sobota, 31 maja 2014

Mladifest Medjugorie 2014

Już za dwa miesiące rozpocznie się Festiwal Młodych w Medjugorie, za trzy ruszamy do Medjugorie z naszymi Rekolekcjami w drodze. Proszę o modlitwę zarówno za wyjazd "młodych" jak i za rekolekcje w drodze. Dla wszystkich, którzy chociaż westchną do Boga w tych intencjach dedykuje poniższą pieśń.
PROGRAM


Czwartek, 31 . 7 . 2014

18.00 - Różaniec
19.00 - Powitanie młodzieży z różnych krajów , Msza Święta
21.00 - Adoracja Najświętszego Sakramentu

Piątek, 1 . 8 . 2014

09.00 - Jutrznia
09.30 - 12.00 - Wykład, muzyka i świadectwa
12.00 - Przerwa
16.00 - Wykład , muzyka i świadectwa
18.00 - Różaniec
19.00 - Msza Święta
20.30 - Adoracja Najświętszego Sakramentu

Sobota, 2 . 8 . 2014

09.00 - Jutrznia
09.30 - 12.00 - Wykład, muzyka i świadectwa
12.00 - Przerwa
16.00 - Wykład , muzyka i świadectwa
18.00 - Różaniec
19.00 - Msza Święta
20.30 - Adoracja Najświętszego Sakramentu

Niedziela, 3 . 8 . 2014

16.00 - Wykład , muzyka i świadectwa
18.00 - Różaniec
19.00 - Msza Święta
20.15 - Procesja do okoła parafii
22.30 - 23.00 - Adoracja Najświętszego Sakramentu

Poniedziałek, 4 . 8 . 2014

09.00 - Jutrznia
09.30 - 12.00 - Wykład, muzyka i świadectwa o "wspólnoty " Cenacolo
12.00 - Przerwa
16.00 - Wykład , muzyka i świadectwa
18.00 - Różaniec
19.00 - Msza Święta , modlitwa o uzdrowienie
21.15 - Teatr i muzyczne show " Cenacolo "

Wtorek, 5 . 8 . 2014

09.00 - Jutrznia
09.30 - 12.00 - Wykład, muzyka i świadectwa "wspólnoty " Cenacolo
12.00 - Przerwa
16.00 - Wykład , muzyka i świadectwa
18.00 - Różaniec
19.00 - Msza Święta
20.30 - 21.30 - Adoracja Najświętszego Sakramentu
21.30 - 23.00 - Śpiew na pożegnanie

Środa, 6 . 8 . 2014

03.00 - Różaniec podczas wspinaczki na Górę Krzyża (prywatny )
05.00 - Msza Święta na Górze Krzyża


Chcielibyśmy poinformować wszystkich pielgrzymów , że 25. jubileusz Festiwal Młodzieży odbędą się w Medziugorju w dniach od 31 lipca - 6 sierpnia 2014 r., co oznacza , że rozpocznie się dzień wcześniej niż w poprzednich latach . Festiwal Młodzieży został zainicjowany przez ks . Slavko w 1990 roku , kiedy zebrał około 100 młodych ludzi , dwóch gitarzystów i kilku wokalistów , a cały program odbył się w zielonym namiocie za kościołem . Liczba uczestników każdego roku wzrastała. Dzisiaj Festiwal jest największym spotkaniem modlitewnym ze wszystkich wydarzeń w Medjugorje . Czekamy na twoje przybycie !

piątek, 30 maja 2014

B. Lewandowski OI: Mary Wagner miała absolutne prawo wyrazić sprzeciw wobec zabijania nienarodzonych


- Mary Wagner manifestowała swój moralny sprzeciw wobec zabijania nienarodzonych jeszcze dzieci. I miała do tegoabsolutne prawo - twierdzi Bartosz Lewandowskikoordynator Centrum Interwencji Procesowej Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Zaznacza, że nie do wyobrażenia jest nieuwzględnienie przez sąd tego, że Mary Wagner pokojowoprotestowała przeciwko przeprowadzaniu w prywatnej klinice aborcyjnej zabiegów przerywania ciąży.
Członek Izby Adwokackiej w Warszawie w rozmowie z KSD odniósł się do absurdalnego procesu kanadyjskiej katoliczki, jaki toczy się właśnie w Toronto. Prawnik uważa, że "w całej sprawie pani Wagner trudno oprzeć się wrażeniu, że zarzut wtargnięcia i przebywania na terenie prywatnej posesji będącej własnością prywatnej kliniki aborcyjnej, jest formą pośredniego stosowania represji za poglądy jakie wyrażała oskarżona".
Lewandowski podkreślił, że to głównie na barkach dziennikarzy spoczywa zadanie informowania opinii publicznej o takich procesach wytaczanych obrońcom życia.
CAŁY WYWIAD na stronie KSD: http://ksd.media.pl/aktualnosci/2177-bartosz-lewandowski-oi-mary-wagner-miala-absolutne-prawo-sprzeciw-wobec-zabijania-nienarodzonych
Redakcja zezwala na przedruk pod warunkiem podania źródła.
Warto przypomnieć, że losem więzionej działaczki pro life szczególnie interesują się Polacy. W jej obronie odbyła się pikieta przed kanadyjską ambasadą w Warszawie; w sprawie M. Wagner interweniowało kilku polskich parlamentarzystów; podczas rozpraw salę sądową licznie wypełniają nasi rodacy mieszkający w Kanadzie, a Grzegorz Braun realizuje o tym procesie film.


--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

czwartek, 29 maja 2014

Adoracja Najświętszego Sakramentu 29.05.2014

Zapraszamy na dzisiejszą Adorację Najświętszego Sakramentu

"Być katolikiem w dzisiejszym świecie"

godz. 20.00 Kaplica w Domu Misyjnym

Misjonarze Krwi Chrystusa w Swarzewie

Komisja Europejska ma gdzieś obywateli. Inicjatywa "Jeden z nas" odrzucona


Niestety okazuje się, że Komisja Europejska jest w stanie zgodzić się z obywatelami jedynie wtedy, gdy obywatele myślą tak jak Komisja - zauważył Jakub Bałtroszewicz - Członek komitetu obywatelskiego i wykonawczego EIO "Jeden z Nas".
Narzędzie (Europejskiej Inicjatywy Europejskiej), które zostało stworzone jako narzędzie demokratyzujące UE lub korygujące stanowisko KE okazało się nieskuteczne. To już druga inicjatywa odrzucona przez KE (z dwóch, które spełniły warunki formalne). Tym samym widzimy, że Komisja Europejska nie jest zainteresowana by obywatele mieli wpływ na prawo europejskie, a zmiany są możliwe tylko wtedy, jeżeli zgadzają się ze stanowiskiem lub planami samej Komisji. Komisja Europejska wskazuje na "najwyższe standardy etyczne", którymi się kieruje wskazuje nie tyle, że nie widzi możliwości wprowadzenia zaproponowanych zmian przez EIO Jeden z Nas, ale raczej nie widzi potrzeby, by takie zmiany wprowadzać.
CAŁOŚĆ na stronie KSD: http://ksd.media.pl/aktualnosci/2175-inicjatywa-jeden-z-nas-odrzucona

--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

środa, 28 maja 2014

Obrzydliwe bluźnierstwa w Poznaniu. Zaprotestuj!


Pan Jezus jako egoista i antyspołeczny oszust? Chrystus jako źródło całego zła jakie spotyka ludzi? Kościół jako instytucja wspierająca molestowanie nieletnich? Kpiny ze śmierci na krzyżu? To wszystko chce pokazać w Poznaniu hiszpański reżyser. Musimy się temu przeciwstawić!!! Koniecznie!!!





Pseudosztuka zatytułowana „Golgota Picnic” (sic!) ma zostać wystawiona w ramach poznańskiego Malta Festival. Spektakl hiszpańsko-argentyńskiego autora – Rodrigo Garcii, wyraża nienawiść do Chrystusa i zarzuca chrześcijaństwu sprzyjanie seksualnemu wykorzystywaniu nieletnich przez księży i zakonników, a także przemocy i w ogóle całemu złu, jakie jest na świecie.

Widowisko obfituje w groteskowe i lubieżne sceny, podczas których drwi się z Męki i Śmierci Pana Jezusa na krzyżu. Ponadto sztuka jest wulgarna i pełna pornograficznych odniesień do Pisma Świętego, przedstawia groteskową wizję ukrzyżowania Chrystusa, ze scenami seksualnymi i obelgami pod Jego adresem. Chrystus w „sztuce” przedstawiany jest jako egoista i antyspołeczny oszust. Na scenie często padają pod jego adresem wulgarne określenia.

Spektakl ma zostać wystawiony 27 czerwca podczas Poznań Malta Festiwal, przedstawianego jako jedno z najważniejszych wydarzeń artystycznych Europy Środkowo-Wschodniej. Dzieje się to w tym samym mieście, w którym tuż po wojnie postawiono olbrzymi pomnik Najświętszego Serca Jezusowego, zburzony później przez okupantów. Dziś w Poznaniu katolicy chcący odbudować ów wspaniały monument trafiają na liczne trudności – bluźniercy natomiast mogą w wystawiać swoje haniebne „dzieła”.

Co gorsza, poznański festiwal jest finansowany z naszych pieniędzy. W kosztach zaplanowanego na 27 czerwca bluźnierstwa partycypują zarówno miasto Poznań, samorząd województwa wielkopolskiego i – o zgrozo – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W jaki sposób cele statutowe tych jednostek realizuje spektakl „Golgota Picnic” – doprawdy nie sposób odgadnąć.

Jako katolicy nie możemy pozostać wobec tej ohydnej profanacji obojętni! Możemy zrobić bardzo wiele, by nie dopuścić do świętokradztwa na polskiej ziemi. Zacząć trzeba od sprawy najprostszej – od wielkiego protestu. Uczyńmy tak, jak zrobili to Francuzi, gdy kilka lat temu hiszpański bluźnierca postanowił wystawiać to samo paskudztwo w Paryżu. Tamtejsi katolicy zaprotestowali stanowczo i zdecydowanie – wyszli na ulice i w wielotysięcznych manifestacjach domagali się odwołania haniebnego przedstawienia. Sprawę skierowali też do sądu.

My możemy zacząć już dziś, od zaledwie jednego kliknięcia – na stronie protestuj.pl można podpisać petycję do Dyrektora Malta Festival Poznań, Michała Merczyńskiego. Jeśli do Poznania spłynie odpowiednia liczba protestów, istnieje duża szansa, że nie dojdzie tam do publicznej prezentacji ohydnych bluźnierstw.


Również i Ty stań do walki w obronie znieważanego Pana Jezusa. Nie zwlekaj, protestuj! Protestuj.pl


wtorek, 27 maja 2014

Grzegorz Braun realizuje film o więzionej katoliczce z Kanady


Mary Wagner od wielu lat modliła się pod klinikami aborcyjnymi, rozmawiała z kobietami, które zamierzały poddać się aborcji. Wielu wręczała kwiaty. Niektóre z kobiet i ich dzieci udało się ocalić. Obecność Mary nie była na rękę "biznesowi aborcyjnemu". Jej aresztowanie i uwięzienie miało się stać symbolem, który zniechęci innych obrońców życia. Katoliczka z Kanady od blisko dwóch lat przebywa w zakładzie karnym.
Kanada jest jedynym krajem na świecie, gdzie nie reguluje się prawnie spraw związanych z zabijaniem dzieci nienarodzonych. Od 1969 roku, kiedy zalegalizowano przerywanie ciąży przez tamtejszy parlament, holokaust aborcyjny pochłonął prawie cztery miliony osób. Zgodnie z prawem kanadyjskim człowiekiem jest tylko ten, kto się zdrowo urodzi.
Choć na temat sprawy Mary Wagner milczą kanadyjskie media, informacja o losie uwięzionej dotarła do Polaków. W jej obronie stanęli m.in. polscy politycy; a przed ambasadą Kanady w Warszawie odbył się protest wyrażający solidarność z kanadyjską katolicką. Salę sądową w Toronto, na której odbywają się rozprawy Mary Wagner licznie wypełniają nasi rodacy, wśród nich reżyser Grzegorz Braun, który realizuje film dokumentalny o tym - jak to sam ujął - jednym z najważniejszych procesów naszej epoki.
Na stronie KSD opublikowaliśmy wywiad z Grzegorzem Braunem, który opowiedział o przebiegu procesu i kulisach produkcji filmowej: http://ksd.media.pl/aktualnosci/2161-grzegorz-braun-kreci-film-o-jednym-z-najwazniejszych-procesow-naszej-epoki


--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

poniedziałek, 26 maja 2014

Orędzie z Medjugorie 25.05.2014

„Drogie dzieci! Módlcie się i bądźcie świadomi, że bez Boga jesteście prochem. Dlatego, zwróćcie wasze myśli i serce ku Bogu i modlitwie. Zaufajcie Jego miłości. Dziatki, w Bożym Duchu jesteście wezwani, by być świadkami. Dziatki, jesteście drogocenni i wzywam was do świętości, do życia wiecznego. Dlatego bądźcie świadomi, że życie [na ziemi] jest przemijające. Kocham was i wzywam do nowego, nawróconego życia. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”



„Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.

Benedykt XVI, papież

Nie jest naszą intencją autorytatywne orzekanie o prawdziwości i autentyczności objawień w Medjugorie. To bowiem należy do kompetencji władz kościelnych. Tę samą ostrożność, ale bez nieuzasadnionego uprzedzenia, pragniemy zachować również w odniesieniu do orędzi. Decyzja władz kościelnych jaka w przyszłości nastąpi będzie decyzją obowiązującą nas wszystkich której się podporządkujemy.

Cuda św.Rity (Odpust 22 maja -święta od spraw beznadziejnych)


Cuda świętej Rity

Najważniejszym biografem świętej Rity jest ojciec Augustyn Cavallucci. Ten augustianin żył w klasztorze w Foligno, a więc niedaleko od Cascii, i miał możliwość zwiedzać i przeglądać archiwum klasztoru, w którym żyła Święta. Do swojej biografii, wydanej w 1610 roku, z pewnością wykorzystał tradycyjne przekazy ustne zachowane przez mniszki i ludności Cascii. Mógł też mieć dostęp do dokumentów zawartych w archiwum. Niewykluczone, że udało mu się zebrać więcej danych na temat świętej Rity niż późniejszym sędziom procesowym, którzy zaczęli pracę w 1626 roku.

Z biografii Cavallucciego, odtworzonej w pierwszym tomie Dokumentacji, czerpiemy więc informacje związane z cudami świętej Rity, które - jak widzieliśmy - zaczęły się zaraz po jej śmierci od uzdrowienia ręki jej krewnej oraz uleczenia zesztywniałych rąk mistrza Cicca Barbara.

Zauważywszy najpierw, „jak bardzo ten słodki i kochający Jezus miłuje swoje sługi, dając im władzę dokonywania cudów, i że prosta kobieta, rozpalona Bożą i świętą miłością, wykonuje to, czego nigdy nie byli w stanie zdziałać możni książęta i panowie", Cavallucci stwierdza, iż od tamtej pory na sarkofagu Rity widzi się „liczne wizerunki ze srebra, wosku, figury malowane na deskach, na płótnie, kajdany, łańcuchy niewolników, złamane lufy strzelb" wszystko „wiernie odnotowane przez notariuszy" w obecności świadków.

Przy świętym ciele Rity - pisze dalej biograf - „widzi się wielu chorych i rannych, którzy doznali uzdrowienia z bardzo poważnych chorób, wielu ślepców, którzy odzyskali wzrok, wielu niemych od urodzenia, którzy otrzymali dar mowy, kulawych i sparaliżowanych, którzy odzyskali zdrowie". Ponadto opętani przez złego ducha byli uwalniani i nie brakowało tych, którzy twierdzili, że uniknęli pewnej śmierci dzięki wstawiennictwu siostry Rity.

Rita zatem, jeszcze nieogłoszona błogosławioną ani świętą przez Kościół, była pośredniczką wszelkiego rodzaju cudów, które wszechobecni notariusze z Cascii starannie odnotowywali. Wiemy już, że pierwszy Codex miraculorum pochodzi z 1457 roku, czyli roku pierwszego oficjalnego rozpoznania świętego ciała Rity i złożenia jej do „uroczystej trumny". Przy tej okazji notariusz Domenico Angeli polecił, aby opis jedenastu cudów odnotowanych w tym roku został poprzedzony krótką biografią, którą cytowaliśmy, a która zaczyna się tymi słowami: „Quaedam honestissima Soror Mulier Domina Rita", tak ważnymi i ujawniającymi cześć i szacunek, jakimi cieszyła się wówczas Rita.

W swej biografii Cavallucci przywołuje czterdzieści sześć cudów, z czego pierwszych jedenaście sięga roku 1457. Można stąd wnioskować, że były one zapisane przez notariusza z Cascii, Domenica Ange-liego. Oto one:

1) 25 maja 1457 roku Battista D'Angelo z Colgiacone, będąc pozbawionym wzroku, zanosił pobożne prośby do Pana Boga przed
ciałem błogosławionej Rity i przez nieskończone miłosierdzie został wysłuchany, tak iż odzyskał zdolność widzenia jak dawniej.

2) 25 maja tego samego roku Lucretia di Ser Paulo z Colforcello,
całkowicie chora z powodu podeszłego wieku i cierpiąca na puchlinę wodną, została przyniesiona przed ciało błogosławionej Rity i zanosiła tam pobożne modlitwy, po czym wróciła do wcześniejszego zdrowia.

3) Również w tym samym miesiącu pewna kobieta, Cecca d'Antonio, głucha na jedno ucho od pięciu lat, wzywając głównie Wszechmocnego Boga i błogosławionej Rity, została uwolniona z bardzo jasnymi znakami w obecności wielu ludzi.

4) 29 maja tego samego roku Salimene d'Antonio z Poggio, który miał jeden palec ręki zupełnie pozbawiony czucia przez długi czas, podszedlszv do ciała Błogosławionej z wielka czcią i pokora, pobożnością i wiarą został uwolniony z kalectwa w obecności wielu ludzi.

5) Ostatniego dnia maja l457 roku Giacomuccia di Leonardo z Ocone, nękana przez wiele lat bardzo ciężkimi bólami w nogach i opuchlizną na cile (z powodu tak ogromnego cierpienia bardzo niewiele jadła od dwóch lat) została przyniesiona na rękach przed ciało Błogosławionej i tam, zawierzywszy się Panu i Jej, zatrzymała się w kościele przez osiem dni, po czym doznała uwolnienia i ku swemu ogromnemu zadowoleniu podziękowała głównie Bogu i błogosławionej Ricie.

6) W szóstym dniu tego samego miesiąca Cecca di Gio z Biselli
di Norcia, która straciła mowę, jak poświadczają krewni i inni, którzy przyszli z nią, aby nawiedzić ciało Rity, zanosiła do niej pobożne modlitwy i zaczęła mowić Ave Maria oraz inne słowa ku ogromnemu zdumieniu krewnych i całego ludu.

7) 2 czerwca 1457 roku Matteo del Re d'Ocone, który miał syna
Bernarda, cierpiącego ogromnie z powodu kamienia w pęcherzu, widząc niebezpieczeństwo jego śmierci, powierzył go błogosławionej Ricie, przez której zasługi Bernard został dzięki Bożej łasce uratowany.

8) 3 czerwca Śpirito d'Angelo z Cascii, który od czterech lat bardzo cierpiał na rwę kulszowa, uciekłszy się do błogosławionej Rity, został uwolniony.

9) 7 czerwca Martia di Cancro z Rocca Indulsi di Norcia, która
urodziła się niema, została zaprowadzona przez swoich krewnych
przed ciało Rity; wszyscy obecni zanosili modlitwy i otrzymała
ona od Boga łaskę swobodnego mówienia, wzbudzając zdumienie wszystkich ludzi, którzy ją słyszeli mówiącą; zostały z tego powodu urządzone procesje przez wszystkich kapłanów, a Wielebny Ojciec Giovanni Pauletti z Cascii wygłosił kazanie.

10) W tym samym dniu Cecco d'Antonio z San Cipriano dalla
Matrice, niemy od urodzenia, zaprowadzony przez swego ojca przed
ciało błogosławionej Rity, zatrzymał się tam dwa dni, zanosząc żarliwe modlitwy i otrzymał łaskę mowy ku ogromnemu zdumieniu
całego ludu.

11)8 czerwca 1457 roku Lucia di Santi z Castel di Santa Marcia di Norcia, całkowicie ślepa na jedno oko przez okres 15 lat, mająca drugie oko zaćmione, tak że ledwie widziała odrobinę świała, została zaprowadzona za rękę przed ciało błogosławionej Rity, gdzie przebywając przez piętnaście dni i zanosząc modlitwy, w końcu doznała uzdrowienia na jednym i drugim oku, po czym ze łzami i wzdychaniem złożyła podziękowanie Bożemu Majestatowi.
Jak można zauważyć, cudowne uzdrowienia dotyczą najróżniejszych chorób, również ślepoty i niemoty od urodzenia.

Inne cuda cytowane przez Cavalluciego dokonały się między 1447 a 1603 rokiem. Cbodzi o uzdrowienia z chorób wszelkiego rodzaju: całkowitego paraliżu, kamieni w pęcherzu, trudności w mówieniu, ran uważanych za nieuleczalne i gnijących, wrzodów na gardle, obłąkania, złamań kości, ropienia ran, krwotoku, opętania przez duchy nieczyste, dżumy, raka gardła i innych.

Poza przytoczeniem dokładnie potwierdzonych i zaprotokołowanych cudów, Cavallncci podaje też informacje, że „jeszcze dzisiaj, w naszych czasach, gdy otwiera się trumnę i sarkofag, gdzie znajduje się ciało, czuć zapach, który wydaje się złożony z różnych mikstur zapachowych; jest on wyczuwalny, dopóki trumna jest otwarta. A nawet zauważono z dużą starannością i uznano za rzecz najzupełniej prawdziwą, iż za każdym razem, gdy Nasz Pan, Jezus Chrystus, udziela jakiejś łaski za wstawiennictwem błogosławionej Rity, ten miły zapach jest silniej wyczuwalny już wiele dni wcześniej, i to również, gdy trumna jest zamknięta, jak to się kilkakroć zdarzyło, tak iż po tym kilkudniowym zapachu pojawił się ktoś z różnych miast i ziem, aby przynieść jałmużnę jako wypełnienie złożonych przez siebie ślubów".

Cavallucci cytuje również szczególny przypadek pewnej kobiety z Sinigallii o imieniu Violante, żony niejakiego M. Andrei, lekarza. Przybyła ona do Cascii po tym, jak przez wiele dni dał się wyczuć w całym klasztorze „niezwykły zapach". Pani Violante przyniosła jałmużnę i srebrne wota, aby podziękować błogosławionej Ricie za to, że uratowała jej ciężko chorego syna, uznanego już przez lekarzy za umarłego.

Miły zapach wydobywający się z relikwii świętych jest zjawiskiem stwierdzonym również w innych przypadkach. Ich kości przechowują świeży zapach przez dziesiątki lat, a nawet wieki po śmierci, jak to miało miejsce na przykład ze św. Teresą z Avila, św. Juliana męczennicą, św. Moniką, matką św. Augustyna, i wieloma innymi. Z celi św. Józefa z Kupertynu, słynącego ze swojego unoszenia się w stanie ekstazy, dwanaście lat po śmierci świętego emanował jeszcze niezwykle przyjemny zapach; a listy napisane przez św. Teresę zachowały mocny zapach bardzo długo po jej śmierci. Również niewytłumaczalny zapach, obok wielu innych nadzwyczajnych zjawisk, należy do cudów mistyki, zwłaszcza tej katolickiej.

Wracając do naszej Świętej z Cascii, Cavallucci dodaje jeszcze, że mniszki z klasztoru miały zwyczaj przygotowywania w maju małych chlebków, które w dniu święta siostry Rity, 22 dnia miesiąca, rozdawały potrzebującym. Po „skosztowaniu tego chleba" wielu było uwalnianych od gorączek i innych chorób. Biograf dodaje ponadto, że „z największym zdumieniem tysiące razy zostało udowodnione, iż w czasie burzy, ulewnego deszczu i gradu, [taki chleb] wystawiony na zewnątrz wraz z odmówieniem Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo ucisza burzę i sprawia, że wraca ładna pogoda". Ponadto, jak mówi Cavallucci, zdarzyło się, że ten cudowny chleb okazał się pomocny również na morzu. Istotnie, „wydobyty na zewnątrz z pobożnością, wraz z modlitwami Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, sprawia, że ustają nawałnice i wiatry, tak iż dzięki niemu niezliczeni marynarze i kupcy uratowali się przed rozbiciem i niebezpieczeństwem zatopienia".

Ale jest jeszcze coś więcej. Oliwę z lampy, która stale była zapalona nad trumną Rity, uważano za cudowną. Dlatego mniszki „dają oliwę z tej lampy różnym osobom, aby smarować nią członki ciała cierpiące na jakiekolwiek boleści. Rzeczywiście okazało się, że ta oliwa przyniosła ogromny pożytek wielu".
Ojciec Augustyn Cavallucci dodaje również, że „od wielu lat tu i ówdzie zauważono, iż welony, które nosiła Rita na głowie, oraz inne, które miały kontakt z jej ciałem, a także pewien szczególny obrus, który przez jakiś czas był położony na jej ciele, miały - moc uzdrawiania z wielu chorób i ułatwienia porodu kobietom oraz takiego rozdrażnienia opętanych, że dzięki łasce Boga zostawali od tego uwolnieni". Biograf kończy w ten sposób: „A jeszcze większe skutki przyniosły kawałki habitu błogosławionej Rity".

Rita jest zatem wielka cudotwórczynią, zarówno w swoich czasach, jak i dzisiaj. Wota w jej kaplicy również te najstarsze, przechowywane w dolnym kościele bazyliki w Cascii, są niezliczone.

Mniszka z Cascii jest jednak cudotwórczynią nie tylko w odniesieniu do chorób ciała, lecz również tych duchowych, a jej przesianie zmierza przede wszystkim do zaszczepienia odwagi, wiary i miłości temu, kto nie potrafi ich odnaleźć w sobie. To właśnie głównie z tego powodu tłumy pielgrzymów przybywają wciąż do Cascii niezmiennie od wieków. Modlą się przed tą małą Świętą, spoczywająca w szklanej urnie, i proszą ją o cud cnót duchowych, które ona posiadała w najwyższym stopniu i które sprawiły, że jej trudne życie stało się przykładem dla wielu pokoleń.

P. Giovetti, Rita z Cascii, Święta od spraw niemożliwych, Częstochowa 2010. Święta Rita: najskuteczniejsza w sprawach beznadziejnych!

"Ludzie kochani, jeżeli macie jakiś wielki problem módlcie się do Świętej Rity. Ona zawsze pomoże, naprawdę!" Taki wpis pojawił się na blogu św. Rity, który czciciele aktywnie prowadzili w sieci od 2008 do 2011 roku.

Wysłuchuje wszystkich intencji

Rita z Cascia to najpopularniejsza święta od kilku stuleci! Urodziła się w średniowieczu, ale dorobiła się niedawno nawet profilu na Facebooku. Ludzie nie ograniczają się we wpisywaniu próśb i podziękowań. Nastolatek prosi, by rodzice znowu byli tacy jak dawniej; studentka, żeby udało jej się zdać egzamin z mikrobiologii; absolwenci wyższych uczelni modlą się do św. Rity o dobrą pracę; kobieta zdradzona prosi, żeby miała siłę wybaczyć i żyć dalej; jedna matka prosi o uzdrowienie córki z anoreksji, druga dziękuje, że św. Rita wyprosiła polepszenie stanu zdrowia dla chorego na autyzm syna. Są tacy, którzy proszą w sprawach finansowych, bo mają kłopot ze spłatą kredytu lub otrzymaniem go. Spora grupa młodych ludzi prosi też o dobrą żonę czy dobrego męża. Różnorodność jest wręcz zadziwiająca!

Podobnie, jak zadziwiające są tłumy, które od wielu lat gromadzą się regularnie w krakowskim kościele św. Katarzyny – jednym z największych w Krakowie. Każdego 22 dnia miesiąca odbywa się tutaj msza św. i nabożeństwo, w których zawsze uczestniczy około tysiąca osób. Kto wątpi, niech spróbuje przejść się obok tego kościoła w godzinach nabożeństw. Na całym świecie kult szerzy się za sprawą sióstr augustianek, które stale przyjmują prośby i podziękowania. W odczuciu krakowskich augistianek ostatnie lata najbardziej obfitują w modlitwy młodych małżonków, o dar rodzicielstwa oraz młodych rodziców, o uzdrowienie dla ich dziecka.

Kim była św. Rita?

Była córką włoskich wieśniaków, niezbyt zamożnych, ale bardzo szanowanych. Ojciec był lokalnym negocjatorem, który między innymi pomagał rozwiązywać konflikty sąsiedzkie – w tamtych czasach nazywany „sędzią pokoju”. Mieszkali w gminie Cascia, położonej na górzystym terenie Umbrii (środkowe Włochy). Rodzice długo modlili się o dziecko i byli już w podeszłym wieku, kiedy św. Rita przyszła na świat. Jako młoda dziewczyna uwielbiała wspinać się na szczyty gór i tam się modlić. Kiedy skończyła 18 lat, chciała wstąpić do klasztoru, ale rodzice wybrali dla niej kandydata na męża. Miał przeszłość wojskową, był politykiem i... typem awanturnika. Małżeństwo z Ritą, która była dziewczyną o niezwykłych zdolnościach do rozwiązywania konfliktów, nie uspokoiło jego temperamentu.

Rita w pierwszych miesiącach próbowała konfrontować się z mężem, ale z czasem zaczęła ustępować i coraz więcej modlić się za niego. Po ludzku wydawać się mogło, że te modlitwy nie były skuteczne, bo mąż zaczął wdawać się w coraz poważniejsze konflikty polityczne i rodzinne. Narodziny dwóch synów przyniosły chwile spokoju do ich małżeństwa. Ale zanim osiągnęli pełnoletniość, mąż Rity wdał się w kolejne spory klanowe i polityczne. Zginął w zasadzce zastawionej na niego w pobliżu rodzinnego młyna (ruiny młyna znajdują się tam po dziś dzień). Jego śmierć chcieli pomścić dorastający synowie. Ich pragnienie wendety zaostrzyło miejscowe konflikty rodzinne i wydawało się, że jedynym wyjściem są kolejne ofiary. Jednak synowie nie zdążyli pomścić ojca, bo według opowieści lokalnych rodzin i podań wielu późniejszych hagiografów, zmarli na dżumę.

Rita po tych wszystkich trudnych wydarzeniach postanowiła wstąpić do klasztoru augustianek eremitek w Casci. Nie została jednak przyjęta, bo wśród zakonnic prawdopodobnie były krewne zabójców jej męża. Ale Rita była pewna powołania i po raz drugi poprosiła o przyjęcie do tego samego klasztoru. Postawiono jej więc warunek, że musi pogodzić zwaśnione rodziny w okolicy Casci. I tutaj zaczyna się jeszcze trudniejsza droga dla przyszłej świętej. By wykonać polecenie przełożonej, musiała odszukać zabójców męża, wybaczyć im i poprosić o wybaczenie.

Niewiele czasu potrzebowała, by spełnić wszystkie warunki. Dotarła do rodziny, która stała za spiskiem na jej męża, przebaczyła im i poprosiła o przebaczanie w imieniu swojej rodziny. Po tym zdarzeniu stała się symbolem kobiety zdolnej do pojednania rodzin. I została przyjęta do klasztoru augustianek w Casci.

Patronka pokoju i mistyczka

Święta Rita jest w ikonografii przedstawiana jako sprawczyni cudów pokoju. Dzisiaj często w intencjach za jej wstawiennictwem spotyka się prośby o zgodę w rodzinie czy dobrą atmosferę w środowisku pracy.

Święta Rita jest też opisywana jako mistyczka. W czasie życia zakonnego otrzymała jeden stygmat cierpienia Jezusa – otwartą ranę na czole po cierniu z korony. Nosiła go przez piętnaście lat, a na tę pamiątkę powstała po jej śmierci tradycja odprawiania piętnastu czwartków św. Rity. Rana na czole zakonnicy wydawała okropny zapach i nie mogła opuszczać swojej celi. Ale podobno raz, kiedy Rita chciała udać się na pielgrzymkę do Rzymu, rana zaczęła wydawać zapach róż.

Róża stała się symbolem tej Świętej i tradycyjnie przed kościołami, w dniu kiedy odprawiane są nabożeństwa, sprzedaje się te kwiaty. A widok tysiąca osób z bukietami róż podniesionymi do góry i modlącymi się do św. Rity, złamał już wątpliwości niejednego sceptyka, który nie wierzy w cuda.

Ze świętą od spraw beznadziejnych kojarzona jest najczęściej opowieść o ogrodzie różanym, który Rita uprawiała zarówno jako młoda wiejska dziewczyna, jak i później za murami klasztoru. Kilka miesięcy przed śmiercią poprosiła jedną z sióstr, żeby przyniosła jej z ogrodu kwiat róży. Był styczeń 1457 (lub 1447 – data nie jest ustalona dokładnie). Można domyślać się z jaką niechęcią siostra poszła do ogrodu. Jednak ku zaskoczeniu zakonnic wróciła z różą.

Rita z Casci zmarła 22 maja w opinii świętości. W wielu miejscach na świecie właśnie tego dnia uroczyście obchodzi się jej wspomnienie. Kult św. Rity jest bogaty w przesłania i symbole, ale dwa są najbardziej wyraźne. Kolec z korony cierniowej symbolizuje ludzkie życie pełne cierpienia i bólu, zaś kwitnącą róża jest symbolem nadziei na przezwyciężenie trudności.

Litania do św. Rity
(święta od spraw beznadziejnych)

Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson. Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas. Ojcze z nieba Boże - zmiłuj się nad nami. Synu Odkupicielu świata Boże - zmiłuj się nad nami. Duchu Święty Boże - zmiłuj się nad nami. Święta Trójco, Jedyny Boże - zmiłuj się nad nami. Święta Maryjo, Matko Dobrej Rady, módl się za nami Święty Augustynie, Święta Moniko, Święta Rito, Orędowniczko w sytuacjach beznadziejnych, Pocieszycielko zasmuconych, Obrono i ucieczko opuszczonych, Wierna orędowniczko we wszystkich potrzebach, Przykładzie łagodności i pokory, Wzorze posłuszeństwa i wyrzeczenia, Wzorze cierpliwości i oddania się Bogu, Ozdobo zakonu augustiańskiego, Różo miłości, Miłośnico Jezusa ukrzyżowanego, Oblubienico Jezusa cierpiącego, Święta Rito, cierniem z korony Jezusa zraniona, Święta Rito, raną na czole ozdobiona, Święta Rito, pełna ufności w Opatrzność Bożą, Święta Rito, w pełni Bogu poświęcona, Święta Rito, potężna orędowniczko u Jezusa, Święta Rito, cudami przez Boga wsławiona, Święta Rito, zawsze przez Boga wysłuchana, Abyśmy wyrzekli się miłości własnej, Ciebie prosimy wysłuchaj nas Panie Abyśmy ćwiczyli się w pokorze, Abyśmy nasz krzyż cierpliwie nieśli, Abyśmy Boga ponad wszystko kochali, Abyśmy Jego wolą zawsze wypełniali, Abyśmy naszym winowajcom chętnie wybaczali, Abyśmy bliźnich jak samych siebie kochali, Abyśmy Twoje cnoty naśladowali, We wszystkich prośbach, wspomagaj nas, Panie We wszystkich niebezpieczeństwach, We wszystkich potrzebach i uciskach, W każdym smutku i przeciwności, W krzyżu i cierpieniu, W godzinę śmierci, Baranku Boży, któryś okazał największe miłosierdzie w odkupieniu świata na krzyżu - przepuść nam, Panie. Baranku Boży, który się miłosiernie ofiarujesz za nas w każdej Mszy świętej - wysłuchaj nas, Panie. Baranku Boży, który z nieprzebranego miłosierdzia gładzisz grzechy nasze - zmiłuj się nad nami. K. Módl się za nami święta Rito. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Ojcze niebieski, Ty dałeś św. Ricie udział w męce Chrystusa, udziel nam łaski i siły do znoszenia naszych cierpień, abyśmy mogli głębiej uczestniczyć w misterium paschalnym Twojego Syna. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Modlitwy do św. Rity
(święta od spraw beznadziejnych)

Święta Rito, Patronko spraw trudnych, Orędowniczko w sytuacjach beznadziejnych, cudna gwiazdo świętego Kościoła naszego, zwierciadło cierpliwości, pogromicielko szatanów, lekarko chorych, pociecho strapionych, wzorze prawdziwej świętości, ukochana Oblubienico Chrystusa Pana naznaczona cierniem z korony Ukrzyżowanego. Z głębi serca czczę Ciebie i zarazem błagam módl się za mną, o uległość woli Bożej we wszystkich przeciwnościach mojego życia. Przybądź mi z pomocą, o święta Rito i spraw, abym doznała skutków Twej opieki, by modlitwy moje u tronu Bożego stały się skuteczne. Wyproś mi wzmocnienie wiary, nadziei i miłości, szczerego i dziecięcego nabożeństwa do Matki Bożej oraz łaskę... (wymienić ją).
I to spraw, abym zwyciężywszy wszelkie przeszkody i pokusy, mogła dojść kiedyś do nieba i tam Ci dziękować i wiecznie cieszyć się towarzystwem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

* * * * *

Pozdrawiam cię święta Rito, napełniona miłością i pokojem, przykładzie każdej wszelkiej cnoty, wierna uczennico Chrystusa. Pomóż nam, patronko rodziny i przebaczenia, uwierzyć, że dla Boga wszystko jest możliwe i wspomagaj nas w każdej potrzebie. Amen.

* * * * *

O, Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, spraw, abym w walce, którą toczę ze światem, była zawsze po stronie świata. Swojego.
O, święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, pozdrów słońce, pozwól znieść oddech życia, dodaj różom czerwieni.
O, święta Rito do Rzeczy Niemożliwych, pozwól mi nie hodować żalu, nie oczekiwać zbyt wiele, stać się magnolią lub drzewem, w ostateczności kamieniem i zacząć od nowa lub trwać tylko, trwać.
Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, niech czerwona róża rozrasta się we mnie, zalewa Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, pozwól mi przyjmować bieg wydarzeń i nie naginać ich do swoich pragnień. Pozwól mi doświadczyć, że wszystko ma swoje miejsce i czas. Pozwól mi być dobrą matką, skoro już nie mogę być dobrą córką.
Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, Ty wiesz wszystko o salamandrach, płomieniach i niegrzecznej dziewczynce, która chodzi, gdzie chce. Nie pozwól jej zabłądzić. Pozwól znaleźć ścieżkę, na której spotka spokój.
Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, pozwól mi wybaczać innym i sobie, bo świat niekoniecznie jest sprawiedliwy, dobro często nie popłaca, a za nieszczęścia nie ma rekompensaty.
Pozwól mi wierzyć, że żyję w świecie, któremu sama nadaję znaczenie.
Pozwól mi być silną, aby umieć żyć ze swoją bezsilnością i naiwnością.
Pozwól mi nie tracić energii na podtrzymywanie iluzji.
Pozwól mi być, kim jestem i robić, co robię.
Pozwól mi wziąć za to odpowiedzialność.
Pozwól mi być dobrą.
Pozwól mi wierzyć.
Mieć nadzieję.
Kochać.
Święta Rito, święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, spraw, by nie sprawdziły się proroctwa Oriana Fallaci, spraw, by jej krzyk nas uratował.
Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, pozwól mi wierzyć, że tylko miłość stwarza od początku świat. Pozwól mi śnić sen o zapachu skoszonej łąki.
Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, uwolnij mnie o przeszłości, bo każdy ma prawo do tajemnicy.
Święta Rito, Rito od Rzeczy Niemożliwych, pomóż mi znosić fizyczny ból, którego znosić nie potrafię i pomóż mi nie napisać o mojej chorobie ani wiersza, ani książki.
Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, pozwól mi otwierać drzwi i wchodzić w nie bez lęku. Pozwól mi zbierać biedronki i wypuszczać je do nieba.

Źródło: Marta Fox, "Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych".

piątek, 23 maja 2014

Zwycięstwo gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Maryji


Bóg położył nie tylko jedną nieprzyjaźń, ale wiele, nie tylko pomiędzy Maryją i szatanem, ale pomiędzy potomstwem Najświętszej Dziewicy a potomstwem szatana. To znaczy, iż Bóg położył nieprzyjaźń i wewnętrzną odrazę między prawdziwymi dziećmi i sługami Najświętszej Panny a dziećmi i niewolnikami szatana. Nie miłują się oni wzajemnie i nie ma między nimi żadnej łączności wewnętrznej. Dzieci Beliala, niewolnicy szatana, miłośnicy świata - na jedno to bowiem wychodzi - prześladują dotąd i w przyszłości prześladować będą bardziej niż kiedykolwiek wszystkich, co należą do Najświętszej Dziewicy, podobnie jak ongiś Kain prześladował brata swego Abla, a Ezaw brata swego Jakuba, oni bowiem wyobrażają potępionych i wybranych. Ale pokorna Maryja zawsze odnosić będzie nad pysznym szatanem zwycięstwa i to tak świetne, iż wreszcie zetrze głowę, siedlisko pychy. Zawsze uda się Jej wytropić jego wężową złośliwość, rozładować jego grymasy piekielne, rozwiać jego zamysły diabelskie, i aż do końca wieków zabezpieczać swe wierne sługi przed uchwytem jego okrutnych łap. 

Ale moc Maryi nad wszystkimi szatanami rozbłyśnie przede wszystkim w czasach ostatecznych, kiedy to szatan czyhać będzie na Jej piętę, czyli na Jej pokorne sługi i wierne dzieci, które Ona wzbudzi do walki z nim. W oczach świata będą oni mali i biedni, poniżeni, prześladowani i uciskani, jak pięta w stosunku do innych członków ciała. Ale w zamian za to będą oni bogaci w łaski Boże, które im Maryja rozdawać będzie obficie, będą wielcy i wzniośli w świętości przed Bogiem, wyniesieni ponad wszelkie stworzenie, pomocą Bożą wspierani, iż piętą swej wespół z Maryją zmiażdżą głowę szatana i staną się sprawcami triumfu Chrystusa(...).

Wzniecać będą wszędzie ogień Bożej miłości

Lecz kimże będą owi słudzy, niewolnicy i dzieci Maryi? Będą oni ogniem gorejącym, wysłannikami Pana, którzy wszędzie wzniecać będą ogień Bożej miłości (Ps 104 [103], 3). Będą oni jako strzały ostre (Ps 127 [126], 4) w ręku mocarnej Maryi, by porazić Jej nieprzyjaciół. Będą to potomkowie pokolenia Lewi, dobrze oczyszczeni ogniem wielkich utrapień, mocno złączeni z Bogiem (1 Kor 6,17), niosący w sercu złoto miłości, w duchu kadzidło modlitwy, a w ciele mirrę umartwienia. Dla biednych i maluczkich będą oni wszędzie dobrą wonią Chrystusową (2 Kor 2,15-16), dla wielkich zaś, bogatych i pysznych tego świata będą wonią śmierci(...).

W prawej ręce krucyfiks, różaniec w lewej

Wiemy wreszcie, iż będą to prawdziwi uczniowie Jezusa Chrystusa, kroczący śladami Jego ubóstwa, pokory, wzgardy świata i miłości, uczący w czystej prawdzie wąskiej drogi Bożej, wedle Ewangelii świętej, a nie wedle zasad świata, bez względu na osobę, nie wyłączając, nie oszczędzając, ani słuchając lub lękając się jakiegokolwiek śmiertelnika, choćby najpotężniejszego. Będą mieli w ustach obosieczny miecz słowa Boże-go (Hbr 4,12; Ef 6,17), na barkach nieść będą zakrwawiony sztandar krzyża, w prawej ręce krucyfiks, różaniec w lewej, święte imiona Jezusa i Maryi na sercu, a skromność i umartwienie Chrystusowe w całym swym postępowaniu. Takimi będą ci wielcy ludzie, którzy powstaną, ale których na rozkaz Najwyższego urobi Maryja, aby rozciągnęli królestwo Jego nad włodarstwem bezbożnych, bałwochwalców i mahometan. Ale kiedy i jak się to stanie...? Bogu jedynemu wiadomo. My zaś milczmy, módlmy się, wzdychajmy i wyczekujmy: Exspectans exspectavi - z upragnieniem wyglądałem (Ps 40 [39],2).*

* Św. Ludwik Maria Grignion de Mont-fort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, Warszawa 1996, s. 44-48.

źródło: http://xwaldemar.alleluja.pl/tekst.php?numer=37657

środa, 21 maja 2014

Na wesoło


Idzie misjonarz przez pustynię i spotyka lwa. Przerażony modli się "Boże spraw aby to zwierze miało chrześcijańskie uczucia". Na to lew: "Boże pobłogosław ten dar, który zaraz będę spożywał".

***

Rozmawia dwóch mnichów, młody ze starszym na temat zbiorów znajdujących się w tamtejszej bibliotece.
- Mistrzu, wybacz, że pytam, ale co by się stało, gdyby mnich przepisujący księgi się pomylił i jakieś zdanie przepisał błędnie?
- Nie, to niemożliwe, nikt się nie myli.
- No, ale jakby się ktoś pomylił, to co by się stało?
- Mówię ci, że nikt się nie myli, znasz tekst biblii na pamięć? Przyniosę ci jedna z pierwszych kopii i zobaczysz, że nic, a nic nie odbiega od tej z której i ty się uczyłeś...
Mnich poszedł po ów tekst i nie ma go godzinę, dwie, trzy... w końcu młody mnich zniecierpliwił się i poszedł szukać mistrza. Znalazl go w bibliotece siedzącego nad dwoma tekstami biblii (jeden z którego się wszyscy uczyli, a drugi ten jeden z pierwszych kopii najbliższych oryginałowi) i płacze...
- Mistrzu co się stało?!?
- W pierwszym tekście jest napisane "będziesz żył w celi bracie", a w kolejnych kopiach "będziesz żył w celibacie"...

***

Skradziono księdzu rower. Zatroskany zwraca się do kolegi z pobliskiej parafii o pomoc.
- W niedzielę na mszy zrób kazanie o 10 przykazaniach a gdy dojdziesz do 7 zwracaj uwagę kto z wiernych się zmiesza - na pewno to będzie On.
Po tygodniu dzwoni z zapytaniem o efekt kazania.
- Wiesz co - kazanie się udało, ale gdy doszedłem do 6 przykazania przypomniałem sobie gdzie go zostawiłem - odpowiada ksiądz.

***

Umarł stary pobożny ksiądz, poszedł do nieba i staje przed Św. Piotrem. Św. Piotr pyta:
- Faktycznie byłeś pobożny, nigdy nie zgrzeszyłeś nawet myślą ?
- Nie - mówi ksiądz. Ale Św. Piotr dalej go wypytuje. Ksiądz ukradkiem zagląda przez bramę do nieba patrzy, a tam z jego parafii taki obrzępała Józik kierowca autobusu chodzi sobie po niebie. Ksiądz mówi:
- Św. Piotrze, ale to niesprawiedliwe, całe życie żyłem w celibacie, a Józik to nawet do kościoła nie chodził, a już po raju spaceruje. A Św. Piotr na to:
- Bo widzisz, ty jak odprawiałeś mszę to cały kościół spał, ale jak Józik prowadził autobus to wszyscy się modlili. 
Ksiądz i siostra zakonna grają w golfa. Ksiądz bierze kija i uderza w piłkę która toczy się w bok i nie wpada do dziury.
- A niech to wszyscy diabli!!!! Nie trafiłem!!! - krzyczy wściekły ksiądz.
- Jak ksiądz tak może? - pyta się zawstydzona siostra - tak nie można... co na to Pan powie?
Ksiądz patrzy się na zakonnicę spod oka i przeprasza... już tak nie powie więcej. Idą do następnej dziury i podobnie jak wcześniej ksiądz nie trafia:
- A niech to wszyscy diabli!!! Nie trafiłem!!! - znowu rzecze ze złością.
- Bracie, jaki to wstyd pobożnemu tak mówić - upomina go nieco zdenerwowana już siostra.
- Ok... już nie będę, jeśli jeszcze raz tak powiem niech piorun z nieba zleci i w łeb mnie trzaśnie. Poszli do następnej dziury, ksiądz znowu nie trafił:
- A niech to wszyscy diabli!!! Nie trafiłem!!! - krzyczy ze złością.
Wtem ciemno się zrobiło na świecie, coś zahuczało, zamruczało i piorun z nieba zleciał i walnął siostrę w łeb. A z nieba słychać jęk:
- A niech to wszyscy diabli! Nie trafiłem!!! 

poniedziałek, 19 maja 2014

Sakrament Pokuty w życiu Ojca Pio i jego penitentów


WSTĘP
Bracia i Siostry!

Ojciec święty w dniu beatyfikacji Ojca Pio powiedział: "Jeśli Opatrzność zrządziła, aby Ojciec Pio działał nie opuszczając nigdy swojego klasztoru, jak gdyby zakorzeniony u stóp krzyża, to fakt ten nie jest bez znaczenia. Pewnego dnia, w chwili szczególnie bolesnych doświadczeń, Boski Nauczyciel pocieszał go mówiąc, że pod krzyżem uczysz się kochać (Epistolario I, s. 339). 

Tak, krzyż Chrystusa jest znakomitą szkolą miłości; więcej - jest samym źródłem miłości. Miłość tego wiernego ucznia, oczyszczona przez cierpienie, przyciągała serca do Chrystusa i do Jego trudnej Ewangelii zbawienia." (2.05.1999) 

KAZANIE
Sprawowanie Sakramentu Pojednania w życiu każdego kapłana jest zadaniem. W życiu wielu kapłanów staje się z woli Chrystusa - charyzmatem, szczególnym znakiem ich wybrania, by być dla człowieka znakiem miłosierdzia Bożego.
Charyzmatem jednania ludzi z Bogiem obdarzeni zostają ci kapłani, którzy zawierzając Bogu, mają świadomość, że dar, który wspomaga ludzi w jednaniu z Bogiem danym jest równocześnie i im, i tym, których Bóg przyprowadza przed nich, by otrzymali od Chrystusa dar miłosierdzia - darowanie grzechów przez nich popełnionych, gdy potrafią te grzechy dostrzec, uznać, wyznać i naprawić. 

"Życie kapłańskie O.Pio koncentrowało się wokół ołtarza i w konfesjonale. Jest to jedna z najbardziej odpowiedzialnych funkcji: oto człowiek, sam potrzebujący miłosierdzia i przebaczenia, wchodzi w istotę Chrystusowego posłannictwa; jednania człowieka z Bogiem rozdzielając owoce odkupienia. Jeszcze w okresie pobytu w Foggii (1916 r.) O.Pio był określany jako "kapłan, który spowiada", jako "spowiednik". A gdy został przeniesiony do San Giovanni Rotondo, przez 52 lata swego kapłańskiego życia spełniał to posługiwanie z oddaniem od rana do wieczora".
O. Gracja Majka, Z Chrystusem przybity do krzyża, Wyd. Bracia Kapucyni, Kraków 1992 s. 98nn.
Szczególne dary - charyzmaty, które otrzymał od Pana O.Pio to: dar stygmatów, jasnowidzenia (czytania w ludzkich sercach i myślach) , bilokacji, wypraszania w modlitwie uzdrowień, wspierały szczególny dar jednania w Sakramencie Pojednania. 

"Naukowcy zajmujący się nadzwyczajnymi faktami przypisywanymi o. Pio uważają, że: 
1) są one autentyczne,
2) niemożliwe do wyjaśnienia na sposób naturalny, 
3) w takiej różnorodności rzadko spotykane w życiu świętych.

Jak czcigodny Ojciec używał charyzmatów, którymi tak hojnie obdarował go Duch Święty" W cytowanym na początku fragmencie Pierwszego listu do Koryntian, Apostoł Paweł stwierdza: "Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra". Czcigodny Ojciec Pio, otrzymanymi od Ducha Świętego charyzmatami, posłużył się z pokorą dla Bożej chwały i dobra braci, to znaczy dla zbudowania ciała Chrystusowego, którym jest Kościół.". 
O. Gerardo Di Flumeri Wicepostulator
"Zdaniem o. Fernando da Riese Pio X potwierdzeniem jego misji, wyjątkowego posłannictwa i uczestnictwa w tajemnicy zbawczej Chrystusa były uzewnętrznione formy Bożego działania. Do nich tenże autor zalicza stygmaty, które nosił na swym ciele przez równe pięćdziesiąt lat, miłe zapachy różnych kwiatów wyrażające jego obecność a także formy modlitwy (woń wydawana była przez stygmaty), woń odczuwana i rozeznawana także na odległość, zjawisko bilokacji ze świadomością obecności w dwóch różnych miejscach, dar rozeznania w ludzkich sumieniach, uzdrowienia nawet na odległość i inne." 
"Życie ojca Pio jako przestrzeń szczególnego działania Bożego" O. Gracjan Franciszek Majka OFMCap. Kraków 
"Spowiednik, jeśli chce być dobrym pasterzem i owocnie przepowiadać grzesznikom dobrą nowinę przebaczenia i pokoju, musi - dla dobra własnych owiec - oddać się cierpieniu i śmierci, dopełniając w swoim ciele tego, czego brakuje Męce Chrystusa. O. Pio, który miał poczucie Chrystusa, zrozumiał to wszystko. Oto dlaczego - począwszy od pierwszych miesięcy swego kapłańskiego życia - oddał się Panu jako ofiara, ze wspaniałomyślnym i godnym podziwu poświęceniem. 
Na mocy tej ofiary, dusza O. Pio tak była rozpalona Bożą miłością, że przychodzenie z pomocą potrzebującemu bliźniemu stało się dlań gorączkowym pragnieniem i po tysiąckroć oddałby życie, aby choć jeszcze jedna dusza oddała Bogu chwałę. 
To właśnie pozwala zrozumieć jego gorliwość w posłudze w konfesjonale. Wszystkie poranne godziny przeznacza na słuchanie spowiedzi, nie ma wolnej minuty, nie odmawia nikomu, cały czas poświęca wyrywaniu dusz z sideł szatana; pracuje po dziewiętnaście godzin na dzień, znosząc trud przerastający jego siły; tak wielka jest wykonywana przez niego bez przerwy praca, że nie może zająć się niczym innym. Tak przez pół wieku". 
o. Gerardo Di Flumeri, Kapłańska posługa o. Pio z Pietrelciny
O.Pio ma świadomość swojej misji i posłannictwa. Tak pisze w jednym z licznych listów:
"Ty, Panie, ukryłeś mnie przed oczyma wszystkich, a największą misję, która w Twoim planie była od początku, powierzyłeś teraz mnie, Twojemu synowi; misja, która jest znana Tobie samemu i tylko mnie. Mój Boże, jak odpowiedziałem na to zadanie" [...]. Jeszcze raz, o Panie, potwierdź swoją łaską to, co mi powierzyłeś i nie dozwól, by ktokolwiek się za­tracił opuszczając Twoją owczarnię! O Boże, Boże, nie doz­wól, by uległo zatracie Twoje dziedzictwo! Niech w moim sercu coraz mocniej rozbrzmiewa i dokonuje się dzieło przez Ciebie rozpoczęte. W swoim wnętrzu słyszę stale głos, który mi powtarza: uświęcaj się i poświęcaj się!". 
Padre Pio da Pietrelcina, Epistolario, t. 3, San Giovanni Rotondo 1977, s. 1009-1010.
" W ciągu trzech pierwszych lat kapłaństwa bodaj 18 razy prosił prowincjała, by udzielił mu pozwolenia na spowiadanie wiernych. Gdy to pozwolenie otrzymał, konfesjonał stał się dla niego jakby drugim mieszkaniem. Chciał być do dyspozycji wszystkich grzeszników, by uwalniać ich z sideł szatana, z kajdan grzechu. Oczekując na penitentów, modlił się za nich. Grzesznicy to jedna wielka intencja dla jego ofiar, cierpień i modlitw. Coraz większy napływ wiernych do spowiedzi domagał się pewnego uporządkowania Jak już wspomniano, O.Pio spowiadał kobiety w kościele, w konfesjonale ustawionym po lewej stronie świątyni, a mężczyzn w zakrystii. W pierwszych latach pobytu w San Giovanni Rotondo O.Pio spowiadał od wczesnych godzin rannych, następnie odprawiał Mszę św., a po dziękczynieniu oddawał się ponownie tej sakramentalnej posłudze. Po południu był znowu do dyspozycji wszystkich. Później, dla porządku, wierni zapisywali się do spowiedzi u O.Pio i otrzymywali specjalny bilet. Dotyczyło To wszystkich: świeckich i duchownych, pochodzących z Włoch i z zagranicy. Bywały takie okresy, jak wspomina o. Paulin z Cascalenda, że zapisani czekali nawet 15 dni. Ponieważ nie było odpowiednich hoteli, więc obozowano pod klasztorem. Było to oczywiście możliwe w miesiącach letnich. Penitenci byli jednak z tego zadowoleni. Najważniejszą sprawą było dostanie się do o. Pio. Z relacji z lat 1938-1939 wiadomo, że w ciągu dwóch miesięcy ze spowiedzi u O.Pio korzystało około 1500-2000 osób. Z czasem liczba ta rosła. Na przykład w 1943 r. ilość osób wyspowiadanych w ciągu dwóch miesięcy wyniosła aż 3000". 

Charyzmaty, którymi obdarzony został O. Pio w sposób szczególny postrzegane były w sprawowanym przez niego sakramencie pojednania:
"Wielkiej grzesznicy, która upadła mu do nóg, wymienia wszystkie jej grzechy, za wyjątkiem jednego. Po chwili wielkiej walki kobieta wyznaje ten grzech. "Tutaj na ciebie czekałem, córko moja " wykrzyknął cały uradowany " teraz mogę ci dać rozgrzeszenie". (M.Winowska, Il vero volto di Padre Pio, Roma 1983, s. 40.). 

"Pewien klęczący przy konfesjonale penitent nie był w stanie dojrzeć grzechów. Widział je w całości, jak klejące się błoto, ale nie jak w czasie nocy, pojedynczo.
"Ojciec czeka, a później z wielką łagodnością mówi mi: "Odwagi, mój synu! Czyż nie powiedziałeś mi wszystkiego podczas Mszy świętej" No już!". I Ojciec wyliczył wszystkie moje grzechy. Rozumiecie" Wszystkie! Te, których nikt nie znał. Te, o których ja sam zapomniałem. Nie musiałem zrobić nic innego, jak tylko powiedzieć: "Tak". A potem dał mi rozgrzeszenie".
(A. del Fante, Per la storia e fatti nuovi: Padre Pio da Pietrelcina, il primo sacerdote stigmatizzato, San Giovanni Rotondo 1969, s. 262.).
Charyzmaty, którymi obdarzony został O.Pio, dane były dla posługi wiernych. Ci wszyscy, którym O.Pio wyprosił zdrowie, starali się wdzięczność swoja wobec Boga wyrazić korzystając z Sakramentu Pojednania u O.Pio. Można powiedzieć, że obdarowanie przez Boga charyzmatami osoby O.Pio, naszego współbrata (kapucyna), było darem dla Kościoła i dla wspólnoty wierzących. A szczególny charyzmat - Stygmaty (znaki męki Chrystusa - stale przez 50 lat krwawiące rany w boku na dłoniach i stopach), były zewnętrznym znakiem, że kapłan, to "alter Christus" - Chrystus objawiający się człowiekowi w kapłańskiej posłudze Słowa, sprawowaniu Eucharystii, Pojednania i innych sakramentów. 
opr. br. Bogusław Piechuta 
MODLITWA O. PIO o nawrócenie grzeszników.
Pokornie proszę Cię, Panie, abyś ze względu na Twoją dobroć i miłosierdzie powstrzymał gromy Twego gniewu na nieszczęsnych grzeszników i udzielił im łaski nawrócenia i pokuty. Ty, Panie, przez Autora "Pieśni nad pieśniami" powiedziałeś, że "jak śmierć potężna jest miłość", dlatego z całym żarem proszę Cię: spojrzyj okiem niewypowiedzianej dobroci na tych braci i siostry, pociągnij ku sobie i złącz nierozerwalnymi więzami miłości. O Panie, niechaj znowu powstaną Ci, którzy prawdziwie umarli. 

Ty, który swoim potężnym głosem wyprowadziłeś z grobu śmierci Łazarza, zawołaj na nich mocnym i potężnym głosem i przywróć im życie. Spraw, by na Twoje słowo porzucili swoje grzechy i mogli wraz ze wszystkimi odkupionymi sławić bogactwa Twego miłosierdzia... 

Ty sam, Panie, wiesz, jak wciąż wielu żyje z dala od Ciebie, źródła wody żywej; jak wciąż sprawdzają się Twe słowa, że "żniwo jest wielkie, a robotników mało", że już jest dojrzałe żniwo na polu Kościoła! Oby ono nie zmarnowało się z powodu braku robotników! Oby nie zagarnęli go emisariusze szatana, którzy są tak aktywni! Nie dopuść do tego, o najsłodszy Boże, ale okaż swą litość i wejrzyj na nędzę oraz potrzeby duchowe współczesnych ludzi i odpuść grzesznikom winy i wprowadź ich na drogi sprawiedliwości i pokoju, prowadzące do Twego królestwa życia i nieśmiertelności. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. 

źródło: http://xwaldemar.alleluja.pl/tekst.php?numer=12559

sobota, 17 maja 2014

Tylko Jezus jest lekarzem


W ostatnim czasie pojawiły się nowe metody lecznicze, które ukrywają się pod różnymi nazwami. Mówi się o medycynie alternatywnej, niekonwencjonalnej, komplementarnej, naturalnej. Oczywiście w ramach tych różnych poszukiwań wiele dróg jest interesujących i godnych zaufania. Jednak są też i toksyczne drogi lecznictwa, które powoli wprowadzają człowieka w zatrute myślenie, niszcząc jego wiarę w Boga i patrzenie na świat. W gruncie rzeczy, to sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje choroby. W razie potrzeby, poddając się leczeniu człowiek powinien wiedzieć wszystko: jak wygląda to leczenie, na czym ono polega, ma znać i oceniać te metody oraz mieć wpływ na to, co dzieje się w jego leczeniu. Jednak żeby być uleczonym pod każdym względem, to trzeba znaleźć właściwego Lekarza ciała i duszy. 

Człowiek sam z siebie nic nie ma. Źródło mocy uzdrawiającej nie może pochodzić od nieokreślonej energii, ale pochodzi od Boga lub od szatana. Chcąc obiektywnie przedstawić sprawę różnych uzdrowień, weźmy do ręki Pismo Święte. W Dziejach Apostolskich mamy opisane uzdrowienia, które dokonywał święty Piotr. "Eneaszu -powiedział do niego Piotr - Jezus Chrystus cię uzdrawia, wstań i zaściel swoje łóżko! I natychmiast wstał. Dz 9,34. Niektórzy powiedzieliby, że Piotr był bioenergoterapeutą. Piotr jednak był człowiekiem Bożym, który uzdrawiał w Imię Jezusa, a nie w imię jakiejś własnej mocy, czy energii. Boże cuda i uzdrowienia dotyczą całego człowieka, bo Bóg uzdrawia duszę i ciało, a skutek Bożego uzdrowienia jest trwały. Człowiek uzdrowiony przez Boga zmienia swoje życie, bardziej wierzy w Boga, modli się i Jemu dziękuje. Zawsze pytajmy się, gdzie jest źródło mocy, dla człowieka, który czyni cuda i czy są to cuda dokonane w Bogu? 

Przedstawię teraz niejasne, alternatywne metody lecznicze. Joga pochodzi z hinduizmu i jest sposobem medytacji, w celu uzdrowienia lub obudzenia w sobie boskości. Jogi nie można pogodzić z chrześcijaństwem. Jogini o własnych siłach chcą kontrolować swój organizm i leczyć się przez autosugestię. Jakaś siła obdarza ich nadzwyczajnymi zdolnościami. Skutkiem ubocznym, tych nadzwyczajnych zdolności są postawy ludzi, zwanych bioenergoterapeutami. Czy są oni dobrzy i skąd mają energię? Sama struktura pojęcia "bioenergoterapeuta", świadczy o tym, że siła uzdrowienia tkwi w nieokreślonej energii biologicznej. Natomiast jeżeli mamy ocenić uzdrowienie, to musimy znać źródło, a później ocenić skutek tego zdarzenia. Nieokreśleni bioenergoterapeuci nie mają dobrych metod i źródeł, a z tego co można doświadczyć, to wielu ludzi finansowo oszukują. W niektórych wypadkach doprowadzają leczonych ludzi do śmierci, albo do nierównowagi psychicznej. Dlatego ogólnie można powiedzieć, że są nieuczciwi i żerują na naiwności ludzi. Ponadto zdarza się, że tacy uzdrowiciele uleczając ciało, doprowadzają zarazem do niszczenia duchowości człowieka, odwracając go od Boga, a to jasno określa, jakie jest źródło tego uzdrowienia. 

W świecie i w Polsce pojawiło się dziś wielu fałszywych "uzdrowicieli". Kiedyś byli nazywani czarodziejami, magikami, wróżbitami, a ostatnio nazwali się bioenergoterapeutami. Aby zwiększyć wiarygodność swoich praktyk i przyciągnąć jak najwięcej osób, to: utworzyli terminy naukowe na określenie swoich narzędzi oraz wkraczali do kościołów, żeby tam robić swoje seanse uzdrawiające. Trzeba jednak powiedzieć, że bioenergoterapia jest pewnego rodzaju okultyzmem. Ci ludzie szafują niesprawdzoną wiedzą, wychodzącą poza doświadczenie biofizyczne. Posługują się terminem "energia". Na festiwalu ezoterycznym, czyli wielkim kiermaszu "mocy tajemnych", medycyny alternatywnej" i "zjawisk paranormalnych"; słowo "energia" pojawia się częściej niż przekleństwa na trybunach stadionu piłkarskiego. 
Jedna pani, profesor fizyki, bardzo wierząca w Boga, postanowiła sprawdzić energię sławnego bioenergoterapeuty z USA, który przybył do Polski. Z pochodzenia był on Polakiem. Pani chciała zobaczyć przyrząd do mierzenia energii bioterapeuty. Uzdrawiacz powiedział, że pokaże to urządzenie. Pani zdawała sobie sprawę, że ta jego energia jest pochodzenia okultystycznego [oddziaływania złych duchów]. Jadąc na spotkanie z nim, poprosiła księdza i wspólnotę modlitewną o ochronę modlitwą. Gdy spotkała się z człowiekiem, który uzdrawiał mocą energii, sama po cichu zaczęła się modlić: "Jezu, Ty jesteś miłością oblej swoją Krwią wszystko, co jest tu nieczyste, wszelkie źle moce szatańskie oddal do piekła, niech Twoja Krew oczyści to wszystko. Wielbię Ciebie i wywyższam ". Przyrząd, który miał mierzyć energię bioenergoterapeuty ledwo się obracał, mimo tak wielkiej energii tego człowieka. Był on bardzo zdziwiony tym, co zobaczył. Zniecierpliwiony, że nie mógł zademonstrować działania przyrządu, popchnął palcem tarczę i powiedział, że tak powinna się ona kręcić. Był to dowód, że przyrząd działa na zasadzie złych mocy. Przekonało to panią, że ten "lekarz" nie działa w imię Jezusa. Niektórzy bioenergoterapeuci nie zdają sobie sprawy, że może nimi posługiwać się szatan. Uważają, że działają dla dobra człowieka, a tymczasem są manipulowani, zniewalani i wciągani w złe moce. Oni sobie przypisują moc, mówiąc: ,ja mam takie właściwości". 

W rzeczywistości nie są ludźmi bożymi. Wrażliwy człowiek w zetknięciu z takim uzdrowicielem wyczuwa, że coś jest nie tak. Na domiar złego bioenergoterapeuci tworzą ze swoich pacjentów sekty. Na gruncie takiej terapii powstała sekta "Niebo", założona przez uzdrowiciela Bogdana Kacmajera, który izolował swoich zwolenników od świata, przydzielał mężów i żony, ukrywał narodziny oraz lekceważył edukację dzieci. W taki to sposób uzdrowiciele uzależniają ludzi od siebie. Niektórzy bioenergoterapeuci wchodzą w związki radiestezyjne i wciągani są w coraz to większe ciemności. Oddają cześć przedmiotom, zwierzętom i roślinom ładując się przy tym energią. Słuchają i zachęcają do słuchania kaset, które niby mają relaksować psychicznie. Jest to coś w rodzaju autohipnozy. W końcu tacy ludzie stają się pacjentami szpitali psychiatrycznych.A co można powiedzieć o radiestezji? Na to pytanie także poszukajmy odpowiedzi w Piśmie Świętym. W księdze Ozeasza Bóg ostrzega kapłanów Izraela, przed korzystaniem z wahadełka w celach przepowiadania przyszłości. Czytamy tam: "Lud mój zasięga rady v swojego drewna, a jego laska daje mu wyrocznię; bo go duch nierządu omamił - opuścili Boga swojego, aby cudzołożyć " Oz 4,12. Stosując pogańskie metody wróżenia. Izraelici przekraczali pierwsze przykazanie. Ich grzechem było bałwochwalstwo - oddawanie czci bożkom. W ten sposób odwrócili się od Boga. Trzeba tu jasno określić, że człowiek wierzący w Boga, nie może ubóstwiać wahadełka. Po dyskusji z radiestetą, pewien redaktor doszedł do wniosku, że promieniowanie przedmiotów nie działa na wahadełko, tylko na podświadomość, która każe jej wysłać impuls do ręki. W takim razie, w jaki sposób "promieniowanie przedmiotów", ta "czysta fizyka", przeistacza się w inteligentny twór, który potrafi odpowiadać na pytania radiestety? Chciałoby się powiedzieć, że nasza podświadomość takie rzeczy wie. Czyli podświadomość, to niezależny inteligentny twór - taki wszechwiedzący diablik - który w nas siedzi, a z którym dzięki promieniowaniu i wahadełku możemy sobie porozmawiać. Jest to trochę naiwne. Można tu powiedzieć, że: " ... ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto dopuszcza się nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu" J 3,19-21. Radiesteta, który będzie się modlił w czasie pracy z wahadełkiem, zauważy, że wahadełko nie poruszy się, a z tego wniosek, że to Bóg jest ważniejszy od działań radiestezyjnych. Zdolności paranormalne też pochodzą od Pana Boga, ale trzeba je dobrze wykorzystać. Można usprawiedliwić działania dobroczynne i bezinteresowne np.: szukanie żył wodnych, miejsc na studnię, zagubionych przedmiotów. Można też usprawiedliwić takich radiestetów, którzy ponad wszystko wierzą Bogu, a nie swemu wahadełku. Jednak obiektywnie złe jest: przepowiadanie przyszłości, wróżenie, a także leczenie przy pomocy wahadełka. Leczyć można jedynie w sposób naturalny, a w sposób cudowny i trwały może uleczyć tylko Bóg, kiedy zwrócimy się do Niego w szczerej modlitwie. 

Ludzie, którzy szukają pomocy u bioenergoterapeutów są zniewoleni. Uzależniają się od takich uzdrawiaczy, wróżów, "cudotwórców" i potem już muszą do nich chodzić, bo są duchowo uzależnieni. Przeżywaj ą różne frustracje, odchodzą od Boga i od wiary, mają trudności w modlitwie, zaczynają wrogo nastawiać się do Kościoła. Negatywne skutki bioenergoterapeutów nie są widoczne od razu. Chwilowo może dokonać się poprawa zdrowia, a potem następuje spustoszenie psychiczne i powrót różnych dolegliwości. Bóg natomiast uzdrawia skutecznie całego człowieka. Jest wiele cudownych uzdrowień za przyczyną Maryi i świętych. Bóg uzdrawiając, też posługuje się drugim człowiekiem, ale Boże uzdrowienie jest cudowne i trwałe, a choroba już nigdy nie wraca. 
Obok bioenergoterapii nie całkiem jasna jest metoda biorezonansu. Biorezonanci mówią, że człowiek emituje fale sinusoidalne i jeżeli ta fala jest zakłócona, to wtedy występuje choroba. Leczenie polega na uporządkowaniu fali i przywróceniu jej przebiegu sinusoidalnego. Gabinety biorezonansowe mają leczyć z różnych alergii. Jednak po takim leczeniu następuje zwykle pogorszenie stanu zdrowia, a na leczenie biorezonansem ludzie wydają bardzo duże pieniądze. Czy biorezonans jest dobrą metodą medycyny niekonwencjonalnej? Pan Jezus powiedział: "Poznacie ich po ich owocach" Mt 7,20. Owoce nie są najlepsze. Dlatego metoda biorezonansu jest bardzo wątpliwa. 

Człowiek, który od Boga otrzymał właściwości paranormalne, powinien Bogu oddawać chwałę i Jemu za wszystko dziękować oraz wykorzystywać te zdolności dla dobra ludzi, lecząc dusze i ciała. Najlepszym Lekarzem jest Bóg i to wszystko, co od Boga pochodzi. Jezus w sakramencie pokuty leczy dusze ludzkie. Choroby ciała są często spowodowane wcześniejszą chorobą duszy. Dlatego wpierw idźmy do Jezusa, uporządkujmy nasze życie i sprawmy, by było więcej miłości, spokoju i życzliwości, a wtedy będzie mniej stresów. Jeżeli będzie mniej stresów, to układy ludzkiego ciała nie będą zablokowane i całe ciało będzie dobrze funkcjonować. Żeby wyzwolić się od strachu trzeba uwierzyć i zawierzyć Bogu. W Bogu jest nasze zdrowie. Wiara przenosi góry i wyzwala od strachu i stresów oraz chorób - Tobie Panie zaufałem, nie zawstydza się na wieki! 

źródło: http://xwaldemar.alleluja.pl/tekst.php?numer=12627

czwartek, 15 maja 2014

Najważniejsze-kochać Boga i człowieka

W 1994 roku, który poświęcony był w szczególny sposób rodzinie, podczas, gdy trwała okrutna wojna w Bośni i władze państwowe nie pozwoliły Ojcu Świętemu przyjechać do oblężonego wówczas Sarajewa, Papież otrzymał wiele listów. Wśród nich znalazły się również, choć może nieudolne, ale wyrażające bardzo ważną prawdę słowa małego chłopca pochodzącego właśnie z Sarajewa. 

„Drogi Ojcze Święty. Jestem chłopczykiem z Sarajewa. Mam siedem lat i od roku mieszkam we Włoszech jako uciekinier. Moi rodzice nie mają już nic, do czego mogliby wrócić w swojej ojczyźnie a na co z tak ogromnym wysiłkiem pracowali. Wojna zabrała nam wszystko. Zostaliśmy wypędzeni z własnego mieszkania, jedna bomba zniszczyła nasz samochód, straciliśmy też wielu znajomych i przyjaciół. Nigdy wcześniej rodzice nie mówili mi o Panu Bogu i nie byłem w kościele. 

Dopiero tutaj na emigracji poszedłem z rodzicami do kościoła. Wtedy, gdy klęczeliśmy mój tatuś powiedział następujące słowa: Panie Boże dziękuję Ci za to, że dałeś mi poznać, jaka jest Twoja wola i co winno w moim życiu stać na pierwszym miejscu. Do tej pory pochłonięty zarabianiem pieniędzy na utrzymanie mojej rodziny nie zwracałem uwagi na to, co dzieje się w moim życiu duchowym i nigdy nie uczyłem moich dzieci szacunku dla innych. Dopiero po tym, co się wydarzyło, jak straciłem wszystko, moje oczy się otworzyły i zrozumiałem swój błąd. Teraz wiem, że większość wysiłku, który do tej pory przeznaczałem na zdobywanie dóbr materialnych muszę teraz poświęcić na rozwój duchowy mojej rodziny i swój. 

Jestem zbyt mały, aby to wszystko zrozumieć, pisze dalej chłopiec. Ale, gdy często oglądamy Ciebie w telewizji rodzice mówią, że jesteś wspaniałym i świętym człowiekiem. Pomagasz biednym, zagubionym ludziom wrócić na prostą drogę. Kochasz wszystkich, niezależnie, kim są, i że to dzięki Twoim słowom i czynom pełnym miłości mogliśmy odnaleźć Chrystusa. Ja też Ciebie kocham i dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczyniłeś. Twój Armin z Sarajewa”.

środa, 14 maja 2014

Szaleniec Niepokalanej


Całym swoim życiem i na koniec również śmiercią, w obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau, św. Maksymilian potwierdził to, co powtarzał: "Tylko miłość jest twórcza". 
Św. Maksymilian Maria Kolbe (1894-1941)

Rajmund (imię z chrztu), Maksymilian Kolbe urodził się w Zduńskiej Woli w roku 1894. Dzieciństwo spędził w Pabianicach. We Lwowie, wraz ze swoim starszym bratem, w 1910 r. wstąpił do zakonu franciszkanów (OFMConv). Wówczas to otrzymał imię Maksymilian. Od 1912 r. studiował w Rzymie. Tam uzyskał doktorat z filozofii i z teologii, tam też wraz z kilkoma współbraćmi w 1917 r. zakłada stowarzyszenie pod nazwą Rycerstwo Niepokalanej. W Rzymie przyjął święcenia kapłańskie w 1918 r. Rok później wrócił do Polski. Od stycznia 1922 r. zaczął wydawać w Krakowie miesięcznik "Rycerz Niepokalanej". 
W 1927 r. założył pod Warszawą klasztor - wydawnictwo o nazwie Niepokalanów, który wkrótce stał się ogromnym katolickim ośrodkiem prasowym i ewangelizacyjnym. Tam wydawano kilka wysokonakładowych miesięczników a od 1935 r. także dziennik katolicki "Mały Dziennik". Jego nakład w marcu 1936 r. wynosił w dni powszednie 115 tysiący egzemplarzy, by w 1938 r. osiągnąć (w 10 różnych wydaniach) prawie 250 tysięcy. Nakład sztandarowego miesięcznika "Rycerz Niepokalanej" w grudniu 1938 r. doszedł do miliona egzemplarzy. 
W 1930 r. św. Maksymilian wyjechał do Japonii i tam zaczął wydawać japoński odpowiednik "Rycerza Niepokalanej", a wkrótce i w Japonii założył klasztor (Mugenzai no Sono) na wzór tego w Niepokalanowie. Rozpoczął organizowanie podobnych ośrodków w Chinach i Indiach. W 1936 r. wrócił jednak do Polski, aby pokierować Niepokalanowem, który już wtedy był największym klasztorem katolickim na świecie. W chwili wybuchu II wojny światowej żyło tam i pracowało około 700 zakonników. 
W grudniu 1938 r. w Niepokalanowie ruszyła własna radiostacja i audycje rozpoczęło nadawać Radio Niepokalanów. Św. Maksymilian myślał także bardzo konkretnie, by usprawnić kolportaż niepokalanowskiej prasy, o budowie lotniska na terenie klasztoru, z którego mogłyby startować samoloty obsługiwane przez braci zakonnych. Ten ostani plan św. Maksymiliana jak i pomysł stworzenia specjalnego działu filmowego w Niepokalanowie przekreślił wybuch II wojny światowej.
Po wybuchu II wojny światowej o. Maksymilian wraz z trzydziestoma czterema braćmi zostaje aresztowany i wywieziony najpierw do obozu w Lamsdorf (Łambinowice), a później do Amtitz (Gębice), a wreszcie do Ostrzeszowa. Do Niepokalanowa powraca 8 grudnia 1939 roku. Po raz drugi zostaje aresztowany 17 lutego 1941 roku i osadzony w centralnym więzieniu Gestapo na Pawiaku w Warszawie. 28 maja 1941 roku zostaje przewieziony do obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau, gdzie stał się numerem 16 670. Tutaj krzepi upadłych na duchu, spowiada, dzieli się z innymi tym, co najcenniejsze: miską zupy i chlebem. W końcu ofiaruje swoje życie, za nieznanego mu więźnia Franciszka Gajowniczka. 
O. Kolbe zmarł 14 sierpnia 1941 r., dobity przez hitlerowców zastrzykiem trucizny, jako jeden z ostatnich więźniów zamkniętych w bunkrze głodowym. 
Został beatyfikowany 17 październka w 1971 r. przez papieża Pawła VI, natomiast Jan Paweł II, 10 października 1982 r., ogłosił go świętym, nazywając "patronem naszych trudnych czasów".


 źródło: http://xwaldemar.alleluja.pl/tekst.php?numer=12090

niedziela, 11 maja 2014

Wielka Księżna apostołką Bożego Miłosierdzia

Wielka księżna Luksemburga Maria Teresa przybyła w piątek do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia z prywatną wizytą. Chcę być apostołką Bożego Miłosierdzia – wyznała. To już druga wizyta Księżnej w krakowskiej świątyni.

Czytaj dalej:
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,18570,wielka-ksiezna-apostolka-bozego-milosierdzia.html

W Syrii krzyżują chrześcijan

Terroryści z Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie wieszają ciała Syryjczyków na krzyżu. Fotografie przedstawiające dwóch zabitych wcześniej mężczyzn obiegły cały świat. Nie jest to odosobniony przypadek. W Arabii Saudyjskiej władze nakazują w niektórych przypadkach ukrzyżowanie ciała osoby straconej przez ścięcie. Uzasadnienie dla tej praktyki muzułmanie odnajdują w Koranie.

Czytaj dalej: 

Cezary Pazura krytykuje demokrację

Znany aktor filmowy i kabaretowy w wywiadzie wyraźnie przyznaje się do swojej wiary katolickiej, a także zapowiada produkcję filmu o św. Jadwidze Królowej. Uważa, że nie ma sensu chodzić na wybory, a atmosfera wokół Kościoła jest specjalnie podgrzewana przez wrogie mu siły.

- Widzę wyraźną cezurę po śmierci Jana Pawła II – mówi „Rzeczpospolitej” Cezary Pazura. – Wtedy wszystko zaczęło się rozłazić. Zniknął moralny punkt odniesienia. Doszła do głosu moda i przyzwolenie na to, że można robić i mówić, co się chce. Taki rodzaj moralnej i umysłowej anarchii.

- Obecnie otacza nas specyficzny relatywizm moralny. Wolno mówić źle o katolikach, wolno się z nich naśmiewać, nadużywać ich symboli. A jednocześnie nie ma przyzwolenia, by wypowiadać się krytycznie na temat swobód seksualnych, nowoczesnych prądów czy mód. Zaczyna się afera, że to homofonia, zacofanie, zaścianek… - dodaje aktor.

Pazura zapowiada, że jego marzeniem jest wyprodukowanie filmu o św. Jadwidze Królowej. Aktor wyraźnie ukazuje zafascynowanie jej postacią i – choć myli pewne wydarzenia historyczne – pragnie zadać w filmie pytanie, skąd się wzięła świętość u tak młodej osoby.

Smuci go także antyklerykalny trend w Polsce: - Pamiętam, że byłem przerażony tłuszczą, która na Krakowskim Przedmieściu naigrywała się ze starszych ludzi broniących krzyża. Wtedy Januszowi Palikotowi, który zbijał kapitał na takich hasłach i postawach, czynnie kibicowali celebryci i artyści.

Aktor dostrzega również absurdy demokracji. - Co to za demokracja, jeżeli głos np. prof. Leszka Balcerowicza waży tyle samo, co pijaczka spod budki z piwem? – zadaje retoryczne pytanie aktor. Postuluje, by głosy podczas wyborów były ważone. – Demokracja zawsze będzie do zmanipulowania, do kupienia. Ci, którzy będą startować w wyborach, będą schlebiać najniższym instynktom i zachciankom, żeby tylko ludziom dać kiełbasę i rozrywkę. I po prostu kupią sobie władzę. To jest straszne.

Na stwierdzenie dziennikarza „Rzeczpospolitej”, że Winston Churchill mawiał, iż lepszego ustroju od demokracji nie wymyślono, Pazura odpowiedział: - To wymyślmy… Mój zdrowy rozsądek podpowiada mi, żeby nie iść na wybory. To nie ma żadnego sensu.

Źródło: „Rzeczpospolita”

Za: PCh24.pl