrozumieć dzieciom, że należy się modlić, że modlitwa jest potrzebna. Niech ojciec i matka zorganizują tę modlitwę. Modlitwa różańcowa wcale nie musi być taka zupełnie prosta, może być bardzo aktywna, może być dynamiczna, może być połączona z jakąś spontaniczną modlitwą, z pieśniami.

GRUPY MODLITEWNE

Jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Maryja prosi nas o zakładanie grup modlitewnych. Maryja wzywa nas do wspólnej modlitwy. Grupy modlitewne mogą być bardzo różne. Na modlitwie może się spotkać razem kilka rodzin: rodzice, dzieci małe i większe. Mniejsze dzieci mogą się po prostu bawić, ale te starsze mogą się modlić. Dla tych troszkę starszych dzieci byłoby to bardzo ważne doświadczenie, gdyż dość niebezpieczne jest uczucie, że matka albo ojciec na siłę zmuszają je do modlitwy. Ale jeżeli zobaczą, że ich rówieśnicy robią to samo i, że ich rodzice tego samego od nich wymagają, wtedy może im być dużo łatwiej zaakceptować modlitwę.
Kiedyś widziałem najbardziej sympatyczny dla mnie sposób modlitwy różańcowej: starsi ludzie codziennie spotykali się na modlitwie u jakiejś chorej osoby, która nie mogła chodzić. To nie musi być wcale dużo osób. Ważne, aby razem się modliły. Również dobre są grupy modlitewne młodych ludzi. Musimy być świadomi jednej sprawy. Często się złościmy, że młodzi idą do dyskoteki, do jakiś kafejek, że tracą czas. Boimy się, że wpadną w złe towarzystwo, w narkomanię, niemoralność. Popatrzmy na to, ile w mieście jest całodobowych lokali gdzie młodzi mogą przyjść, a ile jest takich miejsc gdzie można spotkać chrześcijańską grupę, która się modli i rozmawia.
Dla tych, którzy pracują za pieniądze, którzy pracują jakby dla złego — nie jest ciężko pracować całą noc. Ale znaleźć grupę ludzi świadomie czekających na mlodych, którzy nie wiedzą w jakim kierunku podążać — tego nie ma.
Myślę, że powinniśmy mieć odwagę prezentować ludziom także nocne programy. Młody człowiek szuka -dla siebie miejsca i bardzo często jedyną alternatywą jest albo jakiś bar, albo dyskoteka. Zamiast zaoferować mu coś, co mogłoby być nową formą, złościmy się, że tam idzie, ale on przecież nie ma innego wyboru. Mam nadzieję, że wielu młodych ludzi, którzy zaczęli się modlić w tej intencji, zacznie też coś robić. To powinno być normalne.
Przypominam sobie pewnego młodego człowieka, który nawrócił się w Medjugoriu. Kiedy wrócił do domu, założył grupę modlitewną i stal się naprawdę nowym człowiekiem. Jest coraz więcej młodych, którzy gromadzą się wokół niego. Opowiedział mi coś takiego.
Od kiedy zacząłem co sobotę spotykać się z młodymi ludźmi na modlitwie, wielu z tych, którzy przychodzą do kościoła na Mszę św., pyta, co mi się stało. I wiem, że za moimi plecami mówią, że coś chyba nie jest ze mną w porządku.
A ja przez wiele lat co najmniej dwie noce tygodniowo spędzałem w dyskotece. W niedzielę wstawałem w południe albo o drugiej po południu. Wstawałem oczywiście nerwowy, od razu chciałem obiad, a jeżeli był już chłodny, to złościłem się na mamę. Zjadłem czy nie zjadłem, ale od razu wychodziłem z domu. Było tak przez wiele lat i nigdy mi nikt nie powiedział: „Chłopie, to nie jest normalne”, albo: „Cojest z tobą?”A kiedy wróciłem do normalnego życia, wróciłem do rodziny i zacząłem pracować w kościele, to pytają mnie: „Co się z tobą dzieje?”
Modlitwa i zaangażowanie, nasze osobiste zaangażowanie, muszą istnieć w Kościele. Nie powinniśmy się wstydzić naszej osobistej wiary tam, gdzie jesteśmy: w szkole, w telewizji, w radio, w parlamencie. Jesteśmy do tego zobowiązani, gdyż powinniśmy strzec życia i moralności. Nie powinniśmy występować przeciwko innym, nie powinniśmy napadać na kogoś innego, ale świadczyć o tym, co posiadamy.
Mam nadzieję, że Maryja, Królowa Pokoju, pomoże wszystkim osiągnąć sukcesy w tej dziedzinie. I że oczekując oficjalnego stanowiska Kościoła, będziemy w posłuszeństwie kontynuować naszą modlitwę.

Modlitwa podyktowana przez Matkę Bożą Jelenie Wasilis z Medjugoria

0, Matko moja.
Matko dobroci, miłości i miłosierdzia, kocham Cię bezgranicznie
i ofiarowuję się Tobie.
Przez TWOJĄ dobroć i miłość, proszę, ratuj mnie.
Pragnę być Twoim. Kocham Cię niezmiemie i proszę, byś mnie otaczała Twoją opieką. Całym sercem proszę Cię, Matko dobroci, obdarz mnie Twoją dobrocią, bym przez nią zasłużył na niebo.
Proszę Cię, przez Twoją bezgraniczną miłość, pomóż mi kochać każdego człowieka tak, jak fl kochałaś Jezusa Chrystusa.
Proszę Cię również o łaskę, bym mógł być zawsze wierny Tobie.
Ofiarowuję się Tobie cały i proszę, abyś była ze mną w każdej chwili, ponieważ jesteś pełna łaski.
Pragnę o tym nigdy nie zapominać.
Gdybym miał kiedykolwiek nieszczęście odwrócić się od Ciebie, proszę, skieruj mnie na powrót ku Tobie.
Amen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz