Strony

czwartek, 30 sierpnia 2012

Płyty DVD z Rekolekcji Maryjnych

Już od jutra na furcie 
Domu Misyjnego w Swarzewie
do nabycia płyta DVD
z zapisem 
Rekolekcji Maryjnych, 
które wygłosiła s. Barbara ze 
Wspólnoty Błogosławieństw w Medjugorje
w dn. 15-17.06.2012.




Klaser zawiera 5 płyt DVD.

Fragment z płyty (Adoracja Najświętszego Sakramentu):


środa, 29 sierpnia 2012

SYRIA: APEL DO POLAKÓW O POMOC


Syryjscy chrześcijanie apelują do Polaków o pomoc. Chodzi o 12 tys. osób odciętych od ponad dwóch tygodni od wszelkiej pomocy humanitarnej. Są to mieszkańcy leżącego na pograniczu z Libanem miasteczka Rableh, które otoczone jest szczelnym kordonem, utworzonym przez odziały rządowe i powstańcze. Nie wpuszczają one do środka pomocy i strzelają do każdego, kto próbuje uciec. Ostatnio snajperzy zabili trzech mężczyzn chcących się wydostać w poszukiwaniu pomocy.
Wsparcie dla głodujących chrześcijan organizuje Papieska Fundacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie wraz z Caritas Libanu. Z Bejrutu gdzie organizowana jest pierwsza pomoc mówi ks. Waldemar Cisło, szef sekcji polskiej Kirche in Not.
„Ci ludzie od kilkunastu dni nie mają dostępu do świata, nie mają dostępu do żywności i leków, czyli do tego wszystkiego, co jest potrzebne do życia. Stąd Papieska Fundacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie wraz z Caritas Libanu apelują do wszystkich ludzi dobrej woli, w tym szczególnie Polaków o pomoc w sfinansowaniu pomocy. Na pierwsze wsparcie, gdy chodzi o zapewnienie żywności potrzeba ok. 50 tys. euro” – powiedział w rozmowie z Radiem Watykańskim ks. Cisło. Szef sekcji polskiej Kirche in Not wskazuje na niewyobrażalny dramat mieszkańców Rableh. „Różnymi sposobami próbowano przebić się przez wojskowy kordon, by dostarczyć im choćby małe porcje żywności. Próbowano ją przemycić na motocyklach niestety i ta pomoc została zablokowana, ponieważ strzelano do kierowców. W tej chwili udało się nam znaleźć kanał, którym można przekazać pomoc. Wczoraj w kierunku Rableh wyjechał pierwszy konwój z pomocą. Na małe samochody załadowano ok. 800 kg żywności i medykamentów”.
Pieniądze można wpłacać na konto Fundacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie z dopiskiem „Pomoc dla Syrii”. Jednocześnie chrześcijanie proszą, by nieustannie modlić się o pokój w tym kraju.
ING Bank Śląski o/ Warszawa
31 1050 1025 1000 0022 8674 7759
PKO BP o/Warszawa
87 1020 1068 0000 1402 0096 8990
z dopiskiem POMOC DLA SYRII

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Egzorcysta


Drodzy Przyjaciele
 
Już w od środy 29 sierpnia specjalne wydanie tygodnika Gazeta Polska z ośmiostronicowym dodatkiem
"EGZORCYSTA".
To wyjątkowe wydanie tygodnika z dodatkiem w pełni poświęconym zagrożeniom duchowym.
W numerze między innymi:
 
- Wstrząsające świadectwo rodziców opętanej od blisko 15 lat Kasi
- Rozmowa Jana Pospieszalskiego z demonologiem o.Aleksandrem Posackim
- Artykuł Roberta Tekielego na temat najbardziej powszechnych form okultyzmu wraz z opisem
- Tekst modlitwy o ochronę
 
W dodatku tym także wiele innych bardzo ważnych treści!
 
Chciałbym zwrócić się do każdego z Was z prośbą o pomoc w przekazaniu tej informacji do Waszych wspólnot, parafii, znajomych, a może do ludzi którym zagraża okultyzm.
Prześlijcie treść tego maila gdzie tylko możecie!
W opowieści Pani Anny, matki opętanej Kasi znajdziecie historię wejścia w okultystyczne praktyki nieświadomie, a skutkiem tego jest opętanie jej córki. Chcemy aby jak najwięcej ludzi było świadomych !
 
Jeśli możecie nam pomów w akcji informacyjnej proszę o pozostawienie swojego kontaktu na:
lub bezpośredni kontakt telefoniczny ze mną pod nr:
607 731 731
 
Formy pomocy są bardzo różne. Od rozsyłania smsów oraz maili, przez rozdawanie ulotek (mamy 200tys) po zaangażowanie sprzedawców w kioskach i sklepach z prasą. Jeśli chcielibyście zaproponować inną formę pomocy - proszę o telefon lub sms. Cieszymy się z każdej rady i nawet najmniejszej pomocy!
 
Gotową treść sms’a do rozesłania, prześlę każdemu kto napiszę do mnie w tej sprawie na mój nr tel.
Oto spot radiowy który możecie umieszczać na swoich stronach internetowych, facebook’u a może w swoich stacjach radiowych:
 
Tygodnik Gazeta Polska z dodatkiem „EGZORCYSTA” w sprzedaży od 29 sierpnia do 4 września włącznie do kupienia w sieciach Statoil, Empik, kioskach Ruchu, Kolportera, Garmond Press oraz w supermarketach.
 
 
Bardzo dziękuję za wasze wsparcie!
Dominik Tarczyński
Tel: 607 731 731
 

Oto jest dzień ...

Już tylko pozostały dwa tygodnie dzielące nas od wyjazdu do naszej Matki Królowej Pokoju w Medjugorje. Przypomnijmy sobie czas Festiwalu Młodych w Medjugorje i zaśpiewajmy razem z młodymi "Oto jest dzień" - naszego pobytu u Matki!

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!




niedziela, 26 sierpnia 2012

Tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego

Tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego


(Tekst został napisany przez kard. Stefana Wyszyńskiego, a śluby zostały złożone na Jasnej Górze przez naród polski 26 sierpnia 1956.)

Wielka Boga-Człowieka Matko, Bogarodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo Królowo świata i Polski Królowo

Gdy upływa trzy wieki od radosnego dnia, w którym zostałaś Królową Polski, oto my, dzieci Narodu Polskiego i Twoje dzieci, krew z krwi przodków naszych, stajemy znów przed Tobą, pełni tych samych uczuć miłości, wierności i nadziei, jakie ożywiały ongiś Ojców naszych.
My, Biskupi Polscy i Królewskie Kapłaństwo, lud nabyty Zbawczą Krwią Syna Twego, przychodzimy Maryjo znów do Tronu Twego, Pośredniczko Łask Wszelkich, Matko Miłosierdzia i wszelkiego pocieszenia.
Przynosimy do stóp Twoich całe wieki naszej wierności Bogu, Kościołowi Chrystusowemu - wieki wierności szczytnemu posłannictwu Narodu, omytego w wodach Chrztu św.
Składamy u stóp Twoich siebie samych i wszystko, co mamy: rodziny nasze, świątynie i domostwa, zagony polne i warsztaty pracy, pługi, młoty i pióra, wszystkie wysiłki myśli naszej, drgnienia serc i porywy woli.
Stajemy przed Tobą pełni wdzięczności, żeś była nam Dziewicą Wspomożycielką wśród chwały i wśród straszliwych klęsk tylu potopów. Stajemy przed Tobą pełni skruchy, w poczuciu winy, że dotąd nie wypełniliśmy ślubów i przyrzeczeń ojców naszych.
Spojrzyj na nas, Pani Łaskawa, okiem Miłosierdzia Twego i wysłuchaj potężnych głosów, które zgodnym chórem rwą się ku Tobie z głębi serc wielomilionowych zastępów oddanego Ci Ludu Bożego.
KRÓLOWO POLSKI, ODNAWIAMY DZIŚ ŚLUBY PRZODKÓW NASZYCH I CIEBIE ZA PATRONKĘ NASZĄ I ZA KRÓLOWĘ NARODU POLSKIEGO UZNAJEMY.
Zarówno siebie samych, jak wszystkie ziemie polskie i wszystek Lud p o l e c a m y Twojej szczególnej opiece i obronie.
Wzywamy pokornie Twej pomocy i miłosierdzia w walce o dochowanie wierności Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego Pasterzom. Ojczyźnie naszej świętej, Chrześcijańskiej Przedniej Straży, poświęconej Twojemu Sercu Niepokalanemu i Sercu Syna Twego. Pomnij Matko, Dziewico, przed Obliczem Boga, na oddany Tobie Naród, który pragnie nadal pozostać Królestwem Twoim pod opieką Najlepszego Ojca wszystkich narodów ziemi.
  • Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym.
    Lud mówi: Królowo Polski - przyrzekamy!
  • Matko Łaski Bożej, przyrzekamy Ci strzec w każdej duszy polskiej daru łaski, jako źródło Bożego życia. Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga, aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego, aby stał się Domem Bożym i Bramą Niebios dla pokoleń wędrujących przez polską ziemię - pod przewodnictwem Kościoła katolickiego - do wiecznej Ojczyzny.
    Lud mówi: Królowo Polski - przyrzekamy!
  • Święta Boża Rodzicielko i Matko Dobrej Rady. Przyrzekamy Ci z oczyma utkwionymi w żłóbek Betlejemski, że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia. Walczyć będziemy w obronie każdego dziecięcia i każdej kołyski równie mężnie, jak ojcowie nasi walczyli o byt i wolność Narodu, płacąc obficie krwią własną. Gotowi jesteśmy raczej śmierć ponieść, aniżeli śmierć zadać bezbronnym.
    Dar życia uważać będziemy za największą łaskę Ojca Wszelkiego Życia i za najcenniejszy skarb Narodu.
    Lud mówi: Królowo Polski - przyrzekamy!
  • Matko Chrystusowa i Domie Boży. Przyrzekamy Ci stać na straży nierozerwalności małżeństwa, bronić godności kobiety, czuwać na progu ogniska domowego, aby przy nim życie Polaków było bezpieczne. Przyrzekamy Ci umacniać w rodzinach królowanie Syna Twego Jezusa Chrystusa, bronić czci Imienia Bożego, wszczepiać w umysły i serca dzieci ducha Ewangelii i miłości ku Tobie, strzec Prawa Bożego, obyczajów chrześcijańskich i ojczystych. Przyrzekamy Ci wychować młode pokolenie w wierności Chrystusowi, bronić go przed bezbożnictwem i zepsuciem i otoczyć czujną opieką rodzicielską.
    Lud mówi: Królowo Polski - przyrzekamy!
  • Zwierciadło Sprawiedliwości. Wsłuchując się w odwieczne tęsknoty Narodu, przyrzekamy Ci kroczyć za Słońcem Sprawiedliwości Chrystusem Bogiem naszym. Przyrzekamy usilnie pracować nad tym, aby w Ojczyźnie naszej wszystkie Dzieci Narodu żyły w miłości i sprawiedliwości, w zgodzie i pokoju, aby wśród nas nie było nienawiści, przemocy i wyzysku.
    Przyrzekamy dzielić się między sobą ochotnie plonami ziemi i owocami pracy, aby pod wspólnym dachem Domostwa naszego nie było głodnych, bezdomnych i płaczących.
    Lud mówi: Królowo Polski - przyrzekamy!
  • Zwycięska Pani Jasnogórska. Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi.
    Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości.
    Przyrzekamy zdobywać cnoty wierności i sumienności, pracowitości i oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej.
    Lud mówi: Królowo Polski - przyrzekamy!
  • Królowo Polski, ponawiamy śluby Ojców naszych i przyrzekamy, że z wszelką usilnością umacniać i szerzyć będziemy w sercach naszych i w polskiej ziemi cześć Twoją i nabożeństwo do Ciebie.
    Bogurodzico Dziewico, wsławiona w tylu świątyniach naszych a szczególnie w Twej Jasnogórskiej Stolicy.
    Oddajemy Tobie szczególnym aktem miłości każdy polski dom i każde polskie serce, aby chwała Twoja nie ustawała w ustach naszych dnia każdego, a zwłaszcza w dni Twoich świąt.
    Przyrzekamy Ci iść w ślady Twoich cnót, Matko-Dziewico i Panno Wierna, i z Twoją pomocą wprowadzać w życie nasze przyrzeczenia.
    Lud mówi: Królowo Polski - przyrzekamy!
W wykonaniu tych przyrzeczeń widzimy ŻYWE WOTUM NARODU, milsze Ci od granitów i brązów. Niech nas zobowiązują do godnego przygotowania serc naszych na Tysiąclecie Chrześcijaństwa Polski.
W przededniu Tysiąclecia Chrztu Narodu naszego chcemy pamiętać o tym, że Ty pierwsza wyśpiewałaś narodom hymn wyzwolenia z grzechu, że Ty pierwsza stanęłaś w obronie maluczkich i łaknących i okazałaś światu Słońce Sprawiedliwości, Chrystusa Boga naszego.
Chcemy pamiętać o tym, że Ty jesteś Matką naszej Drogi, Prawdy i Życia, że w Twoim Obliczu Macierzyńskim najpewniej rozpoznamy Syna Twego, ku któremu nas wiedziesz niezawodną dłonią.
Przyjm nasze przyrzeczenia, umocnij je w sercach naszych i złóż przed Obliczem Boga w Trójcy Świętej Jedynego. W Twoje dłonie składamy naszą przeszłość i przyszłość, całe nasze życie narodowe i społeczne, Kościół Syna Twego i wszystko, co miłujemy w Bogu.
Prowadź nas poprzez poddaną Ci Ziemię Polską do bram Ojczyzny Niebieskiej. A na progu nowego życia sama o k a ż nam Jezusa, błogosławiony Owoc żywota Twego. Amen.

Ivan: sekrety będą czasem próby


Kiedy zaczną się wypełniać tajemnice Marii Panny (każdy z widzących miał otrzymać po 10 tajemnic) będzie to wielka próba dla Kościoła katolickiego, dla świata i dla wiernych. W jakimś wymiarze przedsmak tego mamy już dzisiaj, mówi Widzący Ivan Dragicevic z Medjugorje, który wzywa wszystkich do modlitwy o urzeczywistnienie planów Maryi, nawet ich nie znając.
medjugorje jasnowidz wizjonerka veggente Voyant seher vidioci Ivan Dragićević Radio Maria wywiad 14 sierpnia 2012j
Ivan Dragicevic
Czas próby ale i wzrostu kościoła będzie w momencie wypełniania się powierzonych przez Maryję tajemnic. A przedsmak tego jest już obecny, wizjoner Ivan Dragićević powiedział w Radiu Maryja 14 sierpnia. (włoskie radio)

"Ivan,  czy to jest prawda, że wyjawienie tajemnic będzie czasem wielkiej próby dla Kościoła i dla świata?" Zapytał dyrektor Radia Maryja ks. Livio Fanzaga.



- Czy będzie to czas próby wiary ludzi?" Absolutnie tak. Zgadzam się całkowicie. W odniesieniu do tajemnic nie możemy nic powiedzieć. Mogę tylko powiedzieć, że jest to bardzo ważny czas. W sposób szczególny jest to ważny czas dla Kościoła. Wszyscy powinniśmy modlić się o ich wypełnienie"odpowiedział Ivan.
"W jakimś małym stopniu te tajemnice wypełniają się teraz"  odpowiedział.
Papież Benedykt XVI 16 Rok Wiary
Papież Benedykt XVI ogłosił Rok Wiary w dniu 16 października 2011 roku. Rozpocznie się 11 października tego roku, a zakończy w dniu 24 listopada 2013
- "I być może z tego powodu, Papież Benedykt XVI, inspirowane przez Madonnę, ogłosił "Rok Wiary"?
"Myślę, że Papież jest prowadzony bezpośrednio przez ręce Maryi Panny, i tu zgadzam się z tobą. On prowadzi swój Kościół, i to, co się tu dzieje jest przenoszone na cały świat. "
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku, Ivan zaleca i zachęca ludzi, aby modlili się w intencjach Najświętszej Maryi. Powiedział, że nie zna, w całości  planu Maryi, ale to nie zwalnia ani go ani innych od bycia współodpowiedzialnymi za jego realizację:
Maryja nasza pani tihaljina medjugorje
Ivan Dragicevic: "Nie wiem, jaki jest dokładnie ten plan Najświętszej Maryi, ale to nie znaczy, że nie mam się modlić za realizację tego planu. Nie musimy wiedzieć wszystko, ale musimy się modlić i starać się spełnić żądania Matki Bożej. "
"Madonna ma plan dla świata. Matka Boża ma plan razem z Kościołem. Matka Boża ma plan dla tej parafii. Ale ona zaprasza nas wszystkich do udziału, ponieważ każdy z nas jest częścią tego planu. Matka Boża mówi: "Ja jestem z wami, a wraz z tobą chcę zrealizować ten plan. Dlatego zdecyduj się na dobro, na walkę z grzechem i ze złem "  powiedział Ivan w Radio Maryja.
"Widzisz, kiedy mówimy o tym planie Madonny, mogę powiedzieć, że nie wiem, jaki jest dokładnie ten plan Najświętszej Maryi, ale to nie znaczy, że nie mam się modlić w intencji realizacji tego planu. Nie musimy wiedzieć wszystkiego, ale musimy się modlić i starać się spełnić żądania Matki Bożej. Jeśli Madonna sobie tego życzy, musimy przyjąć tę prośbę naszej Matki . "
Jakob Marschner
źródło:http://www.medjugorjetoday.tv

sobota, 25 sierpnia 2012

Orędzie z 25.08.2012 dla Mariji


Drogie dzieci! Również dzisiaj z nadzieją w sercu modlę się za was i dziękuję Najwyższemu za każdego z was, kto przyjął sercem moje orędzia. Dziękujcie miłości Bożej, że każdego z was mogę kochać i prowadzić, również ku nawróceniu, poprzez moje Niepokalane Serce. Otwórzcie wasze serca i zdecydujcie się na świętość, a nadzieja zrodzi radość w waszych sercach. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.


„Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.
Benedykt XVI, papież
Nie jest naszą intencją autorytatywne orzekanie o prawdziwości i autentyczności objawień w Medjugorje. To bowiem należy do kompetencji władz kościelnych. Tę samą ostrożność, ale bez nieuzasadnionego uprzedzenia, pragniemy zachować również w odniesieniu do orędzi. Decyzja władz kościelnych jaka w przyszłości nastąpi będzie decyzją obowiązującą nas wszystkich której się podporządkujemy.

Cud Eucharystyczny - Ludbreg


Ludbreg jest miasteczkiem, liczacym 3500 mieszkańców. Położony jest pomiędzy dwoma wiekszymi miastami - Varazdin i Koprivnica. Miasteczko jest bardzo stare; już od czasów rzymskich istniały tutaj koszary wojskowe Castrum lovia. Stąd pochodzi legenda, że Ludbreg znajduje się w centrum świata (Centrum mundi), ponieważ dwa wielkie miasta Europy - Budapeszt i Wiedeń są oddalone od niego dokladnie 225 km. Ten fakt został odnotowany na rynku starego miasta. Prawdopodobnie już w 381 roku na tych terenach istniała diecezja. W dokumentach datowanych na ten rok jest zapisane imię biskupa Amencjusza.
Zaraz po przybyciu i chrzcie Chorwatów powstała tutaj wspólnota wiernych. W pierwszych zapisach w zagrzebskiej diecezji z roku 1334 wzmiankowano już o parafii Najświętszej Trójcy i kościele w Ludbregu. Dzisiejszy kościół parafialny zostat zbudowany w 1410 roku na fundamentach starej bazyliki rzymskiej. Rok później zdarzyl się cud eucharystyczny: pewien kapłan, którego imie dziś nie jest już znane, odprawiając Msze św. w kaplicy Krzyża Świętego (na zamku Batthany), zwątpił w przemienienie chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Wątpiąc, na własne oczy zobaczył w kielichu prawdziwą ludzką krew. Kapłan bardzo się przestraszył i przy pomocy murarza ukrył relikwie Najświętszej Krwi Chrustusowej. Umierając na łożu śmierci wyznał tajemnice o cudzie, i wskazał miejsce ukrycia relikwii. Wierni od razu zaczęli czcić relikwie, składać śluby. Cuda jakie sie zdarzały (za wstawiennictwem Najswietszej Krwi) zostały spisane w tzw. Liber miraculorum - Księdze cudów.
W miedzy czasie wegierski szlachcic z Lentyja, Jan Sech, wysłał relikwie wraz ze pisanymi świadectwami Ojcu Świętemu do Rzymu. W roku 1513 papiez Leon X wydal bulle, w której publicznie i uroczyście ogłosił autentyczność relikwii i pozwolil na jej czczenie.
W okresie baroku kościół parafialny został całkowicie odnowiony i powiększony. W 1779 roku został zbudowany mur obronny wokół kościoła jako ochrona przed tureckimi najazdami. W roku 1721 hrabina Eleonora Strattman ofiarowała bardzo drogocenną monstrancje ozdobioną szlachetnymi kamieniami, w której do dzis przechowywuje się relikwie Najświętszej Krwi Pańskiej. W XVIII wieku wybuchła epidemia trądu w rejonie Moslawiny; dlatego Chorwacki Sejm złożył ślubowanie - jeżeli Bóg zachowa  lud chorwacki przed epidemią, wtedy Sejm zbuduje kościół Chrystusowego Grobu w miejscu gdzie się przechowywuje najcenniejszy skarb Królestwa chorwackicgo, czyli w Ludbregu. Upłynęło sporo czasu gdy zaczęto wypełniać złożony ślub. Po kilku nieudanych próbach budowy, przed drugą wojną światową, zagrzebski arcybiskup, błogosławiony kardynał Alojzy Stepinac, rozpoczął akcje zbierania środków na budowę. Ale władze komunistyczne nie zezwoliły na budowę; oprócz tego kościół musiał się zająć rannymi przywożonymi z frontu. Błogosławiony arcybiskup zdecydował zebrane środki wykorzystać na budowę ,,domu karitasu parafialnego" obok plebani. Dom ten po wojnie zostat odebrany kościołowi przez władze komunistyczne. Kilka lat temu Kościół z powrotem odzyskał dom i dziś służy pierwszoplanowemu celowi.
Po wyborach demokratycznych w 1990 roku była możliwa budowa Sanktuarium, budowę zaczęto w 1993 roku, gdyż kościół parafialny był już za mały dla coraz wiekszej liczby pielgrzymów.
Budowa kaplicy została zakończona w 1994 roku, a towarzyszyły jej ciągle niesamowite ofiary i trudności. Ówczesny arcybiskup zagrzebski, kardynal Franciszek Kuharic postanowił, by kaplica została poświęcona nie tylko Męce Chrystusowej oraz Jego Grobowi lecz także by zostało podkreślone Jego Zmartwychwstanie. Dlatego w kaplicy odnajdujemy dziś obraz ukrzyżowanego Chrystusa otoczonego aniołami, którzy zbierają Najświętszą Krew do kielichów; pod ołtarzem znajduje się statua Chrystusa złożonego do grobu; a w rogu kaplicy znajduje się mozaika zmartwychwstania Pańskiego. W pobliżu znajduje się czternaście stacji drogi Krzyżowej, a każda stacja jest swoistego rodzaju kapliczką z dwoma konfesjonałami. Odpust w Sanktuarium odbywa sie w pierwszą niedzielę września, w tzw. ,,Świętą niedziele" oraz dzień wczesniej, w ,,Świętą sobotę". Gromadzą sie wtedy liczni pielgrzymi ze wszystkich stron Chorwacji, Węgier, Slowenii, Polski oraz innych krajów.
Pielgrzymi mogą przyjechać pociągiem przez Varaždin, albo z Zagrzebia przez Koprivnice. Samochodem można dojechac z Koprivnicy, lub autostradą z Zagrzebia przez Varaždin. Relikwia Najświętszej Krwi Chrystusowej jest znakiem, aby umocnić się w wierze, że On jest rzeczywiscie z nami do skończenia świata, własnie w Eucharystii. Nie wolno nam zapomnieć, jak mówi Pismo święte: ,,odkupionymi zostaliśmy - nie srebrem lub złotem, lecz Przenajświętszą Krwią Chrystusową, niewinnego i czystego Baranka Bożego". Tak wysoką cenę zapłacił za nas Syn Boży. 

Niech będzie błogosławiona Krew Chrystusowa na wieki!

czwartek, 23 sierpnia 2012

24-25 sierpnia 2012 – VIII czuwania na Jasnej Górze


Drodzy uczestnicy Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę,
 Serdecznie zapraszamy na kolejne, ósme już Czuwanie Modlitewne Krucjaty Różańcowej na Jasnej Górze!

Wspólna modlitwa rozpocznie się w piątek 24 sierpnia, jak zwykle po Apelu Jasnogórskim, a zakończy następnego dnia nad ranem. Zachęcamy wszystkich do przybycia i modlitwy za naszą Ojczyznę! Na naszej stronie www znajdziecie Państwo do pobrania plakat informujący o czuwaniu:http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/2012/08/24-25-sierpnia-viii-czuwanie-na-jasnej-gorze/. Prosimy o jego rozpowszechnienie – wydrukowanie oraz rozklejenie w często uczęszczanych miejscach.
Zachęcamy do licznego udziału w modlitwie u stóp naszej Przenajświętszej Matki, w przeddzień Uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej. Wspólnie z nami po raz kolejny będzie czuwał Ksiądz Arcybiskup Andrzej Dzięga.
Przesyłamy Państwu informacje o wolnych miejscach w autokarach jadących na Jasną Górę:
POZNAŃ – wszystkie osoby z Poznania i okolic pragnące udać się autokarem na Jasną Górę prosimy o kontakt pod numerem 501 232 187 lub bezpośrednie zgłoszenia w księgarni Sursum Corda przy ul.Rynek Łazarski 1.
ZAMOŚĆ – chętnych do udziału w czuwaniu prosimy o kontakt z Panem Krzysztofem Sową, tel.696 438 136. Wyjazd z Zamościa, parking przy PZU 24 sierpnia o godz.15.00. Powrót 25 sierpnia ok.godz.13.00. Koszt pielgrzymki 55-85 zł (zależnie od liczby pielgrzymów).
WARSZAWA-PRUSZKÓW Wyjazd z Warszawy o godz. 16:00 spod kościoła Św. Jakuba – Pl..Narutowicza Wyjazd z Pruszkowa o godz. 17:00 spod kościoła Św. Kazimierza – ul. Kraszewskiego 23 Kontakt: Sławomir Remus, tel. 880 260 676.
Do zobaczenia na Jasnej Górze!
Niech nikogo nie zabraknie!

środa, 22 sierpnia 2012

Modlitwa o wypełnienie woli Bożej

Obdarz mnie Twoją łaską, łaskawy Jezu, aby była ze mną i pozostawała we mnie aż do końca. Daj, abym zawsze pragnął i chciał tylko tego co Tobie odpowiada i co Tobie miłe. Niech Twoja wola będzie moją, a moja niech zawsze podąża za Twoją i z nią współbrzmi najlepiej. Niechaj chcę tego, co i Ty, i tego samego nie chcę, abym nawet nie potrafił chcieć albo nie chcieć inaczej, niż Ty chcesz, czy nie chcesz. Daj mi umrzeć dla wszystkiego, co jest na świecie, znaleźć radość w tym, aby być wzgardzonym dla Ciebie i nie znanym za życia. Daj mi ponad wszystko, co upragnione, spocząć w Tobie i w Tobie ukoić serce. Ty jesteś prawdziwy pokój serca, Tyś jedyne odpocznienie; poza Tobą wszystko jest trudne i niespokojne. W tym pokoju, tylko w nim, a więc w Tobie jedynym, najwyższym i wiekuistym dobru, niech zasnę i odpocznę. Amen.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Uwaga na wilki w owczej skórze!!!

4 A Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: „Baczcie, żeby was nikt nie wprowadził w błąd; 5 bo wielu przyjdzie, powołując się na moje imię i mówiąc: ‚Ja jestem Chrystusem’; i w błąd wprowadzą wielu.(Mt, 24:4-6)


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

Nazywam się Jacek Duliński jestem teologiem katolickim, jestem zaniepokojony działalnością ośrodka rekolekcyjnego w LUBINIU jest on miejscem propagowania buddyzmy ZEN są sprowadzani guru z Japonii przeprowadzane są inicjacje buddyjskie wśród kleru jaki i pośród katechetów. Najgorsze jest to że ktoś skierował katechetów naszej archidiecezji do tego ośrodka.  Proszę zainteresować się tą sprawą.

Proszę o informację kto skierował Katechetów na rekolekcje prowadzone w ośrodku propagującym synkretyzm religijny.

Jak to jest możliwe że adepci buddyzmu ZEN prowadzą rekolekcje.

Z strony internetowej:

OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ W KLASZTORZE BENEDYKTYNÓW W LUBINIU - Centrum synkretyzmu religijnego.

www.benedyktyni.net/medytacja/index.htm

Synkretyzm religijny - rekolekcje dla katechetów prowadzą adepci ZEN

Informujemy o terminach odosobnień dla grup indywidualnych:
26.05-28.05 - sesja dla katechetów archidiecezji poznańskiej
08.06-10.06 - sesja dla grupy z Torunia
22.06-24.06 - sesja dla grupy z Łodzi
28.06-01.07 - sesja dla grupy z Warszawy
Informujemy, że z przyczyn organizacyjnych spotkanie z Roshi Jakusho Kwong w Lubiniu odbędzie się 20 -21 lipca 2012, podczas długiej sesji wakacyjnej. Za zmiany serdecznie przepraszamy.
Roshi Jakusho Kwong jest mnichem i mistrzem zen w tradycji japońskiego zen soto. Przez wiele lat praktykował z Shunryu Suzuki roshi (w Polsce znanego jako autora jednej z najlepszych współczesnych książek na temat zen "Umysł zen, umysł początkującego").
Po śmierci nauczyciela kontynuował naukę, otrzymał przekaz dharmy od Hoitsu Suzuki roshi - syna i spadkobiercy Shunryu Suzukiego.
Roshi Kwong urodził się w 1935 roku w rodzinie chińskiej w USA w Kalifornii. Wraz z żoną Shinko wychowali tam czterech dziś już dorosłych synów. Pod koniec lat siedemdziesiątych roshi Kwong otworzył ośrodek zen na górze Sonoma w północnej Kalifornii - Sonoma Mountain Zen Center - który prowadzi do dziś,www.smzc.net.
Zgodnie z wieloletnią tradycją pobytów w Polsce Roshi będzie gościł w Opactwie Benedyktynów w Lubiniu. Spotkanie w sobotę 21 lipca o godz: 9:30 będzie miało charakter otwarty. Zapraszamy serdecznie wszystkich, którzy chcieliby uczestniczyć w sobotnim spotkaniu. Ze względu na trwającą w tych dniach sesję medytacyjną niestety nie możemy zagwarantować dodatkowych noclegów.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Przez osiem lat nosiłam pierścień atlantów



Świadectwo

„Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną…”. Mogłoby się wydawać, że to pierwsze przykazanie Boże trudno złamać. Przecież wierzymy w Boga Trójjedynego, staramy się przestrzegać pozostałych przykazań itd. A jednak okazuje się, że właśnie to przykazanie łamiemy nagminnie.
 
Przez osiem lat nosiłam na palcu pierścień atlantów. Ale od początku… Miałam kłopoty ze zdrowiem i poradzono mi, żeby udać się do bioenergoterapeuty, który słynął ze skutecznej pomocy ludziom (przynajmniej tak opowiadano).
Pojechałam. Poddałam się kilku seansom. Oprócz tego zaproponowano mi kupno i noszenie pierścienia atlantów. Użyto nawet różdżki, aby wybrać odpowiedni palec, na którym ten pierścień miał się okazać najskuteczniejszy. Pełna optymizmu wróciłam do domu i nosiłam na palcu swój nowy nabytek.(…) Na początku zdjęłam z szyi medalik, bo jakoś tak zaczął mi przeszkadzać. O modlitwie nie było mowy, opuszczałam też Msze święte. Coraz częściej miewałam do Pana Boga pretensje o wszystkie niepowodzenia, które mnie spotykały. W końcu zaczęłam bluźnić przeciwko Niemu. Stałam się bardzo nerwowa. Moje reakcje i wybuchy złości były nieproporcjonalnie silne i agresywne w stosunku do ich przyczyny. Miałam poczucie braku sensu życia, towarzyszyło mi nieustannie uczucie niepokoju i zagrożenia. Nękały mnie także przykre sny – często koszmary – po których zrywałam się po nocach i długo nie mogłam zasnąć.

Zło, które rodziło się we mnie, dotykało nie tylko mnie, ale również moich najbliższych. Stałam się podejrzliwa wobec wszystkich i wszystkiego. Miałam wrażenie, że każdy spotykany przeze mnie człowiek chce mnie tylko wykorzystać. I w jakimś sensie rzeczywiście – osoby, które nie były wobec mnie szczere, lgnęły do mnie niczym osy do słodkiego. (Przynajmniej tak mi się wydawało). Byłam skłócona z całą niemal rodziną; odczuwałam również, że ci, których dotychczas uważałam za przyjaciół, omijają mnie z daleka. Cierpiałam straszne osamotnienie, niezrozumienie i było mi z tym bardzo źle. Coraz mocniej separowałam się od otoczenia i tworzyłam wokół siebie nieprzekraczalną barierę. Ogarniało mnie przygnębienie, pesymizm, bezsilność, a nawet depresja z towarzyszącymi jej myślami samobójczymi. Sama sobie źle życzyłam. Czułam się zupełnie bezsilna i załamana, zupełnie jakbym weszła w ślepy zaułek, z którego nie ma wyjścia. Nie potrafiłam się śmiać i drażnił mnie nawet śmiech innych. Jednym słowem – był to koszmar, który trwał i nie mógł się skończyć.
 
Zaczęłam na siłę szukać jakichś środków zaradczych – czytałam horoskopy, odwiedzałam wróżki, korespondowałam nawet z tzw. medium. Owocem tej korespondencji miało być stopniowe wprowadzanie mnie w okultyzm, ale… 
Dwa i pół roku temu wyjechałam do Francji, oczywiście z pierścieniem na palcu. Tuż po moim wyjeździe zmarła moja Mama. To był dla mnie olbrzymi cios. Dopiero wtedy coś mną potrząsnęło i zaczęła mnie dosięgać łaska Boża. Poszłam do spowiedzi i postanowiłam, że będę odtąd jak najczęściej – w miarę możliwości – chodzić na Mszę świętą.

Założyłam też na szyję Cudowny Medalik, który kupiłam w Sanktuarium przy ulicy du Bac. Dzięki temu wielokrotnie odczuwałam pomoc Matki Bożej, której powierzyłam się pod opiekę jako Mamie – po śmierci mojej ziemskiej Mamy. Doświadczyłam wówczas ogromu Bożego miłosierdzia i obiecałam Panu, że już nigdy od Niego nie odejdę. Nadal jednak nosiłam na palcu ten pierścień, będąc zupełnie nieświadomą jego złego wpływu…
 
I stało się: poznałam człowieka, o którym myślałam, że to sam Pan Bóg postawił go na mojej drodze. Mężczyzna ów deklarował, że chce poznać Pana, przyjąć chrzest i pozostałe sakramenty; cytował nawet słowa z moich modlitw. Byłam pewna, że to Pan mi go dał, i cieszyłam się, że przyprowadzę zbłąkaną owieczkę do Jego stada.Tymczasem stało się, niestety, zupełnie inaczej: to znów ja zdradziłam Pana Boga, a poszło mi to tak strasznie łatwo, że aż sama byłam zaskoczona – tym bardziej że miałam świadomość, jak źle było mi wcześniej bez Niego. Otóż z biegiem czasu mój przyjaciel zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze.
 
Bardzo mnie poniżał, a nawet bił. Dwukrotnie omal mnie nie zabił – patrząc na jego twarz, wykrzywioną z nienawiści (w uniesionej nad moją głową ręce trzymał jakiś łom), widziałam niemal szatana. Miałam wrażenie, że to właśnie szatan mówi do mnie: „Widzisz, a obiecałaś Panu Bogu, że Go nie zdradzisz! I tak łatwo dałaś się oszukać!”. Niemalże fizycznie czułam szyderczy śmiech szatana prosto w moją twarz... I właśnie w tym momencie, będąc bezsilną i – zdawałoby się – całkowicie zależną od swego oprawcy, zaczęłam z głębi duszy wołać do Maryi o ratunek. I otrzymałam pomoc! Całkowicie uwolniłam się od tego człowieka i znów wróciłam na Boże ścieżki.Zauważyłam u siebie poprawę, choć wciąż jeszcze wracały do mnie stany depresyjne, a z drugiej strony miewałam też napady agresji. Było mi z tym źle. Zaczęłam myśleć o wizycie u psychologa, ale wcześniej błagałam Pana Jezusa, aby to On mnie leczył. Oddałam się też w opiekę Matce Bożej.
 
I nadszedł wreszcie dzień, gdy – sama nie wiem, skąd przyszło mi to do głowy – zdjęłam z palca pierścień atlantów i położyłam go na półce. Potem coś mnie powstrzymywało przed ponownym założeniem go. Tak przeleżał kilka tygodni, aż przeczytałam artykuł w Miłujcie się! o pierścieniu atlantów; dopiero wtedy zrozumiałam, jakie było źródło tych wszystkich moich nieszczęść. W Paryżu, przy katedrze Notre Dame, jest plac św. Michała. Postanowiłam wrzucić pierścień do Sekwany właśnie tam, ufając, że pod strażą św. Michała nikomu już nie zrobi krzywdy. W tym miejscu gorąco pragnęłabym też ostrzec wszystkie te osoby, którym kiedyś reklamowałam ten pierścień: ani trochę nie wierzcie w jego rzekomo uzdrawiającą moc, bo to prostu ogłupiający, szatański wynalazek!
A co do spraw zdrowotnych – w ciągu tych ośmiu lat noszenia pierścienia atlantów przeszłam dwie operacje (i to właśnie tego, na co kiedyś „leczył” mnie bioenergoterapeuta…), a wkrótce czeka mnie jeszcze jedna. Teraz już jednak wiem, pod czyją jestem opieką. Odzyskałam spokój duszy i poczułam niesamowitą ulgę. Postanowiłam, że już nigdy w życiu nie przyjmę żadnego amuletu czy choćby nawet wisiorka niewiadomego pochodzenia.
 
Nie pójdę już nigdy więcej do żadnej wróżki, żadnego bioenergoterapeuty ani nie będę czytać horoskopów. Kiedy ostatecznie zdałam sobie sprawę z tego, na jakie niebezpieczeństwa byłam narażona, ile razy Pan udzielał mi łaski, bym mogła uwolnić się od wszystkiego, co mi szkodzi, i jak bardzo blisko przy mnie była Najświętsza Pani ze swoją opieką – moje serce napełniło się taką wdzięcznością, że aż trudno mi ją ująć w słowa. Chwała Bogu Jedynemu!
 
Barbara

za: http://www.katolik.pl

sobota, 18 sierpnia 2012

Świadectwa ludzi umierających - cz. IV


ŚWIADECTWO UMIERAJĄCEGO DAWIDA 

OPIS PRZYPADKU:

Nazywam się David i mieszkam na Hawajach. Mam 32 lata i przeżyłem NDE. Nie rozmawiałem o moim przeżyciu w żadnych grupach wsparcia, choć moje przeżycie przyniosło znaczące zmiany w moim życiu. Czasami nawet wydawało mi się, że zwariowałem. Wiem jednak, że to była oczywista prawda, bowiem w moim przypadku, myśl o tym, że zwariowałem, byłaby zaprzeczaniem tej prawdy a zarazem niezasadną wątpliwością w odniesieniu do rzeczywistej prawdziwości tego, co przeżyłem. Był rok 1990, a ja mieszkałem wtedy we wschodniej części zatoki kalifornijskiej. Wróciłem właśnie z narciarskiej wyprawy do Squaw Valley. Wtedy właśnie po raz pierwszy widziałem śnieg. Złapałem tam kaszel, który na początku wydawał się błahym problemem. Cały czas więc normalnie chodziłem do pracy - pracowałem jako kelner w Berkeley Host Marriott. Warunki pogodowe w zatoce były wtedy ekstremalne, zbliżał się koniec roku. Zimno jak na chłopca z wyspy. Byłem wtedy strasznie zły na Boga za to, że jestem gejem. Złość tę zabrałem ze sobą na swoją wycieczkę na drugą stronę. Teraz wiem, że już nigdy chyba nie powinienem się tak złościć. Był późny wieczór kiedy wróciłem do domu cioci Maile. Nikogo w nim nie było. Pomyślałem, że ciocia i wujek poszli pewnie na jakąś rodzinną imprezę, a moja siostra jest pewnie jeszcze w pracy w Oakland Sheraton. Mój kaszel się pogarszał, bardzo ciężko mi się oddychało - nie mogłem wdychać i wydychać powietrza. Ledwo mogłem sobie przypomnieć opowieść pewnej kobiety, która miała zapalenie płuc. Byłem grubo opatulony, a na zewnątrz słychać było świszczący wiatr. W głowie wspominałem słowa mojego ojca "Chłopcze, naszej rodziny nie trzymają się żadne choroby!" i ta myśl dawała mi siłę. Wstałem, stanąłem na baczność i odpowiedziałem: "Tak jest, tato!". Postanowiłem, że wyjdę na zewnątrz by wypędzić z siebie przeziębienie. Już po paru krokach przewróciłem się. Ledwo udało mi się wstać i zacząłem się wlec z powrotem do domu mając w duchu nadzieję, że sąsiedzi nie zobaczą mnie w tym stanie. Czułem, że umieram, wiedziałem to. Szczypta niedowierzania jest normalna przed śmiercią, zawsze człowiekowi wydaje się, że ten proces jest trochę "surrealny". Znalazłem się znowu na swojej kanapie, prawie nie mogłem się ruszać. Postanowiłem wreszcie wrócić do swojego pokoju i się położyć. Był to malutki dodatkowy pokoik, trochę większy od garderoby. Był ładnie urządzony. Podobał mi się jego wystrój i to dodawało mi trochę otuchy. W środku nocy wreszcie udało mi się zasnąć. Obudził mnie straszny kłujący ból w klatce piersiowej. Miałem oczy szeroko otwarte i w przerażeniu wpatrywałem się w sufit. Mimo szeroko otwartych ust nie mogłem złapać oddechu. Dusiłem się i dostawałem konwulsji. Ból był nie do opisania. Sprzed oczu powoli wszystko mi znikało, dochodziły do mnie tylko dźwięki, a ból zaczął powoli ustępować na skutek czegoś, co określiłbym pewnym rodzajem naturalnego narkotyku. Nie było już fizycznego bólu. Słyszałem jednak swoje ciało i jego ostatnie podrygi, bowiem uderzało o ścianę. Po chwili nastąpiła nicość. Wciąż tu jestem, pomyślałem. Może powinienem wstać i zobaczyć o co tyle zamieszania było? Podszedłem do drzwi od sypialni i zatrzymałem się. Obróciłem się dookoła nie widząc swojego ciała, które wciąż leżało w łóżku. Mój pokój był wciąż taki sam, a jednak na swój sposób inny. Wydawało mi się, że wszystkie przedmioty dookoła jakby się żarzyły. Otaczała je promieniująca niebiesko-zielona aura. Zauważyłem, że to, co dotknę i gdzie ustanę świeci. Fakt ten mnie podekscytował i przez moment w ogóle zapomniałem co się właśnie stało. Nie wiedziałem czy mam pozostać tu w pokoju czy wyruszyć w podróż po przygody. Najpierw próbowałem otworzyć drzwi od sypialni. Wyciągnąłem rękę w ich kierunku, lecz ta przeszła przez drzwi i zatrzymała się na wysokości łokcia. Poczułem swoją obecność po drugiej stronie, byłem głęboko pogrążony w smutku. To było przerażające, więc wciągnąłem rękę z powrotem. Spojrzałem w kierunku okna i ujrzałem jak szalejąca na zewnątrz burza ciska gałęzie drzew o okno. Zastanawiałem się czy nie wrócić do własnego ciała, ale takiego wyboru już nie miałem. Samotna żarówka, jaką zostawiłem włączoną w swoim pokoju zaczęła świecić coraz jaśniej. To musi być wejście, pomyślałem i zdecydowałem pójść w kierunku tego światła. Zacząłem poruszać się bardzo szybko. Całe moje życie mignęło mi przed oczami - od narodzin aż do śmierci. Znalazłem się w burzliwym miejscu. Może znalazłem się tam na skutek mojego gniewu, jaki odczuwałem w ostatnich momentach swojego życia. Pamiętam, że w tym miejscu głos moich myśli odbijał się echem. Najpierw podążał w kierunku horyzontu, jaki rozciągał się przede mną a po chwili wracał do mnie zza moich pleców. Pamiętam, że było to irytujące. Miejsce, w którym się znalazłem nie było przyjemne. Burze szalały, zupełnie niepodobne do tych na ziemi, jawiąc się przede mną zarówno na ziemi i na niebie. Dookoła otaczały mnie też buchające pary i gorące wulkany. Podczas niektórych wybuchów z pary pojawiały się piekielne zjawy krążące dookoła, jakby się gdzieś zagubiły. Jeden z duchów był kobietą. Przestraszyła mnie, miała na sobie jakiś starożytny strój, miejscami podarty i brudny. Nie miała stóp, unosiła się jakby w powietrzu. Zbliżała się do mnie powoli, a gdy zbliżyła się już na odległość, z której mogłaby mnie dotknąć, postanowiłem się do niej odezwać. Spytałem czy powie mi jak się nazywa to miejsce. Nie odpowiedziała. Znowu zaczęła się zbliżać, jakby chciała mnie gdzieś zabrać, coś mi wziąć lub zranić mnie dotkliwie. Wiedziałem, że w tym miejscu nie można było ukryć swoich myśli czy planów, więc zdecydowanie zawołałem "kim jesteś?...!" Wtedy ona zdarła część szaty okrywającej jej twarz i ujrzałem same kości i czaszkę zamiast twarzy. Jej szczęka otworzyła się szeroko, jakby była wyhaczona, a zjawa uniosła się ponad swoją szatę tylko po to, by po chwili zaatakować mnie z góry. Chciała dobrać się do mojego lewego ramienia, tam gdzie mieści się dusza. Ból był ogromny, gorszy niż śmierć. Gdy chciała wydrzeć mi następny kęs mojej duszy, zapłakałem do Boga o pomoc. Zjawa położyła swe ręce na głowie i zniknęła w ziemi. Inne zbliżające się do mnie złe duchy zniknęły również. A ja nadal szczerze prosiłem Boga o pomoc i o wybaczenie w tym, że tak źle o nim mówiłem, gdy byłem na ziemi. Błagałem dobrego Boga, by przyjął mnie do swego domu i zabrał z tej okropnej krainy. Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że mój głos już nie odbija się echem i do mnie nie powraca. Ja natomiast tak głośno jak tylko mogłem wołałem jego imię. Mój głos dolatywał aż na skraj horyzontu i tam eksplodował jako światło i dźwięk. Reszta złych duchów obok mnie chyba się bała, bo Bóg nie był dla nich żadnym pocieszeniem. Zasmuciło mnie to, lecz równocześnie cieszyłem się, że Bóg przyjął moje przeprosiny, a światło przede mną się powiększało. To światło było tak piękne, że moje słowa nie są w stanie go opisać. Jego światło było jak wschodzące słońce. Tak, jak słońce i on wstawał zza chmur. Miłość wlała się w każdą moją cząstkę, na nowo ją ożywiając. Cała ta planeta się również zmieniała na skutek Jego światła. Ujrzałem, jak góry pękają i tryskają niczym wodospady. Ciemne chmury nade mną się rozstąpiły i wycofały się w mgnieniu oka. Bóg nadszedł: Jego światło było ciepłe i serdeczne. Ogarnął mnie wielki spokój. Gdy Jego światło padło na ziemię, zaczęła się na niej pojawiać trawa. Ogromne drzewa wyłaniały się z ziemi. Ptaki wszelkiego rodzaju latały na niebie. Wszystkie boskie stworzenia wyszły z lasu jakby chciały mnie powitać. To było najwspanialsze powitanie w domu, jakie można sobie wyobrazić. Łzy radości i śmiech - tak tylko mogę podsumować to doświadczenie. Wtedy Jego światło zrobiło się ogromnie jasne. Zostałem skąpany w białym świetle. Przez chwilę Bóg trzymał mnie w swoim kochającym ucisku. Jego światło było już tak jasne, że ledwie co widziałem. W tym momencie poczułem, że nadszedł czas, kiedy muszę wrócić na ziemię. Spojrzałem na Boga i spytałem, czy mogę zostać. "Serdecznie wyszeptał… Jeszcze nie Twój czas. Wróć na ziemię i bądź dobrym człowiekiem, bo dużo jeszcze musisz się nauczyć". Dziękowałem mu podczas podróży na ziemię. BUM! Znów znalazłem się w swoim ciele. Nie wiem czy BUM to dobre słowo, ale mniej więcej tak się człowiek czuje kiedy wraca do ciała. No tak, znalazłem się znowu w moim "żywym wehikule". Sprawdziłem czy wszystkie systemy działają, nie wykryłem żadnych usterek! Płuca były zupełnie czyste!!!!! Byłem zaszokowany, zdezorientowany, zmieszany. Tak bym opisał ten stan tuż po wejściu z powrotem do mego ludzkiego ciała. Następnie zaczęło się wątpienie. Taki już jest człowiek, wszystkiemu zaprzecza. Pytanie: a może napaliłem się za dużo trawki i miałem wizje? Dowody są jednak wokół mnie: przeszedłem się po domu i zauważyłem swoje rzeczy porozrzucane dookoła - kurtka zimowa itp. Telefon wciąż był połączony z pogotowiem, dyspozytorka krzyczała na mnie. Musiałem sprawdzić. Znów byłem w swoim pokoju oparty o ścianę. Usiadłem i zacząłem czekać na słońce. To był najpiękniejszy ranek, jaki kiedykolwiek widziałem. Niebo było jasnoróżowe, a słońce obejmowało cały horyzont. Nawet teraz, gdyż życie robi się dla mnie trudne, wiem że to właśnie chwila, kiedy muszę się zatrzymać i obejrzeć wschód słońca. Wiele razy widzę Go jak uśmiecha się do mnie w słońcu świecącym przede mną. Czuję się wtedy przyjemnie. Komfort sprawia mi też wiedza, że mamy dom dobrego Ojca, do którego możemy wrócić kiedy skończymy już nasze życiowe lekcje i pracę.

piątek, 17 sierpnia 2012

Objawienia Najświętszej Marii Panny w Medziugorju mogą poprzedzać ponowne przyjscie Jezusa


Autor: Jakob Marschner dnia  7-go sierpnia 2012
Przesłanie Marii Panny jest takie samo od 500 lat i wygląda na to, że jej objawienia przygotowują powrót Jezusa, mówi ksiądz z parafii Medjugorje. Objawienia Maryi mogą uratować świat, mówi ks. Petar Vlasic który nazywa komercjalizację jako szkodliwą dla głównego przekazu Medziugorja.
Medjugorje może być częścią przygotowań Nieba do ponownego przyjścia Jezusa Chrystusa, mówi  proboszcz Medjugorja ks. Petar Vlasic w wywiadzie dla dziennika chorwackiego Vecernji List.
Aby dojść do tego wniosku, ks. Vlasic na wstępie powraca do pierwszego dnia objawień w 1981 roku – 24 czerwca, w święto św Jana Chrzciciela, w tamtych czasach  poprzednika i głosiciela Jezusa. Następnie umieszcza Maryję Pannę w roli św Jana Chrzciciela w kontekście głoszenia nawrócenia i skruchy, podsumowując tym Objawienia Maryi Dziewicy w ciągu ostatnich pięciu wieków.
“Sedno przekazów zostało podane w pierwszym dniu objawień. Jan Chrzciciel ukazał się z orędziem nawrócenia, Jezus przyszedł prosząc o pokutę, gdyż przyszło już Królestwo Boże, teraz właśnie, nie w jakiejś odległej przyszłości “tak rozpoczyna Ks. Petar Vlasic swój artykuł w Vecernji List.
“To samo przesłanie wychodzi z ust Maryi we wszystkich Jej objawieniach z ostatnich pięciu wieków. Nie ma tu nic nowego dla nas, ale podaje nam Ona lek, który może ocalić świat. “
“Świat pędzi coraz szybciej w kryzys, a my nie widzimy jego końca. Dawno temu mówiło się o ograniczeniach wzrostu. Teraz mamy stagnację, na świecie jest recesja, a my powinniśmy przyjąć Ewangelię, porady Chrystusa “mówi ks. Petar Vlasic.
“Tylko prawda i Słowo Chrystusa może zbawić świat. Ale Maryja jest ważna w służbie swojego Syna i Jego powtórnego przyjścia do świata. Niegdyś przyszedł On na ten świat i wydaje się, że objawienia Jej w ciągu tych ostatnich pięciu stuleci przygotowywują drogę dla Jego ponownego przyjścia “wnioskuje proboszcz Medjugorje.
Przywilej i odpowiedzialność Medjugorja
Ks. Petar Vlasic przyznaje, ze analiza ta ma bezpośrednie konsekwencje dla jego parafian. Jego zdaniem rola Medjugorja  przywołuje mu na myśl przesłanie z początku 1980, kiedy to Maryja wezwała mieszkańców Medjugorja, aby byli jej odbiciem w posługiwaniu i dawaniu świadectwa pielgrzymom, w ten sposób ukazując odwiedzającym inny rodzaj życia.
“Jeśli parafia stoi w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do wszystkich innych, jeśli Maryja wybrała to miejsce, to musimy starać się odpowiedzieć na ten przywilej i tą miłość naszym życiem. Co oznacza przyjęcie nowych standardów i kryteriów życia, akceptacji ewangelicznego stylu życia, życia, które radykalnie różni się od norm tego świata ” mówi ks. Petar Vlasic.
“Jeśli my jesteśmy umiłowanymi dziećmi Maryi, wtedy w każdym z nas Maryja powinna być naszą ukochaną Matką. Musimy odpłacić miłością na miłość, przywrócić tą pierwszą miłość, odzyskać entuzjazm tych pierwszych dni 31 lat temu, kiedy nie mieliśmy nic, ale wszyscy byli bogaci. Bogaci Bogiem. Taka jest rola parafii i wszystkich parafian ” mówi proboszcz, przyznając, że nic nie może być brane za pewnik.
“Łaska jest jak letni deszcz. Pada i odchodzi. To od nas zależy w jaki sposób możemy ją uwidocznić “.
Wtedy i teraz są to dwa różne światy
Lista Vecernji następnie prosi proboszcza by porównał nam te wczesne dni z Medziugorja z nowoczesnym Medjugorje, gdzie ks. Petar Vlasic jest proboszczem od 2007 roku.
“Patrząc z zewnątrz, są to dwa zupełnie różne światy. Na początku mieliśmy tylko fenomen, wizjonerów, a  religijny zapał był nie do powstrzymania “, mówi.
“Wszystko wtedy spiskowało przeciwko fenomenowi objawień Maryjnych, poza tym jednym, że wierzący mieli gwarantowane poczucie wewnętrznego bezpieczeństwa: Tak, cud tu ma miejsce, Niebo tu zstąpiło, rzeczy niewidzialne i niespotykane tutaj się dzieją” mówi ks. Petar Vlasic, kontrastując przeszłość z nowoczesnym Medjugorje:
“Dziś obraz jest całkiem inny. Dzisiaj chcemy wszystkiego, i żywności, i napojów, i zakwaterowania, wszystkiego oprócz zapału i solidnej wiary i modlitwy, które sprawiły,że bezbożne siły komunizmu znikneły”.
Kiedy w pierwszych dniach groźby wobec Medziugorja były od komunistów, w roku 2012 pochodzą one od kapitalistów, odnotowuje Proboszcz:
“Dzisiaj oferowana jest wielka komercjalizacja, każdy na swój sposób chce „zrobić” korzyści z tego zjawiska. Czasem, oczywiście, na szkodę duchową i na szkodę pierwotnemu  orędziu okazującemu powód objawienia się Maryi ” mówi ks. Petar Vlasic dla List Vecernji.
Tłumaczyła: Bożena
Źródło: medjugorjetoday.tv
za:http://dzieckonmp.wordpress.com/

czwartek, 16 sierpnia 2012

Maryja w historii naszego narodu

Wracam jeszcze myślami do wczorajszego święta. Czy zauważyliście jaka "posucha" informacyjna była w mediach. Ktoś, coś tam wspomniał, bardzo lakonicznie i króciutko, bez zadumy i broń Boże gloryfikacji polskiego oręża. Dziwne mamy czasy... z jednej strony wmawia nam się, że nie mamy czego świętować bo w historii stale klęska goni klęskę, z drugiej zaś jak zdarzy się naprawdę "coś" w naszej historii to jest przemilczane i zbywane. W szkołach coraz mniej historii, w rodzinnych rozmowach tak samo, a przecież "Historia vitae magistra est - historia nauczycielką życia jest". Pamiętam jak dzisiaj swojego dziadka, który godzinami w ciekawy sposób opowiadał mi historię nie tylko Polski ale także starożytnego Rzymu. Te rozmowy były dla mnie, wówczas młodego człowieka, czymś inspirującym. Pozwoliły mi nie tylko zachwycić się historią mojej Ojczyzny ale również spojrzeć na całą kulturę łacińską. 
Wracając do naszej Matki - Królowej Korony Polskiej. To Ona w naszej historii odegrała wiele razy ważną rolę. Nawet nie jesteśmy świadomi jej wielkiego wstawiennictwa i orędownictwa za naszym narodem. Dla wielu stanie się to dopiero jasne po drugiej stronie życia. Sam Józef Piłsudski zdawał sobie sprawę, że po ludzku rok 1920 oznaczał klęskę. On, pomimo tego, iż nie był człowiekiem religijnym, po bitwie warszawskiej nosił na piersiach, podczas większych uroczystości państwowych, ryngraf z Najświętszą Panienką. Tym samym uznając jej zasługi dla Ojczyzny. 
Polska jako jedyny naród została wywyższona przez Maryję - to Ona kazała nazywać się Królową Polski. Tytuł jak i objawienia z nim związane zostały uznane przez Stolice Apostolską. Jest z czego się cieszyć Rodacy! Maryja Królowa Polski! Jest także i zobowiązanie! Jednakże rozważanie na ten temat będzie tematem innego wpisu. 
Pamiętam jak dziadek opowiadał mi o zdobywaniu Chełmna nad Wisłą w końcówce II wojny światowej, gdy zbliżał się front radziecki. Nie od dzisiaj wiadomo, iż większość pięknych zabytkowych miejsc w naszej Ojczyźnie nie tylko zniszczyły działania wojenne ze strony Niemców ale także wojsk radzieckich. Miasto Chełmno miało podzielić los wielu podobnych zabytkowych miast ale stał się cud. Nacierające wojsko radzieckie przygotowując się do ostrzału miasta ustawiło od strony Wisły działa aby skoro świt rozpocząć niszczące ostrzeliwanie miasta. W pewnym momencie działa zamilkły, żołnierze wpatrywali się w oddalone mury miejskie, przecierając sobie oczy z wrażenia. Po murach miejskich przechodziła się jakaś Niebieska Pani, otoczona przedziwnym blaskiem, która zatrzymywała lecące kule. Przerażeni wojskowi nie wiedzieli co robić, wielu zaczęło uciekać, inni klęczeli i wpatrywali się. 
Dzięki tej interwencji Naszej Matki możemy dzisiaj zwiedzać najlepiej zachowane średniowieczne miasto, z murami miejskimi i starą farą. Miasto od którego nazwy powstał przywilej lokacyjny - chełmiński.
To znalazłem w necie na potwierdzenie: 
"– A o Chełmnie Pan słyszał?
– Nie… Też jakiś cud różańcowy…?
– I to wielki! We wrześniu 39 roku Niemcy nie mogli zburzyć klasztoru-szpitala polowego, gdyż w dzień i w nocy trwała w nim modlitwa. Przy każdej salwie z dział widzieli dziwną Kobietę z Dzieckiem, która chroniła klasztor swoim płaszczem, więc ich kule padały albo za blisko, albo za daleko. Gdy strzelił do Niej z bliska jeden z żołnierzy, kula odbiła się od Niej i zabiła jego"

I jeszcze jedna notka dotycząca 1920 roku (cytat z blogu Tomasza  P. Terlikowskiego) :

'To Matka Pana uchroniła Warszawę i Polskę przed bolszewicką nawałą w roku 1920. 15 sierpnia rzeczywiście wydarzył się cud nad Wisłą. Na niebie pojawiła się Matka Pana w znaku Patronki Warszawy.
W nocy z 14 na 15 sierpnia dokonuje się cudowne objawienia Matki Bożej w wizerunku Patronki Warszawy Matki Bożej Łaskawej. „Matka Łaskawa pojawia sie na niebie przed świtem, monumentalna postać, wypełniająca swoją Osobą całe ciemne jeszcze niebo. Ukazuje się odziana w szeroki, rozwiany płaszcz, którym osłania stolice. Zjawia się w otoczeniu husarii, polskiego zwycięskiego wojska, które pod Wiedniem z hasłem „W imie Maryi” rozegnało pogańskie watahy. Matka Boża trzyma w swych dłoniach jakby tarcze, którymi osłania miasto Jej pieczy powierzone” - opisuje tamten cud jezuita o. Józef Maria Bartnik.
Postać Matki Pana widziało, i pozostały tego świadectwa, setki bolszewików atakująchych Warszawę. I nie ma co ukrywać, że wywołało to ich ogromny strach. „Przerażenie, jakie wywołało ujrzane zjawisko, i paniczny strach były tak silne, że nikt nie myślał o konsekwencjach ucieczki z pola walki – karze śmierci dla dezerterów. Uciekinierzy poczuli się bezpieczni dopiero w okolicach Wyszkowa i stąd – od ich słuchaczy – pochodzą pierwsze relacje o tym wstrząsającym wydarzeniu” - uzupełnia jezuita na łamach „Naszego Dziennika”. Świadomość cudownej pomocy miał zresztą również sam marszałek Józef Piłsudski (mimo rozmaitych decyzji życiowych i religijnych marszałek całe życie mocno czcił Matkę Bożą Ostrobramską), który krótko po zwycięstwie nad bolszewikami miał powiedzieć kardynałowi Kakowskiemu: „Eminencjo, sam nie wiem, jak myśmy tę wojnę wygrali”.
Objawienie to było odpowiedzią Bożą na wielką akcję modlitewną, jaką podjęli wówczas Polacy (ale i Kościół powszechny). Już 19 czerwca 1920 roku na Rynku Starego Miasta Polska została, w obecności władz kościelnych i państwowych, a także Naczelnika Państwa zawierzona Najświętszemu Sercu Jezusowemu. W lipcu tego samego roku Konferencja Episkopatu Polski ponownie zawierzył Polskę Sercu Jezusowemu, a także ponownie wybrał Maryją na Królową Polski. Jednocześnie duchowni i świeccy katolicy rozpoczęli wielką krucjatę modlitewną, która miała przygotować Polskę na ostateczną konfrontację z bolszewikami, a biskupi zainicjowali ogólnopolską nowennę za Ojczyznę, która miała rozpocząć się w uroczystość Przemieniania Pańskiego 6 sierpnia, a zakończyć 15 sierpnia w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Mary Panny. W tym czasie we wszystkich świątyniach Warszawy trwały nieustające modlitwy, odprawiano msze święte, w których uczestniczyli niemal wszyscy wierni, którzy nie byli w tym czasie pod bronią. Modlitwy trwały także na Jasnej Górze, gdzie zebrało się tylu wiernych, że trzeba je było przenieść z samej bazyliki na błonia.
Do wielkiej akcji modlitewnej dołączył się także papież Benedykt XV, który na dziesięć dni przed Bitwą Warszawską skierował do wszystkich biskupów świata przesłanie „O zmiłowanie Boga nad nieszczęsną Polską”. Ojciec święty wzywał w nim do modlitwy o polskie zwycięstwo nad bolszewikami, a także przypominał, że jest to nie tylko wojna sprawiedliwa, ale przede wszystkim chrześcijańska, bowiem walczący w niej żołnierze bronią Europy przed wrogami Chrystusa. Polacy – przypominał papież – tak jak za czasów wiktorii wiedeńskiej są nadal przedmurzem chrześcijaństwa.
Tomasz P. Terlikowski